Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Problemy z partnerami.

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ewka » 5 gru 2011, o 09:04

Byk - moja siostra. Ja akurat nie patrzę na ludzi pod kątem znaków... ale tutaj mi się mocno skojarzyło. Miała 3 mężów, jednego nie-męża i teraz też ma jakiegoś nie-męża. I choć chciałabym Ci napisać, że ludzie się zmieniają, że życie ich zmienia, że partner ich zmienia (chcąc nie chcąc)... to w przypadku mojej siostry to się nie sprawdziło. Nie chcę też wyrokować... w końcu nigdy nie mów nigdy. W końcu nie-byki też potrafią być przypadkami trudnymi;) Ona przy tym była (i jest) strasznie uparta. I skryta. Powiedziałabym nawet, że się "nie nadaje" do związków.

czemu znowu uważam że mogę ją "nauczyć" asertywności, uwagi, patrzenia na wszystko z szerszego punktu widzenia. ????

Czemu? Bo taką partnerkę chciałbyś mieć... i można sobie takie zadanie postawić. I uczyć. I to ciężka robota będzie. I nie wiadomo, jaki będzie efekt. Masz w sobie gotowość na taką orkę?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 5 gru 2011, o 11:03

Ewa,

Nie mam. smutne ale nie mam.
Już wiem o tym i to mnie przeraża. Powiem Ci jeszcze jedno - coś mi podpowiada że mocny kopniak więcej nauczy niż "użalanie sie " i "przytruwanie".

Przerasta mnie że mam takie przekonanie.


Najgorsze jest że czasem - nieoczekiwanie "coś osiągne".
Wczoraj dostalem sms-a że "rozumiem.... też Cie kocham i postaram sie zmienic....."
Zdumiewa mnie fakt że osiągam coś TYLKO jak mocno kopne i postawie na ostrzu noża..... to jest Taaakie niepodobne do mnie!. tak tego nienawidze. !!!! nie umiem być przykry dla osób ktore kocham.


siara jakas.
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ewka » 5 gru 2011, o 11:53

No. Tak czasami jest. Prośby i „przytruwanie” nie działają. I fajnie, kiedy trafi na takiego „kopacza”… ją spina we właściwe ramki, a dla niego to bułka z masłem. Dla Ciebie (jak sądzę) – nie. I dlatego źle się z tym czujesz.

Jak długo się znacie?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez smerfetka0 » 5 gru 2011, o 11:56

ja tez jestem bykiem, i te cale generalizowanie 'bykow' jakos mi nie pasuje, nie wydaje mi sie zeby mialo jakis wplyw.


co zamierzasz dalej teraz?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez Abssinth » 5 gru 2011, o 11:59

no, ale...co sie dzieje, Ave ?

piszesz cos o 'bezsensownych krzykach' - wiesz, krzyk to jest wyraz bezsilnosci, jesli nie mozemy sie inaczej dogadac, sprawic, zeby ktos nas uslyszal - krzyczymy.
nie dlatego, ze lubimy czy cos - to tak samo, jak Ty piszesz "osiągam coś TYLKO jak mocno kopne i postawie na ostrzu noża..... to jest Taaakie niepodobne do mnie!. tak tego nienawidze. !!!! nie umiem być przykry dla osób ktore kocham."

moze ona rowniez nienawidzi krzyczec? tylko nie wie, jak inaczej do Ciebie dotrzec?

nie wiemy przeciez tak naprawde o co chodzilo, widzimy tylko jedna strone sytuacji, Twoj opis - podejrzewam, ze pisany pod wplywem emocji.

PS. jestem Byczyca. :)
zmieniam sie sama, kiedy widze tego potrzebe, kiedy mi jest z czyms zle.
kiedy ktos probuje mnie zmienic na sile - wywoluje to we mnie bardzo duzy opor.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 5 gru 2011, o 13:56

Znamy sie 3 lata i mieszkamy razem.

Na początku buforowałem wszystko, głupi wierząc że sie samo potem zaczęło mi doskwioerać za bardzo to że moja luba nie pokazuje uczuć, nie probuje jakos podgrzewac - jest konkretna, zmina, potrafi być niesprawiedliwa. Wciąż kochana ale jakby "nieuważna".

Teraz jest trudniej bo jej nie ma przy mnie. Nie wiem jak nie wariować , jak nie być upierdem , jak nie przytruwac. Ale jestem jaki jestm potrzebuje być może wiecej ciepla niż ona... smutne ale prawdziwe.

Byki - przepraszam jeśli generalizuje - i dziekuje za pomoc.
Myśle że jest coś w tym , jesteście silne i samodzielne, nie ulegacie wpływom. I Właśnie o to chodzi - czasem zafiksujecie sie we własnym błędzie. .....


co zamierzam ? nie wiem .... nieststy wciąż mam nadzieje ze dotarłem do niej - po raz kolejny nie umiem odpuścic... probowania jej zmienic.

Czuje że jak przestane to robic - umrze moja wiara bo będę musiał sie gwałcić znosząc to.
Czyue że jak będę to robić - będzie jeszcze gorzej - już mi powiedziala: "nie zmieniaj mnie, nie mów mi co mam robic"

co zrobie? chyba sie oddale, zobaczymy jak sie moja panna poczuje jak znikne na całą noc.. jak nie bedę "przytruwal", i "naciskal na rozmowy"... zobaczymy czy zateskni.... jak nie - będę mial odpowiedx.....

na tym polega mój problem de-ja-vu - już tak bylo ! i wiem jak sie skonczylo ! boli
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ewka » 5 gru 2011, o 14:16

Abssinth napisał(a):piszesz cos o 'bezsensownych krzykach' - wiesz, krzyk to jest wyraz bezsilnosci, jesli nie mozemy sie inaczej dogadac, sprawic, zeby ktos nas uslyszal - krzyczymy.

No chyba nie tylko, Abs.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ewka » 5 gru 2011, o 14:20

ave napisał(a): Czuje że jak przestane to robic - umrze moja wiara bo będę musiał sie gwałcić znosząc to.
Czyue że jak będę to robić - będzie jeszcze gorzej - już mi powiedziala: "nie zmieniaj mnie, nie mów mi co mam robic"

Jest jeszcze trzecia opcja... :(

A powiedz Ave - to, że założyłeś ten temat, to wynik jakiegoś nierozwiązanego problemu z ostatniego czasu? Czy z całokształtu?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ewka » 5 gru 2011, o 14:24

Abssinth napisał(a):kiedy ktos probuje mnie zmienic na sile - wywoluje to we mnie bardzo duzy opor.

To ja też tak mam (a Byk nie jestem)... ze mną trzeba po dobroci. Inaczej się jeżę cała.

Abssinth napisał(a):zmieniam sie sama, kiedy widze tego potrzebe, kiedy mi jest z czyms zle.

No ale "w ogólności" chodzi też o to, aby partnerowi nie było źle.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 5 gru 2011, o 14:53

Wiesz co Ewa,

Powód że "założyłem temat" jest bardziej prewencja i zapobieganie.

Nie jest jakoś supeer tragicznie, chce po prostu żeby bylo lepiej! zanim coś zrobię chce pogadać z ludźmi z WAMI.
Byłem tu x-lat temu, wiem że jest tu wiele fajnych ludzi , wyważonych, szeroko widzących różne sprawy - i to szanuje.

Zdecydowałem że nei chce "przytruwacĺ mojej partnerce zanim nie upewnei sie że to ma sens. Chce uszanować jej osobowość i spokój . Wiem że często to ja powinienem popracować a nie tylko szukac jelenia do zrobienia calej roboty. Wiem o tym - ale zgubilem sie i chce się upewnic.

Drugi powód to: moja przeszłość!!! nie chce obciążać mojej kobiety strachami-mojej-przeszlości,!!!! nie powineinem mierzyć jej tą samą miarą... jednak robie to bo we mnie sie gotuje jak widzę to samo. !!! probuje sie uspokoić i zobaczyć to czego nie widze....


Wiem że często nie pisze poprawnie - przepraszam to wynik kilku lat za granica.
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ludolfina » 5 gru 2011, o 15:55

nie chce obciążać mojej kobiety strachami-mojej-przeszlości,!!!! nie powineinem mierzyć jej tą samą miarą... jednak robie to bo we mnie sie gotuje jak widzę to samo. !!!

to robi na mnie wrazenie, jakbys byl rozemocjonowany, i mial sam problem. jesli masz takie wrzenie z powodu przeszlosci, to warto powiedziec w spokojnej chwili o tym partnerce.
nie wiemy z czym ona ma problem , czy jej krzyki to agresja czy raczej bezsilnosc
i co miala by do tego asertywnosc?

wiem jednak, ze ludzie agresywni rzadko ucza sie asertywnosci, bowiem ich agresja stanowi jakis rodzaj sily, ktorej nie chca sie pozbyc. gdyby twoja partnera byla ulegla, i chciala byc asertywna do mowienia "nie", to bardziej rokuje, ze sie jej uda.

ale mi sie zdaje ze i Tobie przydalby sie kurs asertywnosci i jakas moze sesja z psychologiem, skad to wrzenie w tobie?
kopniaki i stawianie spraw na ostrzu noza to tez nie jest asertywne.

najwyrazniej dzialacie na siebie bardzo w jakiejs sferze i jakis jest konflikt, ktory warto odkryc. krzyki i wrzenie to objawy czegos powazniejszego, o czym chyba nie wiesz
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ave » 5 gru 2011, o 16:53

No - mam problem!.

Cholera - probowałem, mówiłem jej o tym, mówiłem że jej działanai przypominają mi..... i tu sie probelm zaczyna:" aaa to jeszcze pamietasz? a czemu?" - nie chce tego podnosic za bardzo - to chyba mój probelm!?? nie ja sam powinienem sie z tym uporac?


z tymi agresywnymi ludxźm => dzięki to dużo znaczy dla mnie że tak mówisz. Latwiej polubic, zaakceptowac, życ z tym chyba.

Mine Kurs asertywności? - może - jednak tylko tu mogę sobie pozwolić na wypowiedzenie tego co czuje bez obawy "zrozumienia mnie opatrznie", lub "nadinterpretacji".
Normalnie w życiu straasznie sie pilnuje, psycholog - byłem dwa razy, na razie tylko mówie i nic z tego nie wyniklo - może trzecim razem Ona powie cos.

Wrzenie? - jakby wszystko bylo przeciwko to bie - też byś wrzała. Tak te nieasertywne kopniaki - ZADZIALALY! zgroza - moje życiowe przekonania sie walą....

poważniego - wiem , czuje. dla tego probuje to odkryc.
ave
 
Posty: 103
Dołączył(a): 4 gru 2011, o 19:36
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez Abssinth » 5 gru 2011, o 17:23

Cholera - probowałem, mówiłem jej o tym, mówiłem że jej działanai przypominają mi..... i tu sie probelm zaczyna:" aaa to jeszcze pamietasz? a czemu?" - nie chce tego podnosic za bardzo - to chyba mój probelm!?? nie ja sam powinienem sie z tym uporac?


mowiles, ze jej dzialania przypominaja Ci - kogos, z kim byles wczesniej?

Jesli tak, to postaraj sie wczuc emocjonalnie w jej sytuacje - jak Ty bys sie czul, gdyby Twoja partnerka mowila Ci, ze to, to i tamto przypomina jej jej bylego faceta?

dla mnie osobiscie to jest bardzo nieprzyjemne, slyszec cos takiego...jestes z kims, nie porownujesz z kims z przeszlosci. to jest bardzo niekulturalne, od razu poddaje mysl - a co jeszcze porownujesz?

...i zastanow sie tez z innej strony - czy naprawde jej dzialania sa dokladnie takie same, czy tez po prostu patrzysz na swoja partnerke przez pryzmat bylego zwiazku i wyszukujesz podobienstwa?

kurs asertywnosci polecam. Jesli tylko nauczysz sie oprozumiewac w sposob asertywny, Twoja partnerka bedzie sie musiala dostosowac...albo Ty wtedy sam zauwazysz, ze potrzeba Ci w zyciu czegos innego.

poza tym - podpisuje sie pod Ludolfina - tu jest jakis wiekszy konflikt.

PS - dalej podtrzymuje moje zdanie, ze krzyk to oznaka bezsilnosci. Agresja jest oznaka slabosci,a nie sily.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez ludolfina » 5 gru 2011, o 20:55

" aaa to jeszcze pamietasz? a czemu?" - nie chce tego podnosic za bardzo - to chyba mój probelm!?? nie ja sam powinienem sie z tym uporac?

a jak to robisz? czy masz do ex uczucia typu zal, zawisc, gorycz itp? czy zamknales juz tamten etap godzac sie z tym? czy moze nowa wybranka ma tego pecha, ze porusza istniejace w tobie poklady zlosci na ex?
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Jak sobie radzicie z de-ja-vu

Postprzez smerfetka0 » 5 gru 2011, o 21:11

a moze to ona probuje tych swoich zagrywek, krzyku, braku czulosci, oschlosci zeby zmienic ciebie? zeby zmienic to ze tak jej 'trujesz' i chcesz z niej zrobic kobiete taka jaka ty chcesz i sie czuje nie akceptowana jako 'ONA'.

i widzisz jak to na Ciebie dziala... miotasz sie, zle ci, nie lubisz jej krzyku, denerwuje cie jaka jest zimna. ale NIC A NIC sie nie zmieniasz zeby przestac jej truc. dlaczego wiec ona ma sie zmienic dla ciebie?

postaw sie na jej miejscu.

ja jakos nie kupuje tych usilnych prob zmian drugiego czlowieka, w tym wypadku jej. i jakos mi to nie pasuje i nie gra ze ja kochasz, ze odejsc nie mozesz, ale ze jest taka a nie inna i nie umiesz mimo to z nia zyc spokojnie tylko musisz ja 'ZMIENIAC'. nawet jesli jest w 100% niesprawiedliwa nie podoba mi sie to strasznie.

z 2+2 nie zrobisz 5.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 265 gości