Hej,
nie jestem tutaj nowa, kiedyś dość sporo pisałam pod innym nickiem (Goszka), ale w związku z tym, że zalogowałam się na nowo chciałabym się z Wami przywitać.
Mam pewien problem, ale jeszcze najpierw zanim go rozwinę zadam pytanie:
co sądzicie o samotnym oglądaniu przez faceta filmów porno?
Jesteśmy z M. w związku od ponad roku, mieszkamy razem od czerwca, odkąd wprowadził się do mnie zaczęło się bardzo psuć między nami. Jakoś jesienią przeglądałam historię na kompie w poszukiwaniu pewnej strony i trafiłam na serię linków z redtube na które wchodził. Na początku mówię ok, spoko, bo raczej tego typu rzeczy nie stanowiły dla mnie problemu, ale później okazało się, że on dość sporo siedzi na tym portalu. Najczęściej wtedy, kiedy między nami było źle, ale zdarzało się też w "normalne dni" (ha ha ha, dobre - niewiele takich u nas).
Pomyślałam sobie "co jest do cholery, że koleś jest ze mną a potrzebuje filmów z panienkami do sp*szczania!?" (przepraszam za bycie wulgarną, ale jestem strasznie zła i rozżalona). To oddziałuje negatywnie na moje poczucie własnej wartości Dlatego piszę tutaj, bo nie wiem, czy coś wyolbrzymiam. Jeśli tak, to proszę o pomoc w poukładaniu sobie w głowie, a jeśli nie, to o podzielenie się doświadczeniem i radę, co z tym zrobić. Ok, rozumiem oglądanie pornosów we dwoje, ale jak on siedzi sam i ogląda kilka pod rząd masturbując się (wiem, bo znajdowałam ślady przy klawiaturze, nawet nie zadał sobie trudu żeby posprzątać, idiota!!!), to już mam chyba prawo się wku*wić?!
Teraz jest bezrobotny. Od października. Wywalili go za chlanie, już trzeci raz w ciągu naszego związku. I zamiast wstać rano i się ogarnąć z tematem, to on śpi minimum do 12 i potem pół dnia spędza na redtube. Koleś ma takie priorytety życiowe, że aż się słabo robi duży dzieciak...boże, jaka jestem zła, mam ochotę płakać a jednocześnie coś rozwalić.
Nie rozmawiałam z nim o tym, bo nie bardzo wiem jak się do tego zabrać. Wiem, że istnieje prawdopodobieństwo takiego scenariusza, że jak mu powiem, to obieca że coś z tym zrobi i w efekcie będzie czyścił historię a i tak robił to samo.
Powiem Wam, że najchętniej bym odeszła, bo to jest taki syf (ten związek), że głowa mała...ale boję się, że stałam się jedną z kobiet uzależnionych emocjonalnie od bycia z facetem
Proszę o opinię, radę, kubeł wody na głowę, nie wiem - COKOLWIEK! Nie mam z kim o tym pogadać, więc bardzo liczę na Wasze wsparcie...
Pozdrawiam!
ps. to że tu napisałam dało mi choć odrobinę ulgi. Tak tyci tyci, ale jednak.