ta zła

Problemy z partnerami.

Postprzez Ta Zła » 22 sie 2009, o 11:40

a co jesli on nie udaje, tzn ma jakies emocje, (nie tylko dla ciebie, dla tej "legalnej" tez), lubi i t d ??

Pana X zapytałam czy tylko na tyle zasługuję. Odpowiedź: na więcej. Nie ustąpiłam, zaznaczywczszy że chcę szczerości i na niej mi zależy spytałam czy nie chce mi dać więcej . Odpowiedź : nie mogę. Nie odpuściłam, spytałam i poprosiłam kolejny raz o szczerość czy Pan X nie może czy nie chce. PAtrząc mi prosto w oczy powiedział że nie może.

Wolałabym usłyszeć że nie chce.

Tak było by prościej. W ów czas nie kłebiłyby się te pytania...
No właśnie pytania;
czy zależało mu tylko na sexie ( wiem, że bardzo mu się podobało )?
Jeśli to był tylko sex dlaczego tak na mnie patrzy?
czym były rozmowy?
dlaczego przytulał?
dlaczego drżał na mój widok?
DLACZEGO JEJ TO ROBI??
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez biscuit » 22 sie 2009, o 14:10

Hej

ja bym poszła dalej z pytaniem - tj. zapytałabym, dlaczego nie może, skoro chce?

co do patrzenia, rozmów, przytulania... z własnego doświadczenia wiem, że jak kobieta pociąga mężczyznę, to po prostu patrzy na nią takim wzrokiem, jakby świat nie istniał, jakby chciał ją tym wzrokiem zjeść, pochłonąć, rozmawia tak, jakby istniały tylko jej słowa, słucha, chłonie je, przytula tak, jakby chciał ją wchłonąć w siebie...

mimo iż ma żonę, czy stałą partnerkę, to go nie impregnuje od odczuwanych emocji

ale decyzja o byciu razem to co innego, wynika czasem z woli popartej przesłankami racjonalnymi, z lęku pozostawienia starego układu, zapętlenia rozmaitego rodzaju

dlatego interesujące jest dla mnie pytanie "dlaczego nie może?"

moim zdaniem, bycie z sobą to czasem decyzja, akt woli, mimo iż uczucia lecą w całkiem inną stronę, może i tak jest w Waszym przypadku
strasznie go pociągasz, ale nadał już swojemu stałemu związkowi jakieś znaczenie w swojej głowie, które na tym etapie, w jego pojęciu jest nie do zakwestionowania

a dlaczego jej to robi? wg mnie jej nie kocha po prostu... a o ich byciu razem decydują jakieś pozauczuciowe względy
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez cvbnm » 22 sie 2009, o 15:58

chyba bardziej boli, jesli uczucie jest a przeszkoda ... to nie brak uczucia...
latwiej jest pogodzic sie z zapomnieniem czegos co krzywdzilo brakiem uczuc niz wlasnie ich obecnoscia....

jestes w sytuacji gdy tzw serce krwawi, nie zgadza sie z rozumem i masz wewnetrzne rozdarcie?
cvbnm
 

Postprzez lili » 22 sie 2009, o 17:39

tak jak pisze cvbm, na pewno trudniej coś uciąć jeśli z obu stron są nadal uczucia
ale cóż to za uczucia, których pożywką jest takie kłamstwo? takie oszustwo? zdrada?
decyzja która masz przed sobą dotyczy tego czy ulec uczuciom które niewątpliwie są czy rozumem który nakazuje z nich rezygnować ponieważ są oparte na krzywdzie, czyjejś krzywdzie
współczuję Ci, ale powiem tak
byłam w troszkę podobnej sytuacji i uległam
to trwało później prawie dwa lata
jakiś rok z tego to były moje wieczne niepewności, podejrzliwość, strach, że może znowu kłamie, leczenie się ze zdrady i tak dalej
było w tym wszystkim dużo szczęścia i radości ale w gruncie rzeczy z perspektywy czasu mogę powiedzieć że chyba nie było warto
bo raz: to nie było zdrowe
dwa: i tak się rozleciało

trzymaj się ciepło
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Ta Zła » 22 sie 2009, o 17:54

"chyba bardziej boli, jesli uczucie jest a przeszkoda ... to nie brak uczucia... "


Dlatego chciałam wręcz wymusic na Panu X szczerość. Powiedziałam że chcę usłyszeć że nie chce. Zabolałoby ale nie pozostawiło tych pytań...

Wewnętrzne rozdarcie?
Tak... bo ja tej dziewczynie też zrobiłam krzywdę... wcześniej nie wiedziałam, ale tak jak pisłam ostatni raz - w pełni świadoma nie potrafiłam się oprzeć kiedy był przy mnie i czule otarł łzy kiedy w chwili uniesienia odsunęlam się i powiedziałam że nie potrafię...
by zachwilę ponownie dać się ponieść emocjom i pożądaniu...
Z jednej strony potępiam siebie za to co zrobiłam, a zdrugiej strony ...



"strasznie go pociągasz, ale nadał już swojemu stałemu związkowi jakieś znaczenie w swojej głowie, które na tym etapie, w jego pojęciu jest nie do zakwestionowania "

Nigdy nie deklarował mi uczuć wprost, racjonalnie myśląc nie mam wiec podstaw by myśleć że byłam kims wiecej niż panienką na sex na boku.

Mimo to to co działo sie w okół sexu nie daje mi jasnej odpowiedzi. On sam wydaje się czynami zaprzeczać słowom.



Pan X wg tego co mówi sam jest "ofiarą " zdrady. Próbował wcześniej kilkakrotnie ułożyć sobie życie, ale związki trwały najwyżej poł roku.
obecna partneka jest dla niego dobra.
Powiedział też że nie może skrzywdzić kolejnej dziewczyny porzucając ją.

Mnie zatem można krzywdzić...



chciałabym postrzegać go jako bezdusznika ...

przepraszam za chaotyczną wypowiedź ciągle mętlik w głowie...
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez biscuit » 22 sie 2009, o 18:13

Ta Zła napisał(a):Próbował wcześniej kilkakrotnie ułożyć sobie życie, ale związki trwały najwyżej poł roku.
obecna partneka jest dla niego dobra.
Powiedział też że nie może skrzywdzić kolejnej dziewczyny porzucając ją.


ja, gdybym była jego partnerką, taką jego postawą czułabym się najbardziej skrzywdzona
egoistycznie chciałby układać sobie ze mną życie, bo jestem dobra dla niego i bezpieczna, że go nie zdradzę, sam zaś byłby wiarołomny wobec mnie i aż paliłby się z pożądania do innej kobiety

tak, czułabym się jak frajerka... osobiście wolałabym żeby sobie poszedł
moim zdaniem, z jego stałego związku nic nie będzie, no może niiiiiiici
coś co tak startuje, ląduje na mój gust w nocniku z wieeelką qpą :)
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez manuelka » 22 sie 2009, o 18:30

biscuit napisał(a): ja, gdybym była jego partnerką, taką jego postawą czułabym się najbardziej skrzywdzona
egoistycznie chciałby układać sobie ze mną życie, bo jestem dobra dla niego i bezpieczna, że go nie zdradzę, sam zaś byłby wiarołomny wobec mnie i aż paliłby się z pożądania do innej kobiety

tak, czułabym się jak frajerka... osobiście wolałabym żeby sobie poszedł
moim zdaniem, z jego stałego związku nic nie będzie, no może niiiiiiici
coś co tak startuje, ląduje na mój gust w nocniku z wieeelką qpą :)


Skąd ja to znam :yyy:

Byłam w podobnej sytuacji jak jego aktualna zdradzona dziewczyna...Ona ta dobra, grzeczna co zawsze na niego czeka....a ślinka mu leci na widok innej. Drań. Zle postepuje wobec niej i Ciebie....Co z tymi kuuuurde facetami? :/
manuelka
 
Posty: 65
Dołączył(a): 11 maja 2008, o 17:47

Postprzez wuweiki » 22 sie 2009, o 18:31

biscuit napisał(a):moim zdaniem, z jego stałego związku nic nie będzie, no może niiiiiiici
coś co tak startuje, ląduje na mój gust w nocniku z wieeelką qpą :)

zgadzam się z Biscuit. Relacja, która na samym starcie oparta jest na tak perfidnym oszustwie już od początku brzydko pachnie.
Bardzo to przykre zakochać się w oszuście.
wuweiki
 

Postprzez Ta Zła » 22 sie 2009, o 19:07

przyszła mi myśl


bo może ja szukam tylko usprawiedliwienia dla samej siebie..

zrobiłam coś co nie jest zgodne z moimi zasadami a teraz dopatruję się w Panu X pogubionego meżczyzny...

to byłoby żałosne...

czy można udawać emocje????
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez wuweiki » 22 sie 2009, o 19:22

Ta Zła napisał(a):przyszła mi myśl


bo może ja szukam tylko usprawiedliwienia dla samej siebie..

zrobiłam coś co nie jest zgodne z moimi zasadami a teraz dopatruję się w Panu X pogubionego meżczyzny...

to byłoby żałosne...

czy można udawać emocje????

Myślę, że można. Spotkałam takich ludzi w swoim życiu, którzy robili to notorycznie. Inna sprawa, czy dajemy się na to nabrać. Na ile potrafimy wyczuć, dostrzec fałsz.
wuweiki
 

Postprzez cvbnm » 22 sie 2009, o 19:23

podobno jest mechanizm ze jak sie popelnilo cos uznawanego przezsamego siebie za zle (nie-swoje) to przerzuca sie odpowiedzialnosc na nieznana SILE (on mial cos w sobie, byl niesamowity magnetyzm... gdyby nie to to by sie nic nie stalo, ... latwiej jest myslec ze sie uleglo wielkiej sile, ze sie toczylo beznadziejna walke niz ze przyznac sie przed soba do prawdy)

wg mnie miedzy wami cos bylo, cos czemu pozwolilas byc, chcialas tego ... nie zgadzaly sie jednak wasze oczekiwania, bo ty bylas gotowa sie zaangazowac a on "nie mogl".....

on nie oczekiwal nic trwalego...

zapytam czy mialabys odwage pocisnac, aby zerwal ztamta, by zrealizowac to uczucie?
cvbnm
 

Postprzez biscuit » 22 sie 2009, o 19:25

ależ to całkiem prawdopodobne, że pan x jest pogubiony
że sam nie wie, co zrobić, jak zdecydować, że żyje w dylemacie
ba, może mu się nawet wydawać, że nie jest pogubiony, a być

emocje można udawać, aktorzy robią to za pieniądze :)
w życiu też ludzie próbują je udawać, z rozmaitych powodów
udają czasem, że uczuć nie ma, choć są, albo że są, choć już się wypaliły

ja bym na Twoim miejscu zaufała samej sobie, jeśli czułaś od niego uczucia, to znaczy, że one od niego szły do Ciebie

no ale od uczuć do bycia razem czasem długa droga, czasem nie ma jej w ogóle
ja byłam w związku, który sobie wyrozumowałam, choć uczucia się wypaliły, również zdradzałam, ale bardzo chciałam tworzyć ten związek, walczyłam z sobą jak lew, właśnie dlatego, że mężczyzna był dobry, bezpieczny, nie chciałam zostać sama

czasem proces dojrzewania do decyzji jest dłuższy niż tylko moment, może u niego właśnie trwa
czas pokaże co się z tego wiru uchowa, bo na razie to tkwisz w oku cyklonu, pewnie jeszcze masz w sobie chemię, jakąś dopaminę, adrenalinę, endorfiny po Waszym ostatnim spotkaniu i on pewnie też...
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Ta Zła » 22 sie 2009, o 20:32

"zapytam czy mialabys odwage pocisnac, aby zerwal ztamta, by zrealizowac to uczucie?"


on mnie okłamał! oczywiście wiedział że jeśli znałabym prawda nie było by nawet szans na spotkanie choćby na kawę jak to bywało na początku naszej znajomości.

po przeanalizowaniu przebiegu naszej znajmości i utwierdzeniu się w rozmowie z Panem X wiem, że chciał kilkakrotnie zerwać znajomość.

nasze spotkania zawsze były intensywne do poki nie dochodziło do sexu ( a na wiekszości spotkań nie dochodziło) potem zawsze następowała "cisza"...
ale to Pan X od nowa zaczynal "swoją grę"... jak też sam twierdził nie potrafi mnie zapomnieć, nie jest mu łatwo... walczy sam ze sobą...

i teraz jest podobnie...

na koniec spotkania puściły mi nerwy... nie naciskałam absolutnie ale widział mój ból... po raz pierwszy otwrcie powiedziałam mu że coś czuję... że "bierze mnie", były kolejne łzy...

wiem że przestraszyłam go

podczas rozmowy na drugi dzień wyszłam po raz kolejny z propozycją zzerwania kontaktu... był zmieszany, wiedziałam że nie wie co powiedzieć. powiedział w końcu żę tak będzie lepiej dla nas obojga po chwili wycofał się. Podjęlam decyzję i powiedziałam mu że ja nie chcę.
nie było nawet mowy o tym że miałby pozostawić swoją partnerkę. ona jest
dla niego ważniejsza...

inna kwestia jest taka że je nie wiem czy chciałabym... są we mnie emocje... rozum mówi że cieżko byłoby mi mu zaufać.. a związek bez zaufania....
a serce... pewnie poszło by na całosć.... tylko pola manewru brak... bo jeśli nawet znalazłabym odwagę to jak mogłabym to uczynić...




"ależ to całkiem prawdopodobne, że pan x jest pogubiony
że sam nie wie, co zrobić, jak zdecydować, że żyje w dylemacie
ba, może mu się nawet wydawać, że nie jest pogubiony, a być"


na przed ostatnim spotkaniu spytałam Pana X z kim ja spałam... powiedizłąm ze nie wiem kim on właściwie jest, że nie wiem kim jest.. Pan
X spytał mnie co o nim myśląłam na początku. Powiedziałm że był dla mnie tajemniczym mężczyzną szukającym czegoś ale nie bardzo wiedzącym czego... że jest trochę pogubiony..
W odpowiedzi usłyszłam : nie mów że nie wiesz kim jestem bo doskonale wiesz...


tylko jak w to wierzyć... po co trwać w tym przekonaniu ...
Ta Zła
 
Posty: 52
Dołączył(a): 20 sie 2009, o 21:05

Postprzez wuweiki » 22 sie 2009, o 20:37

jak czytam takie historie jest mi bardzo bardzo przykro :( ...przechodzą mi ciarki po plecach...
nie rozumiem ...dlaczego tak ludzie pogrywają ze sobą... dlaczego oszukują, lawirują... wiem, wiem - problemy z przeszłości, lęki, korzyści, brak korzyści.... ale gdy o tym myslę napawa mnie wstrętem i najchętniej uciekła bym jak najdalej z tego miejsca, które dumnie nazywa się ludzkością...
nie wiem co więcej napisać.... po prostu - nie wiem.
Trzymaj się Ta!
wuweiki
 

Postprzez cvbnm » 22 sie 2009, o 21:07

a przymimy hipoteze ze cie kocha. co z tego by wynikalo dla ciebie?

co to jest:
"nie było nawet mowy o tym że miałby pozostawić swoją partnerkę. ona jest
dla niego ważniejsza... "

jak bys pogodzila wariacka hipoteze, ze kocha ciebie, a bedzie z tamta? (bo rzekomo "musi")

doze do tego, ... po co wlasciwie chcesz wycisnac od niego co czul?

chcesz zerwac z nim bo nie podoba ci sie uklad "na trzecia" , on sam niejako ci odpowiada. najwyrazniej ty sie w nim kochasz. uzalezniasz jedak odejscie od jego deklaracji uczuciowej. po co?

a co jak on powie ze kocha? (po scence zmagan zsamym soba....)

co wtedy?
cvbnm
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 62 gości