Jednak nie kocha...

Problemy z partnerami.

Postprzez bunia » 5 mar 2010, o 11:04

Mnie sie wydaje, ze znowu szukasz gwarancji tzn. przeistoczylas sie w psychoanalityka i rozbierasz na czynniki pierwsze nie tylko swoje reakcje, sposob myslenia ale i partnera.........bedac profesjonalista mozna miec klopot z tym a co dopiero amator.......czy nie lepiej poprostu zyc ?

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ewka » 5 mar 2010, o 11:17

Chcialabym byc ciepla i troskliwa jak jeszcze niedawno ,ale jest we mnie jakas obrona przed bliskoscia, jak zaczynam podejrzewac ,ze on za malo do mnie czuje.

Włącza Ci się kontroler? I odważnik? – ile czuje on i dlaczego tak mało? Jak to ważysz? I po co?
Miłość jest (podobno) darowaniem siebie… kochasz go Lad? Ile jej masz w sobie, skoro dajesz tylko w odpowiedzi? I pilnujesz, aby broń Boże nie było ciut więcej niż sama dostałaś? Do czego dojdziecie, jeśli on przyjmie również taką taktykę?


Czy powinnam okazywac mu znowu uczucia?

A może wyłącz kontrolera i zdaj się na spontaniczność? Nie kreuj, ale po prostu bądź sobą.
Mamy rozmawiac ,boje sie powiedziec za duzo ,nie to ,co trzeba ,aby go nie urazic ,nie sploszyc..

Ja w tym miejscu nie umiem nic doradzić… bo ja w ogóle nie czuję jakiś umówionych, terminowych rozmów (oprócz binesów) – wg mnie one powinny wypływać samoczynnie… podczas spaceru, wspólnego gotowania, układania drewna, czy po seksie. Bo „mamy rozmawiać” jest pojęciem bardzo ogólnym… o czym konkretnie? Czy nie jest tak, że masz wielką potrzebę usłyszenia czegoś, co ma Cię uspokoić? Upewnić? Czy sama nie wiem? Jak to widzisz? Co tak naprawdę chcesz mu powiedzieć… lub inaczej: co masz mu do powiedzenia? Jaki konkretnie problem chcesz poruszyć? Czy nie jest tak, że „mamy rozmawiać” wpędza Cię w panikę? Stres? Lęk? Planujesz, kombinujesz… „powiem to, on mi powie to… a jak mi powie tamto? O matko, co ja mam mu wtedy powiedzieć?”
W takim kontekście rozmowa nie jest ani przyjemna ani spontaniczna… jest jakimś wyreżyserowanym spektaklem.


Mnie się czasem wydaje, że w naszych życiach więcej jest gadania, niż prawdziwego życia. No serio. Zamiast czuć chwilę na gorąco i się nimi cieszyć… potrzeba nam etykiet. Czy one są rzeczywiście potrzebne, to ja nie wiem – choć rozumiem, że ktoś taką potrzebę ma. Życie pokazuje, że najpiękniejsze deklaracje dostają w łeb, więc są tak naprawdę dobre tylko na daną chwilę, a i tak niczego nie zapewniają i nie gwarantują. Za mało w nas „tu i teraz”.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 5 mar 2010, o 17:02

Chciałam zauważyć też , że zazwyczaj hasło ,, musimy poważnie porozmawiać" przeraża facetów. Większość z nich chyba jednak nie lubi i nie widzi potrzeby drobiazgowej analizy stanów emocjonalnych, traktują to jako dzielenie włosa na czworo. Ne chcę przez to powiedzieć, że poważnych i zasadniczych rozmów nie należy prowadzić - chodzi mi o to, żeby tego nie nadużywać.
Lady, a jak twoja terapia, bo w tym co piszesz, ja nadal widzę potrzebę upewniania, zapewniania, uzyskania jakiegoś poczucia kontroli nad związkiem , pewnie po to aby czuć się bezpiecznie.
Ciekawe co terapeutka by na to powiedziała? Pozdrawiam.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez ewka » 6 mar 2010, o 12:13

:slonko:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 8 mar 2010, o 11:57

I po weekendzie :)
Wspolnym ,bardzo milym. Przygotowalismy drzewo do kominka, ona cala sobotę cięzko pracowal ,ja tez mu pomagalam.. Zrobilam pyszny obiadek i ciasto.
Jesli chodzi o rozmowę, to za po przeczytaniu komentarzy do moich postow, nadmienilam mu ,ze moze nie warto rozmawiac i analizowac tak drobiazgowo naszych uczuc. On jednak stwierdzil ,ze musimy pogadac i wyjasnic sobie pewne sprawy.
Po pierwsze myslal, ze sie z kims spotykam, bo jak kiedys zadzwonil bylam w pociagu i nie chcialam powiedziec dokąd jade a jechalam do psychologa w sprawie syna. Po drugie zauwazyl ,ze sie zdystansowalam ostatnio. Nadmienil ,ze nie jest zdobywcą, wiec nie ma w zwyczaju starac sie jak ktos go nie chce.
Zmienilam sie w ten weekend ,byla cieplutka ,mila, kochająca jak wczesniej.
On twierzi ,ze zle sie wyrazil, czuje cos do mnie ,ale chcialby ,zeby jeszcze bylo cos więcej. Jednak zrobilby dla mnie wszystko. To tak jak ja dla niego. Ja tez jednak tak do koncza nie umiem okreslic swoich uczuc.
Podczas tego kryzysu w naszum zwiazku on myslal ,ze to moze byc koniec i poczul wtedy ogromna pustke. Ja tez. Czyli jednak nas COS lączy.
Chce byc ze mną ,ja nie bylam do konca przekonana, bo boje sie ,ze brak jeszcze tej milosci.
On jednak chce zyc ze mna ,po dograniu pewnych spraw.
I co ciekawsze ,mimo ,ze ma problem z wyrazaniem swoich uczuc, z prowadzeniem takich rozmow, sam dązyl do tego ,mowic ,ze musial sie przelamac ,ale uwaza ,ze jest to bardzo pozytywne i jest mi wdzięczny ,ze go tego uczę, bo wczesniej nigdy tak nie rozmawial.
Terapia?
A wlasciwie po co?
Wedlug terapeuty ukonczylam ją pozytywnie. Juz nigdy sie nie wkurzam ,nawet podczas trudnych romow, wyciszylam sie bardzo. Wszyscy to widza, nawet dzieci stwierdzily ,ze jestem bardzo spokojna, radosna, umiem racjonalnie rozmawiac ,nie przerazaja mnie trudne sprawy.
Natomiast jesli chodzi o moj zwiazek ,to sądze ,ze mialam prawo do niepokoju ,intuicyjnie cos czulam ,ale jednoczesnie umialam tę sprawę rozwiazac pozytywnie z moim partnerem. Nie czuje zadnej potrzeby rozmowy z terapeutą, nawet nie wiedzialabym gdzie jest problem.
Moj partner ,czlowiek rozsądny ,odpowiedzialny, zdrowy psychicznie ,nic we mnie nieopowiedniego nie dostrzega, a wrecz przeciwnie twierdzi ,ze dlatego jest między innymi ze mn,a ,bo jestem wartosciową, cieplą ,wrazliwą kobieta .
Byl bardzo zadowolony z wyniku naszej rozmowy ,stosunki sie mocno ocieplily, staram sie byc sobę, postanowilam sie nie dystansowac ,bo to zle wplywa na nasze relacje . Myslę ,ze wszystko będzie dobrze ,bo obydwoje tego chcemy ,a co najwazniejsze umiemy sie porozumiec i spokojnie porozmawiac na kazdy ,nawet najtrudniejszy temat bez niezdrowych emocji.
Wszytkim dziekuję za odpowiedzi w moim temacie, za mądre rady ,z ktorych staram sie korzystac.
:buziaki: dla wszyskich
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez bunia » 8 mar 2010, o 12:06

:shock:

:oklaski:

:slonko:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ewka » 8 mar 2010, o 12:09

No i pięknie!
:D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 8 mar 2010, o 12:15

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Ladybird » 12 mar 2010, o 10:30

Niby wszystko jest dobrze, wzorowy związek . On jest ideałem partnera. Stara się ,slucha, pomaga ,rozmawia, nawet jak mu trudno rozmawiac ,to robi to dla mnie, nie raczej dla nas ,jak sam to określił.
Z drugiej strony czegoś mi brak. Wszystko jest zaplanowane, przemyslane , takie zdroworozsądkowe. Bo on taki juz jest.
Nawet te ostatnie rozmowy o uczuciach. On ciągle powtarza, ze byly potrzebne i wiele porawily między nami. Faktycznie stal sie cieplejszy ,dzwoni tez juz czasem z pracy a nie tylko 21.10 jak codziń do tej pory.
Chce byc zew mną, chce mi pomoc, wymyslil ,ze za kredyt kupi samochod ,ktory mi porzyccz ,wiec wtedy ja sprzedam swoj i kupie niezbędne urządzenia ,aby ruszyc na wiosnę z firma. Dobry pomysl, bo nie wiązemy sie finansowo, a rozwiazuje moje problemy.
Czemu jednak on nie potrafi mnie pokochac? Brak mi tego , jak czytam tu nawet niektore historie , zawsze jest milosc i to juz na początku ,a wlasciwie zawszew na początku ona jest ,czasem potem cos sie psuje, jak ludzie sie nie dograja charakterami.
U nas jest idealnie, ale uczucia brak. Wczoraj przeczytalam wszystkie swoje maile do niego , staralam sie od początku wzniecic to uczucie, wprowadzic troche romantyzmu do naszego zwiazku .Niestety nie udalo sie, odpowiedal mi ,milo ,ale nie bylo w tym nic z uczucia, wiec po 3 miesiacach mi przeszlo . Myslalam ,ze cos drgnie, potem zrobilo mi sie przykro i troche glupio, bo to nie nalezy do kobiety ,zreszta mialam wrazenie ,ze lepeij troszke sie odsunac ,pozwolic mu poczuc przerstrzen, zatęsknic.
Niestety przynioslo to przeciwny efekt. On pomyslal, ze interesuje sie kims innym.
Marzę o uczuciu między nami. Wtedy nasz zwiazek stalby sie pelny ,a tak są we mnie obawy przed budowaniem wspolnej przyszlosci ,bo na czym ją oprzec? On sam powiedzial ,ze nie wyobraza sobie malzenstwa bez milosci ,chocby nie wiem jak duze bylo porozumienie. Zreszta ja tez. A z drugiej strony chce byc ze mną, bo tęskni , bo dobrze mu ze mną.
Co o tym myslec ? Jak to wygląda z zewnątrz?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez bunia » 12 mar 2010, o 10:56

Skoro tak :bezradny: .....komfort stabilizacji i poczucie bezpieczenstwa.......swietny przyjaciel tylko................?
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Ladybird » 12 mar 2010, o 11:13

Swietny przyjaciel ???? A seks ? To tez nas lączy i dobrze nam z sobą. Lubimy seks obydwoje i nie ywobrazamy sobie ziwązku bez porozumienia w tej sferze, więc ... jak to nazwac???
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez bunia » 12 mar 2010, o 11:21

Komfort stabilizacji, poczucie bezpieczenstwa + seks.......chodzi o nazwe czy co chcesz z tym zrobic ?
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Sanna » 12 mar 2010, o 11:51

---------- 10:28 12.03.2010 ----------

Moim zdaniem to może być kolejna odsłona stałego problemu tj. głębokiej wewnętrznej potrzeby podróży emocjonalną kolejką górską, podczas gdy normalny, poukładany, porządny facet jest jakiś taki... za nudny, za bardzo poukładany, brak tego czegoś itp.
Że jest czegoś za mało, bo dzwonił raz dziennie na koniec dnia po 21-szej??? :shock:
Tzn. zachowywał się jak dojrzały, zaangażowany, odpowiedzialny człowiek, który:
- jest slowny i przewidywalny- bo dzwoni codziennie o stałej porze
- jest Tobą zaintersowany- bo patrz wyżej
- jest normalny, bo w ciągu dnia zajmuje się swoją pracą, sprawami itp. i umie sobie poukładać różne rzeczy ( a w weekendy Ci pomaga ), a partner jest jednym z elementów, ale nie jedynym, jego życia?
A na dodatek stara się, bo gdy wyartykułowałaś swoje potrzeby , to dzwoni częściej???
Moim zdaniem tak to właśnie wygląda z boku i dlatego pytałam o Twój kontakt z terapeutą. Bo moim zdaniem nie znajdziesz faceta, który spełni twoje oczekiwania i zapewni Ci zarazem bezpieczeństwo, spokój. przewidywalność, słowność i rozsądek oraz szaleństwo i porywy emocjonalne.

Moim zdaniem do tej sytuacji trafne chyba będzie to co napisała Beata82, zaraz znajdę i przekleję.

---------- 10:38 ----------

Jak dla mnie, w tym co napisała Beata, coś naprawdę jest.

,,beata82



Dołączył/a: 23 Gru 2009
Posty: 27

Wysłany: Wto 5 Sty 2010 00:31 Temat postu:


--------------------------------------------------------------------------------

---------- 23:46 04.01.2010 ----------

Obietnice toksycznych partnerów są bez pokrycia. W gruncie rzeczy są smarkaczami. Są jak człowiek, który chwali się, że jest super kierowcą i ma świetny samochód, którym zabierze Cię na wycieczkę dookoła świata, a nie ma nawet prawa jazdy. Ktoś inny, przyzna Ci się, że ma tylko starego fiata i pomyślisz sobie, że jest gorszy od toksycznego. Wiem, że w filmach się dzieją różne rzeczy, ale my żyjemy w szarej rzeczywistości. Lepiej się z nią oswoić i ją pokochać. Nie szukać ludzi bez wad, ale nauczyć się ich kochać pomimo tego, że mają źle dobrane buty. Trzeba pokochać samego siebie mimo, że nie jest się doskonałym. Może Ci normalni, nie powalają z nóg od razu, ale nie o to w życiu chodzi. Uważaj na ludzi, którzy od razu wiele deklarują i na pochlebców, na "biednych" chłopców, którzy potrzebują twojej opieki, na gwiazdorów, którzy wybrali właśnie Ciebie, na twardzieli, którym nikt nie podskoczy, na tych, którzy są bardzo wrażliwi i sami nie wiedzą, czego chcą, na karierowiczów, którzy zjedli wszystkie rozumy i mają najmodniejszy model wszystkiego. To nie są prawdziwi mężczyźni, to są pozerzy, niedojrzali ludzie. Kilku poznałam, jak chcesz to sprawdź sama. Normalnego faceta można poznać, że jest nieco nudny, nie przechwala się i nie adoruje Cię nachalnie. Próbuje Cię rozbawić nudnymi żartami i przynosi różne bezużyteczne książki, płyty, kanapki, słodycze. Nie robi Cię w konia i dotrzymuje obietnic. Często Cię odwiedza i dzwoni, czym doprowadza Cię do furii. Wygląda normalnie i zachowuje się bardzo grzecznie, ale nie podnieca Cię. Nie proponuje Ci seksu i nie dobiera się do Ciebie, z powodu czego uważasz go za totalną ofiarę losu."

---------- 10:51 ----------

Ladybird napisał(a):
Brak mi tego , jak czytam tu nawet niektore historie , zawsze jest milosc i to juz na początku ,a wlasciwie zawszew na początku ona jest ,czasem potem cos sie psuje, jak ludzie sie nie dograja charakterami.


W mojej opinii to co jest na początku to zauroczenie, zakochanie, podwyższony poziom hormonów, ale nie miłość. Miłość jest wtedy jeśli nadal dbamy o siebie,szanujemy się, lubimy z sobą przebywać, możemy sobie zaufac i na sobie polegać, nawet gdy zakochanie minie.
I jest mnóstwo przykładów ludzi którzy żyją w bardzo udanych związkach, które wcale nie zaczęły się od utraty głowy, a od trzeźwej kalkulacji czy biorąc pod uwagę cechy charakteru partnera , wartości które wyznaje, wspólne zainteresowania, atrakcyjność fizyczną może być partnerem na życie i na takiej podstawie zbudowali miłość.

A co Ty rozumiesz przez romantyzm ?

Jak dla mnie to np. to co napisałaś, że twój partner przyjechał na weekend, mimo że mieliście jakiś problem, aby narąbać Ci drzewa do kominka, jest nadzwyczaj wzruszające i romantyczne.
Miał rąbać drewno z różą w zębach? To byłoby bardziej romantyczne?

Lady, jak byś miała tak nazwać po imieniu, to jakie własciwie zachowanie uznałabyś za romantyczne?

Ja kiedyś uważałam, że zadowoliło by mnie co najmniej rozrzucenie tony róż z helikoptera. Wszystko inne szybko stawało się mdłe.
A teraz bardzo cenię że od ponad 3 lat codziennie mam sms-a na dobranoc. I uważam, że to super . Jak widać oczekiwania i zapatrywania się zmieniają :).
Ostatnio edytowano 12 mar 2010, o 12:14 przez Sanna, łącznie edytowano 1 raz
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez bunia » 12 mar 2010, o 12:01

Rzecz w tym , ze mozna byc bardzo poprawnym bez czucia i niepoprawnym z czuciem.........najlepiej gdyby byl taki mieszaniec :D
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Sanna » 12 mar 2010, o 12:02

No właśnie - najlepszy byłby ognisty latynoski kochanek po niemiecku poukładany :lol: .
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 115 gości