mergen napisał(a):Nie było mnie tu ponad 4 miesiące. Ale znowu mi się nie udało. Nie poszłam na mityng, nie poszłam na terapię.
mergen napisał(a):Albo złe traktowanie albo samotność?
mergen napisał(a):Czarna_furia:
Nie poszłam na mityng, bo wróciłam do niego. Czy mogę iść na mityng będąc w takim związku? Czy oni zechcą ze mną rozmawiać? Wszyscy mi radzą odejście. A ja chce mieć w końcu dom i rodzinę i jestem gotowa jak widać do każdego poświęcenia by to osiągnąć, to czy taki mityng jest dla mnie?
mergen napisał(a):Czy się boję samotności? Oczywiście! strasznie się boję. To jest strach patologiczny wręcz. Wiem, że gdy jestem sama, to funkcjonuje lepiej, dbam o siebie, rozwijam się. Ale też przychodzi taki moment, że zaczyna mi być samej źle, to jest takie uczucie, nie potrafię tego opisać, jak tęsknota pomieszana z uczuciem beznadziei. Wtedy zaczynam robić głupie rzeczy. Jako singielka czuję się gorsza od innych, mam ciągłe poczucie zagrożenia i niepewności jutra. Mój obecny partner destabilizuje moje życie jeszcze bardziej, ale przy nim to uczucie znika. Wiem, że to niedorzeczne. Z mężczyzną u boku czuję się pewniej, gdy byłam sama postrzegałam siebie jako gorszą od innych, będących w związkach.
mergen napisał(a):Czego chcę? Chcę mieć dom- czyli takie miejsce gdzie będę się czuła bezpiecznie, chcę mieć rodzinę, czyli kogoś kto mnie będzie kochał i się o mnie troszczył, wspólne dzieci, wspólne plany, wspólne życie. Chcę zwyczajnych rzeczy, wspólnych rozmów, tworzenia czegoś razem, wspólnego obiadu w niedzielę, spaceru z psem, zasypiania w czyiś ramionach. Nie pragnę pieniędzy, kariery, ekscytujących przeżyć. Chcę takiego zwyczajnego życia. I chcę go z tym człowiekiem właśnie, bo pomimo, że mnie krzywdzi, to nie wyobrażam sobie jakbym go mogła wyrwać w serca. I co zapomnieć, nie tęsknić? Musiałabym zapomnieć o kawałku siebie, wyrzucić na śmietnik moje nadzieje, plany i marzenia. Zrobił mi tyle złego, a ja go nie nienawidzę. I to jest w tym wszystkim najtrudniejsze.
mergen napisał(a):Dziękuję za słowa wsparcia. Gaba i Ona32 dodają otuchy. Czarna_furia opieprza i zmusza do myślenia. I jedno i drugie bardzo potrzebne. Nie bardzo radzę sobie sama. Przed rodziną i znajomymi, nielicznymi, którzy mi jeszcze pozostali, wstyd mi opowiedzieć o wszystkim co się dzieje u nas w domu. Jestem już bardzo zmęczona tą walką. Ciągle jestem sama. Trudno znaleźć wsparcie w realnym świecie. Ludzie mają to do siebie, że gdy radzisz sobie sama, jesteś silna i pokonujesz trudności na własną rękę, to cię szanują, słuchają, biją brawo. Ale jak prosisz o pomoc, jak sobie nie radzisz, to po jakimś czasie się nudzą, irytują i zaczynają unikać. A ja mam dość już grania odważnej i silnej. Nie radzę sobie. Zapędziłam się w taką sytuację życiową, że czego nie zrobię będzie bardzo ciężko. Czuję, że podjęłam szereg bardzo złych decyzji i przegrałam swoje życie. Czuję, że zawiodłam. Siebie, wszystkich. Dzisiaj mam podły nastój, bo on znowu na chwilę pozwolił uwierzyć, że będzie dobrze, a potem same wiecie. Coraz bardziej się w tym gubię. Już nie wiem co jest normą, a co nie. Tak długo jestem w tym bagnie, ze siedzę i się zastanawiam, czy to że mnie popchnął, tak silnie że się o mało nie wywróciłam, to już przemoc, czy może ja wyolbrzymiam. Nie wiem. Mam straszny zamęt w głowie.
czarna_furia napisał(a):mergen napisał(a):czy coś się stanie jeśli posłuchasz wszystkich i odejdziesz od niego ??
Tinn napisał(a):czarna_furia napisał(a):mergen napisał(a):czy coś się stanie jeśli posłuchasz wszystkich i odejdziesz od niego ??
Jeśli to nie będzie jej własna myśl, pragnienie, decyzja na poziomie emocji tylko rozumowy wniosek bo więcej usłyszała rad odejdź to i tak natychmiast zacznie żałować, że odeszła. I wróci. I zafunduje sobie kolejne upokorzenie.
Musisz sięgając po czas, rady, mityngi zobaczyć jasno swoją sytuacje i sama przed sobą wykonać bilans zysków i strat(bo zyski z bycia w tym układzie też są). Odchodzenie na rozum moim zdaniem się nie uda. Przynajmniej mnie się nie udawało.Odchodzenie w emocjach zresztą też(chociaż było łatwiejsze do wykonania). Trzeba zgrać obie siły na tak , albo na nie i zaakceptować w pełni SWOJĄ decyzję.
czarna_furia napisał(a):czy coś się stanie jeśli posłuchasz wszystkich i odejdziesz od niego ??
Mergen co by się stało jesli jednak zdecydowałabyś się odejść ?
Co byś czuła ?
Czy kiedykolwiek to sobie wyobrazałaś ?
Myślałaś jak będzie wtedy wyglądać Twoje życie ??
Powrót do Problemy w związkach
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 186 gości