mężczyzna po rozwodzie

Problemy z partnerami.

Postprzez nana » 20 wrz 2008, o 18:07

nie gniewaj sie, ze zapytalam o wiek. wychodzi na to ze jestesmy niemal rowiesniczkami. ja mam jednak za sobą wręcz pasmo nieudanych zwiazkow. na przelomie ostatnich 10 lat bylo ich kilkanascie. trwaly od 3 miesiecy do 3 lat... a wiec roznie i rozne one byly. łaćzy je w zasadzi tylko to, ze sie skonczyly:)
chociaz jak sie przyjrze 3 oststnim zwiazkom, to wychodzi mi, ze sie "uwieszalam" na facetach... wiec teraz taki luzniejszy uklad uczy mnie wlasnie dawania drugiej stroronie oddachu.
nie chce wyrokowac co do twojego "rozwodnika", ale jak napisalas o 2 zwiazkach, to zakladam, ze byly one dosc "zaciesnione" i moze zwyczajnie takie bardziej wolisz? nie byloby w tym nic dziwnego.
jedno jest pewne: dbanie o siebie, rozpieszcznie siebie, zakupy releksujace i imprezki (bez niego) to zawsze dobry pomysl, zeby poczuc sie lepiej! ja tez tak robie, zeby miec rownowage w tym wszystkim! kazda rzecz i czynnosc, ktora moze ci sprawic przyjemonosc powinna byc zawsze czym predzej wykonana bez wzgledu na facetow!!! :)))

P.S. raport: mialam dzis stluczke i zadzwonilam do "mojego przyjaciela", ktory rzucił wszysko (nawet dziecko zostawil ze swoja mama) i przyjechal na miejsce stluczki w 20 minut. po czym wszystko za mnie zalatwil i jechal moim pokiereszowanym autem do domu (ze niby moze niesprawne i zeby mi sie nic nie stalo), a mi dal swoje chociaz nie powienien, bo sluzbowe... a moze ty natko mozesz czasami udac nieporadna ksiezniczke?:)))
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez natka7911 » 21 wrz 2008, o 00:20

---------- 18:50 20.09.2008 ----------

Wlasnie wrocilam z udanych zakupow, a ponadto spotkalam kolezanke z bylej pracy, powiedziala mi ze swietnie wygladam, schudlam, i jestem taka jakas inna, od razu mi sie humor poprawil:))jak takie male cos moze spowodowac usmiech:))

Nano, nieszkodzi ze pytasz o moj wiek, niz zlego:))
otoz ja tez mialam nieudane zwiazki, nie 2 a wiecej...cos podobnego jak u Ciebie...
A On mieszka daleko, wiec nie moze byc na kazde moje skinienie, bo to nierealne...
A poza tym jak bywal u mnie, jak zawsze poprosilam go o pomoc nigdy nie odmowil..
Nie wiem, dzis rano wyslal esa i do tej pory cisza...ja mu odp, ale tez wiecej sie nie odzywam, korci mnie by zapytac co robi, ale nie zrobie tego, chce mu pokazac, ze tez moge byc obojetna...
Fajnie, ze Ty Swojego mozesz miec na codzien, nawet i codzinnie sie spotykac,
dla mnie to juz chyba nie ma sensu, musze tylko jakos przetrwac, bo bardzo ciagnie mnie do rozmow z nim, to taki czlowiek, ktoremu mozna wszytko powiedziec, zapytac, on doradzi , powie swoje zdanie..
Brakuje mi tego :cry:

---------- 00:20 21.09.2008 ----------

Dziewczyny wrocilam do domu, bylam na drinku z koleznka, nie mialam ze soba tel. myslalam ze moze napisal cos, albo dzwonil, a tu nic, zero zainteresowania, na gg tez nie ma go, nie odezwal sie od rana.....
Czyzby byl to poczatek konca??
Jeszcze wczoraj, jak pisalismy na gg wieczorem(okolo22) pytal czy dzis przyjade do niego ( wczesniej we wt mi to proponowal, potem temat ucichl, bo jakos nie bylo okazji do normalnego porozmawiania, tylko te moje zarzuty), ja mu powiedzialam ze nie przyjade bo sie nie oplaca, on to tylko skwitowal slowem: "szkoda", wiecej nie poruszalismy tego tematu, on tylko stwierdzil ze bedzie w domu. Ale go nie ma, jestem o tym przekonana, moze specjalnie sie mnie tak pozno zapytal czy przyjade, bo juz mial zaplanowany weekend??i doskonale wiedzial ze go nie odwiedze...Zawsze jak szedl gdzies, wychodzil to pisal, dzwonil ze go nie bedzie...Ja tez sie nie odezwalam, byc po moich naskokach mysli ze znow beda tel i esy ode mnie naskakujace na niego, ale sie pomylil...
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez agik » 21 wrz 2008, o 00:32

Natka- odkąd piszesz, zdajesz się wiedziec, ze to nie ma sensu, że nic z tego nie będzie... Zdajesz się równiez wiedzieć, jakie jest najlepsze rozwiazanie... Wiesz, ze nie dostałaś od niego żadnego prawa, do ingerowania w jego życie...

Przeklęta nadzieja!!!!

Na co ...powiedz? Czy to coś zmieni, zę napisze, powie coś?

Jezuuu, tak mi przykro...

przytulam
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez natka7911 » 21 wrz 2008, o 00:43

---------- 00:37 21.09.2008 ----------

Agik,

jakby sie odezwal, moze bylo by mi lzej, potrafil kiedys napisac... nie ma tego teraz i to tak boli:(((

---------- 00:38 ----------

Nadzieja matka glupich......

---------- 00:43 ----------

daloby mi taka nadzieje, glupia nadzieje, ze jednak moze cos znacze, ze jestem KIMS dla niego.... :cry:
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez agik » 21 wrz 2008, o 00:58

a co to da?


.....
.....
.....

Przecież to wszystko wiesz...

:pocieszacz:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 21 wrz 2008, o 09:29

No sama widzisz, Natka, że to nie wygląda ciekawie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez natka7911 » 21 wrz 2008, o 18:29

---------- 10:15 21.09.2008 ----------

Nic nie pozostaje innego, jak dac sobie z nim spokoj, bo milczy nadal.
Nie bede zebrac o uczucie, nie jest tego wart, a ja nie bede sie narzucac...Niech dalej ubolewa nad swoim zyciem, jak mu to zle, ze zona odeszla, ja nie mam zamiaru byc dla niego zadna rozrywka ani pocieszeniem. Teraz jest we mnie wiele zlosci, pozniej pewnie przyjdzie zal..i tak na zmiane...Ale o co tam, kolejny dzien....

---------- 18:29 ----------

Tak mi smutno...milczy nadal :cry:
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez sikorkaa » 21 wrz 2008, o 18:52

dla nas wszystkich, zranionych przez mezczyzn (i mnie tez to w koncu spotkalo) dedykuje te rewelacyjnie podnoszaca na duchu piosenke:
http://pl.youtube.com/watch?v=zztoNCV2dpE
:)
sikorkaa
 

Postprzez natka7911 » 21 wrz 2008, o 19:30

:cmok: :buziaki:

tak mi zle
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez Marcia » 22 wrz 2008, o 14:02

Hej Natka! Jak się trzymasz? Czytam i jedna myśl mi się kołacze: jest takie (myślę zdrowe) coś: wyposażone jesteśmy w "nosa"- jak coś nie gra, gdy nie czujemy się bezpiecznie, mamy złe przeczucia. Jesteśmy myślę wrażliwymi osobami, co powodować może, że ten "węch" się rozprasza o zbyt wiele uczuć, i zamiast w słusznych momentac wiać, nie jesteśmy pewne co robić. Troche dlatego tu piszę, ciężko "na zimno" ocenić coś, gdzie kłębek emocji... Jakos wierzę, że jest gdzieś facet, którego nie znasz, a warto, bo nawet jak nie napisze będziesz pewna że myśli, teskni, kocha... :wink: Nie kupi kwiatków, ale Twoje ulubione ciasteczka... Obierze bez marudzenia ziemniaki... i będziesz dziękować Bogu, że to się skończyło właśnie tak. :cmok:
Marcia
 
Posty: 101
Dołączył(a): 13 wrz 2008, o 14:07

Postprzez natka7911 » 22 wrz 2008, o 15:30

hej:)
Mam nadzieje, ze nadejdzie taki dzien, ze spotkam tego Jedynego i nie bede miec watpliwosci, nie bedzie we mnie budzil niepokoju, leku, a da mi szacunek, poczucie bezpieczenstwa i bezwarunkowa milosc....

A dzis motam sie, smutno i ogolnie do d... i jeszcze ta pogoda....
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez sikorkaa » 22 wrz 2008, o 22:05

"byl calym moim zyciem, kochalismy sie, swiata poza soba nie widzielismy, bylo cudownie, az.......

pewnego dnia odszedl, nie wiedziec czemu zostawil mnie z calą tą moją miloscią, samą, bez nadziei, bez wspolnej przyszlosci.
teraz juz wiem, ze to musialo sie stac, musialo, bym mogla na swojej drodze spotkac swoją PRAWDZIWĄ MILOSC." :)
sikorkaa
 

Postprzez nana » 22 wrz 2008, o 22:08

Natko!

przepraszam, ze tak cie zostawilam w potrzbie (a obiecywalam wsparcie!), ale u mnie duzo sie dzieje ostatnio i dopiero odpalilam kompa.

powiem ci tyle, mimo, ze jestem w podobnej sytuacji, to jadnak chyba u mnie troszke to inaczej jest (a moze tylko wczesniejszy etap?). tak czy inaczej, chyba postepujesz wlasciwie "odcinajac pępowinę". jesli to go nie obudzi, to nic juz go nie obudzi.

nie zapominaj o swoich potrzebach. jestes wyjatkowa i zaslugujesz na kogs wyjatkowego, kto bedzie cie otwarcie kochal i nie zasloni sie obawa przed zaangazowaniem.

bardzo cieplo cie przytulam
nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez natka7911 » 22 wrz 2008, o 22:40

Dzieki Kochana:))
Jest mi smutno, ale wlasnie go "opieprzylam" napisalam co mysle o tej sytuacji, ze prosilam o jedno, o odrobine ciepla, ze ja mam dosc duzo takich zwyklych kolegow, a jesli tak wg niego ma wygladac przyjazn i wspieranie( o co sam prosil) to moze sie pocalowac gdzies, ale nie zamierzam tego kontynuowac wlasnie w taki sposob, ze jedna ze stron stara sie i jej jakos zalezy na tej calej znajomosci a druga nie robi kompletnie nic, tylko ignoruje. Ze jesli chcial zakonczyc to, to mogl bezposrednio powiedziec, a nie robic wszystko by mnie zniechecic( bo skutecznie mu sie udalo). Przeprosil mnie i napisal ze sie poprawi, ha ha ha, jestem ciekawa. Ponadto napisalam ze stracilam zaufanie do niego, i to od niego zalezy co z tym teraz zrobi, bo ja nie zamierzam juz kiwnac palcem.
A Nano, pocztaki byly super, widzialam to jego zainteresowanie i poniekad zaangazowanie, ale od okolo 2 m-cy wszytko sie zmienilo.
Zycze Ci Nano abyscie razem we dwojke odnalezli to czego szukacie..
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez nana » 22 wrz 2008, o 23:16

widzisz... moim zdaniem na takich panow ignorowanie dziala lepiej niz opieprz. zauwaz, ze twoje uwago wywolaly jedynie obietnice poprawy (faktycznie tylko ha ha mozna na nia powiedziec). ignorancja wywolala by natomiast dzialanie lub jego brak (w tej opcji, to juz tylko mozna rozciagnac czas ignorancji na zawsze). alez ja sie wymadrzam, ciekawe co sama zrobie jak przyjdzie czas. pewnie bede plakala w poduszke i gryzla komorke ze zlosci:)
widzisz... mysle, ze jednak kwestia odleglosci ma tez duze znaczenie. ja faktycznie mam "mojego rozwodnika" niemal nacodzien. Tzn. nie tyle codziennie, co na kazde wezwanie. zeby bylo smiesznie, to wezwan jest duzo... poczatkowo troszke je zmyslalam, ale teraz jakos tak sie samo uklada, ze serio mam duzo powaznych sytuacji, gdy pomoc jest niezbedna. odczuwam (to tylko przeczucie), ze ON rezygnuje czesto z jakiegos spotkania (czasami czuję, że z jakiejś "kawki" z kolezanka) dla mnie. po to, zeby posiedziec, zajac sie mna i pogadac. nigdy nie mowi o tym, ale urywajaca sie komorka o czyms swiadczy:))) ja mu to nawet wypomnialam, ze glupio sie czuje, ze jesli ma swoje plany, to niech je realizuje:)))
mysle, ze te rozne kryzysowe sytuacje zblizaja nas. moze dlatego, mimo, ze wlasnie minely 2 miesiace, to wiez jest mocniejsza, a nie slabnaca?
mam nadzieje, ze rozpoznam symptomy jego "oddalania sie" i czym predzej sama sie oddalę. wiem jedno, ze niezaleznie od tego co bedzie... bedzie mi tak jak tobie brakowalo rozmow... i tego, ze w nocy o północy jest ktos, do kogo mozna zadzwonic... bardzo dobrze cie natko rozumiem i tym bardziej uwazam, ze czas to zakonczyc w waszym wypadku...
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 383 gości