wyszlam ze zwiazku w ktorym kochalam za bardzo

Problemy z partnerami.

Postprzez cinng » 16 lut 2009, o 03:59

Czesc Dziewczyny, podczytuję wątek i niniejszym się ujawniam, dotycza mnie podobne jak Was wahania co do swojej relacji ale ja nie o tym.
Kasiorek, mam uwagę do Ciebie. Nie wiem czy znasz takie powiedzenie ale tak sie mówi: jak kobieta prosi faceta żeby jej okazał uczucia to on jej myje samochód. Rozumiesz? O samym facecie nie chce sie wypowiadać. Pozdrawiam
cinng
 
Posty: 2
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 03:15

Postprzez Księżycowa » 16 lut 2009, o 08:42

Czyli chcesz powiedzieć, że on okazuje w ten sposób uczucia tak? Rozważałam taką opcję, ale chwilami jego zachowanie były takie, że w ogóle w cokolwiek wątpiłam... Mam czasem wrażenie, że zależy mu tylko na jednym... Powiedzenia nie słyszałam, ale rozumiem sens. Taki związek jest ostatnio dla mnie bardzo męczący, więc nie widzę w nim zbyt wiele pozytywów.

Witaj na forum i chętnie Cię posłuchamy :P . Pozdrawiam
Księżycowa
 

Postprzez smerfeta » 17 lut 2009, o 16:41

witam po przerwie. Ja daję jakoś radę, małymi kroczkami idę do przodu.

Przed walentynkami strasznie się pokłóciliśmy, o to, że nie mogłam równo zaparkować pod górkę...A przecież wiadomo jakie są ostatnio warunki. To była napawdę poważna kłótnia, wyszłam z auta, on za mną pojechał i kazał wsiąść z nim. Wsiadłam i musiałam wysłuchać jego żali, powiedziałam, że to koniec. Rzucił kluczami tak, że mnie uderzyły. To było okropne, czekalismy na jego kolegę w aucie a on mi robi taką awanturę... Wybiegłam z auta i poszłam do domu przez całe miasto na piechotę. Dotleniłam się chyba i dzięki temu zrozumiałam, że tak dalej byc nie może.

Przyznał się rodzicom, że zerwałam z nim bo zaczął ćpać, a on wyrzucili go z domu( nie wiem po co, skoro jest dorosły i i tak mieszka u mnie). Powiedziałam mu, że może mieszkać na razie u mnie, ale z tego związku i tak nic nie będzie. Od tamtego wieczora cały czas się kłócimy, on wraca np. o 1 w nocy, a raz w ogóle nie wrócił, bo spał na działce... Dziś powiedział, że się wyniesie tylko czeka na transport. Prawie wszystko co jest u mnie w domy należy do niego, zostanę z niczym.. Zabierze mi telewizor, łóżko, meble kuchenne...wszystko. Zabierze też laptopa- to chyba najgorsze.. nie wiem jak ja to przetrwam, chyba oszaleję. Jedyna nadzieja w książkach, które zawsze uwielbiałam czytać, a przez niego nie miałam czasu...Tak bardzo żałuję, że to nie ja u niego zamieszkałam, byłoby mi pewnie łatwiej odejść, a tak muszę czekać aż on odejdzie i jestem na niego zdana.

Jeszcze zaczęłam znów mieć kłopoty z zasypianiem. Jem różne tabletki ziołowe ale one nic nie dają. Macie jakieś sposoby na sen?? Poza liczeniem baranów bo ostatnio doliczyłam się 800 i już mi się plątało :)


Inko, właśnie tego się boję, że tak jak w Twoim przypadku po pewnym okresie, gdy wydaje się, że jest coraz lepiej, nagle przychodzi załamanie i tęsknota....Powiedz co u Ciebie i jak sobie radzisz w tej chorej sytuacji, bo mnie pewnie też to czeka..

Kasiorku, powiedz mi jak Twoje prawo jazdy?? Napisz jak sobie radziłaś i ile masz wyjeżdżonych godzin.

Co do szkoły też miałam taki okres, w styczniu tuż przed sesją, kiedy było pełno kolokwiów do zaliczenia, a ja nie miałam motywacji i byłam ciągle załamana, po prostu nie mogłam się wziąść za naukę i chciałam zrezygnować. Zapewne gdybym wtedy nie pozaliczała to już bym zrezygnowała, nie mam sił na walkę jescze ze sobą...Na szczęście nie wiem jakim cudem wszystko zaliczyłam, całą sesję. Przyznam się bez bicia, że tylko i wyłącznie dzięki ściągom. Trzeba sobie jakoś radzić:) Powiem Wam dziewczyny, że nie rezygnujcie bez walki, a nuż się uda jakimś cudem. Jak nie idzie nauka i nie dajecie rady to wiadomo, że nie ma sensu robić coś na siłę. Ale nie poddawajcie się bez walki!

Tym czasem pozdrawiam Was cieplutko :papa:
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez inka » 17 lut 2009, o 21:02

Witam was dziewczynki moje drogie ;)

Nie odzywalam sie bo zaczelam wlasnie prace-staz, ocziwiscie okazalo sie ze to jedna wielka lipa i musze sie jakos z tego wykaraskac. Ale powiem wam ze mimo wszystko jak sie wyrwalam troche z domku to od razu lepiej sie poczulam. W walentynki siedzialam w domu, dzien ten potraktowalam jak kazdy inny i szybko nawet zlecial.

kasiorku kochany, dziekuje Ci za te tak mile slowa otuchy :). Masz racje to co bylo, bylo zle wiec nie ma sensu za tym tesknic, ale jednak zdarzaja sie chwile slabosci. Jesli chodzi o psychologa to z poczatku sie do tego przymierzalam, nawet dzwonilam do pewnej przychodni, ale okazalo sie ze jest platny, a ja teraz mam kiepski okres jesli chodzi o finanse. Wiem ze przechodzic przez to jest latwiej z psychologiem, ale zobaczymy jak to dalej bedzie.
Hmm a moze wez sobie kartke i wypisz sobie plusy i minusy tego zwiazku, zrob taki bilans zyskow i strat, moze wtedy latwiej Ci bedzie cos postanowic, bo wiesz wydaje mi sie ze krecisz sie w kolko, a z kola wyjscia nie ma. Wiesz ze on nie daje Ci tego czego potrzebujesz a jednak za chwile on cos zrobi milego i od razu zmieniasz zdanie, a to nie jest tak ze on robi wlasnie cos milego tylko wtedy jak czuje ze cos jest nie tak? Faceci czesto tak maja, ze jak czuja ze cos im zaczyna uciekac to wtedy zaczynaja sie starac. Nie patrz na ten zwiazek przez pryzmat tych chwil, tylko patrz na to jako na caloksztalt, pomysl czy ten zwiazek ma przyszlosc, czy wyobrazasz sobie wspolne zycie z takim facetem, rodzine, dzieci. Bo jesli nie, to po co to ciagnac dalej, a teraz poki nie ma powazniejszych zobowiazan latwiej to bedzie zakonczyc. I nie pozwalaj sie wiecej skrzywdzic, bo zaslugujesz na cos zdecydowanie lepszego :*

cinng witam w naszym gronie :)

smerfeta lepiej dla Ciebie bedzie jak on sie wyprowadzi i to jak najszybciej i nie przejmuj sie tym ze wszystko zabierze, niech sobie zabiera tylko to mu zostalo, jak sobie poscielil tak sie wyspi. Zadbaj o siebie, bo zycie masz tylko jedno. A laptopa mozna kupic na raty, teraz sa juz coraz tansze ;). Tez mialam problemy ze spaniem, bralam tabletki ziolowe, a jak to nie pomagalo to mama mi dala takie delikatne tabletki co dostala od lekarza, nie pamiatm nazwy ale one sa uspokajace i tez na alergie zarazem. Lekarz internista moze Ci cos delikatnego przepisac na spanie. Z ziolowych ponoc dobry jest benosen, choc osobiscie nie probowalam, ale najlepszy jest wysilek fizyczny, zapisz sie na jakas silownie, basen czy aerobik. Ja od marca zamierzam zaczac chodzic na silownie :).
Co do tesknoty, to owszem przychodza takie dni, ale to szybko mija, wiadomo raz na wozie raz pod wozem, ale ogolnie nie zaluje ze to zakonczylam, bo wiem ze nie mam czego zalowac. Chce byc kochana i byc szczesliwa a nie babrac sie w jakims bagnie. Takze nie ma co sie bac ze nagle sie bedzie zalowac i straszliwie tesknic, bo to nie do konca tak wyglada.


Caluje Was i pozdrawiam cieplutko :*
Avatar użytkownika
inka
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 wrz 2007, o 20:15
Lokalizacja: Zagłębie/Śląsk

Postprzez Księżycowa » 18 lut 2009, o 23:03

Smerfeto jak tak opisywałaś te sytuacje z samochodem, to tak, jakbym widziała siebie, bo też zdarzyło mi się wysiadać, tylko jak już wsiadłam, jak prosił, to myślałam, że tego nie przeżyje... Niech się wyprowadza Kochana jak najdalej. Pozbierasz się z czasem i ułożysz sobie życie. A kto wie... może będziesz bardziej szczęśliwa?? Ja co prawda tkwię w swym związku nadal i mam wątpliwości co do tylko jego winy (o tym za chwilę), ale po tych naszych ,,rozstaniach" niby poważnych na dłuższy czas, za każdym było mi łatwiej. Wiadomo, że pierwszy najgorszy, ale za kolejnymi zaczynałam patrzeń również na swoje dobro, swoje potrzeby i życie niekoniecznie podporządkowane jemu. Oprócz siebie i cierpienia masz jeszcze to forum :) , które chyba każdemu przynosi ulgę...

Co do mojego prawa jazdy (miło, że pytasz. Dziękuję za pamięć ;-)), to zostały mi 2 godz. do wyjechania tylko i uważam, że kompletnie nie czuję się na egzamin. Nie chodzi o moją samoocenę, tylko wiem, że po prostu nie jestem przygotowana. Nie wiem czy ze swojego powodu, czy z powodu kursu... Wiem, że nie podejdę i nawet nie mam ochoty do tych testów siadać. Mam jakąś blokadę i odrazę. Zawiodłam się, przejechałam na kolejnej rzeczy znów, na sobie również. Zapłacę do końca za całość i zrezygnuję. Dreszcz mnie przechodzi na myśl o pretensjach prowadzącego kurs za przeciąganie. Tym bardziej, że to po znajomości i to chyba nie było dobrym pomysłem.
Ze szkoły odebrałam papiery i zakończyłam tą sprawę. Nie jestem z tego wszystkiego dumna, ale czuję się słaba i bezsilna. Kompletnie nie jestem wstanie za coś się wziąć. I to mnie martwi, ta moja rezygnacja, olew na wszystko dosłownie. Jesteś dzielna Smerfeto, że dałaś radę, że się z tymi egzaminami nie poddałaś w tej sytuacji.

Inko nie ma sprawy. Cieszę się, że Ci lepiej :) . Może spróbuj z psychologiem? Wiem, że z pieniędzmi ciężko ale mi udało się znaleźć przychodnie bezpłatną. Musi coś być w Twoim mieście. Fajnie by było, gdybyś coś znalazła. Powiem szczerze, że pomaga terapia, ale miesza w głowie czasem, tak jak mi teraz...

Wracając do tych wątpliwości na temat ,,winy" za całą sytuację, to mam namieszane w głowie, bo miałam dziś sesję i rozmawiałam z lekarzem o mojej niezależności. Że nie potrafię okazywać słabości, smutku i przykrości, bo czuję się słaba i faktycznie tak jest, czuję się słaba i do tego jak idiotka. Strasznie mnie to krępuje. Ale do tematu. Lekarz zasugerował, że niektóre ,,nieporozumienia" między nami mogły wynikać z tego, że byłam niezależna, ale oczekiwałam od niego czegoś, czego on mi z tego powodu nie dawał, bo z tej niezależności mu nie pozwalałam. A później się wkurzałam, że tego nie dostaję. Mniej więcej tak to zrozumiałam. Nie wiem czy do końca Pani Doktor miała to na myśli. Coś mi się tam pokrywa, układa, ale właściwie jestem rozbita. Mylnie odczuwam pewne rzeczy, ale poczułam się jakbym była wszystkiemu winna, może to taki odruch tylko, bo lekarz powiedział, że nie należy szukać winnego w tej sytuacji... Proszę o komentarz, bo interesuje mnie Wasz pogląd na ten temat.

Ineczko a co do niego... Wiesz powiem Ci szczerze, że jego zachowania są raz takie jak napisałaś, że stara się tylko wtedy, gdy jet ,,konieczność". Myślałam w takich kategoriach przyszłość, dzieci i rodzina. Nie czuję przy nim pewności, żeby się to nam udało. Ale w tej chwili po sesji jestem tu pogubiona. Potrzebne mi ,,obgadanie" tego z kimś..Oczywiście się nie narzucam, tylko chodzi mi po głowie, że może on nie jest taki zły... Tylko szarpanie i łamanie karty do telefonu... Kiedyś lekarz powiedział mi, że mam się nad tym związkiem zastanowić... Nie rozumiem co więc chciała mi przekazać w ten sposób. Czy związek wykorzystała jako dobry przykład, by coś mi wytłumaczyć a ja wzięłam to zbyt mocno do siebie.... (?)

Martwi mnie bardzo moja obojętność, przeraża. Naprawdę się tego boję. Nie wiem co powinnam zrobić z tym związkiem, bo zdaję sobie sprawę, że nie potrafię jasno ocenić sytuacji. Przynajmniej na chwilę obecną i bardzo bym chciała coś z tym zrobić a nie mogę się odnaleźć... :zalamka:
Księżycowa
 

Postprzez limonka » 19 lut 2009, o 15:11

wydaje mi sie ze w glebi serca wiesz co powinnas zrobic z 'tym zwiazkiem" tylko masz jeszcze rozne watpliwosci plus nagla przyplywy "milosci" twojego faceta maca ci w glowie i zbijaja z tropu. moim zdaniem bez dlugiej terapii (na ktoa on sie nie godzi) nie ma tu szans na szczesliwa rodziny (:(:
po slubie jesli juz zwykle sie pogarsza a nie polepsza,gdyz czasem malzonkowie cuzja sie bezkarni...
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Księżycowa » 20 lut 2009, o 20:30

---------- 21:12 19.02.2009 ----------

Rozumiem co chcesz powiedzieć Limonko, że po ślubie mamy śmiałość do drugiej osoby i możemy robić co chcemy... W sumie niektórzy tak myślą, bo ja uważam, że tą jedyną osobę niezależnie od tego czy ma się to złote kółko na palcu czy nie, należy tą osobę szanować jeśli się ją kocha. Przykre, że nie każdy tak uważa. Tylko wydaje mi się, zaczynam rozumieć, że ja też nie byłam tak do końca sprawiedliwa dla niego. Widzę teraz mnóstwo swoich zachowań, które nie były sprawiedliwe wobec niego. Terapia mi to pokazuje. Tylko czy te zachowania były powodem do szarpania i popychania? Czasem mnie przekonuje, że on jest usprawiedliwiony... Drugą stroną jest to, że właściwe mu nie ufam, nie mamy wspólnych celów i planów. Może to za duże wymagania jak na ponad półtora roczny związek? Nie chodzi mi o ślub i ołtarz zaraz, ale o coś, co podkreślało by naszą jedność. Może przesadzam i za dużo wymagam? Może życie to nie bajka? Może sama sobie wymyślam? Tylko dlaczego czuję niepokój. Choćby drobnostka potrafi minie zaniepokoić. Na przykład nie chciał się spotkać w sobotę, tylko w niedzielę i twierdził, że nie ma żadnych planów. Ja w to na przykład nie wierzyłam. Jak już postanowiliśmy, że się spotkamy, to dziś powiedział, że musi jechać do pracy. Hmm... nie wierzę mu. Tą niepewność sobie również sama wkręcam? Chyba nie nadaję się do żadnego związku. Te rzeczy są chyba dla mnie za trudne...

---------- 19:30 20.02.2009 ----------

Zastanawiam się czy kiedykolwiek będę mogła cieszyć się wzajemnością i miłością, będąc z drugą osobą. Czy kiedykolwiek się z tego ,,wyleczę". I czy wychodząc z tego, jeśli się to w ogóle uda, będę z tym samym facetem, czy nie zaakceptuje mnie ,,zdrowej"...

Jest mi przykro. Dziś właściwie od rana mogłam ,,cieszyć się" urokami mojego domu. Wstałam o 4.00 do pracy i co usłyszałam? Ojca totalnie pijanego, jak marudził mojej mamie. Spadł najniżej jak tylko mógł. Pił wczoraj cały wieczór do późnej nocy. Zamknął drzwi jak usłyszał, że zeszłam i położył się spać. Było mi strasznie przykro. Moja mama jeszcze mnie dziś poirytowała, bo zaczęła mi mówić, że mam nikomu o tym nie opowiadać. Tak jak dawniej, tak samo jak wtedy, kiedy byłam mała... Nie mam słów. Ale wiem, że już nie tym razem. Nie będę dusić w sobie uczuć, które mnie bolą i zżerają od środka. Nie zrobię tego, co kiedyś, bo tym wyrządziła mi największą krzywdę. Ona z tego nie zdaje sobie sprawy jakie to ma teraz konsekwencje dla mnie. Boli mnie to wiecie? Cholernie mnie to boli. Ale chociaż muszę tutaj mieszkać i siedzieć w tym, co mnie niszczy, muszę nauczyć się prowadzić własne życie i mówić głośno co czuję... Jest mi ciężko, czuję się strasznie.
Przepraszam, że nie na temat właściwie piszę, ale czuję się taka samotna w tym wszystkim :zalamka:
Księżycowa
 

Postprzez smerfeta » 21 lut 2009, o 02:27

witam dziewczynki u mnie już po wszystkim... Znalazłam dziś rano zakrwawioną strzykawkę. On poszedł do pracy a do mnie przyjechał mój brat autem transportowym i zapakował wszystkie jego rzeczy. Zadzwoniłam do chłopaka i powiedziałam mu o tym, że właśnie go pakuję. Po chwili przyjechał, strasznie płakał, krzyczał, groził mi...Powiem Wam, że prawie cały dzień nie uroniłam jednej łzy, tylko raz: kiedy on przyjechał się pożegnać i klęczeliśmy przed sobą i ja mu powiedziałam taki oklepany tekst "kocham Cię, ale to dla Twojego dobra..." a on kiwnął głową ze zrozumieniem... w tym momencie znów widziałam w nim tą osobę, którą kocham i było mi okrutnie ciężko... Za dwa miesiące stuknęłyby nam 4 lata. Nie żałuję tego w sumie, bo mam z nim wiele wspaniałych wspomnień, ale te złe wspomnienia są silniejsze i wiem, że nie stworzylibyśmy dobrego związku na stałe...

Cały dzień była ze mną rodzina i potem moja przyjaciółka i jakoś się trzymałam, ale czuję, że zaraz się rozkleję. Jeszcze ostatnio kiedy się z nim kłóciłam słuchałam "bezpowrotnie" Kasi Kowalskiej i po prostu ta piosenka tak na mnie działa, że już nic nie musiałam mówić tylko sobie chlipałam i piłam wódkę, żeby o tym nie myśleć. Jutro śpi u mnie kumpela, może będzie mi lżej. Nie wiem jak sobie poradzę, ale widzę, że np. Inka i Samarka sobie radzą więc ja też dam radę :usmiech2:

Laptopa mi zostawił na parę dni dopóki nie skołuję sobie nowego, więc będę tu zaglądać na bieżąco, mam nadzieję, że Wy także :wink: Dziewczyny wyobraźcie sobie, że nie mam prawie nic, w kuchni nie ma mebli wszystko leży na ziemi, nie mam lodówki, ani zlewu. Masakra. W pookoiku zostało mi biórko, książki, rozwalone ubrania i nadmuchiwany materac. Prawie jak obóz przetrwania :lol: Ale spoko nie umrę, obok mieszkają moi rodzice, więc nie jest źle.

Inko na pewno skorzystam z tego benosenu, bo też obiło mi się o uszy, że jest ok, chociaż to róznie działa na ludzi, np. moja kumpela łyknie jeden valused i po 15 min śpi jak zabita, a ja zjem valused, 2 hovy, 5 tych zwykłych ziołowych i popiję to wódką (wiem, że to nienajlepszy pomysł:/)męczę się do 3 - 4 w nocy... ale trzeba spróbować. Fakt,wysiłek fizyczny to super pomysł, np siłownia tak ja piszesz, ale mam teraz w portfelu 6 zł :D więc może zacznę biegać... kiedyś to robiłam. W ogóle muszę iść do pracy, chyba sie pochlastam, od grudnia nie pracuję... Ale wiem, że praca pomaga w zapomnieniu i to mnie motywuje. A Ty jak z tym stażem?? Uwolniłas się?? :)

Kasiorku masz rację, to forum przynosi ulgę, bo można się spokojnie wygadać i poczytać o historiach innych osób, i dojść do wniosku, że nie jest się samotnym w swojej walce.
Bardzo szkoda, że może przepaść Ci ta nauka jazdy... Ja zdałam za 3 razem, w ogóle w siebie nie wierzyłam, bo to było ok 4 miesiące temu jak mój chłopak już ćpał. Na 2 pierwszych egzaminach czułam się tak noormalnie, mały stres. I oblałam. A na 3 poszłam z chłopakiem i jak po niego podjechałam L to zauważyłam, że jest naćpany. Prawie się rozpłakałam przy instruktorze. Miałam tyle łez w oczach, że nie widziałam drogi! To było najgorsze oczekiwanie na egzamin, trzęsłam się ze strachu dosłownie. Ale zdecydowałam, że muszę pokazać mu że potrafię i że dam radę bez niego. I zdałam. Przemyśl to jeszcze zanim zdecydujesz, bo powiem Ci, że zdanie prawka było dla mnie nnajwiększą dumą na świecie i bardzo mnie dowartościowało! Śmiesznie to brzmi. Może dokup godziny u innego instruktora. Mówię Ci Kasiorku, prawko to świetna terapia, ale decyzja należy do Ciebie :wink:
Szkołę zawsze można zacząć we wrześniu, więc tym się nie przejmuj, ale poszukaj pracy, żeby nie myśleć o problemach.
Co do Twoich przemyśleń o związku, to ja sądzę, że nie możesz sebie obwiniać. Choćby to, że Ciebie szarpał już powinno wystarczyć. Kobieta jest bezbronna wobec siły mężczyzny, ja to doskonale wiem. Własnie dlatego boję się iść do psychologa, bo nie wiem czy mi nie namiesza w głowie, taka osoba co naprawdę nie zna ani mnie a tym bardziej jego... Jak dla mnie to Twój chłopak traktuje ten związek trochę niepoważnie(odnośnie tej pracy w niedziele :roll: ) Nie masz dużych wymagań jak na taki staż związku, szczególnie jakieś wspólne plany powinny być, to taka jakby podstawa... Nie wiem jak zinterpretować to co powiedziała Ci lekarka, bo u mnie było na odwrót tak jakby. To ja jego trzymałam krótko i zabrałam mu niezależność, a potem sama zapomniałam o swojej. I z czasem zaczęłam się dusić w tym szambie jakie sobie sama urządziłam. Ale nie obwiniam siebie. Miłość powoduje zaślepienie...

Ale się rozpisałam :oops: zmykam. Zyczę słodkich snów dziewczynki i śle buziaki :papa:
Avatar użytkownika
smerfeta
 
Posty: 37
Dołączył(a): 28 lis 2008, o 01:36

Postprzez niflheim » 21 lut 2009, o 15:04

smerfeta napisał(a):w tym momencie znów widziałam w nim tą osobę, którą kocham i było mi okrutnie ciężko... Za dwa miesiące stuknęłyby nam 4 lata. Nie żałuję tego w sumie, bo mam z nim wiele wspaniałych wspomnień, ale te złe wspomnienia są silniejsze i wiem, że nie stworzylibyśmy dobrego związku na stałe...

:


Podjelas ciezka decyzje, ale dobra dla ciebie
trzymam za ciebie kciuki
niflheim
 
Posty: 98
Dołączył(a): 15 sty 2009, o 13:08
Lokalizacja: Wawa

Postprzez tenia554 » 21 lut 2009, o 17:48

Droga Inko.Potrzeba miłości jest tak silna,że długo nie zdajemy sobie sprawy,że zaczeliśmy żyć dla kogoś.Ale żeby nauczyć się odróżniać miłość dobrą od złej trzeba ich doświadczyć.Jest to proces uczenia się.Kiedy próbujemy się rozstać nawet z tą najgorszą miłością przed oczami pojawiają się nam miłe chwile i tracimy pewność ,czy aby nie przesadzamy i pytamy siebie czy zasługuje na jeszcze jedną szansę.Bo skoro było tak żle dlaczego nie możemy odejść.Mamy nadszarpnięte poczucie wartości,brak wiary w coś lepszego i boimy się samotności,bo nasza wiara legła w gruzach..Ale wiesz mi jest to proces przejściowy,bardzo bolesny i bardzo trudny ,ale konieczny do zmiany własnego życia.Takich trudnych związków się nie naprawia,z takich związków się wychodzi,zamyka się drzwi i nie wraca.Bogatsza o własne doświadczenia będziesz kroczyć do przodu,wprawdzie ku niewiadomemu,ale przecież już wiesz czego powinnaś unikać.W poszukiwaniu swojego szczęścia,będziesz coraz pewniejsza co do swojej decyzji i wolna.Nie uważam że kobiety kochają za bardzo,tylko nie zawsze tych co powinni.Dlatego nie wolno Ci myśleć ,że zrobiłaś coś żle,że jesteś gorsza .Jesteś wspaniała i nikt nie powinien Cię żle traktować,zasługujesz na miłość i szacunek.I dokonałaś ogromnej rzeczy,powiedziałaś dość i zasługujesz na nagrodę.Przekonasz się,że miłość może być wspaniała i budująca.Wszystko przed tobą ,dałaś sobie szansę na zmiany.Jesteś mądrą kobietą ,bo usiłujesz kierować swoim życiem i może teraz jest ciężko ,ale jest to powód aby siebie bardzo pokochać i pozwolić kochać innym.Wierzę w Ciebie ,że wytrwasz ten ciężki okres i zamkniesz coś co Ci się nie podobało.Żeby było łatwiej proponuje wypisać na kartce dużymi literami co było złe.Kiedy będzie przychodzić zwątpienie to czytaj.I utwierdzaj się w słusznej decyzji.Chylę głowę przed kobietami ,które potrafią powiedzieć dość.Nawet nie wiesz jak jesteś silna,a udowodnisz sobie że potrafisz panować nad swoim życiem i miłością .Jestem z Ciebie dumna.Dasz radę,bo jesteś wspaniała.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Księżycowa » 21 lut 2009, o 17:53

Teniu ale Inka już chyba wyszła z tego związku...? Czy ja coś źle rozumiem??
Księżycowa
 

Postprzez tenia554 » 21 lut 2009, o 17:55

Ja też zrozumiałam,że wyszła,ale nie jest jeszcze wolna.Skoro pisze do nas to znaczy że jeszcze boli.Napawdę wychodzi się wówcza ,gdy się już nie pamięta.
Ostatnio edytowano 21 lut 2009, o 17:58 przez tenia554, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Księżycowa » 21 lut 2009, o 17:58

To przepraszam, bo źle zrozumiałam Twego posta. Wydawało mi się, że piszesz jakoby z nim była. Nie mogłam się połapać. Pozdrawiam Gorąco :) .

Ja tym razem dziewczyny nic nie napiszę, bo jakąś mam blokadę. Przyszłam poobserwować. Odezwę się Pozdrawiam
Księżycowa
 

Postprzez tenia554 » 21 lut 2009, o 18:08

Dopóki się nie uwolnimy,miotają nami przeróżne uczucia.Wyjść ze związku,nie oznacza się uwolnić.To następny proces leczenia i wcale nie łatwiejszy.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Księżycowa » 23 lut 2009, o 22:13

Smerfeto Kochana cieszę się, że dałaś radę. Przepraszam, że nie odpowiedziałam wcześniej, ale coś się we mnie zablokowało na ten temat. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
Co tam laptop Kochana. Urządzisz się lepiej. Teraz może już być tylko lepiej...

Ja poczyniłam pierwsze kroki i odniosłam sukces. Wczoraj go olałam a dziś już się nie odezwał. Pytał tylko kiedy się spotkamy i kiedy mu odpowiem. Nawet nie spytał czy udały mi się zakupy i spotkanie z koleżanką. Nic... Kompletny egoizm. Zrozumiałam to, gdy dostałam sms od kolegi, czy jestem z tych zakupów zadowolona. Tak po prostu. Najlepszy kolega ze szkoły. Zerwałam przez tego egoistę kontakt z całą paczką i teraz je odnowiłam. Nie zdradzałam go nigdy nie miał prawa żądać ode mnie zerwania kontaktów ze znajomymi. Nigdy nawet nie przyszłoby mi to do głowy, ale to jego sprawa, że mi nie ufał. Zarzucał takie rzeczy a przecież nigdy z żadnym kolegom się nie spoufalałam mocno. Nigdy. Nie chciałabym stracić przyjaciół. Wśród których są też dziewczyny oczywiście :wink: . Teraz w każdym razie wiem, że to było niezdrowe.

Wiem też, że boję się po prostu powiedzieć mu, że definitywnie z nim kończę, bo boję się jego. Tego co zrobi i jak daleko się posunie... Chyba dlatego dalej się z nim ,,bawię" w to. Boję się, że mnie skrzywdzi. Ostatnio mi groził, że jak nie odbiorę tel. , to przyjedzie do pracy i zrobi mi scenę. Nie dawał mi spać tymi sms-ami i telefonami, to w końcu odebrałam i dał spokój. Nie wiem więc co mam poczynić, ale oddzielam swoje życie od niego i jest mi lepiej, tylko boję się go.

Inuś jak Ty się teraz czujesz? Co u Ciebie? Samarko i dziewczyny odezwijcie się Pozdrawiam
Księżycowa
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 317 gości