Mam już dość!!!

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 12 sty 2009, o 07:51

Mania, a jeśli to trwa już tak długo, to może trzeba by zmienić tę pracę? Może jakiś biznesik rozręcić z pomocą funduszu? Oni coś tam dofinansowują. Ja wiem, że łatwo się mówi... ale takie zawieszenie na niczym wesołe nie jest. I skutecznie zniechęca, a tu kurczę żyć trzeba.
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

No to się dowiedziałam!!!!

Postprzez Mania » 16 sty 2009, o 17:12

---------- 15:09 15.01.2009 ----------

Co ja mam, do cholery, robić? Niech ktoś mi powie, bo oszaleję!!!!
Mania
 
Posty: 163
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:00
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez mika2303 » 6 lut 2009, o 00:55


Niewiem czy to jest dobre forum na to co chce napisac.., ale sprubuje moze mnie nie skreslicie lecz pomozecie.. Mam faceta ma 28 lat i od 2 lat mieszkamy razem.. Jest ciezko- on ma problem ktorego nie dostrzega (alkohol- najwieksze przeklenstwo tego swiata) Moze zaczne od tego jak sie poznalismy. To bylo piec lat temu u moich znajomych na imprezie sylwestrowej.., choc on twierdzi ze znamy sie z wczesniejszego okresu, ale ja tego nie pamietam. mialam wtedy 17 lat :) spodobal mi sie byl taki mily, uprzejmy, dzentelmen kazda by tym ujal. Jego urok mnie zafascynowal. z poczatku byly tylko mile smsy, a potem zaczelismy sie spotykac. Zakochalam sie- on wtedy mowil ze mnie kocha a ja mu wierzylam, zreszta nadal w to wierze. Jezdzilam do niego on przyjezdzal do mnie. Bylo super. Byly wakacje kiedy brakowalo nam kasy postanowilismy w Warszawie znalezc sobie jakas prace. wtedy on przeprowadzil sie do Warszawy, bo mieszkal 80km od warszawy. Z poczatku bylo super chodzilismy do kina, restauracji, kupowal prezenty i tak zylismy az postanowilismy ze on u mnie zamieszka. Z poczatku tez bylo ok, ale potem sie zaczelo. Poznal kolegow na osiedlu (samych meneli) ktorzy bez przerwy ciagali go na wode, piwko. Z poczatku myslalam ze musi sie wyszalec, ale to zaczelo byc coraz czasciej i czesciej. Teraz to jest tak ze tydzirn pije i tydzirn trzezwieje. Nie pracuje. Ja ciagle przez niego placze, bo nadal go kochAm a on nie rozumie ze mnie rani. Niewiem co robic, juz nie raz chcialam odejsc od niego tzn wyrzucic go ale nie mam na to sil. :cry: Nawet teraz jak to pisze lezy pijany.. Czasami mam mysli ze ja w zyciu zrobilam cos zlego ze los mnie tak pokaral, moze ja nie zasluguje na szczescie. Czasami mialam ochote juz sobie cos zrobic, ale nie warto dla takiego gnoja! Jednak go kocham nic na to nie poradze, a moze to juz tylko przyzwyczajenie?? Sama niewiem... :cry:
mika2303
 
Posty: 4
Dołączył(a): 5 lut 2009, o 12:47

Postprzez ewka » 6 lut 2009, o 09:38

Jeśli nie dostanie potężnego kuksańca w postaci np. spakowanych walizek, dzięki którym wyraźnie poczuje, że ma problem... to raczej samo się nic nie zmieni. Ty Mika w jakimś sensie pić mu pomagasz... co to niby ma być, że młody człowiek nie chodzi do pracy, zajmując sobie czas piciem i trzeźwieniem? Pomagasz mu, bo się na to godzisz... Twoje "ranisz mnie" chyba nie działa. To za słabe, by mogło być motywacją do niepicia. Myślę, że on potrzebuje silniejszych bodźców... to jest już alkoholik lub jest na dobrej drodze, by nim zostać.

Milka, może umieść też ten post na "Uzależnieniach" i spróbuj pogadać z puka-pukiem - on ma bardzo mądre spojrzenie na te sprawy.

Trzymaj się.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Mania » 6 lut 2009, o 23:33

Ewa, jak zwykle ma rację, Myślę, że powinnaś dać mu potężnego kopniaka w cztery litery, w tej chwili tak jak Ewa myśle że pomagasz mu w tym piciu, jemu wydaje się, że gadasz tak tylko, aby gadać, a przecież wciąż u Ciebie jest, nie wiem, pracuje czy nie, ale jeśli nie, to pewnie jeszcze go utrzymujesz???
Nie wiem, ale uważam, że powinnaś uciekać, albo chociaż na jakiś czas odizolować go od siebie, daj mu wyraźnie do zrozumienia, że nie będziesz tolerować jego pijaństwa, i albo będzie chciał skończyć pić, bo mu zależy na Tobie, albo nie zmieni nic... Sama odpowiedz, masz siłę na walkę z alkoholikiem???
Mania
 
Posty: 163
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:00
Lokalizacja: Warszawa

;((

Postprzez mika2303 » 8 lut 2009, o 11:42

Wiem, ze macie racje, ale to jest takie trudne;( Tyle razy juz go pakowalam, lecz nigdy nie mialam silnej woli by go wygnac.. Nie umiem tego zrobic choc chciala bym sie chociaz na jakis czas od niego odizolowac jak to powiedzialyscie;( Jednak zrobie to! Nie bede sie dluzej z nim meczyla, bo nie mam juz sily z nim walczyc;/
mika2303
 
Posty: 4
Dołączył(a): 5 lut 2009, o 12:47

Postprzez ewka » 8 lut 2009, o 14:04

No, Dzielna Dziewczynka :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 307 gości

cron