Mętlik w głowie...

Problemy z partnerami.

Postprzez forsycja.24 » 6 lip 2009, o 13:48

Chciałabym jeszcze teraz, na spokojnie wyjaśnić Wam kilka spraw, bo padły pewne pytania i wątpliwości. Zamieszkaliśmy razem bardzo krótko po poznaniu, sama się sobie dziwiłam, że tak szybko się na to zdecydowałam. 3 miesiące znajomości i już.. ale chyba znaleźliśmy się w takiej sytuacji. Obydwoje daleko od swojego domu rodzinnego, on już na swoim mieszkaniu. Mieszkalibyśmy daleko od siebie a w codziennym zabieganiu, pewnie widywalibyśmy się 2 razy w tygodniu. Zapadła decyzja. Zmienić jej już nie mogę. Teraz widzę, że to był błąd, bo on nie musiał się o mnie starać. Podałam się na tacy razem z obiadkami, kolacyjkami itd. Na facetów to źle działa. Przez ten rok padały słowa typu zależy mi na tobie, podobasz mi się, poza tym było wiele gestów typu wyjazd do naszych rodzin-również na święta, dużo drobnych uczynków. Dlatego sądziłam, że to, że nie powiedział mi, że mnie kocha wynika bardziej z tego, że nie potrafi mówić o uczuciach. Jednak wydaje mi się, że są pewne różnice między kobietami a mężczyznami, przede wszystkim w wyrażaniu siebie, co nie oznacza, że to ma kogokolwiek usprawidliwiać. Mogę się wypowiedzieć tylko na Jego temat, bo go znam. Nie jest facetem, który zrobi wszystko dla tej jedynej, że będzie latał za nią. Ma duże doświadczenie z kobietami i jak któraś nie chciała być z nim, to nie był to koniec świata. Ten typ tak ma. Na początku widziałam, że mu bardzo zależy, ale to mieszkanie ze sobą wszystko zniszczyło. Po prostu nie musiał wykonwyać żadnego wysiłku, żeby mnie mieć... bo byłam zawsze.
Wczorajsza rozmowa dużo mi rozjaśniła. Powiedział, że to nie chodzi o mnie, bo nic mi zarzucić nie może. Raczej o to, że on nigdy nie myślał o ślubie, dzieciach ( Totalnie nie dojrzał do tego, mimo, że nie ma 20 lat) a ja tego oczekuję. Z drugiej strony widzę, że on jest to w stanie zrobić dla mnie. Zaczął nad tym poważnie myśleć. Nie mówi, że mnie kocha, a zachowuje się tak jakby kochał! To jest dla mnie totalnie niezrozumiałe.
Wczoraj powiedziałam, że chcę z nim być, ale, że ja już swoją rolę wykonałam, nawet trochę za dużo, teraz się wycofuję i czekam na jego ruch. Jest facetem i albo nim będzie do końca, albo zacisnę mocno zęby i zacznę od początku... Nie zamierzam czekać w nieskończoność, też o tym wie. Myślę, że postawiłam sprawę uczciwie. Nie przymuszam go do niczego, ale musi dokonać wyboru.
I powiem Wam jeszcze, że ta sytuacja mnie zaczyna przerastać a przede wszystkim nie spełnia moich oczekiwań. Zawsze marzyłam o facecie, który będzie dążył do tego, aby mnie poślubić, będzie mu szalenie zależało i ja rownież będę go kochać. A tu... życia płata nam figle.
Dużo o tym myślę, wiem, że jeżeli postanowimy zostać ze sobą, będzie nam dobrze razem. To chyba taka kobieca intuicja a może tylko różowe okulary.
forsycja.24
 
Posty: 71
Dołączył(a): 25 kwi 2009, o 17:41
Lokalizacja: DW

Postprzez lili » 6 lip 2009, o 13:50

JA I TY napisał(a):Nie używajmy takich sterotypów : to typowe dla facetów, faceci tak mają, faceci to proste "urządzenia".
Wypowiadajmy sie w pierwszej osobie: ja myśle, ja uważam, ja czuje, ja to tak odbieram i postrzegam.
...............
Nie szufladkujmy się, nie dzielmy i nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka.


myslę, że nie jestes najlepsza osoba do tego zeby sugerować czy rozkazywać jak sie tu wypowiadac a jak nie
zmierzam do tego ze mezczyzni zazwyczaj prosto formułują swoje mysli i w ten sam sposob sformulowane mysli latwiej przyswajaja
natomiast kobiety uwielbiają kluczyć, ubarwiać, dookreslac, wyrazac subtelnosci, liczyc ze ktos sie domysli ....i w efekcie czesto wlasciwy komunikat ulega rozmyciu.

pozdrawiam
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez forsycja.24 » 11 lip 2009, o 20:56

Słuchajcie, dziś doszłam do wniosku, że czasem piszę tu komuś jakieś rady, staram się aby było jak najlepiej a sama w swoim życiu coraz częściej zaczynam się zachowywać jak sierota....
Minął prawie tydzień od naszej rozmowy...ale nie widzę żadnych zmian w nim. Teraz przyjechała jego mama, zapytałam więc go delikatnie wczoraj czy zamierza coś jej powiedzieć, że chcemy być razem, że dałam takie ultimatum... A on na to: " to dlatego chciałaś tak bardzo aby ona przyjechała?" Zdziwiłam się taką odpowiedzią, bo wie, ze bardzo Ją lubię i po prostu chciałam się z nią zobaczyć, porozmawiać. Nawet mi to nie przeszło przez myśl..
Jasna cholera... (przepraszam za wyrażenie)... Mój facet jest starszy ode mnie o 10 lat i nie potrafi podjąć takiej decyzji.. Nie potrafi sprawić, abym czuła się wyjątkowo. Czy może nie chce tego, nie chce mnie s jest ze mna na siłę, bo mu po prostu wygodnie i dobrze, Nawet nie wiem czy powinnam jeszcze walczyć o nasz związek. Czy rzucić to wszystko, poddać się. Z drugiej strony kocham Go...i takie poddanie nie leży w mojej naturze.
Przetaję mieć na to siły.
forsycja.24
 
Posty: 71
Dołączył(a): 25 kwi 2009, o 17:41
Lokalizacja: DW

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 255 gości

cron