Rozs±dek, czy serce ???

Problemy z partnerami.

Postprzez Biedrona » 14 sie 2007, o 03:34

witaj Szafirowa!
przede wszystkim - chyle glowe przed Twoja sila i checia walki o siebie. to bardzo wazne.
wiesz, zastanawialam sie dlugo...
mysle, ze obydwoje przechodzicie wielki kryzys. taki sprawdzian na zycie i bycie razem.
Ty jestes w ciezkiej sytuacji, biorac pod uwage Twoj stan zdrowia, male dziecko i dziewczynki. oczekujesz od partnera wsparcia, ktorego on nie potrafi/nie chce/nie moze Ci dac. no bo w koncu kasa to nie wszystko. i masz do tego prawo. jest Ci zle, nie jestes pewna jak to wszystko sie potoczy, i po prostu chcialabys sie na nim oprzec, pomimo tego, ze masz w sobie tyle sily.
a on? jak on sie w tym wszystkim znajduje. wg Ciebie zmienil sie - bo nie jest facetem, ktorego pokochalas. pytanie teraz czy pokazuje swoje prawdziwe oblicze czy tez sam ciezko znosi ta burze zycia. bo nie wierze, ze tez w jakis tam sposob nie przezywa Twojej choroby, malego dzidziusia i odpowiedzialnosci za dwojke Twoich malenst. czy jego reakcja nie jest strachem, lekiem przed przyszloscia? moze do tego nie dojrzal? a moze w takich wlasnie kryzysowych sytuacjach wychodzi jego prawdziwa natura?
nie mysl, ze chce go usprawiedliwiac, bo tak nie jest.
Ty znasz go lepiej od nas, wiec moze postaraj sie na to spojrzec z boku.
wiesz, fakt, ze chce zabrac Natalie a dziewczynki zostawic samopas nie swiadczy zbyt dobrze o jego odpowiedzialnosci i troski o Ciebie. nie wywiazuje sie z obietnicy, ktorej sie podjal. ale moze jest to tez jego reakcja na cos, czego w tej chwili nie mozna wytlumaczyc w racjonalny sposob.
Szafirowa, kochana, bardzo, bardzo ale to bardzo jestem z Toba, cokolwiek postanowisz. tylko prosze Cie, nie podejmuj decyzji pod wplywem chwili.
najpierw zadbaj o swoje zdrowie. dziewczynki Cie potrzebuja.
sciskam mocno,
Biedrona
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Postprzez ewka » 14 sie 2007, o 07:55

Szafirowa napisał(a):I tak zupełnie bezczelnie, z praktycznego życiowego punktu widzenia - nie wiem jak poradzę sobie bez tej jego obecno¶ci, czy też wkładu finansowego w nasze życie.Chociaż coraz czę¶ciej my¶lę o tym, że wiele razy (to mój drugi nowotwór) radziłam sobie sama, bez niczyjej pomocy.

Wyjęłam to zdanie, bo najważniejsze dla mnie w tej chwili.

Wersja bez niego... finanse niestety s± istotn± czę¶ci± życia zwłaszcza, kiedy się dzieje. I wydaje mi się, że aby podj±ć jak±¶ konkretn± decyzję, no to chyba musisz wiedzieć - czy sobie w tej materii poradzisz, czy nie. Czy możesz liczyć na pomoc rodziny, czy się musiałaby¶ obej¶ć... bo w tej chwili najważniejsze jest Twoje zdrowie i wszystkie siły powinny i¶ć w stronę zdrowienia, a nie użerania się z facetem. To wersja, gdyby¶ chciała zostać z tym sama i zrealizować swoje pragnienia.

Wersja druga z nim... ponieważ sytuacja jest poważna - my¶lę, że możesz sobie na tę "bezczelno¶ć" pozwolić, a niekochanie pozwoli bez emocji też zrealizować to, czego pragniesz plus oczywi¶cie zdrowienie. Niekochanie powinno też ułatwiać (chyba) mentalne odcięcie się od niego, brak uzależnienia, realizowanie tego, czego TY CHCESZ... chyba, że z jaki¶ względów jest to niemożliwe, nie wiem (bo może Cię próbuje ograniczać, nie zgadzać się, zabraniać?). Dla starszych dziewczynek można zorganizować opiekę, kiedy Ty będziesz się uczyć czy chodzić na kursy... może która¶ babcia, może ich ojciec, może ciocia, może opiekunka. Pozostałoby samo życie z niekochanym facetem, jaka¶ czuło¶ć, blisko¶ć... to chyba do¶ć trudne.

I może warto też zadać sobie pytanie... czy on w swoim dzisiejszym "wydaniu" spowodował niekochanie (bo kochała¶?) i czy to, co dzisiaj czujesz (a raczej nie czujesz) jest na pewno niekochaniem? Może żalem? Pretensj±? Rozczarowaniem? Zło¶ci±? Miło¶ć ma wiele wymiarów i postaci... zawsze najlepiej nam, kiedy mamy do czynienia z jej najprostsz± postaci± - bywa jednak, że "trzeba kochać decyzj± woli" jak to kto¶ gdzie¶ napisał. Trzeba dla dobra sprawy, choć jest bardzo trudne.

Nie bronię go¶cia, ale może go sytuacja przerasta? Faceci, wbrew pozorom, s± o wiele słabsi od nas.

ObrazekObrazekObrazek
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez echo » 14 sie 2007, o 13:11

na pocz±tek życzenia DUUUUŻO zdrowia, żeby wszystkie te perypetie znalazły szczę¶liwy finisz.

Co do serca i rozumu. Moim zdaniem z niczym nie przesadzać. Ani za bardzo z sercem, bo same emocje jak wiadomo potrafi± być złym doradc±. Ani też samym rozumem, bo to raczej sama kalkulacja, a to za mało.

W Waszej skomplikowanej sytuacji radziłabym zostać i próbować innych sposobów doj¶cia do kompromisu. Próbowac i próbować. Jak nie tak, to inaczej i małymi kroczkami dochodzić do swoich celów nie utrudniaj±c życia otoczeniu. Twoja sytuacja jest trudna, ale jego również. Spróbuj troszkę wczuć się w jego rolę. Faceci jako¶ na tym polu okazuj± się często gęsto słabi i nieporadni. trzeba ich uczyć empatii i wspierania. Chyba go te trudno¶ci przerosły, ale może tylko chwilowo. Może warto dać szansę i nie rezygnować zbyt szybko.

Chociażby ze względu na dzieci (wiem, że dla niektórych to prawie herezja, ale ja przekonałam się na własnej skórze , że to bardzo dobry argument, bo nieegoistyczny;). Przynajmniej w czasie twojego leczenia będ± miały zabezpieczenie. Decyzję o ewnetualnym, ale tylko ewentualnym rozstaniu odłóż na czas gdy już będziesz zdrowa.
Czasami warto przeczekać burze.

trzymam za Was kciuki, bardzo, bardzo mocno.
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Barbie* » 14 sie 2007, o 17:10

---------- 17:09 14.08.2007 ----------

Szafirku,

chyba sama już znasz odpowiedĽ.
Finanse które ł±cz± to zaledwie KROPLA w naszym życiu. Je¶li wyfasa uczucie, to chyba tak jakby sie w ogóle przestało istnieć... Bo po co siedzieć razem jesli juz nie ma nic? Jesli nie cieszy a wręcz irytuje obecno¶c innej osoby? Je¶li tak naprawde jestes wolnym człowiekiem, możesz dokonać wyboru i podj±c decyzje o rozstaniu. Masz do tego pełne prawo i masz byc jeszcze kiedys szczesliwa. I możesz zaczynać zdanie od JA!;) Nie ma w tym nic złego gdy ludzie również dosyc często my¶l± tylko o sobie, bo o nas samych rzadko kto¶ my¶li(...)

Moja kuzynka ma męża od 6 lat. Sa bardzo bogaci, bardzo dużo zarabiaj±, maj± piękny dom wykończony wspólnymi siłami, dwa samochody, dwójke dzieci, i 3 sklepy. Ona pracuje na samodzielnym stanowisku, do tego uczy spooor± grupę dzieci angielskiego, on jest prezesem dwóch firm... Na pozór być może szczę¶liwi, ale oprócz tego maj±tku nie łaczy ich nic. On j± zdradza na prawo i lewo. Ona o tym wie. Rodzina o tym wie. Nikt nie zwraca na to uwagi, nawet jej rodzice, bo córka ma "łatwe" i bardzo wygodne zycie. ¦pi± w oddzielnych pokojach, bo dzieci sa malutkie, mijaj± się codziennie, nawet wykluczaj±c jak±kolwiek forme zbliżenia. Półtora roku temu jej m±ż chciał mnie upić i przelecieć. Ona o tym wiedziała od razu, bo jej powiedziałam. Miałam na względzie jej dobro. Nie miał żadnych konsekwencji. Po co tak zyc, po co to ciagn±ć, dla kasy?! Widz±c ich można sie po prostu porzygać, bo nie da się ludzi scalić banknotami i wygodn± perspektyw± dalszego życia...

Je¶li uwazasz że wszystko wygasło, odejdĽ. Jesli została iskierka nadziei-ratuj. Nie możemy być własnymi niewolnikami albo tym bardziej niewolnikami tej zgubnej WYGODY.

Trzymaj się:*

---------- 17:10 ----------

Aha, a w tej sytuacji słuchaj i tak serca.
Ono zawsze wie najlepiej.
Barbie*
 
Posty: 358
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:57
Lokalizacja: Powiedzmy Gdańsk :)

Postprzez Abssinth » 14 sie 2007, o 17:30

i chyba juz wszystko zostalo powiedziane...zwlaszcza Barbie wyrzucila to prawie dokladnie tak, jak powiedzialabym to ja...

Jeszcze jedno, Szafirowa, wspaniala, silna kobieto...podziwiam Cie. Cholernie Cie podziwiam. Tylko potrzebujesz sobie pozwolic na troche wiecej egoizmu...

I takie malutkie - jaka w tej calej sytuacji wygoda, jesli facet mowi, ze na czas Twojego kursu on moze sie zaopiekowac, ale tylko swoja corka...przeciez efekt jest ten sam, jak nie zaopiekowanie sie w ogole - i tak musisz zostac w domu.
Gdzies tam jeszcze wspomnialas o swoim leku, ze kto by Cie chcial z trojgiem dzieci...cholerka no, nie podoba mi sie takie myslenie...tak troche, jakbys miala trzy garby na plecach i myslala, ze nikt Cie z tymi garbami nie zechce...jesli spotkasz kogos, kto Cie pokocha prawdziwa miloscia, nie beda mu dzieciaki przeszkadzac...a jesli to bedzie taki plytki, tandetny dupek, ktory chcialby 'wolnej panny do zabawy bez obciazen' , to po co Ci taki, kochana? po co?

jesli chodzi o Twoja chorobe...wiesz, sa takie teorie, ze rak wlasnie sie bierze z upychania uczuc po katach, nie pozwalania sobie na przezycie, nie dopuszczania do siebie wlasnego duchowego/psychicznego cierpienia i zaprzeczania mu...i to cierpienie sie wtedy zagniezdza gdzies tam w ciele w postaci raka....tak to mi jakos troche wyglada, ze upychasz i to strasznie, jesli chodzi o Twoj zwiazek...(jesli urazilam w jakikolwiek sposob, to przepraszam, nie o to mi chodzilo).

Trzymaj sie mocno, Szafirowa, przytulam Cie najmocniej jak potrafie, przesylam Ci mnostwo pozytywnej energii...
xxx
Abss
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 14 sie 2007, o 18:24

Nie wiem, ale to chyba nie jest takie proste... choć nie miałabym nic przeciwko, aby było.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Pytajaca » 14 sie 2007, o 18:50

Akurat pozwole zgodzic sie z Ewka...Nie jest to proste, a podejmowanie decyzji o rozstaniu w takiej chwili moze sie przelozyc na gorsza rekonwalescencje. Widzialam na wlasne oczy takie przyklady. Widzialam ludzi umieajacych w samotnosci, choc ich oczy blagaly o cieply uscisk zony lub meza, ktory ich opuscil.

I choc to co pisza Barbie i Abss to rowniez racja, to jednak w tej chwili mocno zastnowilabym sie nad gwaltownymi posunieciami

Dlatego sluchaj w polowie serca, a w polowie rozumu.

Zrobisz i tak,jak bedziesz czula, uwazala.

PS: Wiez, Szafirowa,z czym mi sie kojarzy ten misiak z Tweo avatarka? Z lagodna dziecinnoscia i tesknota, zatopiona na dnie zimnego, choc przejrzystego oceanu, pewnie gdzies u stop wysp koralowych. To tak, jaky ktos byl juz o krok od spelnienia marzen i osiagniecia celu, ale jego statek sie rozbil, a wyspa skarbow stala sie dla niego przykrym wspomnieniem po maskotce, ktora zabralo dno. Ale ta maskotka, tam wciaz jest i czeka tylko, by ja z tego dna wyciagnac. No. Dasz rade!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez Dorku » 14 sie 2007, o 21:07

Sokrates chyba twierdził, że racje serca też się licz±...

Wielka z Ciebie kobieta, wielka rozumem i sercem ..
Chociaż czasem s± dylematy serce, czy rozum, to jednak ludzie tacy jak Ty daj± radę poł±czyć wodę z ogniem w jedno...

Wiesz bardzo mi się podoba Twoje normalne podej¶cie do rzeczy trudnych, tyle w tym pokory i spokoju...

I.... kurczę, będzie lepiej, bo musi!!!
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez ewka » 14 sie 2007, o 23:22

Też ten spokój i wielk± pokorę zauważyłam... umknęło mi, by to zaznaczyć.
Jak się miewasz, Szafirku?


"Dajcie mi modl±ce się matki, a uratuję ¶wiat" - ¦w. Augustyn
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Szafirowa » 15 sie 2007, o 15:58

Dzień Dobry,
Witam Was Wszystkich.
Czy wiecie jak bardzo jestem Wam wdzięczna za te wszystkie bardzo cenne rady i opinie ?
BARDZO.
Tak bardzo, że nie umiem znaleĽć wła¶ciwych słów, żeby to okre¶lić.
Dziękuję bardzo.
Zwłaszcza, za wszystkie ciepłe słowa pod moim adresem.
Onie¶mielaj± mnie.

Pojawia się jeszcze problem, jak ja to nazywam, moralny.
Bo jako¶ nie wyobrażam sobie, żeby kto¶ mógł być dostatecznie dobry dla mnie, w czasie mojej choroby, zdrowienia i powrotu do równowagi, a póĽniej już nie.
Podchodzi mi to pod wykorzystywanie. Nie umiałabym chyba odnaleĽć się w takiej skórze.
Czułabym się parszywie, daj±c komu¶ nadzieję, korzystaj±c z jego wsparcia wtedy, kiedy mi jest Ľle.
I wiedz±±c cały czas, maj±c ¶wiadomo¶ć, że to kto¶ - nie dla mnie - na dalsze życie.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze niezręczno¶ć jaka zapewne pojawi się we wzajemnych stosunkach, bo przecież nie jeste¶my sami na ¶wiecie - s± rodziny, znajomi, całe otoczenie, które postrzega nas jako parę.
Fuj, nie mogę sobie wyobrazić, jak będę się czuła póĽniej.
Jak najbardziej zakłamana osoba na ¶wiecie. Oszukaniec.

No nic ... dzi¶ wolne.
Odpoczywam, bawię się z Natali±. Robię obrus na szydełku, niczym wzorowa kura domowa ;)
I my¶lę.
Ci±gle obracam to w głowie.
Zastanawiam się.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Pytajaca » 15 sie 2007, o 17:57

Po Twym ostatnim poscie powiem tylko - cholernie silna jestes!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez ewka » 15 sie 2007, o 22:35

Podejrzewam, że decyzję masz już blisko siebie. Rozumiem dylemat, jest ciężki.
A co powiesz na temat zobowi±zania jego wobec Ciebie? Jak to widzisz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Szafirowa » 15 sie 2007, o 23:01

Ewa, ja przyjmuję do wiadomo¶ci tylko zobowi±zania, które człowiek narzuca sam sobie, w swoim wnętrzu, i które chce wypełniać.
Bo je¶li chodzi o zwyczajowe zobowi±zania, które w danej sytuacji narzuca obyczajno¶ć, to to najczę¶ciej nijak się nie ma do prawdziwych chęci.
Jak widać - nie działa to poczucie u niego.

To jest oczywi¶cie przykre i bolesne, że nie ma tego, co nakazywałaby sytuacja, czyli wsparcia, zrozumienia, szacunku, ale on musi to zrozumieć i zacz±ć okazywać z własnej woli.
Nie umiem tego wymagać i powtarzać mu ci±gle: mamy dziecko, więc powiniene¶ ... musisz ... zrób ... oczekuję ...
To dla mnie jest nie do zrobienia.
Dla mnie rzecz± oczywist± i naturaln± jest istnienie dobrej woli i ¶wiadomo¶ci zobowi±zań.
Ale jak kto¶ nie czuje, to nie chcę zmuszać.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez ewka » 15 sie 2007, o 23:14

Szafirowa napisał(a):Ewa, ja przyjmuję do wiadomo¶ci tylko zobowi±zania, które człowiek narzuca sam sobie, w swoim wnętrzu, i które chce wypełniać.

Ja też takie zobowi±zania najbardziej cenię... ludzie jednak s± różni. Czy Ty już z nim kiedy¶ chorowała¶?

Wiesz? Miałam niedawno unieruchomion± nogę... dzieci małych nie mam i zastanawiałam się, jak potoczy się dom i jak moje Słonko się w tym znajdzie... znalazł się i to bardzo, a nie należy do "łatwych" ludzi.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Szafirowa » 15 sie 2007, o 23:26

Chorowałam, chorowałam.
Tylko, że ja jestem taki dziwak, jak to mawiaj± moi koledzy z pracy o sobie nawzajem: "gupi gupek".
Nie lubię się rozczulać nad sob±, robię tyle ile mogę, wymagania minimalistyczne mam, baaaardzo rzadko proszę o pomoc, ale faktem jest, że po cięciu na przykład, leżałam i "zdychałam", a on się tylko pytał co jeszcze ma zrobić, kupić, na co mam ochotę ...

Tylko może z tego że jestem taki chojrak, "dzielna" i strongmen zawsze (nawet je¶li to najczę¶ciej tylko poza), wynika to, że nie jestem postrzegana jako kto¶ do zaopiekowania się.
No po prostu nie jestem takim kurczaczkiem, co to: bez ciebie misu sobie zupełnie nie poradzę.
Nie jestem kim¶ kto leży z jednym palcem do pracy i pokazuje: zrób to, zrób tamto ...
A on jest pod tym względem zupełnie inny niż ja - nie dostrzega niczego. Choćby z takich przyziemnych rzeczy - brudna podłoga, pusta lodówka, pełna kuweta, tego zupełnie nie widzi.
Potknie się o co¶, ale tego nie podniesie.
A mi tak po prostu głupio ci±gle mówić ... sprz±tnij, ułóż, pomóż mi.
Po prostu przez czas mojej słabo¶ci, dom zarasta, a jak dochodzę do siebie, to zaczynam fedrować.


Nie będzie mnie do niedzieli.
Jedziemy w moje rodzinne strony.
A ze wzruszenia i tęsknoty mam już takie wielgachne serce, że sama nie wiem, jak mi się w tym ciasnym koszyczku z żeber mie¶ci :wink:
Cieszę się.
I na pewno będzie to dalsza okazja do przemy¶leń.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 380 gości