choleryk, i co dalej?

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 1 gru 2009, o 09:13

Brawo!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

dzis ostatni dzien w pracy..

Postprzez plomien » 11 gru 2009, o 23:10

Dzis by moj ostatni dzien w pracy.strasznie mi jest szkoda odchodzic,bo moje dsziweuchy sa super....nic jednak nie wiedza o moich problemach, bo mi wstyd,ze daje soba tak pomiatac.

spieprzyl mi nawet ten ostatn dzien, bo kazal mi wracac do domu,a mialam isc z kolezankami na ostatnie zakupki....

dzis mi powiedzial,ze jesli nie schudne 30 kg, to ode mnie odejdzie. chcialo mi sie wykrzyczec,zeby wypier....juz teraz,

juz nic mnie nie zatrzyma. w przyszlym tygodniu wylot do domku. wiekszosc rzczy juz wyslana.

tylko,zebym znalazla jeszcze ta silei odeszla.....

pozdrawiam Was cala usmiechnieta i szcesliwa:)
plomien
 
Posty: 15
Dołączył(a): 15 lis 2009, o 04:25

Postprzez caterpillar » 11 gru 2009, o 23:21

"..kaze ..musisz.."

nie chudnij to problem sie sam rozwiaze :wink:

a tak serio plomien to zycze Ci aby wszystko sie ulozylo i nie daj soba pomiatac..to przykre patrzec ,ze tak sobie pozwalasz,
mam nadzieje ,ze w PL nabierzesz sil..pisz do nas,jak Ci sie tam uklada.

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Useless » 12 gru 2009, o 00:10

Plomien, ja też będę czekać na wieści. Trzymam za Ciebie mocno kciuki i jestem z Tobą.
Avatar użytkownika
Useless
 
Posty: 99
Dołączył(a): 18 lis 2009, o 21:53

dziekuje

Postprzez plomien » 12 gru 2009, o 02:59

dziekuje,ze tu jtescie:)dam znac, jak to bedzie ,ale teraz naprawde sie ciesze,ze bede w pl:)bo bede pare dni bez niego...potrzebuje troche odpoczynku....jestem strasznie zmeczona......


sciskam i bede sie odzywac
plomien
 
Posty: 15
Dołączył(a): 15 lis 2009, o 04:25

Postprzez ewka » 14 gru 2009, o 09:46

Dzielna dziewczynka!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

zostałam sama

Postprzez plomien » 5 lut 2010, o 01:41

Witam wszystkich serdecznie:)

Wróciłam :) Jestem w Polsce od niecałego miesiąca. Wszystko samo się układa, córcia jest szcześliwa, bo widać to po niej, ja mam nową, dosyć ciekawą pracę i spokój. Mój chłopak został na wyspach, co było jego decyzją. Skutecznie zatruwał mi stamtąd życie. Dziś zadzwonił i stwierdził,że jeśli do niego nie przyjadę z dzieckiem, to z nami koniec...Jak twierdzi nie chce wracać do kraju, ponieważ za nic w świecie nie chce mieszkać z moją rodzina *bo oczywiscie moi najblizsi tez mu nie pasuja*. Dziś mu powiedziałam,że nie przyjadę do niego,że dopiero co wróciłam,znalazłam pracę, wszytko układam powoloi i że chcę mieć w końcu spokojną, stała przytsań,że potrzebuję spokoju i poczucia bezpieczeństwa.Na to on powiedział,ze ze mną zrywa!!!!Po 7 latach, on zrywa ze mną przez telefon...to własciwie chyba najlepsze podsumowanie tego, jak mnie szanuje....

dodał tylko jeszcze,że kiedyś naszemu dziecku wszystko wytłumaaczy i że moja córka wtedy mnie zacznie nienawidziec. Nie wiem o co mu chodzi, znowu sobie cos uroił...pewnie myśli,ze jestes w stanie nakłonić 1,5 dziecko do nienawisci do niego...córcia juz sie dość naoglądałą tatusia w akcji i chociaż jest maleńka, to rozumie więcej niz jemu się wydaje...


Zostałam sama...ale nawet nie uroniłam jedej łezki. Jeszcze nie wiem jak sie czuje. Jestem gdzies na granicy ulgi i poczucia winy,ze to ja jestem wszytkiemu winna. Wydqaje mi sie,ze bylam za miekka...moze jak bym od razu pokazala mu,ze nie moze mna pomiatac, mialby wiekszy szacunek, moze wszytko potoczylo by sie inczej...eh, nie wiem. Mam do sibei zal, ze nie starczylo odwagi,zeby to skonczyc...znow odrzucil, upokorzyl,zeszmacil...nawet w takiej chwili...

Najwazniejsze teraz jestesmy My, córcia i Ja i spokój. Chce znow odnalezc droge do siebie, chce dac mojemu dziecku poczucie stalosci, poczucie bezpieczenstwa. I chociaz maarzenia o domie, którzy chaiałm stworzyć, o wielkiej milosci, pieknym slubie, wspolnocie, zrozumieniu, szacunku pozostana w sferze marzen, to jestem szczesliwa, bo mam dl kogo żyć....

pozdrawiam Was kochane i życże duzo szczescia!!!
plomien
 
Posty: 15
Dołączył(a): 15 lis 2009, o 04:25

Postprzez zizi » 5 lut 2010, o 08:40

Płomień jesteś dzielną,niesamowitą kobietą :usmiech2:

Twój chłopak zachowuje się jak dupek...

nie daj się !

z całego serca życzę Tobie i Maleńkiej dużo miłych ,wesołych dni :pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Asik35 » 5 lut 2010, o 12:45

Sama przyjemność czytać Twoje słowa :) Najgorsze już za Tobą, powodzenia życzę :)
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

wiedziałam,że to nie będzie proste...

Postprzez plomien » 7 lut 2010, o 00:07

---------- 22:47 05.02.2010 ----------

Witam i dziękują za ciepłe słowa:)

Dziś czuję się juz trochę gorzej, bo to w końcu 7 lat mojego życia, które własnie ucieka...boli,ze jesmu tak łatwo wszystko rzucić, że ma mnie za nic.

na początku byliśmy tacy zakochani, zapatrzeni w siebie, ale sygnały tego, jaki on jest, były już na pocżatku. Czemu nie chciałam ich zobaczyć?Trudno, za błędy trzbe zapłacić...Tylko boję się samotności. Najblizesz koleznaki wyszły za mąż, wyjechały, inne się odwróciły i jestem sama...eh,ale zdania nie zmienię. Dosc traktowania mnie jak śmiecia, chcę walczyć o szczęście...

---------- 23:07 06.02.2010 ----------

pomocy.....wiedziałam,że tak będzie. Moj chłopak zrywając ze mną, myślał,że mnie sobie urobi i że zgodzę się na jego żadania (chodzi o to,że ON dał mi warunek pod którym możemy być razem.Mam się wyprowadzić z domu i zamieszkqac z nim na wyspach,albo w wynajetym domu. Opcja numer jeden odpada, a na opcje nr 2 nas po prostu nie stać...on nie rozumie). Oczywiście do mnie dziś dzwonił i mówił,że chce ze mną żyć, tylko nie w moim domu rodzinnym.Mieszqa mi w głowie i manipuluje mna...

Powiedziałam na to wszytsko,że dla mnie nie sprawqdził sie w roli męża, ojcaa i mężczyzny. Nie jest w stanie zaewpnic nam kompletnie zadnego bezpieczesntwa, stabilizacji, oparcia. Mowilam,że zachowuje sie dalej jak rozwydzrony chłopczyk, a nie jak 30 letni facet i ze ja nie mam zamiaru zastapowac mu mamy. jesli szuka pomocy domowej, to trzeba do niej wrocic...On boi sie wprowdzić do mojego domu rodzinnego, bo nie zachwouje sie jka dorosly facet i nie potrafi zyc, porozumiewac sie z innymi ludzmi. On nigdy z nikim n ie mógł normalnie żyć, z każdym darł koty. Ze swoją matkę, ktora przyjechała do nas na wyspy,zeby zajac sie corcią, mysłama,ze sie pozabijaja...nigdy nic nie doceni, nikogo nie posłucha, nie szanuje...wszytko wie najlepiej...

w moim domu zostal przyjety jak czlowiek, chociaz domownicy zdążyli juz sie trohchę na nim poznac. Ten robil straszne afery, bo ktoś np. dal corce cos do jedzenia, czy przygotowal ciepla herbatke dla dziecka zeby miala po spacerku, lub zwrocil uwage na to,ze dziecko nies jest odpwoiednio ubrane na spacer(bo tatus przeciez g* o tym wie) i zaziebil by dziecko. To sa durne , jak dla mie nieznaczace przyklady,ale dla wielki tata jest zdegustowany tymi zdarzeniami i obrazony smiertelnie. dlatego nie chce u mnie mieszkac. Tylko nie zdaje sobie sprawy,ze jednak pomoc rodziny przy dziecku bardzo sie przydaje. Nie zna realjów, nie zaprzata sobie tym wszystkim glowy. A moze to ja nie mam racji i człownkowie rdoziny nie powinni kompletnei nic mowic?
Najgorzej sie uwzial na moja mame...nienawidzi jej jak ognia i dzis mi powiedzial,ze jak sie roztsaniemy i jak nasza corka baedzie miala jakikolwiek kontaat w przytszlosci z narkotykami, to przyjedzie i nas pozabija...Powiedzial,ze chetnie za to posiedzi w wiezieniu....Na pewno gada głupoty, bo jak zwykle robi z gęby cholewę, ale co mu przychodzi do glowy?

Wydaje mi sie,ze albo on jest niedojrzly,albo ma jakies problemy psychiczne....

Moze rzeczywiscie zrobilabym bląd, nie spróbujac zyc z nim z daleka od wszytkich,sami. Tylko nie wiem, czy to by cos zmienilo w jego zacgowaniu...Znowu zostane sama zasczuta przez niego.... sama ze wszystkimi....

POMOCY!!!!
plomien
 
Posty: 15
Dołączył(a): 15 lis 2009, o 04:25

Postprzez zizi » 7 lut 2010, o 00:15

:pocieszacz: :pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Re: wiedziałam,że to nie będzie proste...

Postprzez ewka » 7 lut 2010, o 12:33

plomien napisał(a):Moze rzeczywiscie zrobilabym bląd, nie spróbujac zyc z nim z daleka od wszytkich,sami.

Trudno przewidzieć... pewne rzeczy trzeba sprawdzić, aby mieć jakąś tam pewność - inaczej można się zatopić w takich "może". Trzeba też jasno określić granice, przekroczenie których będzie jednoznaczne z pakowaniem walizek. No i trzeba mieć na to siłę.

To nie są łatwe decyzje.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 7 lut 2010, o 22:29

Hmm..
Jeden jego warunek to taki, że masz schudnąć 30 kg.
Kolejny to mieszkanie bez kontaktu z rodziną ( bezludna wyspa byłaby idealna, prawda? :) ).
Jakie były lub są inne warunki ? Przypomnij sobie, proszę.

Rozumiem , że masz doła. Klęska związku jest .... klęską. Masz prawo do smutku, płaczu, żałoby. A jak Ci bedzie źle - to poczytaj wątek Undset czy Zizi. Najlepszy dowód na to czas leczy rany, a koniec jest zarazem początkiem.

Wydaje mi się, że nie musisz nic robić szybko i pochopnie. Dojdź do siebie w pełni, pracuj, obserwuj, żyj . Nie musisz przecież podejmować żadnych decyzji co do związku natychmiast.

Daj czasowi czas, jak mawia klasyk portalu :wink: .
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Witam serdecznie...

Postprzez plomien » 10 lut 2010, o 01:09

Strasznie się miotam, bo mój :luby: w ciagu dalszym robi mi pranie mozgu...po tym jak sie zorientowal,ze ja jego decyzje o odejsciu potraktowalam serio, to nagle on do mnie wydzwania i mowi,ze mnie strasznie kocha i chce tylko ,zebysmy sie wyprowadzili i mieszkali razem...ze on mi ydowodni,ze sie zmieni,ze bedzie super....nie wierze i dobrze mowicie dziewuszki,ze trzeba pamietac, co bylo przez caly czas trwania związkua. Czy to mozliwe,zeby nagle ktos sie zmienil o 180 stopni, czy mam na to sile, czy nie odizoluje mnie zupelnie od wszytkich. z jednej strony kompletnie nie mam ochoty na zycie z nim,ale teraz w obliczu straty przypomina mi sie,ze czasem byly dobre chwile...bardzo rzadko,ale byly...potrzebuje czasu...i sobie go wezme....

czytalam temety zizi i undset. wiem,ze tak jak one, nie pozbęde sie go, poniewaz zawsze bedzie laczylo nas dziecko.moze jednak lepiej bedzie dla mojej corci, jesli bedzie sie spotykac z tata od czasu do czasu, kiedy on bedzie w stanie poswiecic jej cala swoja uwage i naprtawde starac sie poznac, zrozumiec. Na razie corka nie chce miec z nim nic wpspolnego..

dla mnie czas od mojego pierwszego wpsiu, to dluga podroz i czuje,ze nabieram sil...rowniez dzieki Wam:) :cmok:
plomien
 
Posty: 15
Dołączył(a): 15 lis 2009, o 04:25

Re: Witam serdecznie...

Postprzez limonka » 10 lut 2010, o 03:53

plomien napisał(a): Czy to mozliwe,zeby nagle ktos sie zmienil o 180 stopni, czy mam na to sile, czy nie odizoluje mnie zupelnie od wszytkich. z jednej strony kompletnie nie mam ochoty na zycie z nim,ale teraz w obliczu straty przypomina mi sie,ze czasem byly dobre chwile...bardzo rzadko,ale byly...potrzebuje czasu...i sobie go wezme....

:


nie to niemoziwe i nierealne:( teraz z diabelka na chwile udaje aniolka..jak pojedziesz na wyspy nic sie nie zmieni:( bo nigdy z dnia na dzien SAMO sie nic nie zmienia..na to trzeab ciezkiej pracy a moze nawet terapii a nie klapania jezorem....n i te 30 kilo:):) czy mysalas juz na dieta:):):)( oczywiscie zartuje) pozdrowki!!
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 187 gości