Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Problemy z partnerami.

Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez kochamslonko » 6 lis 2011, o 20:02

Witam. Długo się zbierałam żeby napisać tego posta. Ciężko jest prosić o pomoc zwłaszcza, że emocje jeszcze są bardzo świeże.
Zacznę może od tego, że od 3 miesięcy mój Mąż z nami nie mieszka (mamy 3 letniego Synka). To już drugie rozstanie i jestem pewna, ze tak zostatnie. Daliśmy sobie raz szansę, ale niestety nie udało nam się nic naprawić....w zasadzie chyba tylko upewniło nas to w decyzji, że inaczej się nie da. Miłości już dawno nie było.
Jeszcze przed rozstaniem z Mężem poznałam pewnego Chłopaka....początkowo chciałam by to była przyjaźń bo walczyłam jeszcze o małżeństwo, on natomiast od początku liczył na coś więcej. Bardzo dobrze nam się rozmawiało, lubiłam jego towarzystwo choć bywało, że był na tyle natarczywy, ze musiałam go sprowadzać na ziemię. Wspomnę jeszcze, ze on również miał kobietę z którą mieszkał od roku, ona miała córeczkę z pierwszego małżeństwa.
Pewnego dnia oznajmił, że od niej odszedł. Wyprowadza się do Mamy. Niedługo potem również mój Mąż się wyprowadził. Był to bardzo ciężki okres dla mnie a w Pawle miała niesamowite wsparcie. Po pewnym czasie zaczęłam patrzeć na niego zupełnie inaczej. Znajdowałam róże za wycieraczką auta, w prezencie dostawałam słoiczki miodu, albo robił mi truskawki w czekoladzie. O moim Synku też zawsze myślał. Urzekł mnie w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać gdzie on się uchował. No facet ideał! Nie pali, nie pije, jest pracowity i ambitny a do tego nosi mnie na rękach i kocha....tak, takie usłyszałam wyznanie....i kocha mnie. Chcąc nie chcąc zakochałam się i ja.
Spędziliśmy ze sobą mnóstwo wspaniałych chwil, romantyczne pikniki wieczorami mimo chłodu było cudownie, pamiętał o wszystkim. Był szampan, truskawki nawet świeczki. Słyszałam jak on się cieszy, że mnie poznał, że cudownie, że jestem. W pewnym momencie uznałam, ze tak dawno nie byłam szczęśliwa, więc czemu mam się bronić. Poznałam go z moją Mamą z Bratem i z przyjaciółkami. Mimo, że rozwodu jeszcze nie ma postanowiłam dla niego wszystko na jedną kartę. Tylko Synka trzymałam na dystans bo nie chciałam mu mieszać w głowie. W końcu dopiero jego Tata odszedł a tu się pojawia inny mężczyzna. Ale wracając do tematu. Po jakimś czasie Paweł zaczął zostawać na noc, snuć ze mną plany. Byłam szczęśliwa, ze go mam.....jednak pewnego dnia przyjechał do mnie i tak zwyczajnie oznajmił, ze nie będziemy się więcej spotykać. Uzasadnił to tym, że są jakieś plotki na mój i jego temat i on tego nie chce. Przepłakałam 5 dni. Potem on się odezwał, że tęskni, ze żałuje i żebym mu wybaczyła. Bardzo chciałam mu wybaczyć, nie pamiętam kiedy tak tęskniłam...no więc wybaczyłam. Akurat byłam przed wyjazdem więc spotkaliśmy się dopiero po 3 dniach. Przyjechał od razu po pracy bo tak tęsknił, rzucił się na kolana z bukietem róż. Oczywiście został na noc. Kolejnego dnia nie mogłam się z nim spotkać gdyż od dłuższego czasu byłam już umówiona na spotkanie. Nalegał i prosił kilka razy, ale musiałam mu obiecać, ze niedziele całą spędzimy razem i mu to wynagrodzę. W niedziele kiedy wstałam napisałam smsa (bez odpowiedzi), zadzwoniłam raz i drugi, raz odrzucił a drugi wcale nie odebrał. Napisałam więc kolejnego smsa na którego odpowiedzią było, że jest idiotą który nie wie czego chce i on rezygnuje z tej szansy i ze mnie na zawsze. Poczułam się koszmarnie. Nawet teraz to boli fizycznie. Przedwczoraj spotkałam się z przyjaciółkami i doszły mnie słuchy, ze koleś z którym się spotykałam widuje się z jakąś dziewczyną z miejscowości obok. Napisałam mu więc smsa tylko z nazwą miejscowości i znakiem zapytania. Zrobiłam to bo bardzo chciałam znać powód jego nagłej zmiany zdania.
No i tu się zaczęło. Rano ok 9.00 dzwoni mój tel, kiedy odebrałam dostałam litanią obraźliwych słów i gróźb. okazało się, że to jego "poprzednia" laska. Celowo ujęłam to słowo w cudzysłów, gdyż okazało się, ze oni cały zcas byli ze sobą. Wyprowadził się od niej owszem ale na 2 tyg. i to dlatego, ze ona go wywaliła z domu za pisanie do mnie :( wyjaśniłam jej sytuacje, ze nie miałam pojęcia o tym, że ze sobą byli. Umówiłyśmy się na spotkanie. Przyjechałam do jej mieszkania. Wypiłyśmy kilka drinków. Okazało się, ze oszukiwał nas obie. Te same słowa, te same obietnice. Mi mówił, że nie ma z nią nic wspólnego a jej, ze ja to tylko koleżanka i to ja za nim latam i jestem natarczywa. Poczekałyśmy na niego. Zdziwił się strasznie....na dowód miałam jego koszulkę do spania.
Nie tłumaczył się mi....w sumie mogłam się tego spodziewać. Biegał za nią, prosił, tłumaczył. Mnie olał. Niby wiedziałam, ze tak może być, ale jak to cholernie boli!!!!!!!!!!!!!
Serce mi pęka, boli każdy centymetr ciała. Nie pamiętam kiedy się tak zakochałam. Tak nie chciałam mu zaufać, a kiedy to zrobiłam okazało się, ze bardziej nie mógł mnie zranić. Obiecał wesprzeć mnie w tym trudnym momencie mojego życia...w ogóle tyle mi obiecywał. A tu okazało się, że byłam po prostu intruzem :( nie mogę tego przeżyć. czuję się nic nie warta, niepotrzebna i niekochana. Tylko moje dziecko jeszcze trzyma mnie przy zdrowych zmysłach. Nie wiem jak się zachowywać. Nie umiem pracować, opuściłam zjazd na uczelni bo nie spałam całą noc, nie byłam w stanie prowadzić auta. Tak bardzo go nienawidzę za to co mi zrobił a jednocześnie tęsknie...bardzo, bardzo tęsknie :( a przed oczami ma jego spojrzenie. Dodam jeszcze, ze wychodząc powiedziałam "to co Paweł do niezobaczenia" na co on, że ma nadzieję :cry: :cry: przysięgam nie daję rady....a tak chciałabym się ogarnąc...mam tyle obowiązków mam dziecko, więc mam dla kogo...tylko co z tego, ze o tym wiem jak nie umiem :(
Avatar użytkownika
kochamslonko
 
Posty: 33
Dołączył(a): 6 lis 2011, o 19:19

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez andrzej83 » 6 lis 2011, o 20:32

Witam :pocieszacz: Wiem jak to boli, przeżyłem coś bardzo podobnego, tylko w dłuższym okresie i bardzo długo nie mogłem się otrząsnąć, wiem jakie to trudne a za razem głupie, bo też chciałem powrotu.
Jednak wreszcie nadszedł moment w którym sobie przetłumaczyłem, zrozumiałem jak mam żyć, oczywiście, nie o było się bez pomocy forum, może za nim na tym wylądowałem i do dziś dziękuje ludziom, którzy mi pomogli. A i tutaj odczuwam wsparcie.
A ty jak sama piszesz, masz dla kogo walczyć, ja myślałem że nie mam, ale okazuje się że też mam dla kogo.
Musisz wybaczyć, choć wiem że nie zapomnisz, musisz zrozumieć że to koniec związku, ale i to jak on z tobą postąpił?.
Czy potrafiła byś mu wybaczyć, tak dosłownie?, bo to będzie w tobie. Jaka przyszłość by cię czekała z takim człowiekiem?. Bez skrupułów was obie oszukiwał. Wiem że to słowa, ale czas jest twoim sprzymierzeńcem, więc daj go sobie i staraj się zająć myśli, sobą i synem, bo to jest najważniejsze jak sama o tym wiesz. A na pewno ci się uda. :P :kwiatek:
Avatar użytkownika
andrzej83
 
Posty: 1248
Dołączył(a): 30 wrz 2011, o 13:35
Lokalizacja: Warszawa

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez kochamslonko » 6 lis 2011, o 21:07

Dziękuję za tę odpowiedź...niby kilka zdań a już jakoś lżej.
Wiem, ze nie potrafiłabym mu wybaczyć...ale gdyby teraz się odezwał to dałabym mu kolejną szansę....wczoraj siedząc tam i patrząc na nich przeżywałam prawdziwy horror. Choć to ją zdradzał ze mną mimo, mimo, że jej dziecko mówiło już do niego tato!!

W pewnym momencie wyprowadził ją na siłe bo nie chciała z nim wyjśc porozmawiać na osobności. Boże co ja wtedy czułam!!! Chyba wszystko co możliwe a najbardziej to.....jej zazdrościłam. Chciałam być na jej miejscu. Mimo, ze zrobił to niedelikatnie, ale w końcu to jej się tłumaczył....i ją prosił. A ja tam zostałam. Niepotrzebna.
Wtedy zwątpiłam czy to był dobry pomysł, ze się w ogóle na to zdecydowałam, na tę konfrontację. Chciałam jednak jej udowodnić, ze to co się dzieje to nie moja wina.
Może jednak też spodziewałam się, tzn. miałam w głębi duszy nadzieję, ze wszystko potoczy się inaczej. Już nie wiem....
Wiem, ze jestem głupia, jak można chcieć dać się poszarpać. Ale to mnie chyba w nim najbardziej pociągało. Temperament, osobowość i nieprzewidywalność....głupie, wiem, wiem.
Avatar użytkownika
kochamslonko
 
Posty: 33
Dołączył(a): 6 lis 2011, o 19:19

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez andrzej83 » 6 lis 2011, o 21:31

Myślę że nie jesteś głupia, każdy popełnia błędy i nie masz co obwiniać siebie. :pocieszacz: :bezradny:
Konfrontując się z nimi, to twój bardzo dobry ruch. Tak uważam bo będzie ci lepiej to zrozumieć, choć wiem jak boli.
Ja jak chciałem powrotu do byłej, to z nią się spotkałem, nawet się całowaliśmy, jednak jak zadzwonił ten drugi i ona z nim rozmawiała, to jakbym w łeb dostał. Wytrzymałem tak 2 spotkania i choć to bardzo bolało, zrozumiałem że to nie ma sensu. Po czasie wiem że słusznie postąpiłem, choć i wiem że była jest teraz sama i czasem coś napisze do mnie, to ja już tylko jej odpiszę, nawet nie liczę na spotkanie i tego nie proponuję. Już miała nie jedną szansę, wystarczy. A ja nauczyłem się żyć, choć nie powiem że nie wracam czasem myślami, bo wracam, 6 lat, jest co wspominać
Avatar użytkownika
andrzej83
 
Posty: 1248
Dołączył(a): 30 wrz 2011, o 13:35
Lokalizacja: Warszawa

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez kochamslonko » 6 lis 2011, o 21:52

Tak. Poniekąd też dlatego tam pojechałam. Chciałam mu pokazać, ze nie jestem głupią laską którą nagle ot tak potraktuje jak zepsutą zabawkę. Mam uczucia i może dobrze, ze o tym się dowiedział. Nigdy nie byłam zbyt wylewna więc może mu to dokuczało. Tak czy inaczej miałam również swego rodzaju satysfakcję z faktu, ze dałam mu nauczkę. Wolałabym żeby to się zakończyło inaczej, bardziej na moją korzyść, ale masz rację...teraz naprawdę wiem już co myśleć. Wiem też, ze on nigdy się nie zmieni bo ma 25 lat a jest już po rozwodzie i swoją zonę zostawił dla tej obecnej a obecną zdradzał ze mną. Więc zwyczajnie taki typ :cry: :cry: a miał być ideałem :( :( :( szkoda tylko, że mimo przeczuć zaufałam mu i pokochałam...dzisiaj czuje się jak roślina. Nawet mi się oddychać nie chce. Modlę się tylko by jutro było choć odrobinę lepiej.

No tak, faktycznie 6 lat to szmat czasu. Wiesz ja bym zrobiła to samo. Do tej pory niewiele okazywałam uczuć. Teraz jednak uznałam, ze mi to na dobre nie wychodziło....w zasadzie teraz tez nie wyszło, ale przynajmniej mam poczucie, ze zrobiłam wszystko żeby ten związek ratować. Wyznałam mu dosłownie wszystko zanim powiedział ostatecznie zegnaj. Bardziej fer nie mogłam być...tak przynajmniej mi się wydaje. Mimo, ze ostatecznie dałąm mu popalić i mam wrażenie, ze obwinia mnie aktualnie o to, ze rozwaliłam mu życie...pewnie zapomniał, ze to było na jego życzenie i on zrobił mi dokładnie to samo.
Avatar użytkownika
kochamslonko
 
Posty: 33
Dołączył(a): 6 lis 2011, o 19:19

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez andrzej83 » 6 lis 2011, o 22:06

No masz rację ja czułem wtedy dokładnie to samo, na pewno dojdziesz do siebie, ja może trudniej to przeszedłem, bo nie mam tu nikogo, więc nie obyło się bez proszków, bo już byłem i wyglądałem jak warzywo. Dziś jest dobrze choć odrobinkę jeszcze muszę się podtuczyć. :P Mądra z ciebie dziewczyna, więc na pewno z dnia na dzień będzie coraz lepiej. :kwiatek:
Avatar użytkownika
andrzej83
 
Posty: 1248
Dołączył(a): 30 wrz 2011, o 13:35
Lokalizacja: Warszawa

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez kochamslonko » 6 lis 2011, o 22:26

Ale jak to nie masz nikogo?
No niestety u mnie też nie obchodzi się bez uspokajaczy bo moja szczęka już nie daje rady :) od szczękościsku już boli mnie kręgosłup, głowa i chyba nawet zatoki. Pomijając fakt, że ledwo mówię....tak czy siak to boli najmniej.
Dziękuje Ci za te mile słowa. To dużo znaczy jak człowiek przestaje całkowicie wierzyć w to, że dla kogokolwiek jeszcze coś znaczy...łącznie z sobą samym. Odkąd pamiętam wszyscy faceci mojego życia mnie zostawiali. Począwszy od ojca, poprzez pierwsza miłość a skończywszy na Pawle.
Trzeba iść chyba spać...2 doba bez snu też nie wpływa pozytywnie na myślenie.....
Avatar użytkownika
kochamslonko
 
Posty: 33
Dołączył(a): 6 lis 2011, o 19:19

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez andrzej83 » 6 lis 2011, o 22:43

Rodzina jest bardzo rozrzucona, od kilku ładnych lat lat jestem tu gzie jestem. Mam znajomych, ale to nie to samo, tym bardziej że mam bardzo długie noce, do dziś i nic nie wróży by było inaczej, już się przyzwyczaiłem. :P No i może mam pieska, daje ni dużo radości.
Ja wiem jak ważne jest miłe słowo w obecnej sytuacji. Przecież ja też go potrzebowałem. :kwiatek: :cmok:
Avatar użytkownika
andrzej83
 
Posty: 1248
Dołączył(a): 30 wrz 2011, o 13:35
Lokalizacja: Warszawa

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez Bianka » 6 lis 2011, o 23:35

Słonko miałam kiedyś takiego faceta, wielka miłość, pierwsza...jak się okazało nie byłam jedyna, rozstaliśmy się...minęło 9 lat! on ma żonę i dziecko i tą żonę zdradza:/ nie wiem czy ona wie czy nie...ale współczuję jej, taki facet się nie zmienia i życie z takim przerąbane...powiedział, że z tego się nie wychodzi, to choroba, uzależnienie itp
Wiesz tacy faceci potrafią rozkochać, bo znają się na kobietach, nieustannie "ćwiczą" ;) może więc to nie prawdziwa miłość a złudzenie...bo on nie jest tym kim myślałaś, że jest:( pomyśl, że będąc z nim nigdy nie mogłabyś być go pewna, a pewnie kiedyś dowiedziałabyś się, że znowu ktoś jest...tak się nie da żyć:/
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez ambrela » 6 lis 2011, o 23:58

Oj... straszne jest to, że tak jak kiedyś gdzieś przeczytałam mamy czasem tendencję do zakochiwania się nie dokładnie w samym człowieku, ale w naszym o nim wyobrażeniu. Bo tak naprawdę to ten facet był chamem i oszustem i absolutnie nie ma co za nim tęsknić! A Ty tęsknisz za tymi wszystkimi pięknymi chwilami i bajkami, które Ci opowiadał. Ja Cię rozumiem, sama to przechodziłam i to nawet razy co najmniej ze 2. Ale teraz wiem, że warto sobie właśnie uświadomić prawdziwą naturę tychże... I wiem, że jak tylko dasz sobie trochę czasu, to nie tylko zrozumiesz to w główce( bo tam na pewno już zostało to rozumiane :) )ale i poczujesz w sercu, że nie warto i ból minie i to wszystko się skończy. Tylko właśnie trzeba sobie dać czas i szansę na ogarnięcie.

A już na pewno nie warto siebie obwiniać za stan rzeczy. To, że zostałaś tak wstrętnie potraktowana, to jest wina tylko i wyłącznie tego kretyna (inaczej nie potrafię tego nazwać). Ciężko jest żyć podejrzewając nieustannie kogoś o nieuczciwość, to też zaufałaś i nie powinnaś mieć do siebie pretensji.

Oby jutro było lepiej :kwiatek:
Avatar użytkownika
ambrela
 
Posty: 177
Dołączył(a): 4 wrz 2011, o 20:39

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez ewka » 7 lis 2011, o 08:51

Wiem, że boli i bardzo współczuję... ale chyba lepiej dla Ciebie na później (bo teraz chyba tego jeszcze nie dostrzegasz), że nie musisz żyć z takim niepoważnym gościem. Szczeniakiem nawet rzekłabym.

Dasz radę Kochana! Czas Ci pomoże.


:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez kochamslonko » 7 lis 2011, o 08:52

Andrzej ja bym powiedziała, ze mi znajomi bardzo pomagają i wspierają mnie w tych dołkach, ale nie ukrywajmy, każdy ma swoje życie, swoje sprawy i rodziny. Nikt nie będzie żył moimi problemami całe dnie a ja niestety nie radzę sobie totalnie. Z resztą ja jestem osobą, której raczej cięzko przyznać się otwarcie, że tak cierpi. Typowy rak, na wierzchu skorupa a w środku miękka jak gąbeczka :(

Bianka masz rację....on nie jest tym za kogo go miałam. Być może kiedyś się z tym pogodzę, tak czy inaczej te "złudzenia" dawały mi mnóstwo siły. Wierzyłam w niego, naprawdę. Wierzyłam, ze jest dobrym człowiekiem, ze mu na mnie zależy i że nareszcie będę szczęśliwa z kimś na kim mi zależy, bo przecież "zależało" i jemu. Po pierwszym rozstaniu nawet do głowy mi nie przyszło, ze chodzi o inną. Myślałam, że robi to celowo żebym wreszcie pokazała mu czy mi zależy czy nie. Owszem zapytałam go czy powinnam go prosić o pozdrowienie jego byłej, ale od razu mnie zaatakował, że on nie jest człowiekiem który zmienia kobiety jak rękawiczki i nie potrafi tak celowo ranić a ja jestem jego 3cią kobietą w życiu. Uwierzyła rzecz jasna. Mało tego wyznałam mu jak bardzo jest dla mnie ważny. Tym bardziej czuję się jak oszukana idiotka :(


Abrela
liczę na to o czym piszesz....że zrozumiem to szybko, faktycznie gdzieś tam wiem, ze nie wart jest tego....tylko no właśnie, co z tego, że wiem. Gdzie się nie ruszę wszystko mi się kojarzy. Nawet dzisiaj mam szkolenie w mieście w którym mieszka i nie wyobrażam sobie tego. Nie śpię od 5 bo boję się tam jechać. Mało tego siedziba mojej firmy jest zaraz koło jego mieszkania...czy to nie ironia losu? Zawsze kiedy myślę, że wreszcie będę szczęśliwa, dzieje się coś strasznego...takiego, że wbija mnie w ziemię.


Ale powiem Wam, że kiedy obudziła się....miałam przez ułamek sekundy przebłysk, ze wszystko się jakoś ułoży. To była moja pierwsza pozytywna myśl od tygodnia. Może dzięki temu, że wczoraj mogłam się tu wygadać, a moze wypłakałam już tyle łez, że więcej bolu z siebie nie wycisnę. Ale dobrze było choć tą "dobrą" chwileczke mieć w ciągu dnia.
Avatar użytkownika
kochamslonko
 
Posty: 33
Dołączył(a): 6 lis 2011, o 19:19

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez kochamslonko » 7 lis 2011, o 09:02

ewka przyjaciółki też mi tłumaczą, ze lepiej teraz niż później by to miało wszystko wyjść. Przecież ja mało nie zgodziłam się na to by się do mnie wprowadził! A mieszkał z tamtą. Miałby dwa gniazdka, 2 dzieci a my byśmy żyły w złudzeniu. Choć ona wiedziała o mnie, domyślała się, ale myślała, ze to ja za nim latam i ja nalegam. Nie miała pojęcia jak wygląda prawda.
Niby lepiej być samej niż z kimś takim, ale ja się okropnie boję się samotności. Całe życie patrzyłam na siebie przez pryzmat facetów. Chyba nigdy nie byłam dłużej sama. Kiedy jestem sama nienawidzę siebie. W ogóle nie lubie być sama ze sobą nawet myjąc naczynia. W sumie teraz to się zastanawiam, czy może właśnie nie dlatego odemnie uciekają....bo coś ze mną nie tak. Bo jeśli chodzi o wygląd nie mam sobie nic do zarzucenia, studiuję, pracuję, mam swoje mieszkanie i samochód. A mimo to siebie nie lubię...a tak jest tylko wtedy gdy jestem sama :roll: :cry:
Avatar użytkownika
kochamslonko
 
Posty: 33
Dołączył(a): 6 lis 2011, o 19:19

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez ewka » 7 lis 2011, o 09:10

kochamslonko napisał(a):Całe życie patrzyłam na siebie przez pryzmat facetów.

To fatalnie Kochanie! Myślę, że dobrze byłoby się tym zająć bliżej.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Rozwód, nowa miłośc i zdrada :(

Postprzez woman » 7 lis 2011, o 10:49

Kochamslonko, bardzo mocno Cię przytulam. Wiem przez co przechodzisz, sama przeszłam podobne piekło.
Dużo czasu zajęło mi przejrzenie na oczy, bo klapki miałam jeszcze długo.
Tak to już jest, że na początku ból przesłania wszystko, zdrowy rozsądek, zdolnośc logicznego myślenia, a z tęsknoty przebaczyłoby się niemal wszystko.
Jednak pamiętaj, że nie warto, pseudoksiążę okazał się zwykłym krętaczem i draniem....durniem dla którego nie warto uronić jednaj łzy. Pomyśl o sobie, o dziecku, czy chciałabyś dla Was przyszłości z tym człowiekiem?
Nie mówię że już, zaraz, ale z czasem będzie coraz lżej, trzeba zająć się sobą, dzieckiem, pomyśleć o wyjazdach, sporcie, czymkolwiek, żeby tylko zająć myśli.
Będzie dobrze :) :kwiatek2: :slonko:
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 300 gości