Mój były chłopak miał wypadek.

Problemy z partnerami.

Postprzez kajunia » 10 kwi 2011, o 09:52

Może niepotrzebnie patrzę na tą sytuację przez pryzmat przeszłości (np tego co mówił kiedyś, że gdyby coś mu się stało to chciałby żebym była gdzieś blisko nawet jeśli nie będziemy razem, jest motocyklistą więc zawsze coś takiego może się zdarzyć itd...) i trochę z punktu widzenia tego, jak ja bym się czuła i czego bym oczekiwała gdybym wylądowała w takim stanie w szpitalu. Filemonie, ciężko mi w związku z tym odróżnić to o czym piszesz. Prawdopodobnie to jest jakaś moja potrzeba, ale nie widzę w tym nic nienaturalnego ani złego. Tak, mam potrzebę zobaczenia go, bo całe lata martwiłam się jak jeździł, a teraz ledwo uszedł z życiem i zwyczajnie się wystraszyłam i zmartwiłam. Ale jestem w stanie uszanować fakt, że może on tego nie chcieć. Stąd takie moje dylematy.

Chcę tylko dodać, że to nie tak, że my się w ogóle nie widujemy. Mieszkamy od siebie jakieś 400 metrów, więc i tak mamy jakiś tam kontakt ze sobą. Nie jesteśmy pokłóceni, po prostu się nie widujemy jako znajomi.

Sansevierio, co masz konkretniej na myśli?
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez mahika » 10 kwi 2011, o 10:51

Mój były chłopak też miał "wypadek" miałam podobne rozterki.
Ale nie poszłam. Zapanowałam nad tym.
Zreszta jak się okazało, miał go kto "doglądać".

Pomódl się za niego, jeśli możesz.
I porzytul do swojego obecnego mężczyzny.
Ciesz sie tym co masz, a przeszłość...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Sinusoida » 10 kwi 2011, o 11:14

---------- 11:10 10.04.2011 ----------

Chyba coś mi się pt wiesza bo od jakiegoś czasu z opóźnieniem wyskakują mi świeże tematy, a powinny przecież być widoczne na pomarańczowo...
Ale do rzeczy:
Kajuniu, to że chłopak kiedyś powiedział, że chciałby Cię widzieć w takiej sytuacji nie znaczy, że chciałby tego nadal, że nie zmienił zdania. Tym bardziej, że masz teraz chłopaka i jeśli istnieje szansa, że On nadal coś do Ciebie czuje, może być zazdrosny. Gdybać jest dość łatwo a jak człowiek się już znajdzie w takiej, a nie innej sytuacji to może zmienić zdanie. Osobiście uważam, że człowiek nieprzytomny jest niesamowicie "obnażony" i bezbronny (leży nagi pod przykryciem, wokół pełno aparatury medycznej, różnych kabelków wychodzących niemal z każdej dziurki a i wygląd takiej osoby po wypadku bywa przerażający, no na pewno na filmach nie raz widzieliście jak to wygląda). I moim zdaniem powinny go odwiedzać najbliższe osoby, nie koledzy, koleżanki. Ja bym nie chciała, żeby mnie w takiej sytuacji odwiedzali wszyscy. Może uważam tak bo ja na samą myśl o sobie w takiej sytuacji (i różnych odwiedzających) - czuję skrępowanie. Nie wiem jak to wyjaśnić, to dosyć osobista sytuacja moim zdaniem jest. Jesteś dla niego jedną z najbliższych osób?
Jeśli odzyska przytomność możesz go zapytać tel. albo przez mamę, że chętnie byś go odwiedziła ale nie wiesz czy on sobie tego nadal życzy... Myślę że w tej sytuacji jego uczucia są najważniejsze. Być może będzie tak, jak zauważył Fil, że on będzie potrzebował wsparcia kiedy już się obudzi. Pytanie czy Ty chcesz, potrafisz i czy masz wystarczająco dużo siły, by mu to wsparcie dać (nie bez znaczenia jest tu fakt, że był to związek, jak sama wspomniałaś, toksyczny!!!), czy nie "namieszasz" tylko by za chwilę musieć uciec bo obecny chłopak zacznie mieć pretensje... Oczywiście jest też szansa, że go odwiedzisz, będzie mu miło i tyle. Dlatego nie ma co gdybać i po prostu najlepiej zapytać... Tak myślę...

---------- 11:14 ----------

NIe napisałam o tym ale oczywiście warto byś się zastanowiła czego tak na prawdę Ty chcesz. I dlaczego...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Sansevieria » 10 kwi 2011, o 11:45

To Kajuniu, że ten chłopak jest jakąś częścią Twojego życia i relacja z nim jest też związana z całą resztą, o której w innym wątku. Te kwestie "czemu tak reaguję". Bo co do samych odwiedzin to ja się zgadzam z Sinusoidą - człowieka na intensywnej terapii powinni odwiedazć najbliżsi, bo rzeczywiście ani on siły nie ma na zachowania "towarzyskie" ani wygląda w sposób, w jaki chciałby być zapamiętany czy opisany innym. Znam ludzi, którzy w szpitalu nie pozwalają się w ogóle odwiedzać, nikomu. Chorowanie jest sprawą nad wyraz intymną. Nawet on coś "gdybał" kiedyś, to nie wiadomo, jak jest teraz, a matkę ma. I dziewczyną ani najserdeczniejszą przyjaciółką jego nie jesteś.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez kajunia » 10 kwi 2011, o 11:53

Ja nie chcę go odwiedzać teraz w takim stanie, myślę, że nawet takie wizyty są niedozwolone przez szpital. Bez uprzedzenia tym bardziej. Niestety jego telefon chyba jest zniszczony, a mama zmieniła numer. Tak więc sądzę, że te dylematy umrą zwyczajnie śmiercią naturalną.
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez Sinusoida » 10 kwi 2011, o 12:17

W szpitalu nikt nikogo nie legitymuje więc jak to mówią: "dla chcącego - nic trudnego"... Oczywiście nie jest to zachęta dla Ciebie czy też prowokacja, tak tylko informacyjnie napisałam:)
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: agakiyiqwabe i 108 gości

cron