---------- 13:34 14.05.2010 ----------
biscuit widzę uważną lekturę mojego boju.
żyję w abstynencji
- czy z wlasnym uzależnieniem, tj. czy walczysz o utrzymanie siebie w trzeźwości?
zaczynam walkę z moim uzależnieniem - cieżki bój wyrywania perzu z mojego życia
czy z współuzależnieniem od żony?
nad tym również pracuję ale na nic ta praca, jeśli nie pokonam mojego głównego wyniszczacza
- czy walczysz, żeby Twoja żona zakochała się w Tobie z powrotem, żeby była dla Ciebie dostępna emocjonalnie i fizycznie, w czulości, intymności, seksie?
zmagam się ciagle z tym, by być dostępnym emocjonalnie dla Niej, nad tym też pracuję. Staram się być taki dla Niej, jaki zawsze chciałem być. Kochać Ją tak, jak kochać zawsze chciałem, lecz nie potrafiłem. To moja walka o Jej uczucie. Reszta należy do Niej, ja robię to, co przynależy do mnie
- a może jeszcze o coś innego?
a w tym wszystkim walczę o poznanie siebie - prawdziwego siebie
---------- 14:15 19.05.2010 ----------
właściwie to nie wiem jak mi dziś jest.
Znalazłem wątek o przeszłosci mojego rodzinnego miasta na regionalnym portalu i zacząłem wspominać.
Siedzę w tej chwili wśród luzi, ale sam, nie odzywam się do nikogo, nie czuję takiej potrzeby. Jakbym wyłączył swą obecność, a myślami i duszą jestem TAM... w moim rodzinnym mieście kolkanaście lat temu. Taki, jaki byłem wtedy. Nie przychodziły te myśli ale obrazy pojawiły się same...Z obrazami zapachy, chwile, emocej. NIe wiem... Nie muszę zamykać oczu by zobaczyć początek. Początek naszej znajomości. Początki, Kalejdoskop przed oczami. Wieczór, dzień, w domu i na dworze. Pierwszy sylwester i zimowy park. I wieczór, gdy pierwszy raz chciałem Ją pocałować ale tego nie zrobiłem.
Czuję ścisk w piersiach, nie mogę do końca wciągnąć powietrza w płuca. Chcę uciekać przed tymi myślami, choć przecież to piękne wspomnienia. Boli lecz nie wiem co...Nie umiem sam sobie teraz pomóc. Już chciałbym być w domu z Żoną i Córką. Czy te wspomnienia smakowałyby inaczej, gdyby ta zła część przeszłosci byla inna? Pewnie tak. Gdybam. Wiem, tu i teraz... Dlaczego do cholery nawet to co dobre boli tak bardzo przez to co złe? Czy jesli pokonam to, co złe odzyskam dobro tego co dobre?
Tyle błędów i głupoty w moim życiu że nawet nie chcę się nad tym zastanawiać. Ktoś powie, że przecież przeżyłem dopiero połowę życia z czego tylko kawałek popsułem. Co z tego, skoro może ten kawałek, który powinien być najpiękniejszy?
---------- 11:19 25.05.2010 ----------
nad mom biurkiem w pracy wisi pierwsze od kilku miesięcy zdjęciem na którym jesteśmy we troje. Rodzinne zdjęcie ze spaceru po zoo...