Być z...

Problemy z partnerami.

Postprzez wuweiki » 18 gru 2009, o 19:06

carita napisał(a):No to niech się zmieni, wtedy pogadamy o powrocie. Bycie np. z osobą uzależnioną jest pielęgnowaniem jej choroby i nabyciem własnej - współuzależnienia.

Uzależnionym się pozostaje do końca życia... czy w związku z tym jestem skazana na samotność już do końca swych dni? ..bo jestem uzależniona? bo stanowię zagrożenie dla "nie-uzależnionych"?
może czepiłam się słów... ale one bywają bardzo ważne.... dzięki nim w takim miejscu jak to możemy się porozumieć i nawet wspierać.
wuweiki
 

Postprzez mahika » 18 gru 2009, o 19:24

x-yam, czuję że się jakoś napinasz. Pewnie caricie chodziło o uzależnioną - która się nie leczy.
Ja bym nie umiała zaufac osobie która jest uzależniona. Czy się leczy czy nie.
Zresztą ja nikomu nie ufam.
Można pociskać mi za to.
Amir, jak bronią wymierzysz we mnie tym razem?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez wuweiki » 18 gru 2009, o 19:40

mahika napisał(a):x-yam, czuję że się jakoś napinasz

Coś Ty :-D jestem bardzo wyluzowana ...jutro sobota... wolny dzień!
Ja nie wiem o co Caricie chodziło, wiem tylko, że jest jak jest ;-)
wuweiki
 

Postprzez mahika » 18 gru 2009, o 20:19

no nie wiem ;]
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewka » 18 gru 2009, o 23:31

carita napisał(a):A ja bym powiedziała "odejdź", a co by ten ktoś, mężczyzna czy kobieta, zrobił z tym, to jego sprawa. Człowiek może się zmienić? Owszem. No to niech się zmieni, wtedy pogadamy o powrocie. Bycie np. z osobą uzależnioną jest pielęgnowaniem jej choroby i nabyciem własnej - współuzależnienia.

A jeśli ta osoba wyraża chęć poprawy i stara się? Jeśli ta osoba jest mężem lub żoną? Jest ojcem lub matką? Może jest tak, że jeśli ma się zmienić... to może właśnie KTOŚ musi mu pomóc? Zaufać mu? Uwierzyć? Może się nie zmieni (nigdy), gdy każdy będzie odtrącał i odpychał? Czy bycie z takim człowiekiem ZAWSZE prowadzi do współuzależnienia? I zatracania własnych granic? To zawsze jest takie jednoznaczne?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 18 gru 2009, o 23:36

mahika napisał(a):Zresztą ja nikomu nie ufam.
Można pociskać mi za to.

Mahiczko,

Obrazek

:)
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez ewka » 18 gru 2009, o 23:44

mahika napisał(a):Zresztą ja nikomu nie ufam.

DLACZEGO? A sobie? A gdzie jest Agik?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 18 gru 2009, o 23:45

dzięki Podniebna. Tylko tak sobie pomyślałam czy zależy mi na szacunku wielkiego oszusta?
Agik? Agik wie najlepiej o mojej przypadłości ;) A gdzie jest? Ma gorący okres w pracy ;)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Amir » 19 gru 2009, o 05:34

mahika napisał(a):czuję że się jakoś napinasz. Pewnie caricie chodziło


ci powiem, mahika, ze bylabys guru znawcow ludzkich dusz, ludzkich mysli i niezlym mindreaderem

x-yam napisał(a):jestem bardzo wyluzowana


iksie dokladnie o wschodzie Slonca idziemy na dywanik ;-)

mahika napisał(a):no nie wiem ;]


skromna, ty wiesz wszystko ;P

mahika napisał(a):Amir, jak bronią wymierzysz we mnie tym razem?


zaprosze cie na sushi domowe i do jedzenia beda tylko lakowe paleczki, a jak ci tego bedzie malo, to podaruje ci psychologie internetu
Avatar użytkownika
Amir
 
Posty: 486
Dołączył(a): 24 lut 2009, o 08:31

Postprzez mahika » 19 gru 2009, o 09:58

dziękuje. nie jadam lakowych pałeczek, ale tobie życzę smacznego.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez bunia » 19 gru 2009, o 10:14

:haha:

:wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez gosia_gru » 20 gru 2009, o 16:12

ewka napisał(a):
carita napisał(a):A ja bym powiedziała "odejdź", a co by ten ktoś, mężczyzna czy kobieta, zrobił z tym, to jego sprawa. Człowiek może się zmienić? Owszem. No to niech się zmieni, wtedy pogadamy o powrocie. Bycie np. z osobą uzależnioną jest pielęgnowaniem jej choroby i nabyciem własnej - współuzależnienia.

A jeśli ta osoba wyraża chęć poprawy i stara się? Jeśli ta osoba jest mężem lub żoną? Jest ojcem lub matką? Może jest tak, że jeśli ma się zmienić... to może właśnie KTOŚ musi mu pomóc? Zaufać mu? Uwierzyć? Może się nie zmieni (nigdy), gdy każdy będzie odtrącał i odpychał? Czy bycie z takim człowiekiem ZAWSZE prowadzi do współuzależnienia? I zatracania własnych granic? To zawsze jest takie jednoznaczne?


Taki czlowiek zawsze bedzie sie zachowywal toksycznie. Ja po prostu juz nie wierze w przemiane. Moze to potrwac chwile, moze nas oszukac pozorami, moze chwilowo byc lepiej, ale nie zmieni sie na cale zycie.. Smutne prawdziwe. Sprawdzone na wlasnej obolalej skorze.. Uwierzylam, zaufalam, widzialam zmiane.. A jak sie mu znudzilo - to wrocil do starych nawykow..
gosia_gru
 
Posty: 43
Dołączył(a): 11 gru 2009, o 13:14

Postprzez wuweiki » 20 gru 2009, o 16:26

gosia_gru napisał(a):Taki czlowiek zawsze bedzie sie zachowywal toksycznie. Ja po prostu juz nie wierze w przemiane. Moze to potrwac chwile, moze nas oszukac pozorami, moze chwilowo byc lepiej, ale nie zmieni sie na cale zycie.. Smutne prawdziwe. Sprawdzone na wlasnej obolalej skorze.. Uwierzylam, zaufalam, widzialam zmiane.. A jak sie mu znudzilo - to wrocil do starych nawykow..

Który człowiek? Doświadczyłaś relacji z pewnym, konkretnym człowiekiem, który tak a nie inaczej zrobił... ale to tylko Twoja subiektywna ocena, przez jego pryzmat, reszty uzależnionych ludzi. Mylna zresztą...
to jak z kotem, co raz się sparzył na blaszanym dachu i już więcej na żaden dach wchodzić nie chce... owszem, kot ma swoją rację :-) lecz nie oznacza to, że wszystkie dachy są takie same.
wuweiki
 

Postprzez mahika » 20 gru 2009, o 17:30

x-yam, a przez jaki Ty kochanie ptryzmat patrzysz? siebie, bliskich Ci osób, moze kogoś z grupy do której uczęszczasz?
no fajnie, są wyjątki że się uda, że wytrwa w postanowieniu, leczeniu, ale sparzyc się po to żeby wiedziec? może za wysoka cena dla kogoś kto już przeszedł przez piekło zgotowane przez alkoholika...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez wuweiki » 20 gru 2009, o 19:57

---------- 18:56 20.12.2009 ----------

Nie Mahiczko... nie pchać się w ogień, po to żeby się sparzyć i wiedzieć jak to jest....choć dla niektórych i to może być sposobem na doświadczanie życia...
Mi jak zwykle chodzi o uogólnianie, którego nie lubię i które uważam za krzywdzące... znam uzależnionych rozmaitych, tak jak znam nieuzależnionych rozmaitych...
ale tak jak to, że uzależniony, który trzeźwieje, ma wpisane w chorobie to, że może znów mieć jej nawrót, tak jak każdy człowiek nie ma pewności, co mu się przydarzy...
nie uznaję wrzucania do jakiegoś worka i przyklejania etykiet: tu ci OK, tam tamci nie-OK. Tyle.
Nikogo nie zachęcam, aby wchodził w relacje z uzależnionymi lub z kimkolwiek innym.... każdy kot chadza własnymi ścieżkami.
Pryzmat, przez jaki patrzę, to pryzmat moich doświadczeń, to tylko moje widzenie świata... każdy ma swoje, a jednak warto, choćby od czasu do czasu spojrzeć ponad okularami na swoim nosie.

---------- 18:57 ----------

oczywiście każdy żyje jak chce, kocha to co chce lub nie kocha...wolna wola c'est la vie
wuweiki
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 193 gości

cron