Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Problemy z partnerami.

Re: Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Postprzez mergen » 8 wrz 2013, o 20:34

Ja właśnie liczę na to "chyba". Chcę tworzyć dom z tym człowiekiem. Chcę się z nim dogadać. Tylko nie wiem jak. Jak do niego dotrzeć, jak wytłumaczyć, że nie tędy droga. Że się będę uśmiechać, że nie będę płakać i narzekać jak będę dobrze traktowana.
mergen
 
Posty: 28
Dołączył(a): 1 kwi 2013, o 00:32

Re: Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Postprzez czarna_furia » 11 wrz 2013, o 10:13

mergen napisał(a):Nie było mnie tu ponad 4 miesiące. Ale znowu mi się nie udało. Nie poszłam na mityng, nie poszłam na terapię.


Dlaczego nie poszłaś na terapię ani na mityng ? Sama sobie nie poradzisz ...

mergen napisał(a):Albo złe traktowanie albo samotność?


Może zabrzmi to drastycznie ale czego tak naprawdę chcesz ? Bo jeśli dobrego traktowania to nie sądzę, że otrzymasz to w tym związku. Boisz się samotności ?
Avatar użytkownika
czarna_furia
 
Posty: 58
Dołączył(a): 23 kwi 2013, o 12:26

Re: Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Postprzez ona32 » 11 wrz 2013, o 13:03

Kazdemu trudno jest odejsc, chociazby dlatego, ze mamy uczucia a odciac sie od nich nie jest latwo.
Ja nie odradzam Ci odejscia jako takiego.
Bardzo ogolnikowo piszesz o tym jakie sa u Was problemy.
Co tak naprawde stanowi wypadkową także a może i przede wszystkim zlosc partnera.
Zadalas sobie to pytanie? Mysle, ze ono bedzie stanowilo furtke do odpowiedzi na pozostale kwestie i pozwoli isc w odpowiednim kierunku.
Kazdemu latwo pisac, ze odejscie to jedyne rozwiazanie, kiedy nie zna sytuacji od podszewki.
Nawet psycholog nie powie Ci odejdz.
Przechodzilam,przez podobny problem. Tez mialam rozlam.....ale juz go nie ma.
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Postprzez mergen » 12 wrz 2013, o 22:34

Ona 32: kurcze jak tu napisać jakie mamy problemy...łatwiej jakich nie mamy. Nie potrafię się z nim dogadać, mówię godzinami, kłócę się, tłumacze błagam, a on nic nie rozumie. W końcu dostaje dosłownie furii i wyzywa mnie, jest agresywny, a potem ignoruje mnie zupełnie. Albo od razu ucieka. Jak rozmowa między nami dochodzi do sedna problemu (nieważne co to by nie było), to on zmienia temat albo nagle milknie. Ostatnio myślałam, że jest lepiej, że w końcu łapiemy porozumienie, on trochę słuchał dla odmiany, ustalaliśmy coś razem. Ale teraz okazuje się, że on tych ustaleń się nie trzyma, że wszystko jest po staremu. Jak się poznaliśmy ustaliliśmy pewne fundamentalne dla mnie sprawy np. że będziemy mieć dzieci. Teraz on dzieci nie chce. Ma córkę z poprzedniego związku. Wszystkie święta i wakacje spędzamy z nią, tzn. on się bawi w tatę a ja zasuwam przy dziecku. On przyjemności, ja obowiązki. Ten urlop znowu taki sam, zbuntowałam się, najpierw zrobił mi karczemna awanturę, że nie akceptuję jego córki. Jak go ubłagałam żeby się uspokoił, obiecał że we wrześniu na tydzień wyjedziemy tylko we dwoje. No to teraz nie ma czasu, nic go nie martwi że obiecywał. Jak chce porozmawiać o czymś co jest nieprzyjemne wychodzi natychmiast z domu i wyłącza telefon. Jak się kłócimy ciągle powtarza, że ma mnie dość i chce się rozstać. To boli. Potem jak się uspokoi mówi, że to nie prawda. a potem znowu jak tylko powiem, że coś mi w jego zachowaniu nie pasuje, zawsze jedna odpowiedz:"to rozstańmy się". Jestem strzępkiem nerwów. Nie mogę się z nim dogadać w żadnej kwestii, albo ucieka, albo dostaje furii albo kłamie. Już nie wiem co robić.
mergen
 
Posty: 28
Dołączył(a): 1 kwi 2013, o 00:32

Re: Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Postprzez mergen » 12 wrz 2013, o 23:48

Czarna_furia:
Nie poszłam na mityng, bo wróciłam do niego. Czy mogę iść na mityng będąc w takim związku? Czy oni zechcą ze mną rozmawiać? Wszyscy mi radzą odejście. A ja chce mieć w końcu dom i rodzinę i jestem gotowa jak widać do każdego poświęcenia by to osiągnąć, to czy taki mityng jest dla mnie?

Czy się boję samotności? Oczywiście! strasznie się boję. To jest strach patologiczny wręcz. Wiem, że gdy jestem sama, to funkcjonuje lepiej, dbam o siebie, rozwijam się. Ale też przychodzi taki moment, że zaczyna mi być samej źle, to jest takie uczucie, nie potrafię tego opisać, jak tęsknota pomieszana z uczuciem beznadziei. Wtedy zaczynam robić głupie rzeczy. Jako singielka czuję się gorsza od innych, mam ciągłe poczucie zagrożenia i niepewności jutra. Mój obecny partner destabilizuje moje życie jeszcze bardziej, ale przy nim to uczucie znika. Wiem, że to niedorzeczne. Z mężczyzną u boku czuję się pewniej, gdy byłam sama postrzegałam siebie jako gorszą od innych, będących w związkach.

Czego chcę? Chcę mieć dom- czyli takie miejsce gdzie będę się czuła bezpiecznie, chcę mieć rodzinę, czyli kogoś kto mnie będzie kochał i się o mnie troszczył, wspólne dzieci, wspólne plany, wspólne życie. Chcę zwyczajnych rzeczy, wspólnych rozmów, tworzenia czegoś razem, wspólnego obiadu w niedzielę, spaceru z psem, zasypiania w czyiś ramionach. Nie pragnę pieniędzy, kariery, ekscytujących przeżyć. Chcę takiego zwyczajnego życia. I chcę go z tym człowiekiem właśnie, bo pomimo, że mnie krzywdzi, to nie wyobrażam sobie jakbym go mogła wyrwać w serca. I co zapomnieć, nie tęsknić? Musiałabym zapomnieć o kawałku siebie, wyrzucić na śmietnik moje nadzieje, plany i marzenia. Zrobił mi tyle złego, a ja go nie nienawidzę. I to jest w tym wszystkim najtrudniejsze.
mergen
 
Posty: 28
Dołączył(a): 1 kwi 2013, o 00:32

Re: Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Postprzez ona32 » 13 wrz 2013, o 18:35

Mergen,


ludzie po rozwodzie to trudny temat. Nie chce bronic twojego partnera, ale zapewne nosi na sobie duzy ciezar, nawet jesli to on wystapil na droge sadowa, aby formalnie zalatwic kwestie rozstania.
Oczywiscie w nerwach wiele osob mowi rzeczy, ktorych tak naprawde nie mysli, nie mniej jednak nawet majac tego swiadomosc, zyje sie pozniej w bolu, bo siniak czy zadrapanie zniknie, to co sie jednak powie, zostaje w glowie na zawsze.
Mowisz, ze sie nie dogadujecie. Zatem to slowo klucz. Pytanie jak dlugo jestes w stanie wytrzymac w takiej relacji?
Pytanie moze wydawac sie oklepane, sama go nie lubie, bo bycie z kims/z partnerem jest czesto tak silne, ze dziala jak uzaleznienie i nawet terapia w wielu przypadkach nie pomaga. Tak jak u narkomanow, jedni z tego wychodza, innym sie nie udaje.
Ja sama czasami nie wiem, czego chce i co jest dla mnie lepsze, gubie sie we wszystkim.
Niestety na zaden problem nie ma zlotego srodka.
Pisz, ciagle pisz, jesli nie tutaj to na kartkach papieru, dziel sie tym co czujesz z tyloma zaufanymi osobami ile masz, to rozklada zal i cierpienie, rozladowuje ciezarowke zalu, smutku, rozpaczy i zagubienia.
Jeszcze wiele razy bedziesz plakac w poduszke, to nieuniknione pytanie (tu sie powtorze) jak dlugo to wytrzymasz
Pamietaj, ze twoj partner nie jest pozbawiony uczuc, zapewne tez nie jest mu dobrze z tym, co sie dzieje. Jak widac nie radzi sobie sam ze soba a zatem jak ma sobie poradzic w zwiazku?
Dzisiaj sama siedze i mam podly nastroj...........
ona32
 
Posty: 309
Dołączył(a): 14 lis 2012, o 20:17

Re: Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Postprzez czarna_furia » 16 wrz 2013, o 09:33

mergen napisał(a):Czarna_furia:
Nie poszłam na mityng, bo wróciłam do niego. Czy mogę iść na mityng będąc w takim związku? Czy oni zechcą ze mną rozmawiać? Wszyscy mi radzą odejście. A ja chce mieć w końcu dom i rodzinę i jestem gotowa jak widać do każdego poświęcenia by to osiągnąć, to czy taki mityng jest dla mnie?


A dlaczego do niego wróciłaś ? Skoro piszesz, ze zadaje Tobie tylko ból, cierpienie ? Czy tak wyobrażasz sobie związek dwojga ludzi ? Jak wyobrażasz sobie dom i rodzinę z Nim ? Jaki związek będziecie wtedy tworzyć ? Za co Ty będziesz odpowiedzialna w związku a za co on ? Moim zdaniem na mityng możesz iść, to będzie pierwszy krok, ale terapia jest również obowiązkowa - bez niej nie dasz sobie rady sama.

mergen napisał(a):Czy się boję samotności? Oczywiście! strasznie się boję. To jest strach patologiczny wręcz. Wiem, że gdy jestem sama, to funkcjonuje lepiej, dbam o siebie, rozwijam się. Ale też przychodzi taki moment, że zaczyna mi być samej źle, to jest takie uczucie, nie potrafię tego opisać, jak tęsknota pomieszana z uczuciem beznadziei. Wtedy zaczynam robić głupie rzeczy. Jako singielka czuję się gorsza od innych, mam ciągłe poczucie zagrożenia i niepewności jutra. Mój obecny partner destabilizuje moje życie jeszcze bardziej, ale przy nim to uczucie znika. Wiem, że to niedorzeczne. Z mężczyzną u boku czuję się pewniej, gdy byłam sama postrzegałam siebie jako gorszą od innych, będących w związkach.


Ja również kiedyś bałam się samotności czułam się nieatrakcyjna co prowadziło do tego że zezwalałam męzowi na złe traktowanie mnie na poniżanie. Wynikało to z tego ze najpierw tata pił, później zachorował, następnie siostra i cała rodzina skupiła się na niej. Poczułam się wtedy strasznie samotna i odtrącona. Myślę, że Twój lek przed samotnością wynika z genogramu ( również na pewno do omówienia na terapii ). Musisz też więcej skupić się na sobie, na swoich potrzebach, na swoich marzeniach, na swoich pasjach czy hobby. Może jest coś o czym zawsze marzyłaś, ale nigdy nie było ani czasu, ani możliwości, a może nie miałas odwagi albo nie zdecydowałaś się bo ON już marudził...


mergen napisał(a):Czego chcę? Chcę mieć dom- czyli takie miejsce gdzie będę się czuła bezpiecznie, chcę mieć rodzinę, czyli kogoś kto mnie będzie kochał i się o mnie troszczył, wspólne dzieci, wspólne plany, wspólne życie. Chcę zwyczajnych rzeczy, wspólnych rozmów, tworzenia czegoś razem, wspólnego obiadu w niedzielę, spaceru z psem, zasypiania w czyiś ramionach. Nie pragnę pieniędzy, kariery, ekscytujących przeżyć. Chcę takiego zwyczajnego życia. I chcę go z tym człowiekiem właśnie, bo pomimo, że mnie krzywdzi, to nie wyobrażam sobie jakbym go mogła wyrwać w serca. I co zapomnieć, nie tęsknić? Musiałabym zapomnieć o kawałku siebie, wyrzucić na śmietnik moje nadzieje, plany i marzenia. Zrobił mi tyle złego, a ja go nie nienawidzę. I to jest w tym wszystkim najtrudniejsze.


Czy z Nim stworzysz dom gdzie będziesz czuła się bezpiecznie ?? Czy on będzie Cie kochał i szanował ? Chcesz wspólnych rozmów ( rozmawiacie teraz wspólnie ?? ) , wspólnego obiadu ( jecie go teraz razem ?? ) wspólnego spaceru ( spacerujecie teraz razem ?? ) zasypiania w ramionach ( tulicie się zasypiajac teraz ?? )
I co zapomnieć , nie tęsknić ? Nie zapomnisz i nie przestaniesz tęsknic z dnia na dzień. To nie jest możliwe, trzeba przejść odpowiednie etapy żałoby http://pomocpostracie.com.pl/etapy-zaloby żeby poradzić sobie z czasem z rozstaniem, moze to trwać kilka mc a nawet rok i ważne, żebyś miała wtedy wsparcie - w formie przyjaciółki, terapii, mityngu, fachowej lektury, żebyś zajęła się wtedy sobą

Fachowa lektura :
G. Corey, M. Schneider Corey, "Mamy wybór" http://www.poczytaj.pl/34966
Toksyczne związki - Mellody Pia http://lubimyczytac.pl/ksiazka/17770/toksyczna-milosc
Kobiety, które kochają za bardzo Robin Norwood http://lubimyczytac.pl/ksiazka/14246/ko ... -za-bardzo
Avatar użytkownika
czarna_furia
 
Posty: 58
Dołączył(a): 23 kwi 2013, o 12:26

Re: Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Postprzez Gaba » 16 wrz 2013, o 10:36

Mergen.Jak ja to dobrze znam...U mnie jeszcze oprócz poniżania była obojętność i kara milczenia.Odchodziłam sto razy i sto razy wracałam. Błagając prawie na klęczkach aby mnie przyjął. Jestem ponad miesiąc po rozstaniu i...żyję. Na początku było baaaaardzo ciężko. Teraz już lepiej. Nie wiem jak Ci doradzić ale u mnie rozstanie było jedynym wyjściem abym mogła uratować siebie i Synka. Pomyśl o tym. Czy chcesz żyć balansując na granicy wytrzymałości? Ile jeszcze wytrzymasz i jaki będzie tego koniec? Rozumiem Cię bardzo. Przeszłam przez to co TY. Trzymaj się.
Gaba
 
Posty: 121
Dołączył(a): 31 maja 2008, o 17:14
Lokalizacja: Polska

Re: Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Postprzez mergen » 20 wrz 2013, o 17:35

Dziękuję za słowa wsparcia. Gaba i Ona32 dodają otuchy. Czarna_furia opieprza i zmusza do myślenia. I jedno i drugie bardzo potrzebne. Nie bardzo radzę sobie sama. Przed rodziną i znajomymi, nielicznymi, którzy mi jeszcze pozostali, wstyd mi opowiedzieć o wszystkim co się dzieje u nas w domu. Jestem już bardzo zmęczona tą walką. Ciągle jestem sama. Trudno znaleźć wsparcie w realnym świecie. Ludzie mają to do siebie, że gdy radzisz sobie sama, jesteś silna i pokonujesz trudności na własną rękę, to cię szanują, słuchają, biją brawo. Ale jak prosisz o pomoc, jak sobie nie radzisz, to po jakimś czasie się nudzą, irytują i zaczynają unikać. A ja mam dość już grania odważnej i silnej. Nie radzę sobie. Zapędziłam się w taką sytuację życiową, że czego nie zrobię będzie bardzo ciężko. Czuję, że podjęłam szereg bardzo złych decyzji i przegrałam swoje życie. Czuję, że zawiodłam. Siebie, wszystkich. Dzisiaj mam podły nastój, bo on znowu na chwilę pozwolił uwierzyć, że będzie dobrze, a potem same wiecie. Coraz bardziej się w tym gubię. Już nie wiem co jest normą, a co nie. Tak długo jestem w tym bagnie, ze siedzę i się zastanawiam, czy to że mnie popchnął, tak silnie że się o mało nie wywróciłam, to już przemoc, czy może ja wyolbrzymiam. Nie wiem. Mam straszny zamęt w głowie.
mergen
 
Posty: 28
Dołączył(a): 1 kwi 2013, o 00:32

Re: Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Postprzez czarna_furia » 26 wrz 2013, o 14:27

mergen napisał(a):Dziękuję za słowa wsparcia. Gaba i Ona32 dodają otuchy. Czarna_furia opieprza i zmusza do myślenia. I jedno i drugie bardzo potrzebne. Nie bardzo radzę sobie sama. Przed rodziną i znajomymi, nielicznymi, którzy mi jeszcze pozostali, wstyd mi opowiedzieć o wszystkim co się dzieje u nas w domu. Jestem już bardzo zmęczona tą walką. Ciągle jestem sama. Trudno znaleźć wsparcie w realnym świecie. Ludzie mają to do siebie, że gdy radzisz sobie sama, jesteś silna i pokonujesz trudności na własną rękę, to cię szanują, słuchają, biją brawo. Ale jak prosisz o pomoc, jak sobie nie radzisz, to po jakimś czasie się nudzą, irytują i zaczynają unikać. A ja mam dość już grania odważnej i silnej. Nie radzę sobie. Zapędziłam się w taką sytuację życiową, że czego nie zrobię będzie bardzo ciężko. Czuję, że podjęłam szereg bardzo złych decyzji i przegrałam swoje życie. Czuję, że zawiodłam. Siebie, wszystkich. Dzisiaj mam podły nastój, bo on znowu na chwilę pozwolił uwierzyć, że będzie dobrze, a potem same wiecie. Coraz bardziej się w tym gubię. Już nie wiem co jest normą, a co nie. Tak długo jestem w tym bagnie, ze siedzę i się zastanawiam, czy to że mnie popchnął, tak silnie że się o mało nie wywróciłam, to już przemoc, czy może ja wyolbrzymiam. Nie wiem. Mam straszny zamęt w głowie.


Hi mergen - ja nie opieprzam :) jeżeli tak mnie odebrałaś - przepraszam - bardziej mi chodziło żebyś sobie odp na pewne pytania ;)

tak naprawdę mam wrażenie, że całe życie jesteśmy samotni w problemach ( a jeśli ktoś odchodzi od Nas w tak ważnym momencie dla Nas - najwyraźniej nie dorósł do przyjaźni - jeśli zakończyły się pewne relacje i być może masz poczucie rozczarowania, krzywdy - powinnaś teraz zająć się więcej swoją osobą)

nie przegrałaś życia - wszystko przed Tobą - caaaaałe dłuuuuugie życie - pomyśl sobie, zastanów się jak chcesz żeby wyglądało - jeszcze nic nie jest przesądzone - jeszcze wiele można zmienić - trzeba tylko chcieć tych zmian dokonać :)

Przemocą nazywamy gdy człowiek wspólnie zamieszkujący lub gospodarujący próbuje zdominować fizycznie lub psychicznie drugiego partnera, dziecko, rodziców itp
przeczytaj proszę : http://druzbice.pl/gops/przemoc_w_rodzinie.pdf
miedzy innymi jest tam jasno napisane, że przemocą fizyczną jest :
•popychanie;
•policzkowanie;
•szczypanie;
•kopanie;
•bicie otwarta ręka i pięścią;
•duszenie;
•rzucanie i bicie przedmiotami;
•parzenie;
•polewanie substancjami żrącymi;
•podtruwanie;
•porzucenie w niebezpiecznej okolicy;
•nieudzielenie pomocy;
•użycie broni;
•ciągnięcie za włosy itp.


czy trafiłaś na terapię i mityng??

czy coś się stanie jeśli posłuchasz wszystkich i odejdziesz od niego ??

Pozdrawiam
Avatar użytkownika
czarna_furia
 
Posty: 58
Dołączył(a): 23 kwi 2013, o 12:26

Re: Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Postprzez Tinn » 27 wrz 2013, o 12:34

czarna_furia napisał(a):
mergen napisał(a):czy coś się stanie jeśli posłuchasz wszystkich i odejdziesz od niego ??


Jeśli to nie będzie jej własna myśl, pragnienie, decyzja na poziomie emocji tylko rozumowy wniosek bo więcej usłyszała rad odejdź to i tak natychmiast zacznie żałować, że odeszła. I wróci. I zafunduje sobie kolejne upokorzenie.
Musisz sięgając po czas, rady, mityngi zobaczyć jasno swoją sytuacje i sama przed sobą wykonać bilans zysków i strat(bo zyski z bycia w tym układzie też są). Odchodzenie na rozum moim zdaniem się nie uda. Przynajmniej mnie się nie udawało.Odchodzenie w emocjach zresztą też(chociaż było łatwiejsze do wykonania). Trzeba zgrać obie siły na tak , albo na nie i zaakceptować w pełni SWOJĄ decyzję.
Mnie najdłużej zajęło wymyślanie trzeciego wyjścia i rozczarowanie, że go nie mogę znaleźć .Długo tym trzecim wyjściem wydawała mi się zmiana mojego partnera, która się dokona bliżej nie wiadomo jakim cudem.Jak sam z siebie nie wykazywał chęci do zmian i nie był podatny na argumentację(też to robisz tłumaczysz kiedy u was zagości szczęście i znikną twoje łzy) to sobie wymyśliłam, że ja go zmienię, wyleczę, naprawie jak przedmiot.Teraz widzę jakie to było nierealne myślenie, ale jak poruszasz się zapętlona w sieć współuzależnienia nie widzisz jasno, masz w oku ten okruch zaklętego zwierciadła i swoje marzenia i pragnienia, które na siłę chcesz zrealizować.
Tinn
 
Posty: 214
Dołączył(a): 19 gru 2012, o 13:17

Re: Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Postprzez Izabella1 » 27 wrz 2013, o 17:42

witaj,ja już miesiąc po...odejściu wielkim burzliwym, policja itp.I tak się zastanawiam teraz z perspektywy czasu bo miesiąc to długo że to dobre jednak było.Spokój cisza mogę wyjść gdzie chcę nie martwiąc się czy on się napije.Mój telefon dzwoni odezwali się starzy znajomi,były facet nawet.Mam świadomośc że już on mnie nie skrzywdzi a to wiele.Nie wiem co doradzić akurat Tobie ale czas ma tu ogromne znaczenie i nie odzywanie się w ogóle do niego zamknięcie tematu raz konkretnie.Nie wiem co mnie jeszcze czeka jak się odezwie i bedzie znowu prosił ale już któryś raz się rozstaliśmy za każdym razem jestem silniejsza czego i Tobie życzę bo nikt nie jest od tego żeby go poniżać.Teraz to wiem dużo czytałam polecam to co piszą osoby w komentarzach.Bądź silna i uszanuj sama siebie.
Izabella1
 
Posty: 10
Dołączył(a): 13 maja 2013, o 18:55

Re: Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Postprzez czarna_furia » 30 wrz 2013, o 11:41

Tinn napisał(a):
czarna_furia napisał(a):
mergen napisał(a):czy coś się stanie jeśli posłuchasz wszystkich i odejdziesz od niego ??


Jeśli to nie będzie jej własna myśl, pragnienie, decyzja na poziomie emocji tylko rozumowy wniosek bo więcej usłyszała rad odejdź to i tak natychmiast zacznie żałować, że odeszła. I wróci. I zafunduje sobie kolejne upokorzenie.
Musisz sięgając po czas, rady, mityngi zobaczyć jasno swoją sytuacje i sama przed sobą wykonać bilans zysków i strat(bo zyski z bycia w tym układzie też są). Odchodzenie na rozum moim zdaniem się nie uda. Przynajmniej mnie się nie udawało.Odchodzenie w emocjach zresztą też(chociaż było łatwiejsze do wykonania). Trzeba zgrać obie siły na tak , albo na nie i zaakceptować w pełni SWOJĄ decyzję.



Wiem wiem Tinn, ze to musi byc decyzja mergen - bardziej chciałam żeby zastanowiła się nad taka opcją ?


Mergen co by się stało jesli jednak zdecydowałabyś się odejść ?
Co byś czuła ?
Czy kiedykolwiek to sobie wyobrazałaś ?
Myślałaś jak będzie wtedy wyglądać Twoje życie ??
Avatar użytkownika
czarna_furia
 
Posty: 58
Dołączył(a): 23 kwi 2013, o 12:26

Re: Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Postprzez mergen » 5 lis 2013, o 19:16

czarna_furia napisał(a):czy coś się stanie jeśli posłuchasz wszystkich i odejdziesz od niego ??

Mergen co by się stało jesli jednak zdecydowałabyś się odejść ?
Co byś czuła ?
Czy kiedykolwiek to sobie wyobrazałaś ?
Myślałaś jak będzie wtedy wyglądać Twoje życie ??


Jakbym zdecydowała się odejść, to na początku byłoby bardzo ciężko na pewno. Ale potem byłabym wolna, mogłabym się rozwijać, życie w końcu zależałoby tylko ode mnie. Miałabym czas o siebie dbać. Tak by było na pewno. I tak kiedyś już było. Tylko potem zaczęło się dziać coś niedobrego. Żal, że inni maja kogoś bliskiego, że mają wieczorem się do kogo przytulić, że mają domy, takie prawdziwe, do których się wraca odpocząć, a nie tylko przeczekać. Strach przed samotnością. Świadomość, że nie mogę mieć dzieci i nic tego nie zmieni. I nagle zaczęły by się histeryczne poszukiwania kogoś kto pokocha, przytuli, da nadzieję na stworzenie rodziny. Tak znalazłam mojego obecnego partnera. I z dzielnej kobiety, która wyszła z ciężkiej choroby i niesatysfakcjonującego związku, stałam się ofiarą człowieka skupionego na sobie i traktującego mnie jak przedmiot. Zamienił stryjek siekierkę na kijek.... Teraz boję się uciekać, bo jak pomyślę, że jak parę lat temu włożyłabym tyle wysiłku w utrzymanie poprzedniego związku, ile wkładam w ten, to może teraz byłabym szczęśliwą kobietą, a nie upokarzanym codziennie śmieciem. Bo jestem śmieciem, tak się czuję, tak jestem traktowana i ja sama na to traktowanie pozwoliłam. Mam sobie za złe, że daję się tak upokarzać, ale nie robię nic. Strach przed samotnością jest silniejszy. Więc żyję w tym cyrku i wykorzystuję każde 5 minut kiedy mój oprawca (tak oprawca) mi odpuszcza, żeby nabrać sił przed kolejnym ciosem i marzyć. Chociaż te marzenia o ciepłym domu i rodzinie przychodzą z coraz większym trudem. Przede wszystkim jestem samotna i nie mam wsparcia. Boję się. Nie mam wsparcia w rodzinie ani w znajomych, nawet tych dobrych, bo oni nie rozumieją mnie. Nie byli tam gdzie ja, nie przeżyli tego co ja i nawet nie wiedzą jak zareagować kiedy proszę o pomoc. Dla ludzi z zewnątrz mówię po chińsku. Dlatego piszę tutaj, bo tu są ludzie którzy przeszli to co ja przeżywam teraz i wiedzą, że nie trzeba być umysłowo chorym żeby znaleźć się w takiej jak ja sytuacji. A tak się czuję przy wszystkich, których przemocowy związek nie spotkał.
Dziś jestem mocno chaotyczna, ale właśnie udało mi się zawalić kolejny kamień milowy w życiu, znowu odpuściłam siebie, dla niego, a on mi pięknie za to podziękował. I wiem, że jestem słaba, bo nie potrafię uciec, ale na tyle silna by to dalej znosić.
mergen
 
Posty: 28
Dołączył(a): 1 kwi 2013, o 00:32

Re: Uzależniona od patnera- szukam wsparcia

Postprzez mergen » 5 lis 2013, o 20:38

Czy któraś z Was jest może z Wrocławia? Strasznie głupio mi prosić ale sama sobie nie poradzę. Potrzebuję przyjaciela, dobrej rady, wsparcia. Te mityngi w środy we Wrocławiu zawiesili. Może ktoś chodzi gdzie indziej? A może po prostu któraś z Was ma czas na jeszcze jedną przyjaciółkę? Jestem po prostu bardzo samotna i zagubiona.
mergen
 
Posty: 28
Dołączył(a): 1 kwi 2013, o 00:32

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 186 gości

cron