seiko napisał(a):Kiedy zostawie go w spokoju by ochlonal, wraca sam czasem podejmuje temat spokojnie tlumaczac mi swoje racje, ja nie zmieniam swoich bo i dlaczego niby mam zmienic? (bo sie wydarl?) wtedy stopniowo znowu zaczyna sie wkurzac i konczymy temat nie rozwiazujac go.
czyli on potrafi przemyslec sprawe, kiedy jest zostawiony w spokoju, przyjsc i rozmawiac na spokojnie
piszesz, ze "nie zmieniasz swoich racji, bo dlaczego"- czy Ty Seiko potrafisz czasem dostrzec, ze on tez moze miec racje, czy umiesz pojsc na kompromis?
seiko napisał(a):Dlatego kiedy sie oddala ja ide za nim zeby dokonczyc to co rozpoczelam nie zwazajac na ewentualne skutki czy mozliwy przebieg klotni. Po prostu chce cos wyjasnic i tyle.
Blad. Osoby wybuchowe czesto tak nieswiadomie staraj sie poradzic sobie z tymi zlymi emocjami, ktore w tym momencie maja nad nimi wladze. Idac za nim nie dajesz mu szansy na uspokojenie sie.
seiko napisał(a):Zdarzaja sie sytuacje kiedy dochodzimy do porozumienia oczywiscie. Ale sa to sytuacje kiedy mowie do niego innym tonem. Bez pretensji czy wzburzenia z mojej strony, nie ochrzaniajac go itp. Mam wrazenie, ze jest wrazliwy wlasnie na moj sposob przekazywania pretensji. To tyle moich przemyslen.
A pomyslalas o tym, w jaki sposob Ty przekazujesz swoje pretensje? Piszesz, ze sama potrafisz byc "wzburzona" - czyli nie tylko on, prawda?
To bylo do cytatu wyzej. A ogolnie - piszesz, ze jeszcze nie ma mowy w Waszym zwiazku o przemocy - alez jest! Bezpodstawna zazdrosc ze strony Twojego chlopaka to jeden z elementow przemocy emocjonalnej. Zrzucenie Cie z sofy - przemoc fizyczna. Naprawde nie trzeba szukac daleko.
Zastanawia mnie, co napisalas o poprzednim chlopaku, ktory potrafil wyrzucic Cie z mieszkania (tzn. kazal Ci jechac do domu), ale bez krzyczenia.
Teraz jestes w podobnym zwiazku, tzn. powtarzaja sie podobne sytuacje. Nie chce bronic Twojego chlopaka, bo moim zdaniem postepuje on zle, ale widze tez, ze to chyba nie zawsze jest tak, ze wszystko to jego wina. Mam wrazenie, ze to wyglada tak, ze Ty masz do niego o cos pretensje i nie chcesz zmienic zdania, on nie potrafi Cie przekonac, ze z jego strony wygladalo cos inaczej, jesli sie wscieknie i chce sie uspokoic Ty nie dajesz mu szansy, tylko gonisz go, kiedy on chce sie oddalic...
Nie jestem niczyim adwokatem, ale - jesli zwiazek nie jest typowo patologiczny, gdzie jedna osoba jest naprawde oprawca, a druga ofiara - to nie zawsze jest tak, ze ta osoba, ktora krzyczy i przeklina jest automatycznie ta zla strona. Wydaje mi sie, ze powinniscie obydwoje zastanowic sie, jak wzajemnie wplywacie na siebie i czy on nie ma problemu z hmm... nie znam polskiej nazwy, ale przychodzi mi do glowy 'zarzadzenie zloscia'
.