Kurcze w sumie nie wiem jak zacząć bo problem dla mnie jako dla 18 letniej dziewczyny jest dość spory...
Zacznę od początku i liczę na wasza cierpliwość i zrozumienie w czytaniu ( jeśli ktoś wogle to przeczyta...). W sumie opowiem wam całą historię od początku co prawda może to troche potrwać ale liczę, że zrozumiecie jakie to dla mnie ważne. Na początek całej historii opowiem trochę o sobie a więc jestem jak już wspomniałam nastolatką i mimo mojego wieku pracuje na ulicy jako prostytutka. W sumie po pewnym czasie przyzwyczaiłam się do tego że tak po prostu jest...I w sumie wszystko było by „dobrze” gdyby nie to, że pewnego dnia pojechałam z kolega który mnie tam zawiózł na taki parking gdzie stały ciężarówki to była połowa października. Tam poznalam andrzeja co prawda w niezbyt sprzyjajacych okolicznosciach ale poznaklam go i od razu bardzo mi się spodobal..jak wiadomo kochalismy się ale on był inny niż ci wszyscy klienci... był delikatny czuly i bardzo mily i w dodatku bardzo przystojny. Już wtedy bardzo mi się podobal... poprostui zakochalam się. wymienilismy się numerami telefonu on czasami dzwonil jak wracal zza granicy. W sumie tesknilam za nim.. i mimo tego ze był daleko i w sumie się nie znalismy brakowalo mi go.to był jak zreszta już mowilam październik... mijał dzien po dniu ja pracowalam wracalam do domu i w pewien sposób chyba czekalam na telefon od niego.. tak minął listopad, grudzień... w sumie nie spotkaliśmy się jakoś nie było jak zawsze cos wypadalo i przestalam wierzyc ze jeszcze kiedys go zobacze..ale był to 13 stycznia kiedy zadzwonil czy jestem w „domu” i spytal czy się spotkamy. Oczywiście bardzo mnie to ucieszylo choc on był tylko klientem. Poszlam na spotkanie było super, i już wtedy nie znajac go wcale pojechalam z nim do swiecka spedzilismy trzy cudowne dni razem. Poznałam go on był naprawde super.potem wrocilam do domu ciagle myslalam o nim ale wiedzialam ze spotkamy się niebawem bo on mi to obiecal... kolejne nasze spotkanie było we wroclawiu kiedy się zobaczylismy już wtedy w swiecku nie traktowal mnie jak ...., a wtedy tak mocno mnie przytulal... przy nim zapominalam o klopotach w domu, wszystko co było smutne albo przykre wtedy przestawalo mieć jakiekolwiek znaczenie. Spotykalismy się coraz czesciej zaczelismy opowiadac o sobie.. i wtedy troche się zmienilo ja nie wiedzialam ze pokocham kogos kto miał zone i ma dziecko.. wiedzialam ze był starszy (wkoncu miał 34 lata) ale nie chcialam mieć chlopaka który ma zobowiazania wobec kogos innego.. zreszta jak chyba kazda dziewczyna marzylam o bialej pieknej sukni o sali wypelnionej goscmi i tym symbolicznym „tak” które tak wiele znaczylo dla mnie.. on miał slubi i tak naprawde to wszystko moglo być tylko marzeniem. wtedy przestalo być tak pieknie... a jeszcze to dziecko ja nie umiem się dzielic. Chcialam by był tylko mój... potem mimo to spotykalismy się choc troche to zmienilo ale nadal było fajnie. I wkoncu nauczylam go calowac, bo mimo to ze miał zone nie potrafil tego robic.. Mowil ze jego slub z nia to był blad ze zaluje.. ale czy gdyby to był blad był by z nia 14 lat?? Ciagle o tym myslalam... moi rodzice go poznali byli nim zachwyceni wkoncu po wielu probach spotkalam kogos kto naprawde mnie kochal i staral się by było mi dobrze. I pewnego dnia ja pojechalam poznac jego rodzicow wkoncu to nic wielkiego. Ale jego rodzice chyba mnie nie polubili choc ja tak się staralam... już na wejsciu byli zaskoczeni moim wiekiem. Pojechalam z tamtad badzo zmartwiona bo wkoncu to wazne wkoncu oni sa jego rodzicami a ja nie zrobilam dobrego wrazenia... potem spotykalismy się tylko u mnie w domu.. z czasem zaczelam z nim jezdzic w trasy. Było super zobaczylam francje anglie i wogle to co kiedys ogladalam tylko na plakatach.. no ale niestety wszystko co dobre szybko się konczy. Był marzec kiedy on wrocil ze mna do kraju i wszystko było by dobrze gdyby nie to ze powiedzial ze przez 2 tygodnie się nie spotkamy... bardzo mnie to martwilo. I zapytalam go jaki jest powod tego i oczywiście on wzial urlop bo 13 marca jego syn miał komunie.. tlumaczyl mi ze jestem dla niego najwazniejsza i ze to ze on tam będzie to nic nie zmieni ale niestety zmienilo... kiedy on tam był ja siedzialam sama w domu myslalam czemu wolal być tam a nie przy mnie.. było mi strasznie smutno. Czulam się jakbym była mu zupelnie obojetna. Po komuni przyjechal i wtedy wszystko było inne już nie takie jak na poczatku.. i potem jeszcze jak dowiedzialam się ze wydal 5 tysiecy na komunie dziecka a tydzien pozniej kupil mu jeszcze rower za 1500 zloty było mi strasznie .... zaczelam się zastanawiac czy mu wogle zalezy wkoncu go było stac wydac tyle pieniedzy, a ja pracowalam dalej na ulicy... Potem było już tylko gorzej, kiedy rozmawialismy o nas o mowil ze mnie kocha i chce być ze mna ale coraz czesciej czulam się jak gdyby on był ze mna tylko dlatego ze było mu dobrze ze mna w lozku... co prawda widzialam ze się staral ale czy ktos kto mowi ze kocha pozwolil by pracowac w ten sposób?? Miesiace mijaly w sumie nie było zle bynajmniej nie tak jak myslalam ze będzie. Moi rodzice sa nim zachwyceni i mysla ze te pieniadze mam od niego i ze on tak dba o mnie ale prawda jest troszke inna... nie martwilo mnie to az tak Dopóki nie okazalo się ze jestem w ciazy było to z miesiac temu. Kiedy mu o tym powiedzialam wcale się nie ucieszyl tylko spytal czy na pewno.. teraz jestem w 16 tygodniu ciazy a mimo to nadal pracuje na ulicy nawet na to by mieć na wizyte u lekarza... on czasmi daje mi pieniadze ale tak naprawde to ja potrzebuje teraz ciepla i milosci... którego nie mam w domu... coraz czeciej mam dosc...ja już nie mam sily udawac ze wszystko jest w porzadku... Nadodatek kiedy się dowiedzial o dziecku to się wcale nie ucieszyl ... teraz po 2 tygodniach mowi ze się cieszy ale ja naprawde tego nie widze.. on unika tego tematu i w dodatku kiedy przyjezdza nie kocha się ze mna tak jak kiedys...niechodzi wlasciwie mi o seks bo to nie jest najwazniejsze choc nie powiem ze jest wogle bez znaczeniaJ ale ja naprawde go teraz potrebuje. A mam wrazenie jakbym była zupelnie sama... jeśli ktos przeczytal to do konca i miał tyle czasu i sily by sluchac takich glupot to może ktos mi powie czy on mnie może kochac? I czemu teraz choc ja tak bardzo się staram to jest taki chlopdny i choc mowi ze mnie kocha to już nie jest takie jak było przed ta wiadsomoscia... Moja kolezanka powiedziala ze powinnam usunac ciaze i chcieć pieniedzy od niego na to ale ja nie chce... nie umiem... w koncu tak go kocham... a to malenstwo jest takie male i nie umialabym...ale ona mowi ze jak urodze a on mnie zostawi to już nie będzie odwrotu... proszę o pomoc...