zagubiona

Problemy z partnerami.

zagubiona

Postprzez Ulatje » 30 sie 2012, o 12:08

Witajcie,

Moze ktos z Was podsunie mi pomysl co zrobic, zeby chlopak znow zaczal zabiegac o dziewczyny (moje wzgledy)...


Poznalismy sie dwa lata temu. On byl moim nowym sasiadem, bo wlasnie wtedy wprowadzilam sie do kamienicy, w nowym miescie. Bylam wtedy jeszcze w zwiazku z kims innym, ale ten mezczyzna nie wiazal ze mna zadnej przyszlosci, caly czas mnie zwodzil. Tzn mowil, ze kocha ale nie jest gotowy na powazne zobowoazania. Krotko mowiac toksyczny zwiazek. Po tym jak ze mna zerwal poszlam do psychologa, bo nie moglam sobie z tym poradzic. Okazalo sie ze jestem kobieta kochajaca za bardzo....
Po tym jak zaerwlismy moj sasiad zaczal sie mna interesowac. Ale nie latal za mna specjalnie. MNie natomiast odbilo na jego punkcie. Zakochalam sie znow. Na poczatku on zapraszal mnie to na kolacje, to na winko w piatkowe wieczory. Raz poszlismy do kina, ale przez dlugi czas wszystko bylo na stopie przyjacielskiej. Ale , ze chlopak jest bardzo interesujacy, pewny siebie, umie sluchac i w ogole ma cos w sobie co mnie bardzo krecilo od poczatku wiec zaczelam sie angazowac w te znajomosc i po jakims czasie to ja zaczelam aranzowac spotkania. NA ktore on chetnie przychodzil, ale gdy mu nie pasowalo potrafil powiedziec "sorry dzis nie moge, moze iinym razem?" To mnie wkurzalo trche, bo czulam sie wtedy bardzo niepewnie. Kiedys zaprosil mnie na urodziny swojej mamy i przedstawil jako ukochana sasiadke. Wszyscy czlonkowie rodziny robili nam zdjecia i wtedy moja pewnosc siebie wrocila. Po jakims czasie takich spotkan powiedzialam mu, ze jestem za stara na takie chodzenie za raczki (mialam wtedy 34 lata;) i ze moze powinnismy sformalizowac nasz zwiazek, tzn byc para. On powiedzial, ze jezeli mi na tym zalezy to dobrze i od tej pory jestesmy para oficjalnie. Rok temu zamieszkalismy razem i ogolnie wszystko jest ok. Tak jak w zyciu dobre i zle dni. Tylko ostatnio zauwazylam, ze robi sie coraz bardziej nudno. Wiec znow zaczynam aranzowac wypady, organizowac, rezerwowac wakacje, kIno. Rzadko inicjatywa wychodzi od niego. No chyba, ze jakies rodzinne spotkanie, urodziny itp. Troche mnie to meczy, bo chcialabym, zeby on mnie czyms zaskoczyl. Ale mam wrazenie, ze jemu jest tak dobrze po prostu. MA swiety spokoj i nie musi sie starac. A jak ja zaczynam sie rzucac to patrzy na mnie jak na glupia. Dodaje przy tym "zrob cos dla siebie" Nie chce ze mna wychodzic na imprezy, bo nie lubi. Nie dziala juz bielizna i inne fantazje. Kiedys zaproponowalam mu, zebysmy spotkali sie w miescie i udawali, ze sie nie znamy i zaczeli ze soba flirtowac, np. Taka fantazja, zeby podniesc temperature w naszym zwiazku. Na co moj chlopak do mnie "oszalalas?? po co mamy udawac ze sie nie znnamy ??przeciez mieszkamy juz razem" to tylko przyklady sytuacji. JA jestem troche zagubiona w tym i sfrustrowana. Bo czuje sie tak, jakby on nie odczuwal potrzeby zeby mnie uwodzic, zeby o mnie zabiegac bo jestesmy razem. Czuje sie jak bysmy byli 10 lat po slubie a to dopiero poczatki.... Bardzo mnie to niepokoi. Mysle sobie, ze ja tu popenilam blad bo tak za nim sie uganialam na poczatku i on nie za bardzo musial sie starac. Jestem zla na siebie za to, ze doprowadzilam do tego stanu.

Czy jest jakis sposob, zeby wrocily "motyle" w naszym zwiazku?? Co powinnam zrobic, zeby moj chlopak znow zaczal o mnie zabiegac??? Pomozcie prosze!!!!!

Wiem, ze gdybym mogla cofnac czas sprzed twoch lat inaczej rozegralabym to. Po pierwsze nie wymagalabym od niego deklaracji, ze jest moim chlopakiem( on wiedzial, ze bardzo mi na tym zalezy) To przeciez facet musi sie wysilac, zeby kobiete zdobyc. Ostatnio naczytalam sie ksiazek typu "Dlaczego mezczyzni kochaja zolzy" itp i mam teraz totalny metlik w glowie.
Ulatje
 
Posty: 39
Dołączył(a): 16 cze 2007, o 22:05

Re: zagubiona

Postprzez Abssinth » 30 sie 2012, o 14:18

tak paradoksalnie to jego 'zrob cos dla siebie' jest najlepsza rada, jak on Ci moze dac.

nic bardziej nie nudzi partnera niz partnerka, ktorej cale zycie kreci sie wokol niego (w druga strone tez to dziala).

zrob cos dla siebie - zapisz sie na jakis kurs, poznaj innych ludzi, zacznij zyc dla siebie a nie dla kogos.

'dlaczego mezczyzni kochaja zolzy' - to bardzo dobra ksiazka...tylko trzeba pamietac, ze nie ma sensu udawac kogos, kim sie nie jest, tylko trzeba w sobie WYPRACOWAC te niezaleznosc.

...wydaje mi sie, ze dalej kochasz za bardzo...tylko zmienil Ci sie obiekt uczuc.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: zagubiona

Postprzez Abssinth » 30 sie 2012, o 14:18

a poza tym - witaj ponownie :)
xxxxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: zagubiona

Postprzez Ulatje » 30 sie 2012, o 15:43

Kurcze, tez mi sie tak wydaje....

"Dlaczego mezczyzni poslubiaja zolzy" tez przeczytalam, czyli teoria zaliczona, hehe.

Ale jak to wprowadzic teraz w zycie?? :/ Ja mam np taki dylemat: chcialabym jechac na wycieczke do nowego jorku ale moj chlopak obecnie jest w trakcie poszukiwania pracy wiec go nie stac za bardzo. Czy moge pojechac sama w tym ukladzie? Czy to nie bedzie dziwne? Bo mi sie wydaje, ze jak jestem w zwiazku to powinninnismy razem wszystko robic... Nie wiem, jak zaczne robic rzeczy dla siebie to on mnie wtedy doceni bardziej?
Ulatje
 
Posty: 39
Dołączył(a): 16 cze 2007, o 22:05

Re: zagubiona

Postprzez sikorka » 30 sie 2012, o 16:24

Ulatje napisał(a):mi sie wydaje, ze jak jestem w zwiazku to powinninnismy razem wszystko robic

moze nie wszystko ale tego typu wycieczki raczej powinny byc wspolne. i jak dla mnie kasa w zwiazku tez powinna byc wspolna wiec nie bardzo rozumiem co oznaczaja slowa ze on nie ma kasy? a z 'Twoich' nie mozna by kupic mu biletu?
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: zagubiona

Postprzez Ulatje » 30 sie 2012, o 17:07

ok, moglabym mu kupic bilet. ale nie powiino byc tak, ze razem placimy 50/ 50?

On od dluzszego czasu nie ma pracy i w zwiazku z tym duzych dochodow. Ja place wiekszosc za mieszkanie on sie teraz doklada. ale to nie oto chodzi. Chetnie bym zaplacila, ale tu znow mam dylemat czy tak powinno byc. Ja place, organizuje a nie dostaje w zamian wiele. Nie mowie o pieniadzach, ale o jakiejs inicjatywie To jest sytucja w ktorej nie moge sie odnalezc szczerze mowiac. Czuje sie jak naiwna, ktora wszystko z siebie daje a niewiele dostaje w zamian. Moze przesadzam teraz, ale tak sie w tym momencie czuje.
Ulatje
 
Posty: 39
Dołączył(a): 16 cze 2007, o 22:05

Re: zagubiona

Postprzez Ulatje » 30 sie 2012, o 17:17

chodzi mi w zasadzie o to, ze jakbym pojechala na sama na te wycieczke np to pokazalabym mu, ze mam swoje zycie i moze to sprawiloby ze bedzie zazdrosny i w koncu zacznie o mnie zabiegac.. Hmm, czy to ma sens??? :/
Ulatje
 
Posty: 39
Dołączył(a): 16 cze 2007, o 22:05

Re: zagubiona

Postprzez sikorka » 30 sie 2012, o 17:31

kwestie finansowe to kwestie umowne - Wy o czyms decydujecie w swoim zwiazku i Wy tak macie.
podobnie jak z inicjatywa - ja rozumiem, ze Cie to drazni, wiec porozmawiaj z nim o tym, ustalcie cos, posprawdzaj go troche. jak nie pomoze to pomysl czy nie lepiej sie z tego wymiksowac i poszukac bardziej satysfakcjonujacego zwiazku.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Re: zagubiona

Postprzez mahika » 30 sie 2012, o 18:13

Ulatje napisał(a):chodzi mi w zasadzie o to, ze jakbym pojechala na sama na te wycieczke np to pokazalabym mu, ze mam swoje zycie i moze to sprawiloby ze bedzie zazdrosny i w koncu zacznie o mnie zabiegac.. Hmm, czy to ma sens??? :/

To troche dziecinada.
Bo czy jak pojedziesz sama na taką wycieczke, to dobrze będziesz się bawić?
czy zagryzać paznokcie i myslec o ukochanym.

Myślę że nie do końca mu chodziło o wycieczki jak mówił żebyś miała swoje życie.
Mieć swoje życie to wg mnie robić to co się lubi, mieć pasje, zainteresowania, marzenia, realizować je.
To też drobne czynności, które wykonuję na co dzień, są częścią mojego własnego JA.

Decyzję o wyjeździe podjęłabym wspólnie, zapytała czy ma ochotę pojechać
i przełożyła ją na czas kiedy będzie zarabiał, żeby dorzucić pare groszy.
Jeśli zaś powiedziałby że mu nie zależy i że mam jechać i się dobrze bawić, to pojechałabym,
oczywiście pod warunkiem że faktycznie dobrzebym się bawiła bez niego, a nie byłaby to jakaś gra z mojej strony "żeby był zazdrosny"
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: zagubiona

Postprzez ewka » 30 sie 2012, o 18:14

Ulatje napisał(a):chodzi mi w zasadzie o to, ze jakbym pojechala na sama na te wycieczke np to pokazalabym mu, ze mam swoje zycie i moze to sprawiloby ze bedzie zazdrosny i w koncu zacznie o mnie zabiegac.. Hmm, czy to ma sens??? :/

Eh, Ty Ulatje nie POKAZUJ, że masz swoje życie... ale je po prostu MIEJ.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: zagubiona

Postprzez ewka » 30 sie 2012, o 18:20

Ulatje napisał(a):Czy moge pojechac sama w tym ukladzie? Czy to nie bedzie dziwne?

Oczywiście, że możesz. Jak najbardziej! Bardzo dobry moment na ćwiczenie NIEKOCHANIA ZA BARDZO.

Bo mi sie wydaje, ze jak jestem w zwiazku to powinninnismy razem wszystko robic...

Nie! Zadusicie się, ugotujecie we własnym sosie.

Nie wiem, jak zaczne robic rzeczy dla siebie to on mnie wtedy doceni bardziej?

Nie myśl o nim - myśl o sobie, siebie doceniaj, rozwijaj, poznawaj. Świat to nie tylko on i niedobrze jest patrzeć tylko przez pryzmat ON.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: zagubiona

Postprzez Ulatje » 31 sie 2012, o 09:05

Dziekuje wszystkim za wpisy. Moze ten watek z wycieczka nie byl zbyt trafny. Ale rozumiem, chodzi o to, zeby miec wlasne zycie po prostu, do ktorego moge kogos zaprosic. Wiem, ze jakbym pojechala sama to nie bawilabym sie zbyt dobrze.

Porozmawiam z nim, tylko ze czasami boje sie mowic co mysle. Sama nie rozumiem swoich uczuc bardzo czesto. Obecnie czuje sie bardzo pusta w srodku. Zadne fitnessy, chodzenie do kina, na imprezy tego uczucia nie zmieniaja/ lagodza.

Od czego zaczac, zeby tak naprawde wyrwac sie z tego "kochania za bardzo"? Moja mama mowi mi, ze znow zle ulokowalam uczucia, ze sie znow uzaleznilam. Ja tego tak nie widze, ale moze sie myle?
Ulatje
 
Posty: 39
Dołączył(a): 16 cze 2007, o 22:05

Re: zagubiona

Postprzez Ulatje » 31 sie 2012, o 10:05

.... i do tego jeszcze, ze zmarnowalam tyle lat swojego zycia (mam 36 lat) i za trzeba sie juz ustatkowac- slub. Ale jak ja mam takie problemy ze soba to jak sie dedydowac na taki krok jak mlazenstwo np?


Czy 36 lat to rzeczywiscie juz najwyzszy czas na ustabilizowanie sie, dedline? A jak ja zaczynam dobiero teraz rozumiec pomalu o co chodzi z tymi zwiazkami, co jest wazne, co mniej. Teraz dopiero do mnie dochodzi, ze chlopak nie moze byc odpowiedzialny za twoje szczescie . Bo ja tak operowalam w poprzednich zwiazkach wlasnie. Bylam jak dziecko. Caly czas potrzebowalam uwagi. Teraz kiedy moj obecny partner sie odsuwa ode mnie wszystko wraca. Wspomnienia moich gaf, glupich decyzji, rzucania sie gdy rzeczy nie ida po mojej mysli itd....Masakra.

Czy mozna tak szybko z niedojrzalej dziewczynki zmienic sie w niezalezna kobiete, tak jak w tych ksiazkach , ktore przeczyczatal. Na kartkach wszystko jest takie proste, a w zyciu bywa roznie...
Ulatje
 
Posty: 39
Dołączył(a): 16 cze 2007, o 22:05

Re: zagubiona

Postprzez Ulatje » 31 sie 2012, o 10:07

Moze moj chlopak nie jest w tej sytuacji problemem tylko JA??
Ulatje
 
Posty: 39
Dołączył(a): 16 cze 2007, o 22:05

Re: zagubiona

Postprzez Justa » 31 sie 2012, o 10:19

Ja uważam, że w zdrowym układzie jak najbardziej możesz pojechać do NY sama. W końcu nie przeprowadzasz się tam na stałe, tylko jedziesz "na chwilę" coś zobaczyć.

Jednak mnie bardzo jeszcze ciekawi reakcja Twojego chłopaka na Twoją wycieczkę - jak on się na tę kwestię zapatruje? Jak on podchodzi do tematu, co czuje w związku z ewentualnym wyjazdem? (i na ile on miałby być)
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 320 gości