Tym razem będzie inaczej !

Problemy z partnerami.

Postprzez matylda » 26 kwi 2009, o 20:20

Nie wiem, Kasiorku, dlaczego zwleka. I nie wiem też, co zrobi. Chodzi mi o to, żebyś była przygotowana na wszystko!

A w kwestii zwlekania - chyba nigdy tego nie zrozumiem. Mój ex od stycznia spotykał się z inną, a do marca był też ze mną. I też zadawałam sobie pytanie, dlaczego zwlekał, dlaczego nie powiedział od razu i dlaczego jak już się rozstaliśmy cały czas utrzymywał, że nikogo nie ma, a do dziś się do mnie odzywa...
Może w ten sposób chciał mnie zranić mniej (ironio!), bo liczył że się nie dowiem? Nie wiem! Przestałam się nad tym zastanawiać, bo chyba bym oszalała :(

Ty też się nie zastanawiaj, bo życie pisze różne scenariusze i nie jesteś w stanie wszystkiego przewidzieć.
Spodziewaj się najlepszego, ale bądź przygotowana na najgorsze!

Przytulam.
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez julkaa » 26 kwi 2009, o 20:39

Tym razem miało być INACZEJ. W sensie - interesują mnie tylko normalni, dojrzali mężczyźni, którzy mają zdrowe podejście i są w stanie zapewnić zdrowe relacje...
A mnie JAK ZWYKLE kręcą tylko chore sytuacje, gdzie trzeba walczyć, a tak naprawde nie ma szans na wygraną... gdzie jest okazja, by siebie skrzywdzić...komu i co ja chce udowadnić tym wplątywaniem się wiecznie w coś BEZ SENSU i BEZ SZANS???
ale do rzeczy...
pisałam, ze sie zauroczyłam... ze zaczełąm się spotykać (ja baaaardzo zdystansowana) z pewnych chłopakiem..
na pierwszej nawszej wspolnej imprezie troche sie wygadaliśmy:
JA-ze jezdze na weekendy do miasta, gdzie studiowałam i gdzie mieszka moj ex, z którym łączy mnie wtedy sex bez zobowiązań (autodestrukcyjne zachowanie (bo rzuciło cień na nowa znajmość) to wygadanie się..
ON- ze w najbliższy weekend (czyli obecny własnie) leci do swojej byłej--był z nią 6 lat!! a rozstał sie (ona z nim) w listopadzie-- która obecnie studiuje w ramach programu wymiany studenckiej w innym kraju-mowiąc ze leci zwiedzic miasto (aha ;))

i co z tym fantem zrobic????

a mówiłam, ze nie umiem tworzyć normalnych relacji! :<<< notabene mój ex spotyka się z pewną dziewczyną i ma wobec niej powazne intencje, co nie przeszkadzało mu spędzić w łóżku ten weekend ze mną :o
oto kolejny dowód popieprzenia w moim życiu :<

ja naprawde wiem czego chce od zycia, a postępuję zupełnie w przeciwnym kierunku... WHY??? ;(
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez ewka » 27 kwi 2009, o 07:43

kasiorek43 napisał(a):Miałam odruch, żeby dzwonić i przekonywać go, ale nie zrobiłam tego.

Brawo :oklaski:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez limonka » 27 kwi 2009, o 17:31

julkaa napisał(a):notabene mój ex spotyka się z pewną dziewczyną i ma wobec niej powazne intencje, co nie przeszkadzało mu spędzić w łóżku ten weekend ze mną :o
oto kolejny dowód popieprzenia w moim życiu ;(


chyba mu az tak nie zalezy..a moze to taki typ??? tak czy inaczej to najlepszy dowod ze nie masz czego zalowac....
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez joanka34 » 27 kwi 2009, o 17:35

Julka- moje zdanie jest takie,że dopóki nie nauczymy się tworzyć zdrowych relacji z mężczyznami, to nie będziemy dla tych dojrzałych i poukładanych emocjonalnie łakomym kąskiem...oni nas będą omijać(i zobacz,póki co omijają ),bo co my możemy im zaproponować?? Oni szukają partnerki,a nie zagubionej we własnych lękach,niepewnej siebie dziewczynki :(
Ale za to wszelkiego rodzaju popaprańcy lecą do na jak osy do miodu...kurcze,jakbyśmy miały wypisane na czole "jesteś dupkiem- czekam na ciebie z utęsknieniem" :/
Powinnyśmy mieć całkowity zakaz wchodzenia w relacje damsko-męskie do czasu uporządkowania swoich emocji :(
Wiesz czego chcesz,ale jednak robisz wszystko,by tego nie dostać....bardzo podobnie jak ja !! od wielu lat moje potrzeby są niezmienne...co z tego,skoro nie zgadza się z tym moja podświadomość....I tu jest problem...jak zmienić swoje uczucia ? jak przekierować swoją podświadomość,by była zgodna z tym czego świadomie pragnę ?
Czasem wyobrażam sobie,że tracę pamięć, nie mam złych wspomnień, nikt mnie nie zranił, nie boję się bliskości.....jestem jak czysta tablica...trzeba mnie tylko zaprogramować od nowa....
joanka34
 
Posty: 180
Dołączył(a): 26 paź 2008, o 11:03

Postprzez julkaa » 27 kwi 2009, o 18:45

limonka napisał(a):
julkaa napisał(a):notabene mój ex spotyka się z pewną dziewczyną i ma wobec niej powazne intencje, co nie przeszkadzało mu spędzić w łóżku ten weekend ze mną :o
oto kolejny dowód popieprzenia w moim życiu ;(


chyba mu az tak nie zalezy..a moze to taki typ??? tak czy inaczej to najlepszy dowod ze nie masz czego zalowac....


ten typ tak ma. lubi flirtowac z laskami, co opisałam w wątku 'obsesja na punkcie związku', o tym, jak to mnie okłamywał z pewną laską ponad rok...

ale co ja w tej chorej sytuacji powinnam zrobić?
najlogiczniej byloby urwac te znajomosci. ale czy potrafie?> czy mam wystarczająco duzo siły? wiem tylko , że jestem naiwna i wierze w cuda... :(
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez Zielona » 28 kwi 2009, o 09:38

joanka34 napisał(a):moje zdanie jest takie,że dopóki nie nauczymy się tworzyć zdrowych relacji z mężczyznami, to nie będziemy dla tych dojrzałych i poukładanych emocjonalnie łakomym kąskiem...oni nas będą omijać(i zobacz,póki co omijają ),bo co my możemy im zaproponować?? Oni szukają partnerki,a nie zagubionej we własnych lękach,niepewnej siebie dziewczynki :(
Ale za to wszelkiego rodzaju popaprańcy lecą do na jak osy do miodu...kurcze,jakbyśmy miały wypisane na czole "jesteś dupkiem- czekam na ciebie z utęsknieniem" :/


Na chwilę pękłam ze śmiechu. Ale zaraz spoważniałam, bo tak faktycznie jest...
Ja już ponad trzy lata jestem w popapranym związku. Dwa razy odchodziłam, wracałam, potem oczywiście był okres miodowy, który bardzo skutecznie eliminuje wspomnienia krzywd, bólu, ran... aż do następnego razu. Jestem na terapii od 7 miesięcy, widze pewne zmiany - przede wszystkim mniej strachu, ale nadal bardzo trudno jest mi przerwać 'zaklęte koło' i wyrwać się z toksycznego związku. Moim celem jest teraz praca nad milością do siebie, żebym nie musiała szukać jej w toksach.
Zielona
 
Posty: 27
Dołączył(a): 11 cze 2008, o 13:37

Postprzez Jaga » 28 kwi 2009, o 10:42

Dziewczyny, ja zgadzam się ze słowami Joanki odnośnie całkowitego zakazu wchodzenia w nowe związki, dopóki nie dojdziemy do ładu same ze sobą. Tak długo jak nie jesteśmy w stanie uporządkować swoich spraw i nosimy w sobie niezdrowe emocje, nie jestesmy też w stanie stworzyc normalnego związku i przyciągamy osobników niedojrzałych, którzy zdają sie "wyczuwać nas z kilometra". W praktyce jednak bardzo trudno jest trzymać się takiego postanowienia.
Odnośnie Twoich słów, Julko - mam bardzo podobne odczucia. Za naiwność i wiarę w cuda mogłabym dostać Oscara. Zawsze byłam tą stroną, która nie potrafiła zerwać beznadziejnych, "chorych" znajomości, brakowało mi siły, zawsze wierzyłam, że coś się poprawi, zmieni, łudziłam się, żyłam nadzieją, dawałam kolejne szanse. I co z tego? Wielkie g....
Niedawno udało mi się zakończyć taki popaprany związek. Wchodzę tu na forum i czytam Wasze historie, czytam w ogóle różne książki i artykuły dotyczące toksycznych związków, moich problemów emocjonalnych, chodzę na terapię. Wiele rzeczy juz zrozumiałam. Naładowaną wiedzą poczułam się silniejsza i sądziłam, że już nie powrócę do swoich starych, typowych zachowań, bo naprawdę już tego nie chcę. Początkowo dzielnie się trzymałam, nie ulegałam mu podczas jego prób kontaktu. Mineło jednak parę dni i... wraca tęsknota, poczucie osamotnienia, słabość... wszystko przed czym się broniłam. Na poziomie racjonalnym radzę sobie z tym, ale emocjonalnie nie. Te najgorsze emocje zaczynaja coraz mocniej dochodzić do głosu.
Miałam już więcej nie kontaktować się z nim. Wytrzymałam jakiś czas. Jednak podczas ostatniej rozmowy poprosił mnie, abym wysłala mu informacje na temat kilku książek. Wysłałam mu to w mailu, napisałam parę słów. Odpowiedział bardzo szybko rozpisując się o swoich uczuciach do mnie, o tym jak tęskni, jak bardzo żałuje swoich błędów itd. Postanowiłam juz nie odpisywać. Jednak po dwóch dniach nie wytrzymałam. Wysłałam mu maila. Odpowiedział i... padła propozycja spotkania. Nie odpisałam mu, ale męczę się z tym. Wiem, że jeśli ulegnę, jeśli się spotkam to istnieje duże ryzyko, że wszystko zacznie się od nowa. Sądziłam, że zdołam tego uniknąć, że sobie poradzę i wytrwam nie kontaktując się z nim. I naprawdę kiedy myślę o tym trzeźwo to wiem co dla mnie dobre, wiem czego unikać, wiem jakie decyzje podejmować, ale kiedy do głosu dochodzą emocje to przegrywam. To rozstanie i tak znoszę lepiej niż każde wcześniejsze. Sądziłam, że na swojej drodze ku zmianie jestem już tak daleko, że cała wiedza, którą posiadam pozwoli mi zwyciężyć z emocjami. Okazuje sie jednak, że wcale nie jestem taka silna, że jednak uległam pokusie kontaktu z nim, jednak stare emocje ciągle się odzywają... A ja już naprawdę nie chcę ich "słuchać". Wiem, że muszę powstrzymać się przed dalszym kontaktem z nim. W przeciwnym razie będzie "powtórka z rozrywki".
Jaga
 
Posty: 68
Dołączył(a): 6 kwi 2009, o 13:21
Lokalizacja: WLKP

Postprzez matylda » 28 kwi 2009, o 10:53

Jaga napisał(a):Naładowaną wiedzą poczułam się silniejsza i sądziłam, że już nie powrócę do swoich starych, typowych zachowań, bo naprawdę już tego nie chcę. Początkowo dzielnie się trzymałam...
Minęło jednak parę dni i... wraca tęsknota, poczucie osamotnienia, słabość... wszystko przed czym się broniłam. Na poziomie racjonalnym radzę sobie z tym, ale emocjonalnie nie. Te najgorsze emocje zaczynają coraz mocniej dochodzić do głosu.


Niestety mam to samo :(
Zaczyna brakować mi sił, jestem kłębkiem nerwów, koncentracji zero :(
Dziś po raz czwarty wypełniałam PIT - błędy jakie robię są na poziomie pierwszej klasy szkoły podstawowej...
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez Jaga » 28 kwi 2009, o 12:04

No i co z tym fantem zrobić? Nie da się przecież "wyłączyć" uczuć. Zresztą tłumienie własnych emocji do niczego dobrego nie prowadzi. Powinno się "dokopać" do ich sedna, zrozumieć, rozwiązać pierwotny problem, żeby sie uwolnić spod ich władzy.
Myślę sobie tak: kiedy same dla siebie staniemy się cudem, wtedy "cuda zaczną się dziać" w naszym życiu. To znaczy będziemy szczęśliwsze i będziemy umiały budować udane związki, w których będziemy się czuły spełnione i usatysfakcjonowane. Najpierw jednak trzeba przetrwać ten najgorszy okres, popracować nad sobą. Łatwo się o tym pisze, zrealizowanie tego to prawdziwa sztuka.
Mimo wszystko i tak zrobiłam pewne postępy, jest lepiej w porównaniu z tym jaka byłam. Jak sobie przypomnę siebie sprzed kilku lat... to był dopiero koszmar...
Jaga
 
Posty: 68
Dołączył(a): 6 kwi 2009, o 13:21
Lokalizacja: WLKP

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 360 gości

cron