tych sytuacji nie bylo niewiadomo jak duzo.
ale kiedy dochodzilo do tego, to czulam smutek, zal, bezsilnosc.
szczerze to wlasnie ostatnimi czasy dopiero to zaczelo wychodzic. byly jakies sytuacje wczesniej ale bardzo sporadyczne.
On potrafil krzyknac glosno.
Byla np. sytuacja kiedy corka cos chciala juz nie pamietam co, to potrafil powiedziec "nie" ale nie wytlumaczyl dlaczego nie (ale pozniej go o to prosilam, zeby tlumaczyl, bo dziecko w tym wieku musi znac podstawy dla "nie").
W sytuacji z kanapkami czulam mega smutek (ale moze to juz bylo jego apogeum??) tak samo w ten piatek, w kotry powiedzial, ze jak corka nie przestanie biegac to dostanie w d...pe. powiedzial, ze odrazu tak sie nie zwrocil tylko najpierw mowil, zeby nie biegala, pozniej, znowu powtorzyl to samo, powiedzial,ze nie bedzie bajek jak bedzie biegac, wtedy ponoc corka odrzekla mama i tak mi wlaczy, na co wtedy on tak zareagowal. moze powinnam to byla inaczej zalatwic? fakt powiedzialam corce,zeby nigdy wiecej nie biegala bo fryzjer to nie boisko i jak sama widzi nikt tu nie biega, poprosilam,zeby przeprosila wujka i powiedziala mu jednoczesnie, ze tez nie wolno sie tak do dzieci zwracac---ponoc podeszla i powiedziala: mama kazala mi ciebie przeprosic.
pewnie tez byl zly,bezradny
(( ja naprawde jestem teraz wrakiem, bo gdybym mogla cofnac czas inaczej pokierowalabym pewne sprawy