Zmiany..

Problemy z partnerami.

Postprzez Sanna » 30 paź 2010, o 11:52

Czyli zrobiłaś co moglaś. Nie ma sensu pisać kolejny raz czy dzwonić z tym samym pytaniem.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Ladybird » 31 paź 2010, o 08:23

Wczoraj mialam seans psychoterapii od córek. Dostalo mi się ,za to co wyczyniam.
Po co pisze do niego , jam mu sie cos stalo ,to sie stalo i nic nie zrobię. jak nie chce pisac ,to ma prawo ,może ma dola i nie chce kontaktu z całym światem. Obie córki to rozumieją, bo same często tak mają i robią.
A jak chcę ,żeby wrocil to robie cos przeciwko temu. Powinnam milczec i czekac. A jak mam chęc pisac, to policzyc do stu ,to mi przejdzie.

Mają rację ,ale najgorsze jest to ,że czuję się winna. Nastapil przełom we mnie na psychoterapii, odkrylam dysfunkcje we mnie i wiem ,ze jego nieciekawa sytuacja jest wynikiem mojej nieumiejętnosci zycia w związku i cieszenie się z drobnych spraw.
Tego corki nie wiedzą.
On mieszka teraz kątem u siosty i jej męza , a jet to malzenstwo wyjatkowo dysfunkcyjne, siostra nienawidzi męza, ale znim jest i poniza go na kazdym kroku. Klotnie ,warczenie na męza to codziennosc, nawet spia od 10 lat osobno. To po co trwac w takim czyms.
W tym wszystkim moj byly, przeze mnie.

Napisal mi w koncu wczoraj smse ,ze nic sie mu nie stalo i wyjechala na 2 dni poza miasto. Widac ,ze ma problem i mysli . Wcale mu sie nie dziwie, ze siedzi w jaskini. Wszystko zrobil aby byc ze mną ,sprzedal mieszkanie ,zwolnil sie z pracy .Musialam go mocno wkurzyc skoro zwial do niczego.

Zle mi z tą świadomościa. Nie chcialam nikomu niszczyc życia. Tak chcialabym to moc naprawic... tym bardziej ,ze ciągle mi nie jest obojętny..

Jak to naprawić? Chcialabym ,zeby mnie zrozumial i mi zaufal ,ze robie cos z sobą. Pewnie ,ze to moze potrwac, ale pomalutku moze sie udac.
Chcialabym zacząć od samego początku, sprobowac, zobaczyc jak sie zachowam w roznych sytuacjach.

Chcialabym ,zeby dostrzegl we mnie zmiany . Chcialabym to zrobic dla siebie iwlasnego szczęscia. Zle mi z tymi dysfunkcjami i zle mi samej ze sobą ,to i nic dziewnego ,że zle komus ze mna.

Zastanawiam się ,co robić ,poza zajmowaniem sie swoją terapia, czytaniem ksiazek od terapeutki, zastanawianiem sie nad sobą.
Czy mam jakies szanse aby naprawic ten zwiazek?
Chcialabym pomalu i od początku, od zwyklych spotkan, aby samej sie przekonac, o swoich reakcjach.
Mam ochote napisac mu szczerze ow szystkim, chcialabym aby zrozumial a nie myslala o sobie zle i otym jaka to ja jestem genialna i wspaniala. Wcale nie jestem , to juz on jest lepszy ode mnie, mimo ze ma blokade.

Mysle ,co robic ... nie wiem...
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez impresja » 31 paź 2010, o 12:09

A oddałaś mu kasę za mieszkanie?
impresja
 

Postprzez Ladybird » 31 paź 2010, o 12:42

COOOOO????
Jaką kasę? Ja nie ma zwyczaju brać od facetow. On sprzedla mieszkanie tuz przed rozstaniem, splacil wszystkie kradyty , wię juz na nowe nie ma a reszte ma .Samochodz tez ma. Nic od niego nie wzięlam ,jeszcze mu wlozylam po cichu pieniądze, jak wyjezdzal za impreze ,tzn polowę, bo pracowal zew mna.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez impresja » 31 paź 2010, o 12:58

---------- 12:55 31.10.2010 ----------

Tatusiowi przeciez "pożyczył"

---------- 12:58 ----------

Kredyty spłacił swoje czy Twoje?
impresja
 

Postprzez Ladybird » 31 paź 2010, o 13:09

Cos Ci sie pomerdalo zdrowo Impresjo . Czytaj dokladnie wątek i nie rob balaganu , bo jeszcze inni w to uwierzą.
To tatuś pozyczyl nam , kredyty splacil swoje. ja od niego grosza ni wzięlam, utrzymywalismy się z imrez ,ktore organizowalismy raze.
On sprzedal SWOJe mieszkanie ,splacil SWOJE kredyty , ja sprzedalam swoja posiadłośc i sprzedalam SWOJE KREDYTY, mielismy potem kupic jakis domek razem. Myslelismy o jakiejs firmie ,czy razem czy osobno to jeszcze bylo na poziomie zastanawiania sie i pomyslow.

Co jeszcze chcesz wiedziec Impresjo ? Wszystko moge wyjasnic, nie ma sie do czego przyczepic poza naszymi dysfunkcjami .
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez impresja » 31 paź 2010, o 13:16

Dziekuję za wyjaśnienia ,widzisz...........w tak prostych sprawach można się z Toba pogubić ,a co mówic w bardziej skomplikowanych ,osobowosciowych?
impresja
 

Postprzez Ladybird » 31 paź 2010, o 13:21

Nic nie widzę, wystarczy przeczytać z uwagą poprzedni wątek. Jakos inni zrozumieli sprawę pozyczki od ojca w poprzednim wątku ,a resztę sama sobie dopowiedzialas, bo otych sprawach nie pisalam wcale.
Ten sarkazm byl nie na miejscu. Masz duze problemy z empatia, a pisalam wyzej czego oczekuję w tym trudnym etapie swoje zycia, więc jak mnie nie lubisz lepiej sie nie wypowiadaj w moim wątku. Potrzebuję teraz wsparcia a nie czepiania sie i krytyki. Jakos inni potrafią to zrozumiec.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez impresja » 31 paź 2010, o 13:30

Uwazam ,że potrzebujesz porzadnego seksu,jesteś ciągle napieta i pobudzona i gadasz,gadasz ,gadasz,gadasz.............tego w normalnym związku w rodzinie nie można zniesć ,chce sie tylko uciec jak najdalej ,nawet jeżeli się kocha..........
Znajdź sobie mlodszego ,nie nazywaj tego milosćią ,tylko niech Cie dobrze wykocha ,i nie raz na jakis czas ,tylko ciagle przez conajmniej dwa lata ,tak,żebyś nie mogła siedzieć ,chodzić ,mówic ,żebys sie co rano budziła a on znowu gotowy .....i potem skonczą sie terapie ,rozdrabnianie cudzych osobowości, szukanie dziury w całym .Powodzenia :)
impresja
 

Postprzez bunia » 31 paź 2010, o 13:33

Trudno sie nie usmiechnac :lol: ....ale pewnie Lady wcale nie do smiechu :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Ladybird » 31 paź 2010, o 13:48

---------- 13:40 31.10.2010 ----------

Przykro mi i to bardzo .
Czy taki jest cel tego forum, tak dowalac ludziom w trudnych chwilach.
Cel osiągnęłas impresjo ,slabych łatwo atakowac i gnębic...
Poczytaj sobie regulamin , a prosilam juz kiedys nie poisz w moich wątkach i trzeba to uszanowac.,

---------- 13:43 ----------

Dobrze wiem ,ze mnie nie mozna znieśc w zwiazku ,więc pewnie najlepiej to zniknąc ,zabic sie czy co????!!!!
Co ja poradze ,ze mam dysfukkcję ,jakbym nie miala to nie bylo mnie tu.


---------- 13:48 ----------

A w ogole to jestes wstrętną ,zlosliwą baba i ti ciiebie powinien ktoś porządnie wydmuchac. i odczep się ode mnie na zwsze.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez impresja » 31 paź 2010, o 14:02

nie zniknąć ,tylko przestać gadać ,gadać ,gadać ,rozdzielać włos na czworo ......po prostu zamilknąć w związku ,mówic połowę ,a nawet 3/4 mniej , słuchać ,czekać ,trwać ,patrzeć obserwować ,a w głowie nie snuć mysli ,historii,dramatów nie układać problemów ...........akceptować..........
nawet jak partner ma problemy ze sobą ,to jego sprawa i ma prawo nic z tym nei robić .Znajdzie taką co go zaakceptuje takim jaki jest.
Nikt nei chce być NAPRAWIANY wbrew sobie ....chyba ,że poprosi o pomoc SAM!!!
To ,że Ty jesteś wyedukowana i jakieś dysfunkcje w nim widzisz ,to nie znaczy ,że on widzi tak samo,a nawet ma prawo nei chcieć widzieć .
impresja
 

Postprzez Sansevieria » 31 paź 2010, o 14:20

Impresjo, nawet jesli masz rację w jakiejś większej czy mniejszej części to ujmujesz swoje myśi w formę nawet jak dla mnie, osoby z zewnątrz, niezbyt delikatną i, powiedziałabym, nadmiernie bezpośrednią. Że rzecz ujmę eufemizmem. Lady prosiła wyraźnie o łagodne traktowanie.

Lady, ja Cię prosiłam - dbaj o siebie. Rozszerzę. W kontekście tego, co ostatnio napisałaś. Nie jesteś osobą wyłącznie odpowiedzialną za to, co w związku. Było, jest i będzie. Nie ustawiaj się w roli osoby wyłącznie winnej. Jeśli jesteś w stanie. Bo przez cały czas trwania związku Twój partner nie był bezwolną kukiełką. On też podejmował decyzje. Zachowywał się jakoś tam. Nadal to czyni. Spróbuj dopuścić, że w każdej sytuacji, która miała (bądź będzie miała) miejsce, nie tylko Ty mogłaś (możesz) zachować się inaczej. On też mógł. On też wybierał i wybiera. Twoje dysfunkcyjne zachowania i reakcje nie były jedynym elementem tego związku. Na każde Twoje zachowanie partner mógł (teoretycznie) reagować inaczej. Nie bierz całej odpowiedzialności i winy na siebie. Oboje coś próbowaliście stworzyć. Na teraz się rozlazło. Ale z przyczyn leżących po obu stronach. Jestem absolutnie przekonana, że Ciebie też można "znieść" w związku. Ten akurat człowiek się wycofał. Nie tylko dlatego, że Ty jesteś jaka jesteś. Również dlatego, że on jest, jaki jest.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Ladybird » 31 paź 2010, o 14:31

Dziekuję Sansevierio ,dobrze ,że jesteś. Podtrzymujesz mnie na duchu istawiasz do pionu.
Impresja napisala wyzej ,ze ja chce tylko naprawiac partnera. To nie prawda, ja jego nigdy nie naprawialam ,choc wiem, ze tez ma jakis tam problem. O tym pisze tylko tutaj.
Ja chce naprawic siebie , dla siebie ,bo moze faktycznie za bardzo analizyuję i szukam ci ągle dziury w calym. Stad cala ta terapia.
Jak on nie zechce byc z osobą na terapii ,czy po terapii, to trudno . jest caaala masa kobiet normalnych i czekaja w kolejce do niego. Tylko czemu od 10 lat nic mu sie nie układa w związkach?
Ale to juz inna sprawa. jego sprawa i Impresji. Moze Ci dać telefon do niego ?

Jesli chodzi o analizę, to duzo osób tu analizuję duzo mocniej ode mnie ,co jest faktem i Impresja się ich nie czepia. Ciekawe czemu? Co ma do mnie ? Cos ma , mozena to tez przeanalizowac, tylko poco.
W kazdym razie prosilam ,abys nie pisala ,a piszesz. Nie trawię Cie, wybacz. Uszanuj wiec ,moja prośbe.
Załoz sobie swoj wątek i tam się wyzywaj.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Sansevieria » 31 paź 2010, o 14:57

:) Lady, ja się dzielę z Tobą tym czego się o sobie i swoim związku dowiedziałam. Jesli Ci to pomaga uporządkować coś w sobie, to tylko się cieszę.
Lecę zatem dalej. Ja byłam latami przekonana, że zmienić partnera nie chcę. Ani go naprawiać. Ale poza świadomością miałam taki przymus, wręcz odruch "ustawiania" rzeczywistości, że samo się robiło. Z takim czymś trudno mi było walczyć. Bo miałam głęboko zakorzenione i całkiem szczere przekonanie, że nie chcę zmieniać partnera, że chcę zmieniać tylko siebie. Tak mi mówił mój rozum, wiedza o prawidłowej relacji. Pewne rzeczy w związku "robią się' mimochodem, niechcący i co gorsze nie jako skutek świadomej decyzji.
Lady, u Ciebie to chyba jest tak jak u mnie, że wiedza teoretyczna wyprzedza wszystko inne. Na to nie ma innego sposobu jak czas i cierpliwość. Są rzeczy, których nie przyśpieszysz w terapii. Triuzm, ale czasem wart przypomnienia. Wszystko ma swój czas i do wszystkich trwałych zmian nie wystarczą chęci i wiedza, musi być gotowość również emocjonalna.
A co do szukania dziury w całym, to w moim odczuciu dziura jest jeśli jest dla mnie. Dla kogoś może jej nie być, ale to mi w niczym nie pomaga. Mnie coś gnębi - kogoś to samo może nie gnębić i wtedy się robią z rozmowy dwa monologi.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 305 gości