1,5 roku,nie umiem sie podniesc

Problemy z partnerami.

Postprzez RYZA » 27 sie 2007, o 09:24

dziekuje Wam bardzo za te slowa,bardzo podniosly mnie na duchu.

Pytajaca masz racje to zu tylko uczucie do przeszlosci,do mojego obrazu w glowie,bo to juz tak naparwde obca mi osobaktor potraktowala mnie zreszta jeszcze gorzej niz kogos obcego.
zal mi tych wspolnych lat tylko,jak przejezdzam i mijam byly wspolny dom,ulice,lapie mnie tak za gradlo,ze mam lzy w oczach,ciezko mi pojac ze moglo sie tak diametralnie wszytsko zmienic...
to moja wina ze jestem tak sentymentalna,boli i tyle.
wiem,ze tak nie mozna i postaram sie pracowac nad soba ale najgorsze jest to ,ze to wraca jak bumerang...............
RYZA
 
Posty: 4
Dołączył(a): 23 sie 2007, o 19:19

Postprzez Pytajaca » 27 sie 2007, o 11:07

Za kazdym razem ten bumerang bedzie wracal wolniej i nie bedziesz juz niedlugo go mogla zlapac. Jest jeden warunek - musisz nad soba pracowac i wierzyc, ze sie uda!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez zoska » 12 wrz 2007, o 18:33

RYZA - jestem z Toba, bo ja mam to samo, tylko ze to ja rzuciła faceta a nie on mnie. Po 5 latach ktoś po prostu sie mną zaintereoswał i zrobił wszystko abym była jego...Były piekne listy i czułe słowka, obiecywania o wielkim szczęsciu.Był moim zaproszeniem do szczęscia, moim ideałem. pomyślałam, ze znalazłam księcia z bajki. Skoczyłam związek z facetem który juz prawie miał sie zareczac (to sie dowiedziałam długo później) i co....po roku czar księcia z bajki prysł...a mój poprzedni facet po dzien dzisiejszy nie chce mnie znac. Ma juz nową kobiete i jest szczęsliwy, a ja juz prawie 2 rok wylewam łzy za nim i nie potrafie zapomniec :(((
Tak własnie doskonale Cie rozumiem i też nie potrafie sobie poradzić z probleme. Nie jestes wiec sama.
Pozdrawiam
zoska
 
Posty: 8
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:33

Postprzez Loki86 » 12 wrz 2007, o 19:50

Moja Historia też jest podobna i chociaż minął rok mam takie same odczucia a każdy kontakt z moją byłą z początku wydawać by się mogło całkiem zdrowy obraca się w kłótnię i odcięcie z jej strony. Kocham ją pomimo zdrady i ostatecznie zmiany partnera (3 miesięczna miłość jej życia). Najciekawsze jest że to ona szuka kontaktu i ciągle powtarza że nie robi mi tym nadziei. Że już nigdy nie będzie nas.

Mój związek był sielanką kochałem i byłem kochany to też dawałem z siebie 110% kosztem własnej osoby robiłem coś dla niej i do tej pory tego0 nie żałuje ale wiem, że kiedy dajemy z siebie wszystko ostatecznie nic z tego dobrego nie wyjdzie. Teraz nie wiem jak żyć bez tej osoby miotam się między obowiązkami dnia codziennego i nie mam już tej wewnętrznej siły spokoju i opanowania którego zazdrościli mi wszyscy znajomi. Stałem się otępiałym zombie. Objawy są podobne do twoich może poza krokodylimi łzami. Próbowałem wielu sposobów poza jednym nie znalazłem sobie pocieszenia w innej kobiecie bo nie potrafię.

Trzymaj się ciepło i nie łam się może następny dzień to będzie ten dzień w którym staniesz na nogi ;) ja sobie to powtarzam i to skutkuje czuje się lepiej chociaż przez jakiś czas.
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 577 gości

cron