blanka77 napisał(a):Mój mąż trochę złagodniał przez weekend. Ale wydaje mi się, że to do następnego razu. Taka huśtawka może wykończyć człowieka. Zazdroszczę tym, którzy mają spokój w domu.
dokładnie! ja miałem w moim ostatnim związku to samo i był to jeden z głównych powodów dla którego go zakończyłem a nawet ostatecznie zupełnie przerwałem jakikolwiek kontakt, bo nawet w koleżeńskiej relacji było to samo I MNIE TO TOTALNIE WYKAŃCZAŁO...!
na dodatek "gdzieś po drodze" usłyszałem od mojego ex-partnera, że jemu sprawiała satysfakcję świadomość, że ja na tej huśtawce się męczę... fajnie?
oczywiście nie twierdzę, że tak samo jest w wypadku Twojego partnera, ale poobserwowałbym go pod tym kontem... ;?
blanka77 napisał(a):Czy Wasi faceci też się tak zachowują? Nie lubię sztucznego "słodzenia", ale chyba będę musiała. Skoro mu to ma poprawić samopoczucie na lepsze.
(...)
Nie wiem jak do niego podejść.
zdecydowanie odradzam taką metodę, bo wprowadzi ona męczący fałsz i nieszczerość w Waszych stosunkach, który obciąży Cię jeszcze bardziej a Jemu i tak nie da satysfakcji - gwarantuję Ci!
i oczywiście nie wszyscy faceci zachowują się tak, jak Twój mąż - to jest jego specyficzna przypadłość....
blanka77 napisał(a):Mówi mi żebym wyluzowała, że on uwielbia klimaty seksu i to tylko zabawa. Ja, na tym etapie związku to mam ochotę się zrzyg... gdy słyszę o takich rzeczach. Sorry, może ja nie nadaję się do tej epoki?
Dla mnie to oficjalne pozwolenie na uprawianie seksu z kimś innym, bez uciekania się tej drugie strony do ukrywanej zdrady.
Nie wiem, ale ja to sobie wyobrażałam coś takiego w sytuacjach, gdy już dwie osoby znudzą się sobą i idą na taki układ. To tylko moje teorie bo inaczej sobie nie potrafię wytłumaczyć takiego zafascynowania tego typu ekscesami.
zauważ, że sama nazwałaś to najlepiej: ZAFASCYNOWANIE TEGO TYPU EKSCESAMI!
dla mnie też są to ekscesy i dodałbym tylko, że według mnie źródła fascynacji akurat takimi seksualnymi ekscesami z pewnością są jakieś bardzo specyficzne i fascynacje takie nie są bliskie większości przeciętnych osób (żeby nie użyć określenia: normalnych osób...), które żyją w relacji z drugą osobą, na której im zależy, opartą na czułości i oddaniu... (by nie użyć od razu wielkiego słowa: na miłości!)
wyobrażasz sobie coś takiego w sytuacjach, gdy już dwie osoby znudzą się sobą i idą na taki układ...? bo inaczej to Ci się zbiera na rzygi...?
to ja się od Ciebie różnię - bo mnie się zbiera na rzygi TOTALNIE - i nawet gdybym "się znudził" swoim partnerem, to na tego typu "urozmaicenia" bym się nie zgodził i w ogóle ich nie szukał, tylko odszedłbym od niego... gdyż wolałbym dać sobie szansę na następny związek, w którym zrodzi się prawdziwe uczucie a za nim wierność, lojalność a nie jakieś dziadostwo i świństwa czy to seksualnego czy innego charakteru...
no chyba, że Tobie by to odpowiadało... i to co dla mnie jest taplaniem się w dosyć śmierdzącym błotku, Tobie by się jawiło, podobnie jak Twojemu mężowi, jako atrakcyjny fun! - to wówczas proszę bardzo... ale jeśli dla Ciebie to syf a dla niego atrakcja, na którą Cię namawia, to gwarantuję Ci, że facet jest... nie całkiem normalny w tej sferze i wywiera na Ciebie mniej lub bardziej ostrą presję, bo ciągnie go jak wilka do lasu... NIE DO CIEBIE, TYLKO DO TEGO, ŻEBY SWÓJ SPECYFICZNY POPĘD ZASPOKOIĆ I
SOBIE DOGODZIĆ... Ty jesteś w tym mniej ważna...
takie jest moje zdanie i oczywiście patentu na nieomylność nie mam - sama musisz to sprawdzić jak się sprawy mają, jeśli odczuwasz, że to co piszę może być realne...