i wiesz co jeszcze?
przypomniało mi się być może coś istotnego
ja też zdradzałam
w dodatku sama się przyznałam do tego
i prosiłam o wybaczenie
ale zrobiłam to nie dlatego, że kochałam
tylko ze strachu przed zmianą
i dostałam szansę od razu
być może byłam rzeczywiście bardzo kochana
ale wiesz co?
nic to nie zmieniło
zdradzałam go dalej
z tym samym mężczyzną co przedtem - jego kumplem
a potem to już właściwie nawet chyba z dwoma
a potem z jeszcze trzecim zdaje się...
od tego czasu, gdy się przyznałam
zaczęłam jeszcze bardziej brawurowo spacerować po krawędzi
chyba moja nieświadomość domagała się
rozwalenia tego związku raz na zawsze
bo ja juz nie kochałam
ale swoim lękiem przed zmianą i utratą
geopolitycznego usytuowania w znanej przestrzeni
stawiałam opór procesowi który się toczył
aż wreszcie
odeszłam raz na zawsze
i nie było mi żal nic a nic
od pierwszej minuty do dzisiejszego dnia...
to dla równowagi
spojrzenie z perspektywy osoby, która zdradzała