Mąż, narkotyki, strach i...

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 29 lis 2009, o 12:21

Witaj FENIX. Szczerze Ci współczuję.

FENIX napisał(a):Muszę znaleźć pracę. Dopiero wtedy mogę zacząć walczyć.

Myślę, że to właściwa kolejność. I ona da Ci szansę wydostania się z tego koszmaru. Może też poradzisz sobie ze wstydem i będziesz szukać pomocy. Taki wstyd (który rozumiem i wcale mnie nie dziwi) jest niejako chronieniem Twojego męża i tego wszystkiego, co wyrabia. Tak myślę, że on czuje się zupełnie bezkarny... obawiam się, że bez pomocy z zewnątrz nic się nie zmieni, bo on musi sobie uświadomić, że robi Wam (i sobie) rzeczy złe i bardzo złe.

Nigdy nie jest za późno na zmiany w życiu... zwłaszcza, że to miałyby być zmiany na lepsze. Będę CI bardzo kibicować, FENIX.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez FENIX » 29 lis 2009, o 19:51

Nie wiem czemu cały duży post zjadło. Teraz nie powtórzę. Skończylą się kolejna awantura. Tym razem tylko lampę szlag trafił, a właściwie rzut czymś. Później pewnie spróbuję napisać jeszcze raz to co zniknęło.
Avatar użytkownika
FENIX
 
Posty: 32
Dołączył(a): 15 lis 2009, o 14:19
Lokalizacja: Wygwizdów w okolicach Warszawy

Postprzez ewka » 29 lis 2009, o 20:06

Przed "wyślij" warto zrobić CTRL+C.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Jaga82 » 30 lis 2009, o 21:50

Witaj Fenix!
Cholernie Ci współczuję i wierzę, że zrobisz wszystko, by się uwolnić z tego koszmaru. Jak każdy z nas masz prawo do szczęścia a przede wszystkim do spokoju i poczucia bezpieczeństwa. Wierzę, że uda Ci się zmienić swoje życie. Jesteś na dobrej drodze, zaczynasz myśleć jak się wyrwać. Trzymam za Ciebie kciuki i życzę siły i wytrwałości. Będę czytać Twój wątek, bo wierzę, że się uwolnisz i nam o tym powiesz.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez FENIX » 30 lis 2009, o 23:26

Myślę, myślę, myślę. Potwór śpi po awanturze. Czytam i myślę. Robię analizę siebie i sprawdzam co mogę zrobić dla siebie. Na razie doprowadzam do równowagi swój wygląd. Przecież nie powinnam pokazać się na spotkaniu branżowym jak obraz nędzy i rozpaczy.
A swoją drogą to chyba zamieszczę ogłoszenie na swój temat jako osoby poszukującej pracy w miejscu w którym można wykorzystać mój zawód i pasję jego wykonywania. Potrafię dużo, nawet w przypadku bardzo niewielkich nakładów.Jak myślicie, ma sens? Może ktos ma jaki pomysł godny rozważenia?
Nie mam zbornych myśli. Z jednej strony wiem, że nie chcę trwać w obecnej sytuacji, wiem, że mój mąż kłąmie na każdym kroku, że okrada nas z pieniędzy i spokoju, że nie chcę z nim, takim jak teraz jest, być, a z drugiej tęsknię za człowiekiem którego pokochałam, który potrafił sprawić że życie stało się niezwykłym przepięknym motylem.Pamiętam ten czas i bardzo, bardzo za nim tęsknię... pewnie jednak daremnie. Skołatane mam myśli, ale już wiem, że trzeba będzie się pożegnać. Smutne.
Avatar użytkownika
FENIX
 
Posty: 32
Dołączył(a): 15 lis 2009, o 14:19
Lokalizacja: Wygwizdów w okolicach Warszawy

Postprzez ewka » 1 gru 2009, o 09:12

FENIX napisał(a):Potrafię dużo, nawet w przypadku bardzo niewielkich nakładów.Jak myślicie, ma sens? Może ktos ma jaki pomysł godny rozważenia?

Oczywiście, że ma sens! Wszystko, co daje szansę na poprawę ma sens! I ja myślę, że to jest w tej chwili najważniejsze, bo da Ci jakąś niezależność i możliwość ruchu. A on? A co z Wami? To się zobaczy później. Myślę, że na tę chwilę to nie jest najważniejsze.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez FENIX » 1 gru 2009, o 14:37

Wiecie co? Chyba wiem w czym jest największy problem, jeśli chodzi o moje reakcje. Zagrożenie, strach sprawia że kamienieję. Myśli, cały mózg mi lodowacieje i ciało też. Robię się kamienna i nie umiem zdobyć się na reakcję. To trochę jak taki przestraszony owad, który oszukuje oprawcę, że jest martwy i czeka aż ten odejdzie i cały strach minie. Tak samo jest ze mną.
Trzeźwo myślę, nawet racjonalnie, a jak nadchodzi zło, robię się bezbronna. Czy Wam też tak było? Jak sobie z tym poradzić? Może jakieś sugestie?
Avatar użytkownika
FENIX
 
Posty: 32
Dołączył(a): 15 lis 2009, o 14:19
Lokalizacja: Wygwizdów w okolicach Warszawy

Postprzez ewa_pa » 1 gru 2009, o 16:12

Wiesz Fenikx mysle ze to zachowanie mogłaby zmienic terapia tam dowiedziałabys sie jak masz reagowac nabrałabys poczucia własnej wartosci i odwagi .Cos niestety o tym wiem:(
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez caterpillar » 1 gru 2009, o 16:49

Wiesz Fenix ja w teorii bywam madra wyszczekana i wydawalo mi sie ,ze juz pewne rzeczy nie wyprowadza mnie z rownowagi ..a jednak bywalo jak piszesz.

Tez mysle ,ze znalezienie pracy i jakiegos wsparcia w formie terapii to priorytetowe sprawy.

to nic dziwnego ,ze tak reagujesz..wkoncu dotyczy to CIEBIE...jednak wierze,ze da sie cos z tym zrobic.

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez wuweiki » 1 gru 2009, o 21:23

---------- 20:20 01.12.2009 ----------

FENIX napisał(a):Wiecie co? Chyba wiem w czym jest największy problem, jeśli chodzi o moje reakcje. Zagrożenie, strach sprawia że kamienieję. Myśli, cały mózg mi lodowacieje i ciało też. Robię się kamienna i nie umiem zdobyć się na reakcję. To trochę jak taki przestraszony owad, który oszukuje oprawcę, że jest martwy i czeka aż ten odejdzie i cały strach minie. Tak samo jest ze mną.
Trzeźwo myślę, nawet racjonalnie, a jak nadchodzi zło, robię się bezbronna. Czy Wam też tak było? Jak sobie z tym poradzić? Może jakieś sugestie?

Paraliżujący strach. To instynktowna,atawistyczna reakcja schowania się "zniknięcia" przed oprawcą większym,przerastającym,silniejszym... ma ona sens jedynie wtedy,gdy tak jak z przykładowym owadem - ma to szanse zadziałać {martwiejący owad ma albo ochronne ubarwienie,w bezruchu staje się niewidoczny...albo staje się niewidoczny,bo oprawca dostrzega jedynie ofiarę wtedy,gdy się rusza.... w przypadku relacji międzyludzkich to się nie sprawdza ;-)}
ja jakoś jednak myślę,że może to wynikać z tego,że stoisz w rozkroku pomiędzy tym,co opisujesz tu:
Nie mam zbornych myśli. Z jednej strony wiem, że nie chcę trwać w obecnej sytuacji, wiem, że mój mąż kłąmie na każdym kroku, że okrada nas z pieniędzy i spokoju, że nie chcę z nim, takim jak teraz jest, być, a z drugiej tęsknię za człowiekiem którego pokochałam, który potrafił sprawić że życie stało się niezwykłym przepięknym motylem.Pamiętam ten czas i bardzo, bardzo za nim tęsknię... pewnie jednak daremnie. Skołatane mam myśli, ale już wiem, że trzeba będzie się pożegnać. Smutne.

ta tęsknota sprawia,że spychasz lęk w otchłań...a jednak ciało ...rozum..instynkt...wiedza o tym,że to mrzonka i przeszłość,że rzeczywistość jest brutalna i że ten czuły ktoś okazał się agresorem,doświadczanie tej agresji - to wywołuje strach... to,że spychasz ten strach w otchłań swoją tęsknotą za tamtym kimś ze wspomnień sprawia,że nie korzystasz z energii tegoz strachu..... a naturalną energią strachu,gdy go nie próbujemy gdzieś zepchnąć na bok - jest albo ucieczka {czyli nogi za pas,ratowanie się} albo stawienie mu czoła i rozprawienie się z przyczyną strachu... Ty ten strach spychasz....tak myślę....a Ty - jak to widzisz? ....tak szczerze przed sobą spróbuj się temu przyjrzeć...
tak na bazie moich doświadczeń lękowych mi się to widzi.

---------- 20:23 ----------

i tak jeszcze myślę,że powodem tego paraliżu może być myślenie,że sobie nie dasz rady z tym wszystkim....a na dodatek sama,bez kochajacego,czułego i troskliwego mężczyzny...
wuweiki
 

Postprzez FENIX » 1 gru 2009, o 22:19

Tak, myślę, że masz sporo racji. Jest to tym trudniejsze, że mam za sobą kawał bardzo trudnego, ale tez niezwykłego życia. Życia w pojedynkę, życia bez miłości choć w otoczeniu ludzi i bez samotności. Sama ale nie samotna. Gdzieś kiedyś przyjęłam że tak pewnie musi być. Dużo udało mi się zdziałać, wielu ludziom i wielu zwierzętom pomóc i przyszedł czas, kiedy nie liczyłam już na nic, niczego nie oczekiwałam i przyszedł ktoś kto wziął to co miałam do ofiarowania w zamian dając to czego tak bardzo było brak prze tak wiele lat. To było jak bajka i trwało, trwało... Chyba nie radzę sobie z emocjami. Wiem o tym, że nie pozwalają mi na ostre rozwiązania, ale z drugiej strony nie wiem czy gdybym mocno się postawiła w jego napadzie furii, czy nie stałoby się coś znacznie gorszego niż demolowanie. to trochę tak, jakbym agresywnemu pijakowi próbowała ciosać kolki na glowie. W takim przypadku szanse na urazy gwałtownie rosną... Staram się zachowywać spokojnie i schodzić z pola widzenia. Zwierzęta instynktownie robią to samo kryjąc się za mną.
Wiem, że trzeba z tym skończyć i mogę przystąpić do tego zabiegu dopiero zapewniwszy nam byt.
Jutro seminarium. Może spotkam jakieś możliwości. A może komuś z Was trzeba przerobić dom, mieszkanie lub firmę? Chętnie się podejmę. Jutro zamelduję się znowu. Na razie bywajcie wszyscy.
Avatar użytkownika
FENIX
 
Posty: 32
Dołączył(a): 15 lis 2009, o 14:19
Lokalizacja: Wygwizdów w okolicach Warszawy

Postprzez wuweiki » 1 gru 2009, o 22:33

ale z drugiej strony nie wiem czy gdybym mocno się postawiła w jego napadzie furii, czy nie stałoby się coś znacznie gorszego niż demolowanie. to trochę tak, jakbym agresywnemu pijakowi próbowała ciosać kolki na glowie. W takim przypadku szanse na urazy gwałtownie rosną... Staram się zachowywać spokojnie i schodzić z pola widzenia. Zwierzęta instynktownie robią to samo kryjąc się za mną.

tak,jak najbardziej tak - z agresywnym od alkoholu nie pogadasz,bo gada się wtedy z alkoholem... a jeśli dodatkowo ten ktoś nosi w sobie agresję także bez alkoholu - tym bardziej.Ja nie miałam na myśli,pisząc o stawieniu czoła lękowi, o tym,żeby stawiać czoła agresywnemu napitemu komuś... miałam na myśli stawienie czoła problemowi... w sytuacji,gdy Twój mąż przejawia agresję taką,jak mordowanie kotów {tak,mordowanie}...jest niebezpieczny i nieobliczalny.... przed takim kimś się zabiera i ucieka...tu nie ma mowy o odpowiedzi,a co dopiero rozmowie czy stawianiu się.
stawieniem czoła problemowi jak dla mnie w tej sytuacji jest trzeźwa ocena tego,co się dzieje... z alkoholem nie wygrasz.... z agresywnym alkoholem tym bardziej.... tu nie ma co walczyć,tu potrzeba zatroszczyć się o swoje życie i życie dziecka oraz podopiecznych... takie jest moje zdanie..
dwoma słowami -->ratuj się.
wuweiki
 

Postprzez zizi » 2 gru 2009, o 00:13

FENIX :pocieszacz:

jest już późno...zasypiam......ale chciałam jeszcze napisać Ci pewien cytat:
"Zrób pierwszy krok.Nie musisz wiedzieć,jaki jest cały plan.Masz jedynie znać następny krok i wykonać go.Działanie wprawia w ruch energię,pociąga za sobą zmianę.Jeśl chcesz zmienić coś na co masz wpływ,zrób pierwszy krok"

też kiedyś bardzo bałam się zmian...bałam się jak to będzie???

te słowa pomogły mi....

pomagają nadal....

trzymam kciuki....

jesteś wyjątkowa.
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez caterpillar » 2 gru 2009, o 14:14

Fenix dobrze,ze Iksinska rozwinela temat... mi tez nie chodzilo o to zeby sie postawic tylko wiedziec JAK zareagowac i zgadzam sie, ze w przypadku takiej agresji to i lepiej (a moze to instynk Ci podpowiedzial) ze nie wdalas sie w klotnie...za to trza sie zabrac od innej strony :?




co do remontu to mi nic niestety nie wiadomo

p.s. bardzo fajny cytat zizi!

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez FENIX » 4 gru 2009, o 13:14

---------- 10:04 03.12.2009 ----------

Jestem. Wczorajszy dzień był pełen wrażeń. Bardzo ciekawe prezentacje, sporo nowości ale bez szans na pracę. Nawiązałam ciekawe kontakty z wykonawcami i spędziłam wspaniały czas. To na prawdę jest coś co uwielbiam. Zapytałam męża czy chce mi towarzyszyć. Wiedziałam, że jest niepewny, niespokojny nie wiedząc dokąd się wybieram i zostawiony sam w domu z synem i zwierzakami może być nie przewidywalny, już nie mówiąc o moim niepokoju. Zaproszenie obejmowało dwie osoby, a on jest fachowcem o którego dość często opierałam realizację projektu. Zapytał jedynie czy jest mi potrzebny. Powiedziałam, że nie, ale może być sympatycznie. Pojechał. Uspokoiłam się. Był taki jak zwykle gdy jest sobą - serdeczny, troskliwy, opiekuńczy. Kawa z ciasteczkami na salę przyniesiona bo nie chciałam przerwać słuchania ciekawych wypowiedzi, sweter odebrany z szatni - bo może mi chłodno, spakowanie folderów, przydźwiganie, asekuracja przy wyjściu z autobusu itd. Zapytałam czemu to robi, a on na to że nadal mnie kocha i nie zamierza tego zmieniać. Nie podjęłam tematu, po za tym że powiedziałam spokojnie że może i tak, ale mam wrażenie że robi wszystko, żebym to ja zmieniła zdanie co do tego czy chcę z nim być. Zamilkł i uciekł z tematu. Dzisiaj na szczęście pojechał do pracy i mam wreszcie trochę wolnego. Odpoczywam.
Zaraz muszę zabrać się za prace u podstaw, a potem obróbka zdjęć do port folio. Przygotowuję się do ataku na pracodawców ale tak by móc zaprezentować co potrafię. Znowu zobaczyłam swoje projekty sprzed dziesięciu lat jako nowości 2009 roku dwóch firm produkcyjnych... Przecież powinnam móc sprzedawać swoje pomysły...
Emocje, emocje, emocje... on znowu będzie starał się być w porządku przez dłuższy czas, skutecznie ukrywając narkotyki. Znowu będzie kimś kim chce się pokazać. Tylko ja już wiem co się kryje pod spodem, niestety. Mówię - niestety, bo wspaniale było nie wiedzieć, przyjmować to wszystko za dobrą monetę, za prawdę, podziwiać go i szanować. czuję się oszukana, okradziona ze wszystkiego co dla mnie ważne i piękne. Pustka, ból i badanie siebie - czego chcę? Przed nami wspaniały, magiczny czas świąt i może magia tego momentu pomoże mi rozwiązać ten węzeł gordyjski, może dojdę do decyzji całkowicie skrystalizowanych, pewnych. Dwa lata temu, kiedy chciałam porzucić mojego męża i wyjechać za granicę zabierając wszystko co moje ze sobą, umiał mnie zatrzymać i przywrócić dawnego siebie nawet na czas prawie roku. Ale wtedy nie wiedziałam o tym co jest ukryte. Myślę, że teraz to nie będzie już takie proste. Ma jedyną szansę na pozostanie przy mnie tylko wtedy gdy podejmie rzeczywistą walkę z uzależnieniem i zmianami w mózgu. Rozmawiałam z psychiatrą, wiem, że może być niebezpieczny, wiem, ze potrzebny jest oddział psychiatryczny... Albo się na to zgodzi albo odejdzie na zatracenie. Bo że to zatracenie to wiem na pewno i to też wpływa na mnie hamująco niestety.
Oj, rozpisało mi się. Myślę jednak, że to bardziej przybliża Wam mnie i mój problem. Bo przecież każdy z nas jest inny i jego psychika też. Zatem rozwiązania także muszą się trochę różnić.
No dobra. Czas na prace fizyczne. Do wieczora.

---------- 12:14 04.12.2009 ----------

Będąc na fali energii udało mi się wczoraj nawet sporo zrobić. Wieczór był spokojny, bo mąż miał chyba "zjazd" i przespał do rana. Dzisiaj pewnie nie będzie tak luksusowo.
Pracuję jak robotnik remontowy, robiąc co tylko mogę i potrafię, bo tak bardzo chciałabym uładzić miejsce w którym żyję, sprawić by mi było w nim dobrze. Dla mnie to ma wielkie, ogromne znaczenie... Wiele osób tego nie rozumie, ale ja po prostu kurczę się i usycham w szpetnym miejscu, w kolorach męczących. Tu nie chodzi o bogactwo czy nawet zamożność w wyposażeniu. Czasem wystarczy jedynie pomysł i dosłownie kilka, kilkanaście złotych i własna realizacja, żeby zmienić otoczenie.
zajrzałam tu, żeby sprawdzić czy może chce ktoś ze mną pogadać... nie chce, trudno. Muszę poszukać gdzie indziej. bardzo brakuje mi rozmowy, możliwości przedyskutowania dylematów, poznania wniosków innych ludzi i przemyślenia mojego do tego stosunku. Dopóki nie znam swoich pragnień, swoich potrzeb, chciejstw i wyborów tak do końca, dopóty trudno o zdecydowane działania. Czuję się zmaltretowana i zagubiona w tym moim wyizolowanym świecie, bez znajomych, przyjaciół, rodziny...myślałam że dzięki Wam poczuję się choć trochę mniej samotna...
Avatar użytkownika
FENIX
 
Posty: 32
Dołączył(a): 15 lis 2009, o 14:19
Lokalizacja: Wygwizdów w okolicach Warszawy

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 113 gości

cron