Małżeństwo a internetowe znajomości

Problemy z partnerami.

Postprzez cvbnm » 3 wrz 2009, o 19:52

mam wrazenie ze jest tak wlasnie jak czujesz
zadbaj o siebie...

sama sobie cos daj cieplego i czulego.
jakas przyjemnosc... cos co lubisz...

idz do kina...

na spacer...

znajdz przyjemnosc.. nie koncentruj sie na tylko rzeczach przykrych.
cvbnm
 

Postprzez biscuit » 4 wrz 2009, o 12:23

Tymczasem1972 napisał(a):I chociażbym osiagnęła mistrzostwo świata w egzekwowaniu obowiązków domowych to nie wyegzekwuję tego, na czym mi zależy najbardziej: odrobiny miłości i ciepła.........


gdy przeczytałam to zdanie, zrobiło mi się przykro

ale jestem też pod wrażeniem, że spośród tych technicznych rozmów o serwisie domowym, potrafisz wyłowić najistotniejszą prawdę, potrzebę, nie udajesz przed sobą samą, w podtematach nie zakopujesz najważniejszego
nie każdy ma odwagę

trzymaj się, dbaj o siebie
pozdrawiam serdecznie
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez caterpillar » 4 wrz 2009, o 15:37

...zgadzam sie z biscute

pozwole sobie przytoczyc cos ze swojego podworka.

Dzis gdy wychodzilam z domu zostawilam sterte naczyn i w duzym pokoju pelno porozsypywanych zabawek (musialam szybko wyjsc no :P )
wszak dziecko oznajmilo tatusiowi ,ze posprzata jak wroci ale ja nic sie nie odezwalam na ten temat i wyszlysmy w pospiechu.
Wracam w pokoju czysto w kuchni czysto hmm fajnie pomyslalam jednak faceci potrafia. :D
I tak sobie pomyslalam ,ze w tym wszystkim nie chodzi o wynoszenie smieci czy zmywanie naczyn...raczej o to ,ze jest milo widziec ,ze prowadzimy wspolne zycie i w naturalny sposob ze soba wspolpracujemy nad tym co nasze,co wspolne..nad nad naszym domem,rodzina..to tak jak w uczuciach dawanie i branie.
I chyba ten brak wspolpracy boli najbardziej ,ze w koncu czujemy sie jak sprzataczki i kucharki na pelnym etacie i jesli do tego dochodzi to ,ze nasz "szef" gardzi nawet dobrym slowem czy gestem to jest to podwojny dol.

Ale Tymczasem skoro doszlas do sedna problemu to mysle ,ze warto jasno o tym powiedziec i zadac sobie pytanie,jesli to sie nie zmieni to co dalej??

Wiesz ja mysle jeszcze o czyms takim a mnianowicie ,ze po tym wszystkim jestescie tacy troche "zaskorupiali " byc moze jest tak ,ze jemu widzac cie ciagle zaplakana z pretensjami ciezko sie przelalam do jakiegos gestu a ty widzac tego swojego niemrawego meza tez nie masz ochote na odrobine entuzjazmu...takie bledne kolo,
wiec moze warto pomyslec o jakims wspolnym starcie..o jakims wspolnym wieczorze,kolacji nie wiem moze o terapii heh moge sie mylic ale moze ciezko Wam "wystartowac"

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Tymczasem1972 » 4 wrz 2009, o 16:43

Cate,

no cóż - ja liczyłam na wspólny start przy okazji wyjazdu w góry w ubiegły weekend. Starałam się być w dobrym humorze, żadnych dąsów, min, wypominania, narzekań. Wszystko pod nos mojemu mężowi..... Ale nie doczekałam się że tak powiem niczego w zamian. Znowu komputer był w centrum (mój służbowy laptop eksploatowany w non stopie przez męża) a ja jakby nieobecna, na drugim planie.

Być może chciałam dostać coś za szybko, może on potrzebuje więcej czasu, żeby się przełamać... nie wiem. W każdym razie po weekendzie znowu przyszedł megadół. Rozumiem, że mój mąż jest zdziwiony moim niekonsekwentnym zachowaniem - raz jest wszystko ok. a nagle zaczynam płakać po kątach, zamykać się. Ale co mu mam powiedzieć, kiedy pyta czemu znowu płaczę i czy coś się stało? Mam mu powiedzieć że ryczę ponieważ miałam nadzieję, że położy rękę na moim brzuchu, kiedy mały kopie albo, że usiądzie obok mnie na kanapie przed telewizorem i mnie przytuli ale znowu się nie doczekałam?

Nie, tego mu nie powiem. Nigdy. Takie gesty powinny wypływać z serca a nie z wymuszenia. Nie będę się prosić o miłość.

Myślę, że dając szansę mojemu mężowi za dużo się spodziewałam od niego. Powinnam raczej pomyśleć o małżeństwie jak o umowie, albo o spółce, gdzie wspólnicy pracują razem a jak któryś nie pracuje to trzeba obowiązki od niego wyegzekwować. No i oczywiście powinnam również stale mieć na uwadze jakby się tu nie dać oszukać wspólnikowi (np. finansowo poprzez wspólny kredyt).

Moje sercowe wzloty i upadki mogę sobie wsadzić w kalosze, pozostając jednak gdzieś tam na dnie serca z cichą nadzieją, że może ktoś kiedyś jeszcze zobaczy we mnie kobietę a może nawet pokocha taką jaką jestem.
Tymczasem1972
 
Posty: 45
Dołączył(a): 10 sie 2009, o 10:50

Postprzez caterpillar » 4 wrz 2009, o 17:19

kurcze a po cholere wam byl ten laptop w gorach???

Wiesz my staramy sie robic tzw dni bez komputera,zeby wspolnie spedzic czas,bawicie sie razem ze starszym dzieckiem? wszyscy razem???

to oczywiscie tak na marginesie bylo

a jesli chodzi o mowienie to ja jestem na TAK-mowic!

To przykre ,ze on zwlaszcza w takim stanie jakim jestes nawet sie Toba nie zainteresuje..bardzo przykre :?
Ja po ciazy mialam podobne "halo" na tym punkcie,siedzialam na kanapie i przez caly czas myslalam o tym ,ze moj facet mnie nie przytola ,szlam do lozka zaplakana itp trwalo to jaies pol roku!
potem to sie zmienilo..moje nastawienie sie zmienilo,zaczelam mu o tym mowic (co bylo dla niego wielkim zaskoczeniem,w sumie to byl taki zwariowany czas w naszym zyciu ,ze chyba sam tego nie zauwazyl)Powiedzial mi ,ze jesli on tego nie robi to przeciez ja zawsze moge przyjsc sie przytulic.. w zasadzie zawsze tak bylo ale ja w tym okresie widzialam tylko te chwile gdy on nic nie robil,sledzilam kazdy jego ruch i rozpaczalam ,ze dzis mnie nie dotknol,strasznie mi ulzylo gdy mu to powiedzialam a w zasadzie napisalam.
Wiec z mojego doswiadczenia nawet dla spokojnego wlasnego sumienia warto zapytac dlaczego :?: i warto powiedziec ,ze tego potrzebujesz..rozumiem Cie tez walczylam z wewnetrznym buntem ,ze musze o cos rzebrac,ze to jest zalosne..ale przynajmnie w moim przypadku okazalo sie ,ze moj facet tez czlowiek i cala ta sytuacja z dzieckiem z nowymi wyzwaniami i utrzymaniem calego domu... zupelnie o nas gdzies zapomnial a i tez sam wyznal ,ze myslal,ze jestem tak zaabsorbowana dzieckiem ,ze wcale o to nie dbam.

Byc moze to byly tez hormony,moze dol poporodowy ale ja nie wyobrazalam sobie takiego zycia i jasno powiedzialam o tym mojemu facetowi,ze jesli tak ma byc to ja wracam do Polski..bo moge zyc skromnie ale nie w poczuciu ,ze jestem dla kogos sprzataczka,praczka itd.

mysle ,ze warto sie przelamac
pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 4 wrz 2009, o 18:48

Podziwiam Twoją cierpliwość. Ja bym chyba już go roztrzaskała (ten komputer) na jego oczach. Albo coś zepsuła. Albo wysadziła w powietrze.

A możliwa jest taka opcja, że siadasz obok męża i mówisz: pokaż mi kochanie, co Ty tutaj ciągle w tym gównie tak grzebiesz? I tak posiedzieć z nim 2 godziny? 3? Herbatę przy tym jakąś wypić. Niech pokaże, co go tak fascynuje.

Moja siostra, która prowadzi bardzo rozbudowane życie wirtualne (podejrzewałam i chyba słusznie jakiś flircik albo i romans) będąc u mnie chciała "coś" pilnego sprawdzić w necie. Mówię - a sprawdzaj. No to sprawdza, a ja kręcę się po kuchni i myję jakieś tam szklanki. Kątem oka obserwuję jakieś jej nienaturalne zaaferowanie i szybkie klepanie po klawiszach... wymieszane z udawaną (dla mnie) obojętnością. I zrobiłam taki myk, żeby się zorientować, w czym sęk, bo sęk niewątpliwie był i wiele wcześniejszych znaków na to wskazywało.... podeszłam z zapytaniem, przytuliłam policzkiem do jej policzka (twarzą wprost w monitor)... z zapytaniem, że co pilnego ma do załatwienia. No i wszystko stało się jasne. Pisała maila do kogoś, tytułując "Witaj Mój Kochany!". Dodając do tego panikę, w jaką wpadła, jak chciała zamknąć szybko laptopa, haha... eh, szkoda gadać.

Dlatego myślę sobie, że trzeba czasami taranem.

Proszę nie oceniać mojego wrednego zachowania... ale moja siostra i ja to cała historia.

Aha, a w domu macie 2 komputery? Ten domowy i Twój służbowy? Czy jak? Bo może zasiądź przy TWOIM służbowym i też coś tam sobie. I też tyle czasu, co on.

Ja wiem, że to nie są tak naprawdę metody i że to nie o to chodzi... ale może zauważyłby, jakie to głupie jest.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez cvbnm » 4 wrz 2009, o 20:03

a ja bym powiedziala o tym kladzeniu reki na brzuch itd

ale nie placzac

na spokojnie, nawet w liscie, nie w emocjach... ale bym powiedziala.
czemu wy nie rozmawiacie???????
czemu nie chcesz mu pokazac SWOICH emocji?
robisz mu w zasadzie to samo... - budujesz mur... przeciwko jego murowi...

zanim sie wszystko rozleci mozna duzo powiedziec... moza mury probowac rozwalic... jesli sie nie uda trudno. ale zawsze lepiej wiedziec ze sie probowalo..

poza tym...
jestes w ciazy,... przeciez to normalne ze placzesz, ze masz hustawki.
mozesz sie tym 'wykrecic"

masz prawo byc rozpiepszona, kaprysic i marudzic.
nie musisz byc robotem
cvbnm
 

Postprzez biscuit » 4 wrz 2009, o 20:19

cvbnm napisał(a):czemu wy nie rozmawiacie???????
czemu nie chcesz mu pokazac SWOICH emocji?


wg mnie otwarcie się, pokazanie swoich emocji, intymnych potrzeb, pragnień wiąże się z ryzykiem zranienia, człowiek staje golusieńki przed drugim, z całą swoją intymnością obnażoną

Tymczasem kocha, ale obawia się, że ze strony męża nie płynie do niej strumień miłości, otwieranie się w takich warunkach naraża na ryzyko odrzucenia, ciosu w otwarte, intymne, delikatne wnętrze, wołające o czułość, tkliwość, rękę na brzuchu

pięknie się jest otwierać, spodziewając się otwarcia drugiej strony
przełamanie strachu, zaryzykowanie, spotkanie się, połączenie w rozmowie czy innym obcowaniu dwóch otwartych intymności, jest cudownym uczuciem
ale obawiając się odrzucenia, co do którego otrzymujemy już pewne sygnały, instyktownie się zamykamy chyba

ja tak robię, zamykam się, z powodu nieufności, gdy nie wierzę drugiemu, że mnie nie skrzywdzi, gdy obawiam się, że i tak moje potrzeby i pragnienia nie zostaną zaspokojone, gdy po prostu czuję lęk przed odrzuceniem
Ostatnio edytowano 4 wrz 2009, o 20:29 przez biscuit, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez cvbnm » 4 wrz 2009, o 20:28

rozmawianie o emocjach wg mnie nie jest jednoznaczne z czuciem ich

no ale ja jestem dziwna

gdy spodziewam sie odrzucenia, ryzykuje
odrzucenie jest wszak istotna informacja

mozna zaczac decydowac

dopoki nie ma odrzucenia, bo ja sie chowam, wszystko istnieje na niby, ...
cvbnm
 

Postprzez biscuit » 4 wrz 2009, o 20:52

---------- 20:44 04.09.2009 ----------

zgadzam się

unikanie prawdy jest życiem iluzjami

ale jeszcze jeden mechanizm u siebie mam
określiłabym go jako strach przed bólem
gdy czuję, że i tak jestem odrzucona (a to czuję)
to unikam bezpośredniej konfrontacji, żeby po prostu uniknąć dodatkowych ciosów centralnie wprost, które już nie dają mi informacji a jedynie dodatkowe walenie w już i tak bolące miejsce (w już i tak istniejące poczucie odrzucenia)

i myślę sobie, że Tymczasem może już i tak czuć się odrzucona
więc proszenia o miłość, jak to ujęła, czy też rozmowy o potrzebach nie będzie traktowałą w kategorii informacji służącej do podjęcia decyzji, tylko dodatkowego ciosu w już i tak bolące miejsce (w już i tak istniejące poczucie odrzucenia)

strach przed bólem

ale co bym nie napisała o mechanizmach ucieczkowych, obronnych, przed prawdą, bólem, cierpieniem

to i tak uważam, że rozmowa, szczera o emocjach, potrzebach, oczekiwaniach jest najlepszym rozwiązaniem
żeby być otwartym na prawdę, trzeba odwagi

czego Tymczasem życzę

---------- 20:52 ----------

hmmm... byłam w podobnej sytuacji

obawiałam się, że nie jestem kochana, mimo werbalizacji słownej i zapewnień ze strony mężczyzny
ale nie czułam tego w ciele, we wzajemnym obcowaniu

powiedziałam o swoich potrzebach, sama próbowałam je dostawać, właśnie przytulając się z własnej inicjatywy, prosząc o taki a nie inny dotyk czy czułość

werbalnie miałam wszystko porozmawiane, o emocjach, potrzebach, oczkiwaniach, okazywaniu uczuć, pełna zgodność słowna

w ciele okazywało się kanciasto, nie czułam tego strumienia przyciągania, realnego ciepła, czułości, jakieś odpychanie z jego strony, jakby dwa te same znaki magnesu się próbowały łączyć, mimo mojego łaszenia się, przymilania, opór

niedługo potem okazało się, że byłam zdradzana

niepokoi mnie ten komp męża Tymczasem :(
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez cvbnm » 4 wrz 2009, o 21:15

tymczasem... co ty o tym wszystkim sadzisz?

w czym mowienie o emocjach jest bardziej upokarzajace od emanowania emocjami (placz)?

tak czy inaczej je masz...

czy milczenie w czyms ci pomaga?

na czym polega proszenie sie o milosc?
cvbnm
 

Postprzez caterpillar » 4 wrz 2009, o 21:35

ja bym tam mimo wszysko wolala sie "narazic" niz zyc w wiecznej iluzji, domyslach, szlochach przynajmniej sprawa zostala by wyjasniona..zreszta teraz tymczasem tez jest raniona..moze i bardziej.

Faktycznie problem z kompem jest dosc dziwny jesli on po tym wszystkim nadal zerka na strony typu randkowego ..no to jest chyba najciezszym przypadkiem drania :?
...ale moze on dziewczyny korzysta z podobnego(do naszego) forum i wirtualnie stara sie problem rozwiklac?? :lol:

Ewka ja tam wcale nie uwazam Twojego zachownia za chamskie..raczej to bylo subtelnie chamskie hehe...no czasem tak trzeba :wink:

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 4 wrz 2009, o 22:11

caterpillar napisał(a):Ewka ja tam wcale nie uwazam Twojego zachownia za chamskie..raczej to bylo subtelnie chamskie hehe...no czasem tak trzeba :wink:

Widzisz Cat... ja też uważam, że czasem trzeba. Pomijam relację siostra-ja, bo nasze relacje (na dzisiaj) nie mają kluczowego znaczenia ani dla niej, ani dla mnie... ale gdy takie dziwne sytuacje dzieją się między dwojgiem ludzi, żoną i mężem - to kurne szlag mnie trafia! I myślę sobie, że właśnie ta strona nie do końca uczciwa czuje się spokojnie i bezpiecznie, ponieważ na te dziwaczne zachowania NIE MA REAKCJI!!! Przecież ktoś (mąż Tymczasem) wgapiony w monitor i czymś (nie wiem czym) nakręcony nawet nie zauważa, że ona cicho cierpi i popłakuje po kątach... przecież zawsze SPOKOJNIE wszystko znosiła. I wszystko bez słowa sama robiła. Jest taka spokojna i delikatna, nigdy nie robi wyrzutów, nie buntuje się... to ja sobie jeszcze ze 3 lata tutaj poszaleję. Jego nakręcenie może być WIĘKSZE niż zdolność postrzegania!!! I to trzeba sprawdzić!!! Czy to ewentualny pacjent uzależnień, czy po prostu robi "na lewo".

Ja po prostu dążyłabym do jak najszybszego zdemaskowania. I dążyłabym za wszelka cenę... bo myślę, że do stracenia tak naprawdę jest (może być) niewiele - bo co to kurne za życie? Trzeba sprawdzić, w czym gwóźdź. Trzeba tego dotknąć i niechby nawet taki ruch okazał się nie do końca śliczny i uczciwy... trudno, stawka jest duża i nie można na pewne rzeczy pozwalać i się godzić. Nie i już.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez caterpillar » 4 wrz 2009, o 22:18

ja tam sie zgadzam w zupelnosci z Toba dlatego uwazam ,ze pomysl z herbata jest swietny hehe :twisted:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 4 wrz 2009, o 22:19

To znaczy, że co?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 370 gości