Milena
tak sobie przeczytałam raz jeszcze to co piszesz i zainspirowana czymś powiem tak - nigdy nie mamy pewności, czy człowiek którego kochamy, w którym jesteśmy zakochani, którego uwielbiamy i co tam jeszcze ...że on z nami i przy nas będzie ...bo nawet jeśli jest tak, że jest on mistrzem manipulacji i gry pozorów, albo odwrotnie -jest ucziwy i czysty jak łza w swoich intencjach ...to skąd my możemy mieć pewność, jakie rzeczywiście są te intencje? tego nigdy się nie dowiemy, bo to na tę chwilę wie tylko ten ktoś, a nawet on nie może być swego pewnien! mistrzowie manipulacji są jak wykwintni pokerzyści -nie drgnie im ani jeden nerw jeśli chcą osiągnąć swój cel i dla zupełnego laika bedą sprawiali wrażenie najuczciwszego na świecie... a jeszcze gdy jesteśmy w takim pokerzyście zakochane --ojojoj
poza tym życie to ciągła zmiana i nigdy nie wiemy co nam przyniesie i w jakich sytuacjach się znajdziemy ...nie oceniam tu nikogo, ale myślę, że najważniejsze jest rozważyć na chłodno i absolutnie uczciwie ze sobą samą, na co się decydujemy i czy tego chcemy ze wszystkimi konsekwencjami jakie mogą być... na ile nam z tym dobrze,a na ile nas to uwiera i boli... a przede wszystkim -nie stawiać swojego życia na tę jedną kartę.... i wcale nie mam tu na myśli robienia na boku z kimś innym w razie czego - absolutnie nie! ..uważam,że uczciwość i szczerość wobec siebie i wobec partnera to podstawa jakiejkolwiek relacji.... ale mam na myśli to, aby zawsze mieć jako podstawę siebie samą -swoje życie,niezależność,samodzielność ...bo najgorsze moim zdaniem,co można sobie zrobić to uzależnić swoje szczęście i życie od drugiej osoby i się na tym bezgranicznie uwiesić zapominając o swoim życiu... oczywiście i tak też można
wiem, że to trudne bo bardzo trzeba uważać aby nie pomylić tego z wyrachowaniem...tu nie chodzi o wyrachowanie,ale wewnętrzną osobistą stabilność w sobie samej.