czy to już koniec? czy może jest jeszcze szansa?

Problemy z partnerami.

Postprzez Daro842 » 2 gru 2008, o 14:15

witam ponownie... prosilbym teraz o porade... wydaje mi sie ze cos zrobilem zle, ze wszystko juz przepadlo... spotykalem sie z ta dziewczyna o kotrej ciagle tu pisze, na ktorej mi bardzo zalezy... zaprosilem ja na sylwestra- zgodzila sie bez wachania ale w sobote wybralismy sie z gronem przyjaciol na dyskoteke... bawilismy sie razem no i ona bawila sie tez z innymi... nie mkeglem jej tego bronic choc w glebi duszy byla wielka zazdrosc... w pewnym momencie moj kumpel podszedl do nas i zapytal mnie czy moze zatanczyc z ta dziewczyna- widac bylo ze ja to troszke zdenerwowalo... pozniej gdy wracalismy do domu odprowadzajac ja zapytalem o jednego chlopaka z ktorym tanczyla (po tym jak z nim zatanczyla przyszla do mnie zakladajac swoje rece mi na szyje i mowiac pewne slowa- zebym nie byl zly)... odpowiedziala ze to tylko kolega itp... na drugi dzien napisala mi ze ja traktuje wszytko inaczej, ze zachowuje sie jakbym byl jej chlopakiem (ja poprostu jestem dla niej mily, proponuje jej wspolne wupady z grupa przyjaciol a to chyba zle nie jest) i ze ludzie z naszego otoczenia spostrzegaja nas jako pare... wiem ze cos zle moglem zrobic ale kiedy, gdzie, w ktorym miejscu???? czy powinienem ja przeprosic?? jak jej wytlumaczyc ze traktuje ja jak kolezanke (chociaz daze do swojego celu)???
Daro842
 
Posty: 91
Dołączył(a): 12 lis 2008, o 10:37
Lokalizacja: Wawa

Postprzez smerfetka0 » 2 gru 2008, o 14:54

przykro mi to mowic ale ja mam calkiem inne zdanie na ten temat. jesli dziewczyna tak sie wykreca to albo z nia jest cos nie tak albo sie bawi albo nie oznacza to nic dobrego. wiem jakie to jest meczace. powinienes z nia pogadac. popros o rozmowe w 4 oczy i spotkajcie sie gdzies w nie tlocnym(nie to zeby to byla impreza) miejscu...nie wiem czego ona chce ale cokolwiek ma na mysli zachowuje sie bardzo nieodpowiedzialnie i niedojrzale. kreci ci w glowie a pozniej odpycha i jeszcze ma jakies "Wyrzuty". nie zrobiles nic zlego z tego co piszesz tak wynika. spotkaj sie z nia i nie owijaj w bawelne. powiedz ze ci na niej zalezy. ze myslales ze jest dla was nadzieja bo poczatek byl cudowny itepe itede. ale ze nie rozumiesz dlaczego sie tak zachowuje..raz w jedna raz w druga. i podkresl ze nie chcesz jej naciskac ale chcialbys wiedziec na czym stoisz bo nie musicie od razu ze soba byc..zaangazowanie i milosc przychodza z czasem ale miete czuje sie wczesniej...na etapie "krecenia" tez obowiazuje pewne fair zasady ktore ona lamie. badz z nia szczery no i podkres powtarzam to ze nie chcesz jej naciskac ale nie rozumiesz meczy cie to i chcialbys wiedziec o co chodzi. (mysle ze ja to bardzo zaskoczy..pozytywnie w kazdym razie obojetnie jaka decyzje podejmie) nie mecz sie trwajac w takiej hustawce jej uczuc i z ta niepewnoscia! jak odpowie ze nic z tego nie bedzieto lepiej ze sie szybciej dowiedziales i bedziesz musial zapomniec...a tak przynajmniej bedziesz wiedzial ze jest nadzieja. pozdrawiam i zycze szczescia
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Daro842 » 3 gru 2008, o 11:47

być może zaszkodziłem sobie tym iz spotykaliśmy się co weekend... tz piątki i soboty ale w piatki zdarzyło się nam być sam na sam może ze trzy razy a tak to raczej w gronie przyjaciół, sobota zaś gdzieś na dyskotece ale też razem pojechała ze mna tylko dwa razy tak to raczej ona ze swoja siostra i szwagrem a ja z gronem przyjaciol... wtedy sobie troszke rozmawialismy, bawilismy sie... niczego przeciez jej nie bronilem... moze tez niepotrzebnie pytalem (bo zdarzylo sie dwa razy) o pewnych chlopakow w ktorych obecnosci wydawala sie zachowywac w troszke inny sposob niz na codzien... czy cos z tego moglo ja wkurzyc? ostatnio nawet nie pozwolila sobie nic wytlumaczyc tylko powiedziala ze ja na wszystko znajde wytlumaczenie a ona odbiera to na swoj sposob i jest jej z tym zle... ja juz nie wiem co gdzie zrobilem blad, w ktorym miejscu zle postapilem... bardzo mi na niej zalezy i poprostu jestem soba, staram sie jak moge... nawet ludzie z mojego otoczenia powiedzieli ze sie staram i to bardzo, ze to nawet widac... co zrobic aby ona tez to dostrzegla w pozytywny sposob... :(
Daro842
 
Posty: 91
Dołączył(a): 12 lis 2008, o 10:37
Lokalizacja: Wawa

Postprzez Kaycee » 3 gru 2008, o 13:39

Przyjąłeś taką postawę, że wszystko jest tak, jak ona chce. Schowałeś nawet swoje prawdziwe uczucie do niej do kieszeni, żeby jej nie spłoszyć, ale tak naprawdę cały czas wierzysz, że ona doceni to i zmieni swoje nastawienie do Ciebie, że z czasem się przekona i będzie chciała być dla Ciebie kimś więcej niż koleżanką... Ale... czy przygotowałeś się na to, że to się jednak nie zmieni? Że ona uzna Twoje obecne zachowanie [tj. traktowanie jej jak koleżankę] za dowód na to, że Tobie już naprawdę przeszło i jesteś w stanie się z nią kolegować. Że nie będzie szans na nic więcej poza koleżeństwem...?

Ja byłam w podobnej sytuacji, więc wiem o czym mówię - poznałam fajnego chłopaka, który na wstępie powiedział mi, że nie szuka dziewczyny tylko przyjaciółki, co mnie jak najbardziej odpowiadało, bo też miałam dość 'wrażeń' po ostatnim związku. Spotykaliśmy się na stopie kumpelskiej i było bardzo miło, polubiłam go... Aż pewnego wieczora on ni z tego ni z owego wyznał mi, ze jednak będzie mu trudno traktować mnie 'tylko' jak koleżankę, że bardzo mu się podobam itp. Poprosiłam, żeby nie naciskał, dał mi czas... Ale z czasem nic się nie zmieniało - on starał się nie okazywać mi tego, że mu na mnie zależy w 'ten' sposób, ale tak naprawdę ciężko takie uczucia dusić w sobie i ja to po nim widziałam. Tylko, że to wcale mi nie pomagało - wręcz czułam na sobie presję, że mam decydować już... teraz... bo jemu jest ciężko i coraz bardziej się angażuje. A to z kolei działało w drugą stronę - coraz bardziej się od niego oddalałam... Aż on postanowił: 'nie jestem w stanie się z Tobą spotykać, bo widzę, że Ty mnie traktujesz tylko jak kolegę i to się nie zmienia... a mnie zależy na Tobie coraz bardziej, więc muszę odejść póki jeszcze mnie na to stać'...

I wiesz co się stało? Od razu do niego zadzwoniłam i zaczęłam namawiać go, żeby dał mi jeszcze chwilkę, że nie chcę kończyć znajomości z nim, że potrzebuję czasu, pewności... Początkowo był nieugięty, mówił, że boi się, że nic z tego nie będzie i poczuje się jeszcze gorzej niż teraz, że chce 'uciec' bo boi się, że to nie wypali, że go zranię... ale w końcu oddzwonił po jakiejś godzinie ze słowami: 'okej...nie będę szedł na łatwiznę... idziesz w czwartek na łyżwy?'...

Jak to się dalej potoczyło...? Tak, że teraz jestem z nim [już prawie 2 lata] i kocham tego 'kolegę' nad życie :roll:

Czasem potrzeba takiej 'terapii wstrząsowej' żeby zdać sobie sprawę ze swoich prawdziwych uczuć. Na mnie podziałało - kiedy poczułam, że mogę go stracić i nigdy więcej nie zobaczyć zrozumiałam, że wcale się nie chcę z nim 'kolegować'...

Może więc tedy droga? Może Twoja koleżanka też potrzebuje poczuć się trochę niepewnie, bo na razie coś czuję, że ona Cię trochę owinęła sobie wokół palca... Mówią, że nic, co warte posiadania, nie można zdobyć bez ryzyka... Myślę więc, że warto zaryzykować i zachować się tak, jak mój K.

:slonko:
Avatar użytkownika
Kaycee
 
Posty: 102
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 12:24

Postprzez ten_z_przeciwka » 3 gru 2008, o 14:13

Ja zgadzam się z Zagubioną...
IMHO dziewczyna gra nieczysto. Nie trawię znajomości, które przez dłuższy czas pływają w niebycie, a przebrnąłem też i przez takie.
Na pewnym etapie powinna wyklarować się ustalona przez dwoje osób nieprzekraczalna granica, o którą opierać się będzie ich relacja. Wnioskuję, że "spotykacie" się już pewien czas, a ona wciąż nie potrafi ustanowić żadnych reguł. Zawiesiła Ci przed oczyma marchewkę na kiju, a Ty trochę zachowujesz się jak przysłowiowy osiołek;)
Jeżeli nie jest zdolna do poważnej dyskusji, proponuję zrobić to, co zaproponowała Kaycee: powiedz, że nie jesteś w stanie prowadzić znajomości dłużej na tym poziomie i że powinniście coś z tym zrobić. Jeżeli zatęskni, to odezwie się sama, a jeżeli Cię oleje... cóż, widać tak na prawdę jej nie zależało. Ja nigdy nie potrafiłem się długo "szarpać" w takiej znajomości, strasznie to jest wykańczające...
Im bardziej będziesz się jej "podkładał", tym bardziej Cię będzie deptać. Nie każda kobieta jest aniołkiem...

Gorąco pozdrawiam wszystkie panie (które stanowią 90% społeczności tego forum), mam nadzieję, że się nie obrazicie ;-)
Avatar użytkownika
ten_z_przeciwka
 
Posty: 58
Dołączył(a): 26 sie 2008, o 09:14
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Daro842 » 3 gru 2008, o 23:21

właśnie w tym też tkwi problem...jak jej powiedzieć zeby jej nie zrazic po tym wszystkim...tym bardziej ze mielismy kiedys taka rozmowe i postanowilismy byc na stopie kolezenskiej... tak bylo do tej pory... ja w glebi duszy chcialem czegos wiecej, byc kims wiecej niz tylko kolega... staralem sie... ona teraz znalazla jakies rzeczy ktore wlasnie pisalem wczesniej przez ktore jest jak jest... a nie da sobie wytlumaczyc ze wcale nie musi byc tak jak mysli... dlatego wlasnie nie wiem jak zaczac, co jej powiedziec, jak jej powiedziec... w glebi duszy wiem czego ja chce, czego pragne, ze chce byc dla niej kims wiecej, kims waznym ale boje sie ze ja zraze, zdenerwuje juz na amen... z drugiej strony wiem ze jak nie podejme krokow do przodu to tym bardziej nic z tego nie bedzie...
Daro842
 
Posty: 91
Dołączył(a): 12 lis 2008, o 10:37
Lokalizacja: Wawa

Postprzez Kaycee » 4 gru 2008, o 14:10

Daro842 napisał(a):jak jej powiedzieć zeby jej nie zrazic po tym wszystkim...


Żeby jej nie zrazić? JEJ... cały czas ona jest najważniejsza, co ona sobie pomyśli, jak zareaguje, czy jej nie zrazisz... A gdzie Ty w tym wszystkim? Przecież wyraźnie widać, że męczysz się w takim układzie, jaki jest teraz. Jedyne, co Cię motywuje, że warto póki co tkwić w 'koleżeństwie' to nadzieja, że z czasem ona też się zaangażuje... Ale na razie nie wygląda, żeby miało tak się zdarzyć - wręcz przeciwnie. Tak, jak ona, zachowuje się dziewczyna, która wie, że sobie podporządkowała faceta, a to nic dobrego nie wróży. Generalnie jestem ZA tym, żeby chłopak się starał o dziewczynę, zabiegał o nią itd. ale wszystko ma swoje granice. Moim zdaniem niebezpiecznie się do nich zbliżyłeś...

Daro842 napisał(a):w glebi duszy wiem czego ja chce, czego pragne, ze chce byc dla niej kims wiecej, kims waznym ale boje sie ze ja zraze, zdenerwuje juz na amen...


W takim razie musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcesz utrzymać z nią znajomość za wszelką cenę, godząc się na wszystkie warunki, jakie ona Ci stawia, czy może zaryzykujesz postawienie wszystkiego na jedną kartę i wyznasz jej, że próbowałeś się z nią kolegować, ale Ci to nie wychodzi, bo Ci na niej wciąż zależy. I zapytaj co ona o tym myśli. Możesz też pójść krok dalej i powiedzieć, że nie jesteś w stanie się z nią kolegować, bo coraz bardziej się angażujesz... Zobaczysz, jaka będzie jej reakcja.

Jeżeli ona z Ciebie zrezygnuje, to będzie znaczyło, że nie było warto czekać. No chyba, że masz w sobie tyle siły żeby czekać, nie ważne jaki będzie koniec z nadzieją, że jednak szczęśliwy... Ale wtedy równie dobrze może spotkać Cię wielkie szczęście jak i... jeszcze większe rozczarowanie.
Avatar użytkownika
Kaycee
 
Posty: 102
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 12:24

Postprzez Daro842 » 4 gru 2008, o 14:53

właśnie boję się że jak zrobie jakis krok to strace wszystko, strace ja na zawsze :( ... nie chcialbym tego i dlatego właśnie zastanawiam się kiedy i jak ten krok wykonać jeśli będzie taka potrzeba... narazie od niedzieli nie piszemy do siebie, nie dzwonimy... jest zupełna cisza... spotykalismy się w weekendy a teraz myślę żeby sobie odpuścic... poczekac na jej reakcje, na jej krok... niestety tydzien ten trwa wiecznosc... czyzby to tesknota? :cry: czy dlatego właśnie ten czas tak długo płynie? :cry: wiem tylko że gdziekolwiek ona jest to zawsze jest celem bicia mego serca... tylko skoro nic miedzy nami nie bedzie to po co te miłe słowa, po co rzucanie sie na szyje, trzymanie za reke... przeciez wiadomo ze mezczyzni takie gesty biora sobie gleboko do serca... ja chyba juz zwariuje z tego wsztskiego...
Daro842
 
Posty: 91
Dołączył(a): 12 lis 2008, o 10:37
Lokalizacja: Wawa

Postprzez Kaycee » 4 gru 2008, o 15:37

Daro842 napisał(a):dlatego właśnie zastanawiam się kiedy i jak ten krok wykonać jeśli będzie taka potrzeba...


Wtedy, kiedy zdasz sobie sprawę z tego, że nic z tego nie będzie, że ona nie zmieni nastawienia do Ciebie. Kiedy uzmysłowisz sobie, że mniej będziesz cierpiał nie spotykając się z nią wcale, niż spotykając się 'tylko' jak kolega, nie mając szansy na nic więcej...

Dla mnie to wygląda co najmniej dziwne - sam zobacz. Raz jest tak:

Daro842 napisał(a):tylko skoro nic miedzy nami nie bedzie to po co te miłe słowa, po co rzucanie sie na szyje, trzymanie za reke...


A raz tak:

Daro842 napisał(a):na drugi dzien napisala mi ze ja traktuje wszytko inaczej, ze zachowuje sie jakbym byl jej chlopakiem (ja poprostu jestem dla niej mily, proponuje jej wspolne wupady z grupa przyjaciol a to chyba zle nie jest) i ze ludzie z naszego otoczenia spostrzegaja nas jako pare...


No sorry, ale ja swoim kolegom nie zarzucam rąk na szyję, ani nie szepcę miłych słów do ucha - więc o co chodzi. Czego ona tak naprawdę chce? Zachowuje się jak chorągiewka, tak powiewa, gdzie jej wiatr powieje - robi, na co ma ochotę, sama zachowuje się momentami, jakby jej na Tobie zależało, a potem ma do Ciebie pretensje, że odpowiadasz tym samym. Wybacz, ale mnie takie zachowanie wybitnie denerwuje, bo można dostać pomieszania z poplątaniem...

Skoro tak boisz się, że możesz ją stracić to może nie podejmuj na razie radykalnych kroków, o których pisałam, może poczekaj, tak jak napisałeś, czy ona zrobi pierwszy krok, czy się odezwie... Ale wiem, jakie to jest teraz dla Ciebie ciężkie i wiem, jakie jeszcze może być.

Tak, jak pisałam, mojemu K. też strasznie na mnie zależało, ale zaryzykował, trochę też aby bronić samego siebie - przed odrzuceniem, zranieniem. Na mnie to podziałało - przestałam być rozkapryszoną dziewczynką, kiedy on zachował się tak stanowczo, kiedy pokazał, że mogę go stracić... Ale to historia moja i K., a wiadomo, że między Wami może być całkiem inaczej...
Avatar użytkownika
Kaycee
 
Posty: 102
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 12:24

Postprzez Daro842 » 4 gru 2008, o 15:53

właśnie ja już nie wiem co myślec, co robic... juz glupieje od tego wszystkiego... a boje sie ze czy zrobie krok w ta czy w druga strone to bedzie zle... ze jak sie postawie- bedzie zle, a jak nic nie zrobie w tej sprawie to rowniez bedzie zle bo moze sobie pomysli ze mi wszystko przeszlo, ze mi juz nie zalezy... nie wiem dlaczego ale czuje sie w tym wszystkim winny chociaz i ludzie z mojego otoczenia mowia ze w tym wszystkim mojej winy nie widza a wrecz przeciwnie ze (tak jak wyzej pisalem) widac ze sie staram i to bardzo na wszelkie sposoby... zeby ona mnie tak rozumiala jak rozumieja mnie inni... ale wydaje mi sie ze ona tak robi bo nie miala moze jeszcze w zyciu takiej sytuacji, ze jej na nikim tak nie zalezalo jak mi na niej, ze zycie jej jeszcze nie nauczylo... chociaz mowila ze nie spotkala nigdy chlopaka ktory bylby tak mily i dobry dla niej jak ja... jak tak dalej sie bedzie to toczylo to chyba mnie czeka szpital i pokoj bez klamek...
Daro842
 
Posty: 91
Dołączył(a): 12 lis 2008, o 10:37
Lokalizacja: Wawa

Postprzez smerfetka0 » 4 gru 2008, o 17:57

ja rozumiem zeby baba byla taka slepo zapatrzona ale chlop? :roll:
chlopaku przejrzyj na oczy! jak jej zalezy ( a po takim czasie juz powinna jakos zdeklarowac swoje uczucia ) to nie skonczy z ta znajomoscia tylko dlatego ze ty jej wylozyles kawe na lawe! chyba ze jej nie zalezy..musisz z nia pogadac i juz...zachowuje sie dwuznacznie to normalne ze to odbierasz roznie!!! otrzasnij sie!! i zajmij pozyteczniejszymi sprawami!!
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ten_z_przeciwka » 4 gru 2008, o 19:33

Po zasięgnięciu rady u mojej dziewczyny, piszę (w jej imieniu) tak:
Jeżeli jej na serio na Tobie zależy, to sama powinna zrobić jakiś krok dalej. Ale zapewne lasce jednak nie zależy, lecz, że lubi być adorowana (jak każda kobieta), więc Cię trzyma przy sobie, żeby nie stracić poczucia ciągłej adoracji.
W kilku słowach, z tego co piszesz, wygląda to tak: laska jest egoistką i lekko się Tobą bawi. Chce się teraz "zabawić",a nie babrać w związku. Zastanów się, czy ona warta jest Ciebie, a nie odwrotnie. Jeżeli po dłuższym czasie niekontaktowania się z nią, znajdzie sobie następnego chłoptasia, będziesz miał swoją odpowiedź.
Osobiście wolałbym nie mieć nic wspólnego z taką dziewczyną, nawet, gdyby wyglądała jak Sophia Loren 35 lat temu :)
Avatar użytkownika
ten_z_przeciwka
 
Posty: 58
Dołączył(a): 26 sie 2008, o 09:14
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Kaycee » 4 gru 2008, o 19:45

Niestety... ale popieram tego_z_przeciwka... Choć chciałabym się mylić :?
Avatar użytkownika
Kaycee
 
Posty: 102
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 12:24

Postprzez Daro842 » 8 gru 2008, o 12:55

narazie zachowujemy oboje cisze... nie piszemy, nie dzwonimy do siebie juz od tygodnia (dzisiaj zaczal sie drugi tydzien)... zdecydowalem ze poczekam i zobacze jaka bedzie jej reakcja... jesli choc troche mnie szanuje to wydaje mi sie ze powinna sie odezwac. Jej siostra ostrzegla mnie zebym sie nie dziwil jesli sie nie odezwie bo ONA ma taka glupia zasade ze sie pierwsza nie odzywa... ale w tym przypadku wydaje mi sie ze jej regula nie ma uzasadnienia... jesli zas sie nie odezwie to chyba nie powinienem juz naciskac, dac spokuj... ale z drugiej strony ja chce walczyc, zalezy mi wiec bede musial w podjac jakies kroki...
Daro842
 
Posty: 91
Dołączył(a): 12 lis 2008, o 10:37
Lokalizacja: Wawa

Postprzez Kaycee » 8 gru 2008, o 13:59

No to zobaczymy czy jej siostra miała rację... Kiedy jednak Ty już nie będziesz mógł wytrzymać ciszy - odezwij się [powiedz sobie w myślach, że to ostatnia szansa dla niej...] i porozmawiaj z nią. Zapytaj, czemu się nie odzywa, czy jej nie zależy, czy jej wszystko jedno - czy utrzymujecie kontakt, czy nie... Ta rozmowa powinna Ci wówczas wiele wyjaśnić - bo jeżeli ona będzie się z Tobą licytować: 'nie odezwałam się bo Ty też się nie odzywałeś' to będzie świadczyło o jej niedojrzałości emocjonalnej, o tym, że raczej jest jej wszystko jedno... Bo jeżeli komuś na kimś zależy to chowa do kieszeni swoje, często głupie i dziecinne, zasady, w imię dobra tego związku, znajomości...

A tak na marginesie - jak to było do tej pory? Cały czas Ty się odzywałeś pierwszy, czy z jej strony też była jakaś inicjatywa?
Avatar użytkownika
Kaycee
 
Posty: 102
Dołączył(a): 4 paź 2008, o 12:24

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 55 gości

cron