potrzebuje Was

Problemy z partnerami.

Postprzez KATKA » 16 gru 2007, o 11:02

stało się wyprowadził sie :( powiedział, ze nie widzi szans żeby było dobrze...że się coś skonczyło...a ja umieram.................nie wierze....................nie uwierze
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ewka » 16 gru 2007, o 11:59

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Applee » 16 gru 2007, o 12:27

W zwiazku z tym,ze jestem.. i wczesniej tez raz bylam w takiej syt, to uwierz, ze z kazdym dniem bedzie lepiej.. Wiem,ze pamieta sie tylko te dobre chwile..jakos te mneij fajne ulatuja z pamieci, ale z czasem i o tym "dobrym" sie zapomina.
Bezsensu jest sie szarpac...(co ja wlasnie robie:)
Daj sobie czas na wyplakanie...i zalobe. Nic nie przyspieszysz, niczego nie pominiesz. Takie ja mam doswiadczenia.
:buziaki:
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez mahika » 16 gru 2007, o 13:34

Mimo że niektórzy mogą powiedzieć że ja znów o ziabawkach, ale .......

Ja myślę tez ze ten czas powinnas jak najbardziej sobie umilić, wiem nie masz siły moze na to, ale postarj sie sprawiać sobie jakieś przyjemności, dom bez niego moze wydawać sie pusty i nijaki, spróbuj stworzyc sobie jednak klimat, coś żebyś czuła sie dobrze, nie wiem, przestaw meble, mały remont, zaproś przyjaciółkę, zróbie babski wieczór...
Wiem że wszystko jest takie trudne ale trzeba coś robić zeby nie zwariować....

a moze jednak kiedyś on sobie to przemyśli i poukładacie to jakoś.... jak Ty myślisz, to już całkowity koniec ???
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez KATKA » 16 gru 2007, o 13:44

mimo, ze próbuje wierzyć to niestety obawiam się, że on juz mnie naprawde nie chce...ciężko...tyle wspólnych chwil...dobrych...jeszcze niedawno :( nie chce myśleć jak bedzie...nie chce odbierać sobie nadzieji ale nie chce też wierzyc.......nie chce wiedziedziec co bedzie dalej ale chcialabym żeby już było :( boje się...bardzo...jeszcze się tak nie bałam....przed tymi 6 latami nie miałam wiele...teraz mam jeszcze mnie.....wiem, ze czas...wiem...wiem....ale nie umiem nie rozumiem :( i nie potrafię sobie pomóc
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez mariusz25 » 16 gru 2007, o 13:58

tez ciezko, tez placze, ale cierpienie nie ma sensu, bo milosc ma uskrzydlac a nie niszczyc, jak przezyje to moze sie odbuduje, i ty tez, tylko teraz miesiac z glowy, przezyjemy
mariusz25
 
Posty: 779
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:22

Postprzez KATKA » 16 gru 2007, o 14:08

ale jest tyle ale....ja się nie poddałam...chciałam walczyć...miałam siły :( spodziewałam sie wielu rzeczy ale nigdy nie tego :9 nie tego, ze przestane być ważna.......niegdy...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez mahika » 16 gru 2007, o 14:23

---------- 13:21 16.12.2007 ----------

Katka, a moze nie zakładaj z góry ze to na zzawsze, to tak starsznie brzmi, moze pomyśl że to nie na zawsze, ze to na razie, dopuki się wam nie poukłada i Tobie i jemu.... Moze z czasem słowo zawsze nie będzie wzbudzało w Tobie takiego strachu i żalu...

Słuchaj, moja historię znają tu już wszyscy, ale powiem Ci jeszcze raz...
To historia o tym jak odkryłam ze nie facet jest w życiu najważniejszy.
Wstyd mi każdej minuty i godziny, każdego dnia z tych piekielnych 2 tygodni, kiedy użalałam sie nad soba i moim zropadnietym zwiazkiem, kiedy myślałm ze moje życie dobiega konca, bo bez niego nie ma nic, nie ma po co zyć. Ale przekonałam sie, jak moja mam walczyła o zycie, jak lekaże nie dawali jej szans, a wrecz nie chcieli podawać jej lekarstw, czy przetaczać krwi, bo po co, przeciez umrze!!
Dwa tygodnie po tym jak mnie zdradził, zostawił, oszukał, poniżył, kiedy musiałam uciekać jak szczur z podkulonym ogonem, z mojego gniazdka, w którym od teraz miała inna gościć, katka, nie do opisania, moja mama walczy o życie!!! A my razem z nia, każda wolna chwila w szpitalu, z myslą że to już ostatnia chwila z mama....
Wiesz, ja wtedy przestałam mysleć o nas, o tym co mnie spotakło, ja odkryłam co jest ważne, pisałam o tym nieraz na forum, ale wiem ze mi nie uwierzysz....
Nikt nie wirzy że to nie jakiś koleś co cie niszczy i poniża, tylko np mama....

przestałam sie uzalac, wiedziałam czego chce, bolało niesamowicie i jedno i drugie jeszcze gorzej, ale walczyłam..... mówiłam sobie musze być silna, tata i siostra całkiem sie rozkleili, musze być silna, dla mamy, dla nich.... ech.....

pozostała depresja.....

Wiec nie mysl, że tylko on, ze tylko ten i koniec, ze to na zawsze, pomyśl ze to przejściowy stan, że nie ma co, trzeba dalej ciągnać ten majdan, jakoś sie ułoży, jakoś, nie znaczy gorzej....

Przytulam Cię mocno, Katka, nie jest łatwo, ale trzymaj sie i wydobadź na powierzchnie to co gdzieś tam zakopałaś, w tej walce o niego, z nim, wydobadź coś o czym zapomniałaś, nie doceniałas, postaraj sie, proszę.......

:pocieszacz:

---------- 13:23 ----------

Dodam jeszcze ze mama żyje, rechabilitacja trwa nadal, uczy sie od nowa mówić, pisać, chodzić. Jest kochana i dzielna.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ważka » 16 gru 2007, o 15:21

Mahika ma racje postaw teraz na SIEBIE!Tak jak ja.Nasze życie nie może sie kręcic wokół mężczyzn bo oni wkońcu zaczynają sie dusic i uciekają.Musimy inwestowac w siebie byc piękne od środka i silne i niezależne.Wtedy faceci bedą nas nosic na rękach.Zrobisz sobie wtedy casting i wybierzesz najlepszego!A tak poważnie to ja też cierpie ale jemu tego nie pokazuje!Wczoraj wyszłam z kolezanka siłą mnie wyciągnęła na impreze.Dawno już sie tak n ie bawiłam wytańczyłam sie za wszystkie czasy i czułam sie naprawde kobieco kiedy obstąpolo mnie kolko facetów i patrzyli na mnie z podziwem.Dawno tak nikt na mnie nie patrzył myślałam że jestem do niczego.Dziewczyno to już czas!Twoje pięc minut by odnalezc siłe w sobie po to by zacząc lepiej życ z szacunkiem dla siebie.I naprawde polecam film Plac Zbawiciela daje do myślenia.Nie łam sie Kobieto.Wypłacz sie żeby wyrzucic z siebie cały ból a potem tzn nie araz potem bo wtedy nie bedziesz wygladac korzystnie:)ale jak już bedzie lepiej a uwierz mi że bedzie (bo u mnie juz jest!)stań przed lustrem uśmiechnij sie do siebie i powiedz jetem zajebistą babką zasługuje na takiego też faceta!Nie pozwole żeby on w ten sposób mnie traktował !Dosyc poniżania!Jestem silna i powtarzaj to.Wyjdz gdzieś zrób coś dla siebie mów o tym nie zostawaj z tym sama.Przytulam cie cieplutko i trzymam mocno kciuki żebyś odzyskała siłe.Pamietasz jak mnie pocieszałaś kiedy cierpiałam po zerwaniu?Dziekuje!Ja nie dałam sie depresji nie wiem jak bedzie ale bez niego bez jego upadlania lepiej mi czuje sie kobietą anie ścierą która mogó sobie dowoli poniewierac!
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Postprzez agik » 16 gru 2007, o 15:23

Katuś przesliczna
Wiem, ze Ci cieżko :pocieszacz:
Ale wcześniej też lekko nie było, prawda :pocieszacz:
Skadś się wział ten dramatyczny finał, Przypomnij sobie te ostatnie okropne 3 miesiące
Przypomnij sobie, te chwile, kiedy codziennie po kawałeczku traciłaś siebie.
Przypomnij sobie swoje własne słowa- "nie jestem dla niego ważna, bo gdybym była nie robiłby mi tego, prawda?"
Przypomnij sobie również inne swoje słowa, o tym, że jeśli nawet wrócą dobre chwile- to wrócą tylko do następnego razu...

Katka, wierzę, że sie czujesz, jakby rozerwał Cie ktoś na pół, Każda Twoja myśl i każde Twoje działanie miało ostatnio tylko jeden cel i jedno imie- jego imię. Ale to Kochanie nie jest dla Ciebie dobre.

Przypomnij sobie tez, że to Ty sama podjęłaś decyzję- nie on, tylko TY.
Miałaś ważne powody i teraz trzymaj się tego...
Zawsze to jakiś porządek w zyciu, prawda?

Co do lekarza- nie wiem na pewno, ale myślę, że lekarz rodzinny moze tez coś poradzić, przepisać jakiś lek na uspokojenie (skoro weterynarz moze przepisać relanium dla kota, to lekarz rodzinny chyba tez może , prawda? Ale nie wiem na pewno...)
Idź do lekarza i tak potrzebujesz skierowania

Przytulam Cię Kochana, tylko tyle mogę...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez KATKA » 16 gru 2007, o 21:35

wróciłam do domu....pustka...w moim sercu :( nie zniose tego...nie bedzie go w nocy...rano.....juz nigdy nie będzie :( wszystko się z nim kojarzy...wspolnie remontowalismy to mieszkanie i wiekszośc rzeczy dostałam od niego w prezencie :( tak waznych dla mnie rzeczy :( ja nie wierze :( nie chce wierzyć......boje się nocy...boje ranka.....we wtorek ide poskierowanie i jakies tabletki uspokajające...i pewnie na sen:( od 3 dni nic nie jadłam nie mogę się zmusic ;( nie spałam :( poprostu cierpie...staram się bardzo naprawde :( ale to chyba za mało :( nie chce już kochac....tyle bólu
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez mahika » 16 gru 2007, o 22:24

:pocieszacz:

Nie wiem jak Cie pocieszyc, co Ci doradzić, poprostu trzymaj sie na tyle ile potrafisz, nie wkręcaj sobie tych słów zawsze i nigdy, nigdy nic nie wiadomo. Póki co trzymaj sie.....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez echo » 17 gru 2007, o 01:47

o rany Katko, tak mi przykro. Znowu ta sama historia miłości i zdrady. To jakaś zaraza naszych czasów. Sporo nas tutaj niestety, ja też to przeżywałam, ale skończyło się dobrze. (tez do seksu nie doszło, ale on chciał żmij rogaty, tylko ona zwiała, a huk z nimi, było mineło, szkoda nerwów) Nie wiem co na ten temat mówi Michał, że Ciebie kocha , ją kocha, czy w ogóle co? Bo znam tylko Twoją historię i odczucia, zaś faceci z reguły są prości i faktycznie często uznają za zdradę sex. Bo jeśli on coś do niej czuł, ale się opierał - to może się wręcz czuć bohaterem, traktować ją jak przyjaciółkę do pocieszania, a Ciebie za histeryczkę. I oczywiście nie chce Ciebie, ani Twoich pretensji zrozumieć.
Tak czy inaczej, wyprowadzka jest faktem, ja na Twoim miejscu też uciekłabym stamtąd. Na razie kontakty lepiej chyba urwać zupelnie, ale może gdy oboje się wyciszycie, emocje opadną, ustalicie sobie priorytety - kto wie, może się kiedyś dogadacie. Na razie warto od siebie odpocząć i zejść z oczu. Bez partnera lepiej widać pewne rzeczy. Nikt nie zasłania ;).

I jeszcze jedan rzecz mnie zastanawia. Kiedyś pisałaś o tym, że otwierasz się przed Michałem i swoim przyjacielem. Nie wiem, ale może Michał uznał , że tolerujesz również jego "przyjaźnie bez seksu". Skoro on ją pocieszał, a ona przez przypadek się w nim zakochała, ale chcieli byc "uczciwi", no warto choćby i to docenić. Inni idą na całość na bezczela. oni mieli chyba jakieś skrupuły. Nie chcę go usprawiedliwiać, tylko być może pokazać problem z drugiej strony, choc oczywiście to tylko moje spekulacje.

A póki co nie znam innej rady poza tym, co napisała mahika - żeby zająć się przyjemnymi rzeczami, przyjaciółmi, imprezami, pracą, sportem, nawet na siłę , aby tylko nie pograżać się w czarnych myślach.

trzymam kciuki, żebys wyszła na prostą jak najszybciej.

ps. sorka Katko , że na Twoim poście , ale muszę napisać do mahiki, bo chyba zagrałam jej na nerwach, a strasznie ja lubię. Mahiko jesteś super dziewczyna, bardzo sensownie piszesz, a że się akurat wtedy Twoich "ziabawek" przyczepiłam - wybacz , że Cię zdenerwowałam. Pewnie wtedy za często o nich czytałam lub słyszałam, to raczej moja wina, że słucham głupot. Czasem też niestety bywam złośliwa, bo to u nas w domu rodzaj gierki na słowa. Ale tu nie powinnam, wiem. Sorka jeszcze raz.
:kwiatek2:
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez KATKA » 17 gru 2007, o 02:04

teraz duzo wiem...rozumiem ale jeszcze drugie tyle przedemna...chyba zcaelam wierzyc, zę bedzie ok.....jeszcze nie wiem czy to dobrze....pewnie zmieni mi sie setke razy......coś się musi zmienic...chciałabym sie skupic na sobie...na leczeniu do ktorego mam nadzieje dojdzie....na....no wlasnie na zcym jeszcze ale przykre lubi wracac drazyc...macic....bolec :( nie da sie nie myslec caly czas a tylko to pomaga.......kocham to jedno wiem na razie
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez caille » 17 gru 2007, o 02:41

Przepraszam Katka, ze nie umialam Ciebie dzisiaj pocieszyc.
Moze nie powinnam byla probowac odbierac Ci tej nadziei.
I nawet to rozumiem...
gdyz ja sama tez ciagle mam nadzieje, ze cos sie zmieni w moim zwiazku.

Moja intuicja mowi mi jednak, ze sie oszukuje....i nawet to, ze sie tak zmienilam i tak nad soba pracuje nic nie zmieni.


Wierze, ze wyjdziesz na prosta Katka i jesli Ty nadal masz nadzieje, ze bedziecie razem, to mam ja razem z Toba.
Najwazniejsze jest abys byla szczesliwa....
Avatar użytkownika
caille
 
Posty: 121
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:11

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: odigavo i 192 gości

cron