Jego Milczenie = Niszcząca Kara. Dlaczego mi to robi?

Problemy z partnerami.

Postprzez Sanna » 24 lis 2008, o 16:03

Evo, chyba wiesz już wszystko co można wiedzieć i zrobiłaś wszystko co mogłaś.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Evunia » 24 lis 2008, o 19:52

Jeżeli tak wszystko wiem, jeżeli wszystko zrobiłam, to dlaczego tak podle się czuje, dlaczego jestem tak strasznie załamana.
To, że on ma zaburzenia w ogóle mnie nie uspokoiło, nic mi to nie dało.
Wiem, powinnam pomysleć, że te typy tak mają - ale co z tego, jak ja przez to cierpię.
Jak strasznie słabą kobietą jestem, nawet sobie nie wyobrażacie.
W rzeczywistości silna, rzutka, energiczna babka, której z twarzy uśmiech nie schodzi, gdy odwiedzam znajomych to mówią, że słońce do ich domu weszło, a teraz gdzie sie to podziało, co zrobić, żeby tak strasznie nie było mi źle.
Juz myslę, że dobrze chyba byłoby jakby mi się coś przytrafiło i obudziłabym się dopiero za miesiąc, ale z drugiej strony mam przeciez córkę, która by strasznie to przezyła - a do tego nie moge dopuścić.
Serce mnie boli, łzy mam ciagle w oczach.
I tyle rozczulania sie nade mną, bo po co komu o tym słuchać...
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez KATKA » 24 lis 2008, o 20:58

ja też byłam słaba...barzdo...a jednak przetrwałam grudzien...świeta...Sylwestra....Michał odszedł na tydzien przed świetami chyba....to nie jest fajne....po tylu latach czułam sie pusta....i nie do życia...to miał byc koniec mnie... ajednak jestem...teraz widze jak byłam traktowana i w czym tkwiłam...widze tez swoje błędy...mam nauczkę na przyszłosc...teraz jest inaczej...praktycznie minie niedługo rok od tamtych wydarzen....ale jestm juz silna....długo to trwało...powoli...ale jest dobrze...trzymam kciuki i przytulam
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ewka » 25 lis 2008, o 08:11

Evunia napisał(a):I tyle rozczulania sie nade mną, bo po co komu o tym słuchać...

Bo ja wiem, czy rozczulania? Masz trudnego faceta, Evuś... więc i Tobie jest trudno, a to miejsce jest akurat, by o tym pogadać.

Z jednej strony kochasz i wiesz, że "jazdy" są i będą - z drugiej cierpisz. I tak Cię szarpie w obie strony... o ile pamiętam (a może niezbyt pamiętam, to przypomnisz może?) on przecież niedługo zjedzie i może znowu zacząć leczenie. I pewnie da się jakoś żyć... bo jakoś widzę, że Wy się mocno kochacie. Trudna ta miłość, ale trudne też bywają.

I zawsze coś w odwodzie... nie musisz z nim być.

Eh, no trzymam kciuki :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 25 lis 2008, o 22:40


Z jednej strony kochasz i wiesz, że "jazdy" są i będą - z drugiej cierpisz. I tak Cię szarpie w obie strony... o ile pamiętam (a może niezbyt pamiętam, to przypomnisz może?) on przecież niedługo zjedzie i może znowu zacząć leczenie. I pewnie da się jakoś żyć... bo jakoś widzę, że Wy się mocno kochacie. Trudna ta miłość, ale trudne też bywają.
[/quote]

Masz racje, szarpię sie w dwie strony, ale ja już nie daje rady.
Za rok chyba dopiero przyjedzie, a ja nie wiem, czy nie bedzie przez ten rok coraz gorzej. Zobaczcie, coraz krótsze okresy spokoju.
Wiem, ma daleko do domu, jest sam, ciężka praca, itd, i to wszystko wpływa na to, że on już nie wytrzymuje.
Ale ja też nie mam lekko, a jazd mu nie robię, wrecz przeciwnie, staram sie by wszystko było dobrze, by jakoś ten okres rozłąki przezyć.
Strasznie to wszystko trudne...
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez ewka » 26 lis 2008, o 08:26

Jak często się widujecie? Jest potem ciut lepiej? Nie możesz go jakoś tutaj ściagnąć? Oboje się męczycie, a z podjętym leczeniem byłoby łatwiej.

No trudne Evuś, trudne...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 26 lis 2008, o 22:27

---------- 07:42 26.11.2008 ----------

ewka napisał(a):Jak często się widujecie? Jest potem ciut lepiej? Nie możesz go jakoś tutaj ściagnąć? Oboje się męczycie, a z podjętym leczeniem byłoby łatwiej.


Widujemy sie różnie. Pierwsza rozłąka miała prawie 6 m-cy, potem 3, a ostatnio byłam u niego w październiku i mam jechac w grudniu (czyli 2 m-ce) - no ale widzisz, w tych pierwszych 6 m-cach bardzo się starał, i tylko raz miał "szał", jak np. widział, że cos zaczyna się z nim dziać to wtedy mówił mi o tym, że musi mieć z 2 dni spokoju by się wyciszyć, a teraz już tak nie jest. Teraz mija może z półtora m-ca jak się nie widzimy, a on już raz miał przez 4 tyg. ten swój "szał", potem 10 dni spokoju i teraz znowu :(

Teraz już nie panuje nad tymi swoimi reakcjami - wręcz przeciwnie, nakręca się sam i nieważne w jakim nasz związek jest stanie.
Poprzednio przecież byłam u niego 2 cudowne tygodnie, jak wracałam to byłam właściwie jeszcze w tej szczęśliwości, ale u niego momentalnie wraz z moim wyjazdem się ten okres skończył - jeszcze nie zdążyłam dojechać do domu (raptem z 7 godzin), a on już dostał szału, ubzdurał sobie, że go nie kocham i podrywam facetów w samolocie czy potem w busie.

On bardzo chciał być już w domu. ale wynikła taka sprawa, że przynajmniej przez rok jeszcze nie bedzie mógł przyjechać. - i nic na to nie poradzę.

---------- 21:27 ----------

Dzisiaj napisałam smsa - czy odesłac mu jego karte
O dziwo odpisał - Nie wiem ile tam zostało, ale wybieraj do oporu.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez aga30 » 26 lis 2008, o 22:53

Kochana Evuniu,
strasznie się zadręczasz, aż przykro patrzeć,
tym bardziej że wiem jak się czujesz...
jeżeli chodzi o Twojego faceta, to z tego co piszesz jest on strasznie zaborczy! Może po przejściach z matką ma uraz do wszystkich kobiet, a na Tobie się odgrywa; jednoczesnie Cię bardzo kocha i nie potrafi Ci zaufać;
A ta cisza to zwykła kara i na pewno nic mu się nie stało, tylko on czeka aż to Ty wyciągniesz rękę, przeprosisz i jeszcze przekonasz żeby "Ci wybaczył(!)"; a do głowy mu nie przyjdzie (egoiście jednemu- przepraszam) jak bardzo Ty cierpisz, zwłaszcza że nieadekwatna jest kara do winy;
przydałoby mu się przekonać, że ta kara po prostu nie działa!! że Ty dalej jsteś piękna i cudownie, spokojnie sobie żyjesz, że to Cie nie niszczy- a że To on traci bo traci Ciebie..bo trudno być miłym i ciepłym dla kogoś kto Cię tak traktuje..
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez ewka » 27 lis 2008, o 08:30

Evunia napisał(a):On bardzo chciał być już w domu. ale wynikła taka sprawa, że przynajmniej przez rok jeszcze nie bedzie mógł przyjechać. - i nic na to nie poradzę.

"Przynajmniej"... czyli może być dłużej? Co myślisz dalej, Evuś? Przetrzymać? Wytrwać? Czekać? Czy dać sobie święty spokój?

Bardzo Ci kibicuję
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 27 lis 2008, o 13:39

Mam nadzieję, że więcej niż rok nie bedzie, on zresztą też.
A czy wytrwam, to zobaczymy, na razie czekam

Wysłał mi dzisiaj smsa - Odkąd wyjechałaś mam twoje zdjęcie na pulpicie.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez Abssinth » 27 lis 2008, o 13:53

taaa

ma Twoje zdjecie na pulpicie
i jak mu cos idzie nie po mysli to na nie pluje i wyzywa od najgorszych
a jak ma dobra chwile to sie patrzy na to zdjecie i wzdycha
ale i tak po chwili mu przechodzi bo mysli ze jak jestes taka sliczna to sie pewnie z kazdym puszczasz za jego plecami
i znowu wyzywa

i tak w kolko

z czego sie bierze takie uzaleznienie, w jakie wpadlas?

wiesz juz ze 'ten typ tak ma'.
wiesz juz, ze on sie nie zmieni.

wiec co Cie tak naprawde przy nim trzyma?

czy TY chodzisz do psychologa, tak sama dla siebie? Czy TY masz swiadomosc, ze leczenie potrzebne jest przede wszystkim TOBIE?

czy naprawde uwazasz, ze zwiazek powinien polegac na ciaglym strachu, ze mu sie w sekundzie odwidzi, na wiszeniu na jego kazdym gescie i slowie?


nie musisz mi odpowiadac...odpowiedz sobie, TY tu jestes najwazniejsza tak naprawde.
ja za Ciebie zycia nie przezyje, forum za Ciebie zycia nie przezyje, psycholog tez nie.....
a jak na razie Ty tez tego zycia dla siebie nie przezywasz, zyjesz za to 'jego' zyciem...


ehhhh
Evunia...

przytulam mocno
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Sanna » 27 lis 2008, o 13:58

Hmmm... sądzę, że on Cię naprawdę kocha, w swój zaburzony sposób oczywiście.
Pytanie tylko czy Tobie ten rodzaj miłości daje Ci czego oczekujesz od związku? Czy Cię bardziej uszcześliwia czy niszczy , czy jest więcej plusów czy minusów?
Czytałam gdzieś , że cechy Borderline słabną z wiekiem , a po 40-roku życia zostają silne tylko u 25% przypadków. Na pewno na słabnięcie cech wpływa praca ich posiadacza podczas psychoterapii.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez ewka » 27 lis 2008, o 14:25

Evunia napisał(a):Wysłał mi dzisiaj smsa - Odkąd wyjechałaś mam twoje zdjęcie na pulpicie.

I to jest właśnie to... żal mi go, Evuś. Tobie też bardzo współczuję, bo takie to trudne wszystko :serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Znowu jestem

Postprzez Evunia » 23 lut 2009, o 11:57

Znowu jestem
Znowu cisza - już 3 tyg
Byłam u niego na święta i Nowy Rok - było wspaniale, nasz pierwsza
samodzielna Wigilia. Sami bez przerwy przez 2 tyg. On
najszczęśliwszy, ja też.
Jednak była poważna rozmowa - "nie możesz mnie bezpodstawnie
wyzywać, gdy tylko zaczniesz myśleć źle, zacznie wpadać w dół,
zadzwoń, ostrzeż, postaram sie pomóc, uspokoić. Pamiętaj zawsze, że
bardzo cię kocham i powtarzaj to sobie, gdy tylko zaczynasz wątpić.
Nie dopuszczaj złych mysli do swojej głowy [...}"
Przez pierwszy m-c od powrotu było bardzo dobrze, telefony od niego
codziennie, smsy non stop. Widać było, że się stara. Raz zaczynało
go to "dziadostwo" brać, ale opanował sie, zadzwonił, powiedział, że
czuje się nie tak, więc dzisiaj nie bedziemy rozmawiać, bo on oże
popsuć wszystko. Na nast dzień zadzwonił, był w lepszym nastroju.
Za jakiś czas telefon od niego, gdzie jestem. Ja że w domu i czekam
na koleżankę (którą on dobrze zna). Ale to mu się nie spodobało,
kazał jechac mi do domu moich rodziców (20 km dalej), bo tam mam
internet i natychmiast się mu pokazać na skypie i w ogóle dlaczego
go nie szanuję, dlaczego nie powiedziałam, że koleżanka do mnie
miała przyjechać, że na pewno coś kombinuję. Starsznie krzyczał,
wyzywał. w końcu powiedziałam, że ok, pojadę za chwilę, przeciez jej
(koleżanki) nie wyrzuce z domu. Za chwilę sms, że jestem egoistyczna
szmat... żebym wypierd... z jego życia raz na zawsze, że jestem
najgorszą osobą jaką w życiu spotkał, że jestem jak inne baby, tylko
do jednego... Straszne
Wyłaczyłam się, płakałam, koleżanka i tak nie przyjechała. Cisza. Kilka dni temu wysłał mi pieniadze - nawet ich nie ruszam, napisałam mu, żeby już więcej nie wysyłał.
Męczace to wsystko
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Re: Znowu jestem

Postprzez ewka » 23 lut 2009, o 14:27

Evunia napisał(a):Męczace to wsystko

Uodporniłaś się trochę, czy ciągle zwala Cię z nóg?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 120 gości

cron