Czego tak naprawde chcemy?

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 18 wrz 2007, o 23:41

No to jesteś Pytka;)

Spisz, sprawdzaj, szukaj, zdobywaj, uwodź... Pytko, niech tak się stanie :!: :!: :!: A jak myślisz - czy zanim go rozszyfrujesz, nie możesz się JUŻ utopić? I skreślisz te punkty?

Idę spać, pa;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 18 wrz 2007, o 23:55

Chodzi o to aby nasi wymarzeni mieli takie wady z ktorymi mozna zyc.....sa rowniez takie z ktorymi nie mozna(amen) :papa2:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Pytajaca » 19 wrz 2007, o 00:04

---------- 22:03 18.09.2007 ----------

ewka napisał(a):No to jesteś Pytka;)

Spisz, sprawdzaj, szukaj, zdobywaj, uwodź... Pytko, niech tak się stanie :!: :!: :!: A jak myślisz - czy zanim go rozszyfrujesz, nie możesz się JUŻ utopić? I skreślisz te punkty?

Idę spać, pa;)


Na razie nie mam na to czasu. To dobry okres w moim zyciu, by zajac sie czyms innym! Pozniej - owszem, ale rana na razie zbyt swieza.

---------- 22:04 ----------

bunia napisał(a):Chodzi o to aby nasi wymarzeni mieli takie wady z ktorymi mozna zyc.....sa rowniez takie z ktorymi nie mozna(amen) :papa2:


Najprosciej jak sie dalo - i udalo Ci sie Bunia! O to wlasnie w tym wszystkim chodzi!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez echo » 19 wrz 2007, o 00:05

do Abssyncika naszego kotkowego ;)

piszesz : "do tych, co probuja mi powiedziec, ze idealow nie ma....co, nie wierzycie w szczesliwe zwiazki? nie wierzycie w to, ze mozna znalezc kogos, kto bedzie nam odpowiadal? "

Ależ wierzymy w szczęśliwe związki , bo można byc szcześliwym z NIE-ideałem . bo ideałów właśnie nie ma, zawsze jakies badziewie się przyplącze prędzej czy później , bądźmy realistami. Inaczej zero wyzwań, pracy nad sobą, rozwoju, nuuda okropna na dłuższą metę ;) (Z tym , że ja zawsze staram się szukać dobrych stron niektórych kiepskich sytuacji.)

Więc to jest taki rodzaj szczęście i z powodu zalet i pomimo wad. No na razie do tego dotarłam i nie sądzę, abym wyższy poziom w tym wcieleniu osiągnęła ;)) no i te niemodne kompromisy też niezwykle skuteczne. nazwijmy je nowocześniej - zdolności negocjacyjne ;).

Ale zaczarowywać i koncentrować się - jak najbardziej, niemal wszystkie chwyty dozwolone.

powodzenia
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Pytajaca » 19 wrz 2007, o 00:16

A ja sadze, ze tu sie typowo pojeciowy blad wkrada....dla jednych (np. dla mnie i Abssintha) ideal to ktos, kto ma wady, z ktorym czasem nawet moze trudno sie porozumie ci wytrzymac, ale ktory jest tm "naszym" slodkim idealem z wadami i ktorego kochamy za to, jaki jest.

Druga grupa (Ewka, echo) mowi o ideale w czystym tego pojecia znaczeniu, dlatego uwazam, ze dyskusja zamiast na owocne tory, to schodzi na tor teoretyczny.

Kazdy niech ma w sercu ten swoj ideal, ktory kocha i jest przez niego kochany, a swiat stanie sie lepszy i bardziej kolorowy!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez agik » 19 wrz 2007, o 00:47

A ja jestem ciekawa, jak chcesz wcielić swój ideał w życie?
Bo to chyba nie jest takie szukanie, jak szukasz np odpowiadającego Ci modelu aparatu fotograficznego, co?
Przeciez to nie jest tak, ze poznajesz człowieka i widzisz wszystkie jego cechy jak na dłoni.
Mnie się wydaje, ze poznajesz kogoś i albo cos zadziała albo nie...
Przecież nie zrobisz tak na wstępie wywiadu odnośnie cech, które Cię interesują...
Ponadto nawet jeśli znajdziesz swój ideał, to przecież on Cię może nie chcieć.

Tak czy siak- ryzykujesz.

A tworzenie takich modeli idealnych jest moze i przyjemną ale TYLKO igraszką intelektualną.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez marynia » 19 wrz 2007, o 12:45

A ja Wam opowiem taką małą anegdotkę.

Miałam taki artystyczny zamysł. Poukładałam sobie tak ładnie szare kamyki na czarnej tacy, tak artystycznie, asymetrycznie. Siedziałam nad tym troszkę, próbując wielu kombinacji, aż udało mi się uzyskać efekt o jaki mi chodziło. Wyszło mi wg mnie IDEALNIE.

Pół godziny później wchodzę do pokoju, moja mała córeczka majstruje przy moich kamyczkach... " No,naprawiłam CI to Mamusiu, teraz jest dobrze!"
Kamyczki poukładane jeden przy drugim w pięknym kółeczku...
:lol:

NIe powiem, marzyło mi się co innego.
Ale tak... A czemu nie,też idealnie. :D
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez Abssinth » 19 wrz 2007, o 13:34

mrrr, podoba mi sie ta angdotka Maryniu... widzisz, kamyki moga byc ulozone w taki sposob i w taki sposob...i dalej jest idealnie :) a co, jesli zamiast kamykow znajdziesz na swojej pieknej tacy kawalki , za przeproszeniem, psiej kupy?

Problem jest taki, ze kobiety, ktore wybieraja zaburzonych facetow, same sa w pewien sposob zaburzone. Maja(mamy) zaburzony obraz swiata, zaburzony obraz zwiazku. I zgadzamy sie na to, czego do konca nie chcemy - bo przeciez ON, Mezczyzna, popatrzyl na nas i moze dalej bedzie patrzyl, wiec zaczyna sie glowkowanie, czy on mnie polubi? czy dalej mu sie podobam? a moze zmienie to czy tamto, zeby jeszcze bardziej myslal, ze jestem taka fajna? Ach, no, tylko raz sie upil, to jeszcze nie alkoholizm (raz, ktory widzimy, bo w pozostale dni zadzwonil do nas, ze jest chory albo nie ma czasu)......i nasze intuicyjne zakochanie sie jest o kant dupy, za przeproszeniem, rozbic, bo wlasnie wtedy, przy tym intuicyjnym zakochaniu, nie zwracamy uwagi na sygnaly ostrzegawcze, wierzymy, ze jakos to bedzie, ze milosc zwyciezy wszystko, nawet diametralne roznice. I tak, zwycieza na jakis czas...Twoja, Moja, nasza milosc, Dziewczyny - rezygnujemy ze znajomych, z zainteresowan, bo przeciez Misiaczek tego nie lubi, ich nie lubi, bedzie mu przykro, jak ja sobie pojde i on sam w domu zostanie, a przeciez ja tak bardzo Misiaczka kocham i on mnie, i tak jest nam wspaniale razem......i to na jakis czas wystarcza, ale w pewnym momencie luski zaczynaja opadac z oczu....albo maska zaczyna opadac z faceta, bo ilez mozna udawac, ze jest sie takim wspanialym i cudownym....

Dlatego ten temat tutaj. Chce znalezc mezczyzne, dla ktorego nie bede sie musiala zmieniac. Z ktorym bede mogla porozmawiac na interesujace mnie - nas - tematy, zamiast sluchac o detalach budowy silnika. Ktory bedzie lubil spacery, nie musi to byc brzeg morza przy zachodzacym sloncu, ale spacer, ze ide ja i on, i sobie tak o wszystkim rozmawiamy albo milczymy razem....moj obecny facet w ogole nie rozumie idei spaceru, ze sobie tak-ot mozna isc i gadac...do przemieszczania sie sluzy samochod, a pogadac mozna w domu (nie mozna, jesli on siedzi przed kompem) ...nie zauwazylam tego przez jakis rok, zajeta robieniem planow, gdzie pojdziemy, jak juz pojdziemy... Mezczyzne, ktory szanuje swoja rodzine i ma zdrowe (w granicach rozsadku, nie wymagam wszystkiego :P ) z rodzina stosunki...skads mi sie to bierze, ze wiekszosc moich partnerow miala problemy z ojcem albo byl on wrecz calkiem nieobecny, plus nadopiekuncza matka...

chce zastanowic sie konkretnie czego chce, zeby znowu nie wziac tego, co podejdzie...i bardzo, bardzo zazdroszcze (tak w dobrym sensie) i podziwiam kobiety, ktore moga sobie w kwestii wyboru i zakochania sie w odpowiednim mezczyznie zaufac. Macie - Ewa, Agik, kogos pominelam? - wrodzone to, czego ja sie musze dopiero swiadomie nauczyc. I gratuluje, szczesciary :) :serce:
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez agik » 19 wrz 2007, o 14:17

No widzisz, Kochana Abssi- ja tez się uczyłam mojego szczęścia wiele lat. Nadal sie go zresztą uczę...
Buntowałam sie (buntuję się) przeciwko opinii pierdolonej księżniczki. Po prostu uważam, ze szczęscie, względny spokój, poczucie harmonii jest pracą.
Bardzo pomaga mi jeszcze jedna sprawa, nad ktora pracowali od chyba mijego urodzenia, moi rodzice- poczucie "sprawiedliwości"- chce coś dla siebie, musze zapracować, nie ma innej rady. Dostalam zycie w prezencie, wcale o nie nie prosząc... TO BARDZO WIELE. I to równiez oznacza, że moge je zmarnowac, jeśli taka mam chęć. Ale ja nie mam, chcę bo moja obecność w kosmosie się jakoś zaznaczyła. Dlatego dbam o swoje. Dlatego robię, co moge( tym, czego nie moge- nie przejmuję się). Chcę być szczęśliwa, moze to mało ambitne, ale za to na miarę moich sił. Chcę- więc mogę. I jestem!
A to oznacza, ze biorę to co mam, troszcząc się o to w miarę sił. To rowniez oznacza wyparcie się postawy"jakim mnie panie Boże stworzyłeś, takim mnie masz"> Nie ma tak, a przynajmniej ja w to nie wierzę, że CAŁA moja osobowość (jakze bogata, hi) przypadnie komuś do gustu... A to oznacza, ze moze inni tez tak mają (poczucie sprawiedliwości). I jeśli on moze mnie zaakceptować MIMO, to ja tez mogę.
No i kółeczko sie zamyka- bo skoro ja mogę, to on tez może.
Skoro daje (najpierw)- moge wymagać. I wymagam.
A dlaczego daję najpierw? Dlaczego- najpierw sama się staram zmienić?
Bo tak jest najprościej! Nie mam wpływu na to, co moj zrobi, albo przynajmniej wpływ ten nie jest PEWNY, ale na siebie mam wpływ!!! Nie zawsze jest łatwo- ale kto sieje- zbiera plon!
Poczucie wlasnej wartości pomaga w tym bardzo. Moj mowi, że tak zarozumiałej osoby, jak ja ze swieczką szukać- no, ale to jest jego zdanie(ma do niego prawo, hi). A ja po prostu- swoje wiem, hi!
Cała filozofia
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Barbie* » 19 wrz 2007, o 18:20

A ja znam kogos prawie idelanego, ma pare niedociągnięć, troche trzeba w Nim prostowac, ale ogólnie sprawia dobre wrażenie, to MÓJ przekochany, przesłodki, przemądraliński, przedobry, przezmysłowy, przeseksowny Narzeczony:) Ale mu posłodziłam , chyba za bardzo...;)
Barbie*
 
Posty: 358
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:57
Lokalizacja: Powiedzmy Gdańsk :)

Postprzez marynia » 19 wrz 2007, o 23:11

---------- 22:59 19.09.2007 ----------

Samotność bywa przekleństwem, czasami bywa strasznie. Ale czasami jest też błogosławieństwem. Dobrze wykorzystuję ten mój samotny czas. Zmieniam się, pracuję nad sobą. Bo to nie tylko chodzi o to, by tego idealnego dla siebie znaleźć, ale też by, przynajmniej już w swoich oczach czuć się idealną kandydatką.

Moim głównym problemem w związku był brak pewności siebie, jakieś takie wewnętrzne przekonanie, bardzo głębokie -że nie zasługuję na dobro, na miłość, każdy przejaw ciepła traktowałam jak wielki dar, a każdy inny, jako potwierdzenie mojej powyższej teorii, a czasami nawet jak karę boską (za moje wcześniejsze próby samobójcze). Wiem jak to brzmi, ale miałam to tak głęboko zakodowane, że dopiero niedawno "wydobyłam to z podświadomości".
Pracuję nad poczuciem własnej wartości, by nie przeglądać się tylko w oczach partnera i w jego słowach - w ten sposób uniknę powtórki z rozrywki z mojego związku. Wiem już ile jestem warta, kim jestem, co jest we mnie fajne, co nie -ale taka już jestem i to akceptuję, a nad czym muszę jeszcze popracować.

Uważam już, że w życiu nie można robić ciągle czegoś dla innych, ciągle się poświęcać - trzeba zadbać i o siebie, o swoje potrzeby, o swój rozwój.I nie jest to egoizm, ale po prostu zdrowe podejście. Bo nie staję sie sfrustrowaną, zaniedbaną w każdym aspekcie osobą. Zyskuję nowe, inne siły, spojrzenie, a innych uczę swoich potrzeb i siebie.

Samotność spowodowała, że nauczyłam się o siebie dbać. Nauczyłam się o siebie troszczyć w każdym aspekcie. Bo nie było nikogo, kto mógłby to zrobić za mnie. Były za to dzieci, które patrzyły. Musiałam nauczyć je sama szacunku, troski o siebie - zwykle dzieci widzą to w zachowaniu męża do zony, ucża się tego w naturalny sposób. Ja musiałam inaczej. Ucząc je, nauczyłam siebie -cenić się, lubić, kochać i szanować. SIEBIE. Nie potrzebuję człowieka przy swoim boku po to, by mi to dał, by wierzył we mnie za mnie, by kochał mnie za mnie. Nie, już nie. Nie chcę plastra, pocieszyciela. Nie.
Chciałabym tych uczuć -takich czystych, tak po prostu.

czuję się coraz lepiej przygotowana do zdrowego związku. Jestem wyleczona ze złego myślenia o sobie, więc związek z kolejnym okrutnikiem raczej mi nie grozi. Jestem jeszcze mocno pokaleczona po pwzwiązku, ale nad tym pracuję. Będę "zdrowa" na duszy. Idealna nigdy nie będę. Mam parę niezłych wad. Dlatego liczę się z tym, że x też parę takich wad mieć będzie. Bo kto ich nie ma.
No i kocham nad życie moje dzieci. Kocham je od zawsze, kocham je tak strasznie mocno, że nie potrafię tego nawet objąć rozumem, zalewa mnie ta miłość.
Myślę, ze to jest największy "kłopot", podobno mężczyzna lubi być na pierwszym miejscu, u mnie byłby najwcześniej na drugim.NIe wiem, czy znajdzie się chętny na to drugie, choć bardzo ważne miejsce.:(
POdobno nie ma szans.

ale...tak w teorii to:
Marzy mi się facet męski, gentelman. To zawsze ja załatwiałam wszystkie męskie sprawy, z dźwiganiem mebli, remontami włącznie. Marzy mi się mężczyzna, partner w działaniu, a nie chłopczyk szukający matki. Ktoś przy kim nie będę musiała, za przeproszeniem, wiecznie mieć jaj, bo chcę też być po prostu zwykłą kobiecą kobietą, a nie wygodnym supermanem.Ale nie też taki macho, raczej taki męski humanista.Koniecznie ktoś kto mi imponuje. Swoją pracą, pasją. Z bardzo mocnym kręgosłupem moralnym, wyznający podobne wartości jak ja. Bez nałogów. Mówiący poprawnie, ładnym językiem (moja słabość). "NIe do końca poważny", taki uznałby, ze zwariowałam, gdyby zobaczył jak bawię się z dziećmi. Pogodny, optymista, nie nerwus.
Bez różnych okropnych odruchów (typu ogryzanie paznokci) - nie potrafię tego zaakceptować. Nie oglądający się za panienkami.
Szanujący mnie i drugiego człowieka. Wrażliwy na krzywdę innych. Dobry. Pracowity. Dla którego rodzina byłaby najważniejsza. który pokochałby MOJE dzieci (to akurat nie jest trudne bo dzieci mam cudne i naj, naj, naj).

No i...

Marzy mi się człowiek, z którym mogłabym stworzyć dom.
Może nie powinnam,ale już to powiem. Moim największym, najskrytszym marzeniem jest przeżyć kiedyś taką normalną ciążę. NIe tak strasznie samotną, nie moją, ale wspólną, z mężczyzną u boku, z tymi wszelkimi głaskaniami po brzuchu, wspólnym oglądaniem zdjęć USG. Mam potężną traumę po moich samotnych ciążach,macierzyństwie (przy mężu obok) ale tego akurat sobie nie "przepracuję". WIęc moim szczytem już marzeń byłoby znaleźć takiego odpowiedzialnego czułego mężczyznę i mieć z nim dziecko.

:oops:

---------- 23:11 ----------

I jeszcze jedno:
Abssinth napisał(a):kamyki moga byc ulozone w taki sposob i w taki sposob...i dalej jest idealnie :) a co, jesli zamiast kamykow znajdziesz na swojej pieknej tacy kawalki , za przeproszeniem, psiej kupy?


Tak w głębi duszy Abssinth zawsze wiesz, widzisz że to są kawałki psiej kupy. Nawet w największej miłości ma się przebłyski zdrowego rozsądku i trzeźwego spojrzenia. Często w imię swoich złudzeń, marzeń udajemy, że jest inaczej.
Psia kupka zawsze pozostanie psią kupką. Cudów nie ma. Jeśli taką tackę zostawimy w swoim domu - trzeba liczyć się z konsekwencjami.
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez echo » 20 wrz 2007, o 21:36

teoria czy praktyka jak to nazwałyście. Problem kobiet jest taki, że mają skłonności do idealizowania facetów, nie wiem szukania w nim cech boskich. I potem problem kolejny: rozczarowania i strzaskane marzenia.
Przecież takich wypadków jest wiekszość, na tym forum i wokół. Ja to świetnie rozumiem, bo sama tak miałam i się przejechałam.

I pokażcie mi faceta, który jest jednocześnie romantykiem (spacery, rozmowy) i odpowiedzialnym silnym mężczyzną. To się wzajemnie wyklucza. Więc nie rozumiem po co w to brnąć.
szkoda, że żaden facet się nie wypowiedział, ale i tak nie wiem czy przekonałby Was ;).

powodzenia
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Pytajaca » 20 wrz 2007, o 22:00

echo napisał(a):I pokażcie mi faceta, który jest jednocześnie romantykiem (spacery, rozmowy) i odpowiedzialnym silnym mężczyzną. To się wzajemnie wyklucza.


Echo, wszyscy moi ex byli romantyczni a z drugiej strony silni, to sie wcale nie wyklucza. Trzeba umiec dostrzegac takie cechy w czlowieku!

Nie wiem, dlaczego w Was wszystkich na "nie" tak malo wiary, ze tacy mezczyzni istnieja! Nie chodzi o zawyzanie kryteriow, chodzi o dobor naturalny :) Osobniki bardziej do siebie pasujace sie przyciagaja i tyle!Trzeba tylko chciec przyciagnac i wierzyc, a sie spelni. No dalej dziewczyny, nie wierze, ze jesescie takimi pesymistkami?! A dlaczegoz to niby panowie bez przerwy mieli byc tacy "popsuci"? Jesli odchodza - trudno- tak mialo byc. Jesli my odchodzimy - trudno, nasza decyzja i tez tak mialo byc po prostu!

Nie rozumiem natomiast myslenia "niech juz ten bedzie, bo sie lepszy nie trafi". Nie chodzi o szukanie lepszego, gdy sie juz z kims jest. Chodzi o to, by wiedziec, kogo sie szuka, wiedziec, ze jesli kochac na zaboj to kogos, kto jest tego wart!

I nie jest to tylko bajka, bo jak widze na przykladach moich dwoch przyjaciolek, ktore mimo kilkuletniego czasu bycia sama, bez kompromisu nie chcialy wchodzic w zwiazki z mezczyznami, ktorzy z jakichs tam wzgledow im nie odpowiadali, a teraz sa (i byly, bo jedna to juz wdowa po 18letnim malzenstwie) kochane, wspierane, roumiane i kochaja, i mowia jednym glosem - dobrze, ze nie poszlam na zaden kompromis, przynajmniej wiem, czym jest pradziwa milosc!- to az SERCE ROSNIE!I nie sa to mlodki, ale kobiety w kwiecie wieku :) (41 i 54 lata).

Kobietki - wiary zycze, wiary!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez california » 20 wrz 2007, o 22:07

Ja to bym chciala hjmmmmmmmmmm

no zdjecia nie wkleje a mam mam:P wiec jest taki mądry,wyksztalcony, pracowity zabawny, przystojny super naprawde, a jakiema oczy, wysoki czysciutki, WOLNY (czemu wolny? oto jest pytanie) widocznie nie ma idealów.

Ale ja marze o milości, wielkiej, zeby byc kochana przez czlowieka, ktorego i ja bym kochała z calej duszy. Duzo szacunku i byc dla niego najwaznieszą.
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez Pytajaca » 20 wrz 2007, o 22:13

california napisał(a):Ale ja marze o milości, wielkiej, zeby byc kochana przez czlowieka, ktorego i ja bym kochała z calej duszy. Duzo szacunku i byc dla niego najwaznieszą.


Nawet jak by sie okazalo, ze nie jest przystojny, nie ma cudowych oczek i metr w kapeluszu? ;)
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 152 gości

cron