PROBLEM SPOŁECZNY- PANOWIE BEZ PRZYSZLOSCI

Problemy z partnerami.

Postprzez z » 26 maja 2007, o 15:55

Tak czy tam i ctytam wasue wypowiedzi i nasuwa sie mi pytanie.
Jak myslicie czy mezczyznie potrzbuja mniej zwoazkow z kobietami niz kobiety
z mezczyznami ?
I jesli tak rzeczywiscie jest, to dlaczego ?
Czy to nasz instynkt macierzynski powoduje ?
Dlaczego panowie tak czesto unikaja zwiazkow ?
Czy seks im wystarcza ?

Czy powodem jest moze to, ze maja teraz seks bez zwiazkow ?
Czasem wrecz musza sie od niego opedzac.

Sama nie wiem...


Co o tym myslicie ???
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez Pytajaca » 26 maja 2007, o 16:33

z napisał(a):Tak czy tam i ctytam wasue wypowiedzi i nasuwa sie mi pytanie.
Jak myslicie czy mezczyznie potrzbuja mniej zwoazkow z kobietami niz kobiety
z mezczyznami ?
I jesli tak rzeczywiscie jest, to dlaczego ?
Czy to nasz instynkt macierzynski powoduje ?
Dlaczego panowie tak czesto unikaja zwiazkow ?
Czy seks im wystarcza ?

Czy powodem jest moze to, ze maja teraz seks bez zwiazkow ?
Czasem wrecz musza sie od niego opedzac.

Sama nie wiem...


Co o tym myslicie ???



Droga z!

Wszystie te odpowiedzi powinny byc znane wczesniej czy pozniej. My jednak wciaz bladzimy. Jestesmy tak blisko partnerow, a nie wiemy, co im siedzi w glowach. Jedni chca seksu, inni nie, jedne chca szybkich zwiazkow, drudzy chca dluzszych i intensywniejszych przezyc, a jeszcze inni - stabilnego zycia w szacunku i spokoju. Seks bez zwiazkow tez nie wzial sie znikad. Stad powtarzam po raz kolejny - skoro wiemy, ze nie ma powrotu do starego modelu rodziny, to dlaczego nie staramy poznac bardziej siebie, co rzadzi naszymi wyborami, odpowiadac na pytania, ktore zadalas. Czy partner, z ktorym jestes (bylas, bedziesz), tez zadaje sobie te pytania, czy tylko konsumpcyjnie podchodzi do zycia w stylu "jak bedzie to bedzie"? Ludzie, opamietamy sie! nie mozna tak bezwolnie przyjmowac kaszki, ktora nam sie wpycha na sile do buzi. Zeby zbudowac cos realnie szczesliwego i mocnego, trzeba myslec, wspolodczuwac i zadawac sobie pytania, szukac odpowiedzi na nie. Mlotek i omdlenia tu nic nie pomoga. I w takim swiadomym podejsciu (obustronnym) widze przyszlosc naszych zwiazkow.

Odpowiadajac konkretnie na zdane przez Ciebie pytania, z:

Wszyscy potrzebujemy zwiazkow, zarowno mezczyzni jak i kobiety, choc sa wyjatki oczywiscie. Bo w zwiazkach sie realizujemy, dotykamy prawdziwej ludzkiej natury, milosci, bliskosci i szczescia. I nie tylko w zwiazkach kobieta-mezczyzna, ale matka-dziecko, mezczyzna-mezczyzna...Po cos do siebie dazymy - ale po co? Mam nadzieje, ze nie tylko po reprodukcje... Panowie unikaja zwiazkow (nie wszyscy), bo nie analizuja tak swego zycia wewnetrznego jak my, maja byc mesc i silni i sa tak wychowywani, wiec skad maja wiedziec jak postepowac, gdy sa dorosli? Dla nich to strata czasu. I tu upatruje blad w sztuce wychowania. Dlatego brak wyczucia, szacunku i inne brzydsze rzeczy sa niektorym nieobce. Na pewno mezczyznami silnie rzadzi seks. Ale to oczywiscie uogolnienie. Bo wsrod kobiet tez sa wlasnie takie "klasycznie meskie" zdradzajace i depczace wszystko typy.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez z » 26 maja 2007, o 19:38

Pytajca, masz zupelna racje z tym, ze powstaje cos nowego. Nie bardzo jednak jeszcze dokladnie widac, co to bedzie.
Ta rewolucja , czy ewolucja w relacjach damsko-meskich jest glownie spowodowana mozliwoscia sterowania plodnoscia kobiety. Kobieta przestala,byc uzaleniona tak bardzo jak kiedys od mezczyzny. Jak nie chce , to nie ma potomstwa, a i czas kiedy ono pojawi sie na swiecie moze ustalic. Nie pisze tu o przypadkach skrajnych.
Moze wiec bardziej dysponowac soba, moze pracowac nie obarczona gromadka dzieci i prawie caly czas albo karmiaca piersia, albo w ciazy.
Mezczyzni w jakims sensie stracili wladze nad kobietami. Mezczyzni nie sa juz tak kobietom i ich dzieciom potrzebni do przetrwania.
Kobiety staly sie zwiazku z tym bardziej wymagajace, bardziej samodzielne.
Na wiele spraw , na wiele zachowan meskich nie godza sie juz tak latwo. Nie cierpia tak jak cierpialy ich babki i prababki, ktore to dla dobra dzieci musialy godzic sie na wiele ze strony mezczyzn.
Te "ochy" i "achy" to raczej byly na filmach niz w rzeczywistosci, podobnie te "koronki" to w sferach wyzszych. Teraz tez kobiety z wyzszych sfer sa inaczej ubrane niz na ulicach. Nic w tym wzgledzie sie nie zmienilo.
Kobiety w malzenstwach byly czesto gwalcone , wyzywane, ponizane, czasem glodne i bite. Nie mogly sie nawet poskarzyc, bo gwalt w malzenstwie niby nie istnial. Bic zas zone wolno bylo. A najesc sie to musial przede wszystkim mezczyzna.
Nie idealizujmy dawnych czasow.
Wracajac do tematu. Nie wiadomo jak ten caly prad wyzwalania sie kobiet rozwinie. Moze faktycznie bedzie tak, ze w zyciu czlowieka bedzie wiele zwiazkow ? Moze to wlasnie jest zgodne z nasza natura ? Moze w zwiazku z tym zdrady prawie znikna, bo bedzie latwiej odejsc ?
Moze nawet taki styl zycia bedzie dawal wiecej szczescia ?
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez Pytajaca » 26 maja 2007, o 20:22

---------- 17:48 26.05.2007 ----------

z napisał(a): Mezczyzni nie sa juz tak kobietom i ich dzieciom potrzebni do przetrwania.Kobiety staly sie zwiazku z tym bardziej wymagajace, bardziej samodzielne.Na wiele spraw , na wiele zachowan meskich nie godza sie juz tak latwo. Nie cierpia tak jak cierpialy ich babki i prababki, ktore to dla dobra dzieci musialy godzic sie na wiele ze strony mezczyzn.
Te "ochy" i "achy" to raczej byly na filmach niz w rzeczywistosci, podobnie te "koronki" to w sferach wyzszych. (...)Kobiety w malzenstwach byly czesto gwalcone , wyzywane, ponizane, czasem glodne i bite. Nie mogly sie nawet poskarzyc, bo gwalt w malzenstwie niby nie istnial. Bic zas zone wolno bylo. A najesc sie to musial przede wszystkim mezczyzna.Nie idealizujmy dawnych czasow.
Wracajac do tematu. Nie wiadomo jak ten caly prad wyzwalania sie kobiet rozwinie. Moze faktycznie bedzie tak, ze w zyciu czlowieka bedzie wiele zwiazkow ? Moze to wlasnie jest zgodne z nasza natura ? Moze w zwiazku z tym zdrady prawie znikna, bo bedzie latwiej odejsc ?
Moze nawet taki styl zycia bedzie dawal wiecej szczescia ?


Z, jestes bardzo intrygujaca osoba :) Niewiele osob tak mysli jak Ty. Tak, masz racje, ze te wszystkie przemiany prowadza do nowych rozwiazan...Byle pozytywnych.

A mezczyzni jak najbardziej sa potrzebni kobietom i kobiety mezczyznom. Tylko ta potrzeba sie nieco zmienia. Mezczyzni mogliby dawac wiecej emocjonalnej, a nie fizycznej sily kobietom, ale tego nie potrafia, bo chca byc "dawnymi" mezczyznami. Tyle ze dawne czasy juz minely.


---------- 18:22 ----------

z napisał(a):Moze faktycznie bedzie tak, ze w zyciu czlowieka bedzie wiele zwiazkow ? Moze to wlasnie jest zgodne z nasza natura ? Moze w zwiazku z tym zdrady prawie znikna, bo bedzie latwiej odejsc ?
Moze nawet taki styl zycia bedzie dawal wiecej szczescia ?

Jesli nauczymy sie akceptowac to, co nie bylo nam dane i "puszczac" wolno - moze i tak bedzie?...Nie sadze jednak, by dawalo szczescie przebywanie w ciaglym strachu o utrate partnera i w przeszlosci. No i w koncu mam nadzieje, ze to nie na ilosc przelozy sie ta nowa droga, ale na jakosc zwiazkow. Byc moze wtedy wlasnie zdrady nie beda takie powszechne, a partnerzy przecietnie beda mieli mniej partnerow niz teraz, poniewaz zrozumieja, ze latwe rozwiazania (czyli kolejny i kolejny partner) i tak nie dadza im szczescia. Beda zaczynali od siebie...Zeby nie bylo, ze to tylko panowie tacy "zli", to dodam, ze kobietom tez bedzie latwiej sprostac nowym wyzwaniom, o ile zaczna szanowac i akceptowac zwiazki, w ktorych sa, jesli nie beda sie rzucaly w wir nowych, rzekomo lepszych znajomosci oraz beda wspieraly swoich mezczyzn.Piekna wizja...Piekna utopia?...

Pozdrawiam!

Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez z » 26 maja 2007, o 21:07

".Nie sadze jednak, by dawalo szczescie przebywanie w ciaglym strachu o utrate partnera i w przeszlosci."

Czyz ten strach juz nie istnieje teraz ? Jesli partner/ka przestaje kochac, jesli chce odejsc, to czy nie lepiej ja/jego puscic wolno niz rokladac bol na miesiace i lata, patrzec i czuc na sobie jak zwiazek staje sie coraz trudniejszy, a partner oddala sie i oddala ? I wlasciwie pozostaje tylko nadzieja na szczescie, a w rzeczywistosci bol i cierpienie ?

Jesli by standartem nie byl jeden zwiazek na cale zycie czyz nie latwiej by bylo pogodzic sie z utrata milosci patnera ?
Nie od nas zalezy czy ta milosc przyszla i nie od nas czy odejdzie.
Jesli bysmy widzieli, ze standartem w zyciu jest kilka zwiazkow i to dobrych, czyz nie bylibysmy tym samym szczesliwsi ? Czyz nie latwiej bysmy sie godzili, ze milosc partnera wygasla ? Czyz nie latwiej bysmy to akceptowali zamiast zaprzeczac i doszukiwac sie jej "innych form" ?
Czyz nie latwiej bysmy sie godzili z odejsciem milosci i nie przymykali na to oczu i udawali , ze istnieje owszem, ale pod inna postacia ?
Cierpieli , szukali spelnienia gdzie indziej, zapelniali zycie czym innym i zyli obok siebie wlasiciwie ? A prawdziwe szczescie bedace w zasiegu reki, bylo jakby za szyba ? BO my bysmy trwali w zwiazku z "inna postacia milosci" ?
Aby byc szczesliwymi musimy nie bac sie byc samotni.
Musimy sie czepiac partnerow , jak kol ratujacych przed samotnoscia.
Mysle , ze i tutaj zmienia sie na lepsze.
Ja wierze, ze kazde nastepne pokolenie bedzie szczesliwsze, bo zyjace bardziej zgodnie z ludzka natura, a nie prawami narzuconymi np. przez prawa wlasnosci.
Dopoki ludzie prowadzli wedrowny tryb zycia i nie posiadali nic oprocz siebie, mogli zmieniac partnerow wg. woli. To dopiero osadniczy tryb zycia spowodowal monogamie i wszystkie konsekwencje z tym zwiazane.
Osadniczy tryb zycia spowodowal, ze czlowiek zaczal cos posiadac, musial tego tez bronic, musial jakos przekazywac dzieciom itp.
To spowodowalo rozwastwienie grup, na biednych i bogatych, sluzacych i obslugiwanych. To spowodowalo potrzebe, zeby kazdemu mezczyznie zagwarantowac kobiete, a rezultacie w wielu spoleczenstwch monogamie.

Powoli wychodzimy z tego. Do czego zmierzamy ? Ja mysle, ze do zycia zgodnie z natura. Nie bardzo jednak znamy ta swoja nature, bo przez tysiaclecia jej zaprzeczalismy. A i teraz gdy troszeczke odkrywa sie przed nami, to nie mamy odwagi jej zaakceptowac.
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez Pytajaca » 27 maja 2007, o 12:02

Bardzo trafne spostrzezenia, z...
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez markez » 27 maja 2007, o 17:53

Nie wiem, dlaczego ten temat nazywa się: "Problem społeczny - panowie bez przyszło¶ci".

Te rozważania, o których piszecie na pewno s± pewnym problemem społecznym i to WAŻNYM, ale może lepiej sprecyzować bardziej, JAKIE konkretnie zachowania, postawy mężczyzn wg was nie maj± przyszło¶ci i dla równowagi też, jakie zachowania i postawy kobiet mog± nie mieć przyszło¶ci.
Takie problemy dotycz± OBOJGA płci i s± w jakim¶ sensie ze sob± zwi±zane.
Bo np. kto daje przyzwolenie na pewne zachowania, postawy mężczyzn w zwi±zku jak nie jego partnerka? I też odwrotnie.

Też tak się zastanawiam, że trochę szkoda, że ile głów, tyle koncepcji na życie. My¶lę, że to, tzw. "ewoluowanie" miałoby więcej sensu jak ludzie by umieli odnajdywać coraz więcej wspólnych pogl±dów na chociażby życie w zwi±zku. W przeciwnym wypadku będ± powstawały przedziwne konfiguracje "wysepek" o bardzo odmiennych pogl±dach i podej¶ciu, być może też bardzo indywidualnych.
Ciekawym zjawiskiem będzie wtedy ł±czenie się z innym partnerem, jak okaże się (jak pisały¶cie), że to nie to.
Skoro ma to być jakim¶ plusem i drog± do szczę¶cia, to może powstan± jakie¶ całe tomy katalogów, a w nich ponumerowane i posegregowane pogl±dy i podej¶cie i każdy szukaj±c potem partnera, będzie miał swój kod na sposób życia, np. jaki¶: nxt3j45ktm9.
Wtedy się sobie przedstawi±, porównaj± kody i już będzie wiadomo, jakie kto ma podej¶cie.

Trochę to jak science fiction zabrzmiało, ale tak jako¶ mi się skojarzyło :)

Rozważania - temat, bardzo ciekawe. Też ciekawe mog± być z tego póĽniej wnioski.
Avatar użytkownika
markez
 
Posty: 79
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 21:18

Postprzez Pytajaca » 27 maja 2007, o 21:36

markez, troche to takie technologiczne i futurystyczne, ale moze i tak bedzie? kto wie?
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez markez » 28 maja 2007, o 10:01

Pytaj±ca: "troche to takie technologiczne i futurystyczne"

Wła¶nie napisałem to, w formie skutków, jakie może przynie¶ć takie podej¶cie, że każdy ma prywatne, często odmienne pogl±dy na życie - zwi±zek. Efekty takiego podej¶cia mog± mieć PRZEDZIWNE konsekwencje.
Z kolei to może zrodzić dalsze dziwne pomysły, o których nikt dzisiaj jeszcze nie wie, bo wyobraĽnia ludzka nie ma granic (może wła¶nie jakie¶ całe tomy katalogów z przeróżnymi pogl±dami na życie).

Oczywi¶cie, ja bym bardzo takich scenariuszy nie chciał, ale niestety każdy z nas ma niewielki wpływ na to, co zrobi ogół. Bo np, czy już dzisiaj "Pytaj±ca" nie dostrzegasz - jak to się wyraziła¶ 'futurystycznego' podej¶cia do życia? Szczególnie to wła¶nie widać w zwi±zkach damsko - męskich. Statystyki to wyraĽnie pokazuj±. Na horyzoncie trudno dostrzec, żeby w tej sprawie szło co¶ ku lepszemu. Niby, im dzisiaj coraz gorzej, tym jutro coraz lepiej? Jako¶ to chyba mało logiczne. Życie pokazuje, że jak ludzie robi± sobie coraz większy kocioł np. w swoich zwi±zkach, to póĽniej nic dobrego z tego nie wychodzi. Skutki po latach s± opłakane, chociażby depresje, nerwice i... długo by tu wymieniać. Zastanawiam się, jak takie skutki miałyby SAME Z SIEBIE jeszcze zrodzić co¶ spokojnego, miłego, zdrowego, zrównoważonego i szczę¶liwego.
Po co fantazjować, jak dobrze wiemy, że po takich negatywnych przeżyciach, zaczyna się wieloletnie dochodzenie do siebie - równowagi. Dużo osób przecież o tym tu na forum pisze. Często potrzebni s± wtedy też lekarze, tabletki, psychoterapie itp.
Długoletnie, jakiekolwiek problemy (już nieważne, w jakiej dziedzinie życia) nigdy nie doprowadzały same z siebie, do porz±dku, spokoju i szczę¶cia. Zawsze ci±gnęły się za tym następne lata konsekwencji.

Dlatego my¶lę, że tak ważne jest mieć zrównoważone pogl±dy na życie w zwi±zku. Również podejmuj±c ważne decyzje życiowe, np decyduj±c się z kim¶ na zwi±zek. Trzeba bardzo starannie, uważnie i m±drze podej¶ć.
Dlaczego? Czy tak się w ogóle da? Przecież to "miło¶ć" rz±dzi człowiekiem. A szkoda, że rz±dzi, że ostatecznie tylko same uczucia decyduj± o wszystkim. I to przecież często w jak krótkim czasie.
Jak dochodzi po pewnym okresie do różnych problemów, a czasami tragedii, to wtedy dopiero zaczyna się my¶lenie i zastanawianie, o co tu wła¶ciwie chodzi?
Pewnie, że nie wszystko się przewidzi, ale chyba jednak dużo można, zanim się w co¶ człowiek głęboko zaangażuje.
Też jest prawd±, że każdy z nas miał niewielki wpływ np. na swoje dzieciństwo, młodo¶ć. Ale wchodz±c w dorosłe życie i decyduj±c o dalszej swojej przyszło¶ci, ważne jest, aby starać się nie ci±gn±ć za sob± negatywnej przeszło¶ci, przynajmniej NA ILE SIĘ DA. Też przynajmniej zdobyć ¶wiadomo¶ć swojego stanu psychicznego i emocjonalnego.
Może WTEDY najpierw zadbać o terapie i równowagę, aby nasze przyszłe życie było spokojniejsze, a podejmowane ważne decyzje bardziej dojrzałe. Może przez to, zwiększamy szanse na bardziej udany zwi±zek?
EKSPERYMENTUJˇC już W TRAKCIE zwi±zku, a czasem też kilku zwi±zkach, kim wła¶ciwie jestem, jakie mam potrzeby, co mi daje, a co nie daje szczę¶cia, to chyba trochę nierozs±dne.

Dlatego, skoro nie wiemy, w którym kierunku różne przedziwne czasem pomysły na życie pójd±, rzeczywi¶cie wszystkiego można się spodziewać.

Pytaj±ca: "może i tak będzie? kto wie?"
Avatar użytkownika
markez
 
Posty: 79
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 21:18

Postprzez Pytajaca » 28 maja 2007, o 13:00

markez napisał(a): Po co fantazjować, jak dobrze wiemy, że po takich negatywnych przeżyciach, zaczyna się wieloletnie dochodzenie do siebie - równowagi. (...)Trzeba bardzo starannie, uważnie i m±drze podej¶ć.
Dlaczego? Czy tak się w ogóle da? Przecież to "miło¶ć" rz±dzi człowiekiem. A szkoda, że rz±dzi, że ostatecznie tylko same uczucia decyduj± o wszystkim. I to przecież często w jak krótkim czasie.
Jak dochodzi po pewnym okresie do różnych problemów, a czasami tragedii, to wtedy dopiero zaczyna się my¶lenie i zastanawianie, o co tu wła¶ciwie chodzi? Pewnie, że nie wszystko się przewidzi, ale chyba jednak dużo można, zanim się w co¶ człowiek głęboko zaangażuje.


Ot, i cala kwintesencja rozmowy. "Milosc" kazdy rozumie inaczej. Gdyby kazdy pojmowal i analizowal, dlaczego zachowujemy sie w "milosci" tak, a nie inaczej, a nastepnie dochodzac do wnioskow konstruktywnie by prowadzil do dobrych rozwiazan, to naprawde nie byloby tyle nieszczesc na swiecie. Im wiecej wiedzy, rozmow i dzialan na temat "milosci", tym w ogole wiecej szczescia na ziemi. I to nie futurologia. To jest i moze byc terazniejszosc, o ile to wszyscy zrozumiemy. Kobiety, mezczyzni, nastolatki i rodzice. A pozniej przekazemy swoim dzieciom - tym najwazniejszym istotom na Ziemi. Innej drogi ratunku dla nas wspolczesnych nie widze.

I tez nie wiem, dlaczego tak ten temat sie nazywa:)...Po prostu wyewoluowal z tematu Californii, ktora zaczela od zamkniecia emocjonalnego panow...Ale to nie tylko panow dotyczy. Wszystkich nas. Im szybciej sobie z tego zdamy sprawe, tym lepiej.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez california » 28 maja 2007, o 16:56

Moj chlopak stwierdzil,ze mam zapier*** tak jak on... chyba juz nie ma podzialu ról kobieta ma na glowie wszystko. A męzczyni tylko praca i tv.

Kiedys gdzies czytalam,ze męzczyzna tak naprawde potrzebuje paru kobiet, bo nie wierze, ze jedna bedzie posiadała wszystkie te cechy:
-prostytutki- żeby była swietna w łużku
- kucharki- obiad zawsze na sole
- modelki- zeby moc sie z nia pokazac i prezentowac
- inteligentnej- zeby w towarzystwie sie nie wygłupila
-sprzataczki- czysto w domku, poprane
- bizneswomen- zeby zarabiala na rodzine i w ogole miala swietna kariere...

Chyba raczej taka kobieta nie istnieje...

P.S. Moj męzczyzna ma męska prace, nie przebiera sie w białe ciuszki czy tam silownia, solarium i lecimy na balety a do tego depilacja nóg i klaty:)

Tylko,ze jego niektóre dzialania wykazuje małe zainteresowanie sprawami przyszło¶ci...
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez z » 28 maja 2007, o 22:02

California, czy myslisz powaznie, ze lepiej Ci bedzie z nim niz samej ?
Ze bez mezczyzny sobie nie poradzisz w zyciu ?
Byc moze panowie tak mysla i stawiaja nam takie rozne ultimatum ?
Oni bowiem doskonale radza sobie bez nas.
A my jakos tak czepiamy sie nich, nawet jak sa wyraznie podli do nas.
My ich potrzebujemy, przynajmniej tak sie zachowujemy, a oni nas nie.
W takiej sytuacji jest jasne , ze to oni okreslaja warunki bycia z nimi.

A moze i my bysmy nie zginely w zyciu bez panow ?
Moze gdyby oni o tym wiedzieli, przestali byc tak wymagajacy ?

Nie nawoluje do zycia w pojedynke, o nie.
Chodzi tylko o mozliwosc takiego zycia, o nie czepianie sie na sile panow znoszac rozne ich nie zawsze realne wymagania.

Logicznie, realnie patrzac, to wlasnie panowie nas potrzebuja bardziej, a jednak potrafia zyc bez nas lub stwarzac takie wrazenie.
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez Krecik » 29 maja 2007, o 08:21

... "z", to wszystko prawda...
Krecik
 
Posty: 94
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 18:50

Postprzez ewka » 29 maja 2007, o 09:34

z napisał(a):Oni bowiem doskonale radza sobie bez nas.
A my jakos tak czepiamy sie nich, nawet jak sa wyraznie podli do nas.
My ich potrzebujemy, przynajmniej tak sie zachowujemy, a oni nas nie.
W takiej sytuacji jest jasne , ze to oni okreslaja warunki bycia z nimi.

Jest w tym wiele racji, Droga Zetko. I my¶lę, że bierze się to st±d, że je¶li s± jakie¶ pasje, fajne i ciekawe zainteresowania (niekoniecznie dotyczy to tylko mężczyzn)... to po prostu s± inne cele i warto¶ci, a nie tylko on/ona - i o wiele łatwiej się żyje.

Pewnie, że we dwoje łatwiej i pełniej... ale też nie za wszelk± cenę. Na ¶wiecie s± miliony ludzi żyj±cych "solo" - i wcale nie czuj± się nieszczę¶liwe z tego powodu.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 29 maja 2007, o 10:36

Mysle podobnie jak Ewka...nie mozna calego zycia budowac tylko na milosci do meszczyzny,gdyby tak bylo to mimo piekna zycie nie byloby specjalnie interesujace.
Zazwyczaj meszczyzni sa tacy jakimi sami chcemy aby byli,nie wiem czy naturalny podzial rol jest taki straszny,ze trzeba wszystko odwracac i stawiac na glowie tak aby kobieta przejmowala role meszczyzny i odwrotnie.
W kazdych grupach,spolecznosciach dobrze jest jak jest jakis porzadek a przy takim balaganie jest o niego trudno...no ale czy wszystkim da sie dogodzic?,mysle,ze we wszystkim najlepsze jest zachowanie rownowagi i nie przeginanie w zadna strone.
Pozdrawiam,trzymajcie sie :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 223 gości

cron