Bezradność

Problemy z partnerami.

Postprzez Abssinth » 24 wrz 2009, o 01:34

Cyprian, prosze Cie, idz do psychologa.

szukaj pomocy. My nie znamy calej sytuacji, nie mozemy Ci pomoc tak, jak tego potrzebujesz....profesjonalista bedzie w stanie.....

dasz sobie rade....tylko musisz cos z tym zrobic. to od Ciebie zalezy, jak bedzie wygladac reszta Twojego zycia.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 24 wrz 2009, o 13:35

Cześć Cyprian! Ja też myślę, że jakiś psycholog byłby bardzo na czasie dla Ciebie - nie rozwiąże to Twojego problemu, ale pomoże Ci się ułożyć jakoś do tej rzeczywistości i może zdecydować, czy tak, czy siak.

Pomyśl o tym, no bo przecież nie zaszkodzi w żaden sposób.

:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez moniaw-w » 24 wrz 2009, o 15:05

a mi dla kontrastu - nie jest szkoda ani Ciebie, ani Twojej zony... no moze szkoda mi Was troche

szkoda mi jest natomiast Waszych dzieci
i to bardzo

bo Wy jestescie dorosli i gdybyscie chcieli, moglibyscie sie jakos porozumiec, ale moim zdaniem nie widac checi ani z jednej, ani z drugiej strony

po co to dalej ciagnac?

Cyprian, ja Cie czytam i czytam, wszystkie posty przelecialam i wiesz, wiem, ze piszesz, ze jest Ci zle, i jak byc chcial byc z rodzina, itd. Wiem, ze narzekasz na zone, taka megiera z niej. Ale powiem Ci - widze, ze Ty swoje potrafisz tez dolozyc a i mam takie wrazenie, ze sprawia Ci satysfakcje, kiedy jestes dla niej niemily...

Pisales odnosnie tej imprezy, ze nie powiedziales jej nic milego od dluzszego czasu i to jakos tak jadowicie zabrzmialo...

Czy Ty od siebie zrobiles cos, zeby sie (siebie i ja) w koncu wyrwac z tego blednego kola wzajemnych zarzutow i oskarzen, czy czekasz, az sie pozabijacie a w tym czasie mamy tutaj glaskac Cie po glowie?

Wiesz, do awantury trzeba dwoje. Jesli Ty na ta awanture pozwalasz a i czasem mam wrazenie, ze czerpiesz jakas tam satysfakcje z niej, bo jej jadowicie dokopiesz, to przepraszam, ale jestes tak samo winny tej klotni, jak ona. Jesli obydwoje jezdzicie po swoich rodzinach, jest Ty tez na nia krzyczysz, wysywasz od wariatek i nie pamietam, co tam jeszcze bylo - hej, czy to jest sposob na zalatwienie problemu?

Poza tym ja nie wiem, ta kobieta Twoja - mam niezla awanture ze soba, wiem, jak jest, ale widze gdzie skutek, gdzie przyczyna, a tutaj - ona sie wkurza, ale tak naprawde dlaczego, co to powoduje, to ja nie wiem wciaz, mimo Twoich postow. Przytoczona sytuacja z pubu - ja nie wiem, jakakolwiek Twoja zona by nie byla, to normalny czlowiek tez by sie wkurzyl. Najpierw piszesz, ze sam wydzawaniales, potem, ze nie odbierasz, bo w towarzystwie sie nie wisi na telefonie, eh...

Sluchaj, kiedy Ty przytulies ja, zrobiles kawe, dales kwiatka, zabrales na spacer? Moze by tak zmienic taktyke i zamiast budowania murow milczeniem (i kto to mowi :P) zmienic na poczatek swoje podejscie i zobaczyc, jak to na nia wplynie? Co masz do stracenia, i tak tkwisz w bagnie po uszy...
Avatar użytkownika
moniaw-w
 
Posty: 146
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 20:03

Postprzez ewka » 25 wrz 2009, o 12:28

moniaw-w napisał(a):Sluchaj, kiedy Ty przytulies ja...

Heh, ale jak tu się przytulić do kaktusa?

Co słychać, Cyprian?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez moniaw-w » 25 wrz 2009, o 12:58

ewka napisał(a):
moniaw-w napisał(a):Sluchaj, kiedy Ty przytulies ja...

Heh, ale jak tu się przytulić do kaktusa?

Co słychać, Cyprian?



Ewus, masz racje :)
tylko kurcze, dlaczego temu kaktusowi takie kolce wyrosly? ;)

eh, moze sa tacy ludzie, ktorzy maja tak od urodzenia...
Avatar użytkownika
moniaw-w
 
Posty: 146
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 20:03

Postprzez ewka » 26 wrz 2009, o 18:07

Myślisz, że to zasługa Cypriana? A może nie? Ja tam tego nie wiem.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Cyprian » 30 wrz 2009, o 11:53

---------- 11:46 30.09.2009 ----------

Witam,

I jest jak napisałem w ostatnim moim poście. Wróciłem ledwno odszedłem. Dziecko chore. Już zdrowe. Ale nie mam widać dość ikry.

Kiedy ja ją przytuliłem...Wcale nie tak dawno temu, choć raczej nie z mojej inicjatywy. Kiedys nawet po awanturach przytulałem, ale w końcu zdecydowałem, że to jest cos na kształ przyzwolenia i akceptacji wszytskich jej negatywnych postaw. Podobno ludzie sie uzależniaja od zblizeń do których dochodzi właśnie po awanturach.
Zresztą jak ja mam ją przytulać kiedy spotkało mine z jej strony tylko - i nie mozna tego inaczej ując, przynajmniej w łagodniejszej formie - świństw. Zawsze w trudnych sytuacjach dowiaduję sie jakim to ja jestem ułomnym typem, moja rodzina jaka okropna, a dzieci sie o tym wszytskim dowiedzą. W sytuacjach których rwała mi koszulki i nie pozwała wyjść w domu (innego sposobu na przerwanie jej potoku świństw nie ma - może poza przemoca do której nie chcę się uciekać. Wtedy staje mi w drzwiach, nie pozwala wyjść. Czasem sie przepycham, próbójąc to w dość nie poradny sposób zrobić bo znowu nie chcę wykorzystywać mojej przewagi fizycznej. Tak czy owak ona takie sytuacje nazywa odpychaniem jej i teraz mi je wypomina w formie "uderzyłam cię? ale nigdy ci nie zapomne jak mine odpychałeś kiedy byłam w ciąży"! Do tego słysze, że ja faworyzuję jedno dziecko kosztem drugiego,i że w ogóle obu nie chciałem - kiedy fakt jest taki, że to ona ryczała i na skrobankę(choć wg mine nigdy by tego nie zrobiła przyznaję) lecieć chciała.
Manipuluje prawdą i , choć wiem jak to smiesznie zabrzmi, działa w zmowie ze swoja rodziną. To nie jest przypuszczenie, tylko fakt. Kilka przypadkowych zdarzeń, tekstów nie adresowanych do mine ani nie przeznaczony dla moich uczu czy oczy w których sie dowiaduję jak moja malżonka wyraża sie o mnie w obec np swojej siostry. Albo ustalane między nimi wersje wydarzeń np dlaczego i skąd wziął sie tv w pokoju dziewczynek - oczywiście wbrew mojej woli i w pełni znając moje stanowisko na ten temat.
Szczegół, ja wiem. Ale ile ich jest, a życie nie toczy się tylko od wesela do pogrzebu.
Szlag mnie trafia. Satysfakcja? Będę ją miał jak jej kiedys powiem, że odchodzę i niech teraz idzie do mamusi i siostrzyczek podziękowacim za wszytskie dobre slowa i rady oraz bezrozumne wpajanie jej, ze cokolwiek złego się wydarza to na pewno nie jest jej wina.
Oczywiście. Też mam swoje za skórą.
Ale to co ty nazywasz satysfkacją bazując na tym jak piszę, że np odszczeknąłem się jej, to akurat wynika z pewnych postulatów forumowiczów, którzy w większości taką postawę mi sugerowali. I to, że tu o tym napisałem w taki właśnie sposób wynika m. in. właśnie z tego.

Nie było jej jakiś czas i naprawdę dobrze mi było z tym. Wróciła, odrazu poczułem się zmęczony..psychicznie, fizyczne zmęczenie to jakby następstwo.

trudno ocenić człowiek póty się nie spotka go w skrajnych sytuacjach. Cała reszta to gra, czasem wynikająca z dobrej wiar w samego siebie, czasem z wyrafinowania (proporcje właśnie zależą od człowieka). Sam nie wiem jaki jestem. Ale wiem, że z chęcią pozbyłbym sie jakiejkolwiek satysfakcji o której Moniu piszesz a wraz problemów jakie mam.

---------- 11:53 ----------

Dziekuję stałym bywalczynią za słowa otuchy. Niektóre z Was piszą, że szkoda Wam moich dzieci, bo to niczego tutaj nie załatwi, dzieciom w żaden sposób nie pomoże a same słowa nie poprate niczym innym strasznie trącą o slogan i pusty banał.
Jeszcze odnośnie kaktusa. Nie wiem czy kaktusy już się rodzą kaktusami, ale ja swojego spotkałem jako dorosłą 24 letnią kobietę wcale nie wolna od problemów, tylko wtedy jeszcze inaczej je manifestującą. Dlaczego to się zmieniło? Bo to co znane już tak nie trwoży. Do asertywnych osób ona nie należy, ale we własnych 4 kątach człowiek nie koniecznie jest tym samym którego mijasz na ulicy.

pozdrawiam.
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez cvbnm » 30 wrz 2009, o 11:58

cvbnm
 

Postprzez moniaw-w » 30 wrz 2009, o 12:19

Cyprian,

przepraszam, jesli moj post zabrzmial zle, po prostu wydaje mi sie, ze Twoja postawa jest taka... bierno-zlosliwa, a ze ja nie lubie tkwic w czyms, co sie nie zmienia (kiedy moge), wiec najchetniej bym Cie wziela i potrzasnela ;)

nie wiem nic o Twojej zonie oprocz tego, co piszesz, a powiedziec, ze jest straszna hetera w sytuacjach kryzysowych - kazdy moglby byc, jesli sie bardzo wkurzy...
wiec mnie zastanawialo co ja tak strasznie wkurza, skad sie biera Wasze problemy?

co do okazywania uczuc - rozmawialam w weekend z kolezanka, ktora ma 'zimnego' partnera i ja bierze normalnie, ze on taki jest, ze te uczucia musi z niego wyrywac, kloca sie o to czesto a nie powiedzialabym o zadnym z nich, ze to ludzie z problemami emocjonalnymi
czasem jest to po prostu niedopasowanie

nie mowie Ci, ze to Twoja wina, bo wedlug mnie wina lezy zawsze gdzies w srodku... ale tez nie wydaje mi sie, ze wszystko to jej wina
a moze 'juz sie taka urodzila' - nie wiem

ale nie o tym - co Ty chesz teraz z tym zrobic?

ja tak pytam, bo ja jestem czlowiek czynu... zrobilabym cos, no...
widzisz, jak jest z nia, jak bez niej, masz obraz
walczysz o zwiazek (bedzie wymagac zmian - i od Ciebie i od niej), czy raczej nie warto juz?
Avatar użytkownika
moniaw-w
 
Posty: 146
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 20:03

Postprzez Cyprian » 30 wrz 2009, o 16:41

---------- 16:39 30.09.2009 ----------

@cvbm, pierw musiałby ktoś zawyrokować, że ona jest psychopatką. ja tego nie wiem, nie wiem bo nie wiem jakie są wymogi alby sie do tego miana zakwalifikować. wg mnie ma duże problemy emocjonalne. ale wyrocznia w tej mierze być nie mogę. i dlatego przydałby się zawodowiec. tzn. choćby dlatego.

@moniu, ciesze się, że starasz się widzeć druga strone medalu. nie jestem wprawdzie piewcą tezy, że wina i prawda zawsze leżą pośrodku ( a. wajda chyba w nią gorąco wierzy nazywając oblubienice polańskiego 13-letnia prostytutką), ale doceniam to, że myślisz bo to znaczy że jakkolwiek, ale na pewno odrobinę zaangażowałaś się w ten temat. Ja muszę, ty nie - tym bardziej godne to uwagi.
Cóż, moją największą wadą jest chyba "brak szacunku do pieniądza" co za tym idzie nie mam go zbyt wiele i czasem narażam moją partnerkę na znoszenie zaległości w opłatach.
To na pewno ją może boleć i boli. Ale im więcej od niej usłyszałem tym mniej zależy mi na stabilności finansowej a co za tym idzie jej samopoczuciu. uważam, że na dzieciach to się nie odbija w znaczący sposób. Tzn może nie uczęszczają do prywatnych przedszkoli, ale też jako jedne z niewielu w swoich grupach uczęszczają na wszystkie zajęcia dodatkowe, zabawek mają za zdecydowanie za dużo - właściwie to tylko miejsca gdzie mogłyby sie nimi bawić brak.
Zreszta wszytsko o kant d rozbić. I tak nic się nie zmieni, bo ilekroć spróbóje to akurat pojawia się choroby, wypadki, przypadki etc. Albo nie będe mógł sobie wybaczyć, że dzieci kładą się spać beze mnie.
Do tego wszystkiego właściwie z nikim z moich znajomych już nie mam kontaktu, z bratem też prawie on nie istnieje, a jak się pojawia to też bywa różnie. Straciłem tez większość zainteresowań i w wolnym czasie nie wiem co ze sobą poczuć. Oczywiście wolny czas to coś w guście 20-30 min dziennie albo nieco więcej wieczorem kiedy dzieci już spią. Dziś go nieco znalazłem w pracy, gdzie jeszcze jestem, stąd tych kilka maili.
Chce znaleźć pasję która pozwoli mi się oderwać od realiów i zajmie moje myśli.

pozdrawiam

---------- 16:41 ----------

ewka napisał(a):Myślisz, że to zasługa Cypriana? A może nie? Ja tam tego nie wiem.


zawsze szukalem winy u siebie, nie tylko w tej sprawie. także i teraz mam wiele pretensji do samego siebie.

pozdrawiam ewko.
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Postprzez cvbnm » 30 wrz 2009, o 17:12

czyli Twoim sposobem na zycie z osoba emocjonalnie rozchwiana bedzie hobby?

a jakie masz zainteresowania? marzenie z dziecinstwa? niezrealizowane pragnienia ..?
cvbnm
 

Postprzez moniaw-w » 30 wrz 2009, o 17:48

Cyprian napisał(a):@moniu, ciesze się, że starasz się widzeć druga strone medalu. nie jestem wprawdzie piewcą tezy, że wina i prawda zawsze leżą pośrodku ( a. wajda chyba w nią gorąco wierzy nazywając oblubienice polańskiego 13-letnia prostytutką)


a nie, ta sprawa dla mnie jasna jest i nie ma polsrodkow :/

a co sie stalo, ze straciles kontakt z bratem, rodzina? jesli masz czas wolny, z ktorym nie wiesz, co zrobic, to znaczy, ze zona nie trzyma Cie na lancuchu przy lozku?

widzisz, piszesz, ze nawet o materialne sprawy juz sie nie martwisz, bo nie masz motywacji przez jej narzekanie - robisz cokolwiek, zeby zmienic Twoja sytuacje, Twoje samopoczucie?

a na dzieciach mimo wszystko to sie odbija, bo pewnie musza byc swiadkami Waszych klotni...

masz jakis plan na przyszlosc blizsza/dalsza?

pozdrawiam :)
Avatar użytkownika
moniaw-w
 
Posty: 146
Dołączył(a): 10 paź 2007, o 20:03

Postprzez ewka » 1 paź 2009, o 07:34

moniaw-w napisał(a): masz jakis plan na przyszlosc blizsza/dalsza?

Ja też się tego próbowałam dowiedzieć, ale mi się nie udało. Cyprianowi jakby włączyło się "przetrwanie"... i to jest (wg mnie) w całym tym bałaganie najgorsze. Nie twierdzę, że ma się wyprowadzić, porzucić czy co tam - to niełatwe, kiedy są dzieci. Ale żeby jakoś zawalczył o siebie, terapii poszukał. Jeśli nie - co będzie za rok? Dwa? Trzy? Jakim będzie człowiekiem? Ojcem?

Cyprian napisał(a):zawsze szukalem winy u siebie, nie tylko w tej sprawie. także i teraz mam wiele pretensji do samego siebie.

Znaleźć i przyznać się do swoich błędów, to wielka rzecz. Dobry materaił startowy do tego, bo coś z tym zrobić... pogrążanie się w poczuciu winy nie wnosi do życia niczego pozytywnego. Cóż więc z tą "winą" zamierzasz zrobić?

:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez sikorkaa » 1 paź 2009, o 08:53

ewka napisał(a): co będzie za rok? Dwa? Trzy? Jakim będzie człowiekiem?

pewnie takim jak ja :zalamka: nikomu nie zycze .... :cry:
sikorkaa
 

Postprzez Cyprian » 1 paź 2009, o 09:43

oj sikoreczko, nie wiem o czym Ty śpiewasz, bo ja Twoją osobę bardzo lubię. Być może dlatego, że przynajminej w pewnym sensie i w niektórych fragmentach nasze historie są pokrewne.

Na dobra sprawe nikt nie wie jacy będziemy za 2 lata i lat więcej. Przypadek rządzi! Owszem praca nad sobą ma wielkie znaczenie ale koniec końców znowu nie tak wile od nas samych zależy.

Poczucie winy uważam za nieodłączoną cechę człowieka myślącego mającego choć odrobinę empatii i zrozumienia dla innych poglądów i postaw zyciowych. Ale i tu sa granice, dlatego zachowajmy umiarkowanie nietylko w jedzeniu i picu, co nawiasem mówiąc dobrze mi wychodziło gdy cieszyłem się spokojem ducha będąc sam, a teraz już znacznie gorzej wygląda, choć jeszcze siłą rozpędu trzymam się całkiem nieźle.
Momentami nawet mam dobry humor. Kiedyś zawsze miałem go wiele.

Czy zona trzyma mnie na łańcuchu czy nie to w zasadzie nie ma większego znaczenia, bo są dzieci. To jest najlepsza smycz, bo nikt tobie jej nie narzuca, a narzucasz ją sobie sam. Czy może byc coś skuteczniejszego.
Wolnego czasu mam mało, ale chciałbym mieć pasję dzieki której mysląłbym twórczo, wpracy pragnałbym do niej wrócić, a w drodze do niej miał 10000 myśli jak i co zrobię. Zawsze żałowałem, że za młodu nikt nie zajął się moja edukacją artystyczną.
Dobra, to była taka mała ucieczka od spraw bieżących. Czas wrócić do nieco mniej wyrafinowanej pracy.

pozdrawiam
Cyprian
 
Posty: 32
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 18:00

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 222 gości

cron