Paw i kura ...

Problemy z partnerami.

Postprzez Orm Embar » 23 kwi 2008, o 17:51

Abssinth napisał(a):obiektywnosc nie istnieje :)
hmm... chyba cierpie na brak dyskusji ostatnio :P
meow
A.


Jakie buddyjskie wnioski, heheheheheeee. No i w pełni zgoda. Chodzi też chyba o to, żeby od ciągłego analizowania kim jesteśmy UWOLNIĆ SIĘ. Walczyć o swoje miejsce w życiu (no bo nikt mi nie powie, że fajniej jest być bacia klozetową), ale olewać swoją kurowatość jakby co.

Rozmawiałem ostatnio z Niemką. Mieszkała wiele lat w Kolumbii i opowiadala, że tam za kilkadziesiąt dolarow można wynająć kogoś, kto zabije innego kogoś, a w autobusie jak napada partyzantka, to lepiej się nie odzywać (=inny język), ufarbować włosy na ciemny kolor, włożyć szkla maskujące błękitne źrednice i założyć worek po kukurydzy.

Powiedziałem, smętnie, że w Polsce tyle się narzeka, że zycie takie strasznie trudne - benzyna droga, Kaczyński wciaż skrzeczy a samochody o dziwo się psuja.

Ona mi na to, że w Niemczech mówią dokładnie to samo.

A potem oboje jednocześnie powiedzieliśmy "a jak już ktoś się przenosi do Szwajcarii, to ma tak dobrze, że popełnia samobójstwo" - i roześmieliśmy się. :)

Mahika:
Paw to kura? No popatrz! Co do jednego protestuję - proszę nie tykać się z nożyczkami męskich ogonów pawi, to niedopuszczlane! ;)

M.
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez melody » 24 kwi 2008, o 18:08

A ja Wam tu dorzucę jeszcze inną myśl, bo uwielbiam komplikować :wink:
Piszecie o stereotypach i zgoda. Można by rzecz, że paw i kura to prześmiewcza wersja znanego wszystkim i mojego ulubionego "Kopciuszka" - oto bidulka, która grzebie w popiele, myśli o sobie, jako o nic nie wartej nieszczęśnicy i tak też jest postrzegana, aczkolwiek nie przez wszystkich, bo wróżka swoje zdanie na temat Kopciuszka ma i to zdanie całkiem pozytywne :) (A zatem ktoś jednak naszą kurę docenia).
I mamy księcia z pawim ogonem (z całym szacunkiem dla ogonów :wink: ), który łaskę robi Kopciuszkowi, że się z nim ożeni czy coś tam.
A ostatecznie nasza para żyje podobno długo i szczęśliwie, aczkolwiek oboje są siebie nieświadomi. I tu chciałabym przejść do drugiego spojrzenia na tą metaforę.

Wydaje mi się, że paw i kura to dowcip nie tylko o stereotypach, lecz również o częściach naszych osobowości. Jestem pełna przekonania, że każdy paw nosi w sobie "zagrzebaną" kurę, a każda kura ma w sobie nieodkrytego pawia.
Tak często fiksujemy się na poziomie kury odrzucając fakt, jakoby istniał w nas jakiś tam paw, że aż popadamy w depresję; kształtuje sie w nas osobowość neurotyczna. Dlaczego? Bo nie dajemy sobie prawa do szczęścia; bo wpojono nam, że najważniejsze jest szczęście innych - i tego uchlanego ojca i tej uzależnionej od niego matki (można tu dopisać inne propozycje). Nasza uwewnętrzniona kura zna tylko jeden sposób na przetrwanie i zupełnie nie ma dostępu do tej części swojej natury, która odpowiada cechom pawia.
I odwrotnie - są osoby które tak mocno fiksują się na poziomie pawia, że popadają w zaburzenia narcystyczne i nie pamiętają już, że kiedyś były kurami walczącymi o bezwarunkową miłość matki i nigdy jej nie dostały (bo tak właśnie kształtuje się narcyzm).

To co napisałam to już bardzo skraje przykłady opozycji: kura - paw.
Tymczasem każdy z nas ma w sobie zarówno element neurotyzmu (mniejszy bądź większy), jak i też mamy coś z narcyzmu (mniej lub bardziej). I to wszystko jest okay o ile potrafimy utrzymać równowagę pomiędzy jednym, a drugim. I tu potrzebujemy pomocy księdza, który moim zdaniem symbolizuje nasze mocne, świadome ego; naszego uwewnętrznionego mentora, który pomaga nam "uważać na pawie i chroni nas przed myśleniem, ze jesteśmuy podwórkowymi kurami" :)

Pozdrawiam! :)
mel.
melody
 

Postprzez Orm Embar » 24 kwi 2008, o 21:43

Melody,

W pełni zgoda. Z tym księdzem czasami bym uważał ;-) ale jakiś Nauczyciel - także ksiądz, ale tak zwyczajnie po prostu mądry człowiek - to ważna sprawa. No i na coraz częściej myślę, że fajnie jest też dokonywać wyborów duchowych i poświęcać jakąś część pracy nad sobą tej sferze - może Bogu, może medytacji, a może hatha-jodze...

Zgadzam się generalnie. :-)

Napisał ja

czyli Kuropaw lub Pawiokura ;)
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez melody » 25 kwi 2008, o 00:37

Heh... napisałam: "I tu potrzebujemy pomocy księdza" i proszę mi wybaczyć to absolutnie nieudane stwierdzenie :wink: Użyłam słowa "ksiądz" tylko i wyłącznie w odniesieniu do przytoczonego przez Ciebie, Orm, dowcipu :) I choć jestem w pełni przekonana, że tak właśnie mnie zrozumiałeś, to jednak moje zatrwożone serducho nakazało mi na wszelki wypadek nakreślić małe sprostowanie dla potencjalnych "odwiedzaczy" tego tematu :wink: Jednym słowem - ja jak najbardziej uważam na księży i absolutnie nie nawołuję do szukania w tym środowisku możliwości duchowego rozwoju :)

Dobrej nocy :)
mel.
melody
 

Postprzez nana » 25 kwi 2008, o 08:11

Pozwolę sobie dodać, że w wielu religach "ksiądz" to synonim nauczyciela :roll:
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 205 gości

cron