...a może wypowiemy małą wojne?

Problemy z partnerami.

Postprzez z » 12 paź 2009, o 21:45

PodniebnaSpacerowiczka napisał(a):Ale ja nie napisałam nic takiego /że to, co ja zrobiłam, mogą wszyscy/. Nie wkładaj mi w usta słów, których nie wypowiedziałam.

Forma sentencji, którą się posłużyłam w poprzedniej wypowiedzi jest formą bezosobową, mogącą trafiać do jednostek, które ewentualnie się z nią utożsamiają.
To Ty dopisałaś do niej ogół, nie ja.


hmmm... czytam ze zrozumieniem i tak wlasnie wynika z twojej wypowiecdzi, ze
"Sęk w kwestii "chcenia". Widocznie Ci ludzie oprócz myślenia i mówienia, że chcą - nie realizują tego w rzeczywistości.

Na własnej skórze przekonałam się jak ciężko jest zrezygnować lub wyrzec się kogoś - to monumentalne cierpienie zadane sobie prosto w serce. A później trzeba jeszcze w tym wytrwać. "

Na czym wiec opierasz twierdzenie, ze
" Widocznie Ci ludzie oprócz myślenia i mówienia, że chcą - nie realizują tego w rzeczywistośc"

Moze wlasnie realizuja , ale im nie wychodzi.
Moze realizuja, ale nie do konca.

Mialam wrazenie , ze siebie bierzesz za miare, ktora przykladasz do innych ludzi.
Miara typu - "skoro ja dalam rade, to inni powinni dac i zrealizowac. Skoro nie realizuja, to znaczy nie chca."

Jak sie myle, to wyjasnij mi na czym opierasz swoje twierdzenie:
"Widocznie Ci ludzie oprócz myślenia i mówienia, że chcą - nie realizują tego w rzeczywistośc"
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 12 paź 2009, o 22:16

z napisał(a):Miara typu - "skoro ja dalam rade, to inni powinni dac i zrealizowac.

Gdzieee taaam z ! Nie wiem, która to studnia tak głęboka, że to wyłowiłaś.
z napisał(a):Na czym wiec opierasz twierdzenie, ze
" Widocznie Ci ludzie oprócz myślenia i mówienia, że chcą - nie realizują tego w rzeczywistości"


Bo można chcieć i CHCIEĆ. W tym miejscu celuję do ludzików, którzy zapewniają, że coś zmienią, a w praktyce gówno z tym robią lub po prostu kończą po paru nieudanych próbach i odpuszczają podsumowując, iż "on/ona się nie nadaje" (np. znaczna część moich znajomych-narzekaczy).

Aspektem odrębnym jest fakt, że ktoś się stara, a mu nie wychodzi (dziesiątki razy też tak miewam. A to peszek ;)).
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez ewka » 13 paź 2009, o 10:02

cvbnm napisał(a):i dlatego istotna jest "nagroda"- cel, jesli dla mnie cel jest na tyle imponujacy, (wytrwalam! obronilam swoje idealy!) a idealy sa "lepsze" niz te emocje, - to wytrwam.

A oczywiście, że to w imię czegoś! Zresztą... niewytrwanie też ma swoją "nagrodę".

cvbnm napisał(a):dla niektorych te idealy sa sztuczne, dalekie od ich tosamosci, i nie tak bardzo pociagajace. (np: owszem, wytrwalam, ale jakim kosztem, a poza tymi tak stracilam milosc zycia... wtedy to "wytrwalam" jest gorycza,a nie nagroda)

Jeśli komuś te ideały są obce, to może mieć je centralnie w... no wiesz;) W zasadzie nie ma wtedy żadnego problemu, prawda? Co do straty miłości życia, to jednak tak prosto nie ma, skoro tamta strona tkwi w związku. I przeważnie (przeważnie=zwykle=nie zawsze) wygrywa ten związek... więc ta strata nie jest taka jednoznaczna, poza chwilami wydartymi światu.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez cvbnm » 13 paź 2009, o 10:24

dopoki "nie wiadomo",... to nie wiadomo. nie ma zasady ze staly zwiazek sie nie rozpadnie, ... a jesli jest, to jakie sa przeslanki?

znam duzo osob, ktore wyzwolily sie z fatalnego toksycznego zwiazku dzieki nowemu uczuciu i wsparciu sie na nadziei, ze moze byc lepiej,inaczej....
cvbnm
 

Postprzez ewka » 13 paź 2009, o 10:34

Zasady powiadasz... jest też taka, że nie wchodzi się w "układy" z kimś, kto jest w związku. Jest następna - jeśli jest źle w związku, to się odchodzi i szuka partnera... jeśli dzieje się w odwrotnej kolejności, to może raczej darujmy sobie mówienie o zasadach, bo śmiesznawo się robi;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez cvbnm » 13 paź 2009, o 10:45

[color=red][size=9]---------- 10:41 13.10.2009 ----------[/size][/color]

nie ma takiej zasady ewka, ze jesli sie dzieje zle to sie odchodzi od partnera.
skad ja wzielas?

staly zwiazek polega na tym ze sie jest na dobre i zle

trudno zweryfikowac, co to zle oznacza.
czy to jest jakas trudnosc ktora wspolnie rozwiazujemy, czy tez swiadomosc, ze partner jest dla nas zlem...... niszczy nas itd
czy to zle to jest wpolne cierpienie..... ze sie jest razem....

[color=red][size=9]---------- 10:45 ----------[/size][/color]

poza tym... ja nie pisze o zasadach

napisalam "nie ma takiej zasady"
cvbnm
 

Postprzez ewka » 13 paź 2009, o 11:03

Cv, kontekst był inny... nie bądź taka dosłowna;)
Jeśli jest komuś źle w związku na tyle, że szuka atrakcji na boku – uczciwiej byłoby ten związek skończyć (z powodu tego właśnie zła), niż robić bokami. O to mi szło.


staly zwiazek polega na tym ze sie jest na dobre i zle

Polega też na nierobieniu bokami.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez cvbnm » 13 paź 2009, o 11:11

jasne ze uczciwiej


bycie uczciwym jest sluszne


uczciwym wobec swoich uczuc tez, ... i ktora uczciwosc wybrac kiedy jest jedna uczciwosc (uczucie) przeciwko drugiej (zasada)?
kazdy wybierze indywidualnie. jednemu zycie wg zasad sprawia wiecej przyjemnosci niz zycie w zgodzie z uczuciami.
cvbnm
 

Postprzez ewka » 13 paź 2009, o 11:17

cvbnm napisał(a):kazdy wybierze indywidualnie.

Jednak wybierze. Jednak jest jakieś TAK lub NIE. Zatoczyłyśmy koło, Cv;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez cvbnm » 13 paź 2009, o 11:23

:)

mnie sie rozchodzi , zeby byc swiadomym wyborow. jak rzuce monete to tez wybiore.
jak zapalam papierosa to tez wybiore.
cvbnm
 

Postprzez ewka » 13 paź 2009, o 11:46

:)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez cvbnm » 13 paź 2009, o 18:13

[color=red][size=9]---------- 12:55 13.10.2009 ----------[/size][/color]

a... byc swiadomym nie jest prosta sprawa....
w wypadku milosci uwazam ze uwaga kierowuje sie na TY (a unika JA)
wie sie co ON czuje, a nie wie sie czego sie samemu chce
taki jest sens milosci, aby swoje EGO rozpuscic....
skoro ego mozna rozpuscic, to czym jest "ja"?
to proces wg mnie do wewnatrz.....
niektorzy jakby 'potrzebuja" spelniania w milosci, a niektorzy wrecz odwrotnie - bo dopiero w zalu, smutku zwracaja sie do siebie....

opuszczone kobiety, te , ktorych milosc jest niespelniona, ni tylko te co kochaja niemozliwie, ale tez te, ktorym maz umknal do kochanki, czesto opisuja swoje wpatrywanie sie w 'niego"
sa zupelnie nieswiadome tego, ze oddaly swoja wole...
w milosci sie oddaly... calkowicie...

pisza "pragne"... albo "on mnie nie kocha"....
pisza o tym, jak reaguja na JEGO uczucia
pisza, jak on nimi zawladnal, ... ze On jest w ich umysle, gdziekolwiek sa.
dopoki to zawlaniecie jest elementem spelnienia, to ok. a jak sie okazuje, ze spelnienia nie ma, to nagle zawladniecie zostaje jako bolesne pietno....


aby przezyc milosc, oddaje sie.
a potem... zbieram zniwo....

oddanie nie zabezpiecza mnie przed zranieniem. oddanie umozliwia pewne przezycie, ... a jesli chce w cwany sposob 'kochac" nie oddajac sie, zeby ni cierpiec, to juz falsz.

swiadomosc nie przychodzi przed dzialaniem, ale jest jego skutkiem.
gdybysmy mogli dzialac swiadomie ... pewnei swiat zupelnie inaczej by wygladal...

[color=red][size=9]---------- 18:13 ----------[/size][/color]

sprawa uczciwosci

co jest uczciwe?
uczciwosc wobec siebie samego czy wobec zasad?

uczciwosc wobec zasad zdaje sie mi faryzeizmem. jest to budowanie poczucia szlachetnosci nie na sobie, lecz na byciu wbrew sobie. i uwazanie ze zwalczenie siebie prowadzi do dobra.

tak sie teraz zastanawiam, czy wogole mozna etycznie obronic uczciwosc wobec zasad.

i nie umiem

uwazam tez,ze branie odpowiedzialnosci za czyjes zycie jest rowniez niemozliwe do etycznej obrony (czyli rozwazanie czy kogos ochronie przed krzywda jak bede nieucziwa wobec wlasnych uczuc)

to co mi sie podoba w Twoim ewka pisaniu jest branie odpowiedzialnosci za siebie i wybory, ale nie podoba mi sie pewien sprytny chwyt, wymaganie od siebie obrania jakiejs postawy moralnej i trwania w niej, ...
budzi to we mnie niesmak, jako ze odwraca uwage od bycia uczciwym wobec siebie (wlasnych uczuc) i stwarza niebezpieczenstwo "uczciwosci" wobec pewnych norm jako odnosnik. nie, wg mnie odnosnik zawsze ma kierowac we mnie, ku wnetrzu.


bez wzgledu na to,czy bylam swiadoma, czy nie, wybralam to czy tamto.
to co zrobilam, zrobilam.
wykonalam,czulam, zrobilam, unikalam, itd.... dokonane, jest dokonane... przeze mnie, a nie mi sie przytrafilo.
i to jest istotne, aby analizowac swoje wybory,swoje postepowanie, uczucia...
uswiadamiac sobie motywy i wszystko co zwiazane z tym jak funkcjonuje.
cvbnm
 

Postprzez biscuit » 13 paź 2009, o 18:52

ja pojde krok dalej

wg mnie uczciwość wobec zasad czasem moze byc krzywdzaca dla drugiego czlowieka

drugiego człowieka, który jest uczciwy wobec siebie i swoich uczuć

i myśli, że ten, z którym wszedł w relację też jest uczciwy wobec swoich uczuć, gdy tymczasem on jest uczciwy priorytetowo wobec swoich zasad moralnych i etycznych

ja osobiscie wybieram relacje oparte na zasadach uczciwości wobec siebie i wlasnych uczuc
konstrukcje moralne i etyczne sa dla mnie martwe, nie istnieja
istnieje drugi czlowiek
ja sama z siebie czuję, gdy robię drugiemu krzywdę, ta świadomość pojawia się z automatu, nie dlatego, że odwołuję się do jakiejś zasady moralnej, gdzie zapisano, że to nie etyczne
Ostatnio edytowano 13 paź 2009, o 19:10 przez biscuit, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez ewka » 13 paź 2009, o 19:00

---------- 18:56 13.10.2009 ----------

cvbnm napisał(a): wymaganie od siebie obrania jakiejs postawy moralnej i trwania w niej, ...
budzi to we mnie niesmak, jako ze odwraca uwage od bycia uczciwym wobec siebie (wlasnych uczuc) i stwarza niebezpieczenstwo "uczciwosci" wobec pewnych norm jako odnosnik.

A dlaczego to nie może ze sobą współgrać? Dlaczego ma być albo-albo?

---------- 19:00 ----------

A nie wydaje Wam się (mnie się wydaje), że jesteśmy (my - ludzie) dość chwiejni i "wytyczne" są nam potrzebne?

Jeśli coś nami zawiruje, to już stajemy się nieuczciwi wobec człowieka, z którym jesteśmy? Bo nami zawirowało? Czy rzecz nie polega na tym właśnie, co z tym zawirowaniem zrobimy?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez biscuit » 13 paź 2009, o 19:09

wiesz ewka,
ja tak piszę, bo ja nie mam jakiegoś kodeksu etycznego, do którego się odwołuję na codzień czy od święta

skąd bierzesz ewka swoje wytyczne?
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 366 gości

cron