adorator czy perfidny podrywacz

Problemy z partnerami.

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 3 lut 2015, o 20:07

Wiecie co................spotkałam dzisiaj znajomą pielęgniarkę, która mieszka i pracuje tam gdzie my kiedys mieszkaliśmy i ex teraz tez tam mieszka.......powiedziała mi , że ludzie tutaj zawsze wiedzieli i gadali tylko mi nikt nie powiedział że romansuja......i że.......aż huczy tam że......mają ze sobą dziecko....jest rok młodsze od mojego syna i oficjalnie ma ojca....to były mąż tej kochanki...oni rozwiedli się praktycznie zaraz po ślubie może z rok dwa.......wychodzi na to że kiedy ja kończyłam ciążę to ona zaczynała swoją......jaka jest prawda to tylko oni wiedzą i w sumie mam to gdzieś ale.........i tak chce mi sie wyć na to wszystko.....jaką ja byłam idiotką jaką on oni robili ze mnie idiotkę...to boli mimo wszystko....przykre :(
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez impresja77 » 4 lut 2015, o 00:05

Ano nie da się ukryć ,byłaś.
Nie wierze, że nie można się było przez tyle lat zorientować.
Może z jakiś względów nie chciałaś się orientować ,ani dochodzić co i jak ?
Może jakieś korzyści czerpałaś z tego, że usypiałas swoją czujność.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 4 lut 2015, o 09:23

no tak....teraz to już mam przepracowane.....jasne że mase było takich sygnałów tylko , że ja byłam tak zakochana że życia sobie bez niego nie wyobrażałam....wierzyłam w każde kłamstwo KAŻDE....nawet najbardziej perfidne i nielogiczne...jestem jeszcze cały czas na siebie o to zła....jedyne co mnie usprawiedliwia to fakt , że byłam w ciąży w tym czasie i nie miałam nikogo obok siebie żadnego wsparcia....teraz jestem starsza i chyba...nie wiem do końca jak to sie stało że sie uwolniłam...chyba jakieś działanie wyższej siły...moja przyjaciółka mówi że byłam jak w nałogu a teraz jestem na odwyku.......toksyczny związek
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez impresja77 » 4 lut 2015, o 12:48

Dasz rade. Życie to suma różnych wydarzeń. Jednych dotyka śmierć bliskich innych ciężką choroba dziecka lub współmałżonka , jeszcze innych uzależnienia. Każdy ma wpisany w swój życiorys jakiś pakiet tragedii , które musi przeżyć. Ty masz akurat taką .
Uporasz się z tym .Ponoć człowiek może wiele znieść.

A tak na marginesie. Pielęgniara co Ci przekazuje takie informacje teraz jest podła. Poco Ci to teraz wiedzieć? Czy ona ma satysfakcję z tego ,że Cie dobija? Jesteś po rozwodzie i nie wracaj do tego co było i nie pozwol innym grzebać w Twoich byłych problemach . Nie dawaj im satysfakcji.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 5 lut 2015, o 10:40

dziekuję za te słowa :kwiatek: ......tak....hmmm....jestem tak skoncentrowana na ułożeniu sobie teraz swoich spraw , ze całkiem nie pomyslałam że to podłe z jej strony.....hmmm myslę , że ciekawość ja na tyle zżarła że sie nie zastanowiła a może wyszła z załozenia że skoro jest już po rozwodzie to już może mówić.......szkoda że na poczatku romansowania exa nikt mi nie powiedział ale...nie mysle już o tym...to juz nie ma teraz znaczenia....teraz jestem wolna od oszusta i całkowicie od niego niezależna i to jest moje szczęście i tego się trzymam...codziennie sobie to powtarzam, to mnie napędza do działania...ani on ani żadne tego typu gadanie już mi nie podcina skrzydeł....czasem jeszcze tylko wracają wspomnienia...te złe...to wszystko co wczesniej wypierałam, nie chciałam widziec...widziałam fantazję o człowieku a nie prawdę o nim i to jest prztłaczajace bardzo ale wtedy na szczęście mam Was i moge tutaj się zwierzyć..mam też tą moją przyjaciółkę, która murem za mna stoi , pomaga i wspiera no i terapia.....i te trzy źródła trzymaja mnie przy życiu i pchają do działania........i właśnie tego nie może znieść ex , nie może sie pogodzić z tym że nie leżę i nie płaczę, włosów z głowy nie wyrywam żył nie podcinam z rozpaczy za nim :)......ale tak muszę zauważać takie ciekawskie osoby i odcinać się...unikać kontaktu...ex i jego kchanki dzieci kochanek ..to mnie nie dotyczy to juz nie moja sprawa nie może życie....
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez impresja77 » 5 lut 2015, o 11:49

a mnie interesuje,co z tytułowym bohaterem?
Gdzie się podział adorator?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 5 lut 2015, o 12:53

:) ach już zapomniałam o nim :) przepadł bez wieści :) ....ogólnie to ja teraz przechodze jakies takie etapy od panicznego strachu przed samotnością do całkowitej niechęci do facetów i związku......
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez impresja77 » 5 lut 2015, o 13:06

Zwolnił się z pracy? Bi chyba pracowalas z nim w jednej firmie i z mężem?
A nadal pracujesz z eks?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 5 lut 2015, o 16:02

nie....adorator był tam tylko na delegacji a we firmie exa pracowałam też , pomagałam, razem rozkręcaliśmy ta firmę od zera od kredytów, ja pracowałam w swojej pracy a po pracy prowadziłam jego firmę tak żeby on mógł zajmowac się klientami...potem kiedy zaczęło sie "kręcic" poszłam na studia żeby zmienić zawód i poszerzyć rodzaj działalności w "naszej firmie".....nie nie pracuje z exem nie wyobrażałam sobie tego więc odeszłam....na koniec roku zakończyłam wszystko co miałam do zakończenia i odeszłam ,zamykam ten rozdział definitywnie, moje zdrowie psychiczne i szacunek dla samej siebie jest ważniejszy od firmy..
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez impresja77 » 5 lut 2015, o 17:26

aha ... a z czego żyjesz?
Z alimentów?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 5 lut 2015, o 17:55

:) alimenty są na dzieci , dla siebie nie wnosiłam :) mam przepracowane 22 lata :) mam własne środki i pracę :)
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez impresja77 » 5 lut 2015, o 18:54

AAA ja zrozumialam,że nie pracujesz....bo pisała,że się zwolnilas.
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 5 lut 2015, o 20:51

odeszłam z firmy małżeńskiej :) koniec związku koniec wspólnej pracy,,,...nie wyobrażam sobie tego w obecnej sytuacji chociaż exowi to nie przeszkadzało...wręcz domagał się żebym nadal /jemu już / frirmę prowadziła...nawet mi wynagrodzenie proponował ...co za łaskawca...bezczelny...szkoda słow
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez impresja77 » 6 lut 2015, o 10:38

Szybko to poszło u Ciebie.
Dopiero zaczęłaś się odrywać od toksycznej relacji ,a juz jesteś po rozwodzie z poukładanymi alimentami i sprawami majątkowymi ,ze zmienioną na nową pracą z ukonczonymi studiami.
Chyba będąc w związku dojrzewalas do tej decyzji latami i teraz poszłaś jak burza wiedząc co i jak zrobić. Bo poza eksem to jeszcze miałaś do przewalczenia cale otoczenie, rodziców ,dzieci, znajomych ,rodzinę .
A na jakąś terapie chodzilas ,czy chodzsz?
impresja77
 
Posty: 1997
Dołączył(a): 29 sie 2013, o 16:36

Re: adorator czy perfidny podrywacz

Postprzez beta501 » 6 lut 2015, o 10:51

:) ojjj to tak szybko wcale nie poszło:) studia skończyłam 12 lat temu :) .......pracę mam ale to są kontrakty więc raz jest raz nie ma ale radzę sobie i wolę to niż stałą posadkę u exa.......tak pewnie coś tam się tliło u mnie latami aż pękło i czara goryczy się przelała.......a że dla exa nie ma nic ważniejszego niż kasa i opinia otoczenia..opinia ideała to z rozwodem poszło szybko i zgodnie bo bał się świadków w sądzie i prania brudów...mozna powiedzieć , że tutaj poszczęściło mi się......alimenty płaci bo liczy na powrót.....więc spodziewam się że nie będzie płacił zbyt długo ... co do rodziny......no jego rodzina też liczy na powrót ale nie mam z nimi bliższego kontaktu raczej unikaja mnie....a znajomi...pisałam o tym..nie są już moimi znajomymi raczej exa.....tak mam cały czas terapię...nie jest tak łatwo jakby się mogło wydawać po prostu hmmm zdałam sobię sprawę że to jest moje życie i nikt za mnie umierał nie będzie...a mam je tylko jedno...i tej mysli sie trzymam
beta501
 
Posty: 637
Dołączył(a): 6 cze 2014, o 18:08

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 196 gości

cron