Teściowa - udusiłabym ją gołymi rękami

Problemy z partnerami.

Teściowa - udusiłabym ją gołymi rękami

Postprzez szyszka » 21 maja 2011, o 02:43

Tak właśnie się czuję. Jesteśmy w związku już 8 lat, wiele przeszliśmy, bardzo wiele... nawet to najgorsze już za nami, ale jesteśmy razem i chcemy być. Postanowiliśmy za parę miesięcy wziąć ślub. Niestety nasza decyzja znów wywołała przez wiele miesięcy uśpioną burzę problemów między mną a moją przyszłą teściową. Nie mogę na nią patrzeć, w każdym jej wyrazie twarzy widzę fałszywość i złośliwe podejście do mnie. Mam jej serdecznie dość.

Cały problem polega na tym że mieszkamy pod jednym dachem już 4 lata. My na piętrze, ona na parterze. W tym czasie zrobiliśmy remont, kupiliśmy meble, mamy dwa piękne rasowe koty. Zawsze się do nas wtrącała... to znaczy do mnie... uważa że powinnam być dla jej syna gosposią a nie partnerką na dodatek bez życia towarzyskiego.

Rok temu uniosłam się dumną i wyprowadziłam się na parę miesięcy, po tym jak wróciłam od koleżanki o 23, a ona czekała na mnie w domu z pretensjami, że się szlajam nie wiadomo gdzie i z kim, i że ona takiego czegoś nie będzie tolerować i to jest JEJ DOM i mogę się wyprowadzić jak mi nie pasuje. Ale po pasu miesiącach M. przekonał mnie, że będzie inaczej, że się nie będzie wtrącać. Stanął po mojej stronie i nawet nie wchodziła do nas na piętro.

Do momentu jak M tydzień temu oznajmił jej że mamy zamiar się pobrać bo myślimy o dziecku. Wtedy dostał warunek albo ślub ze mną albo dom. I znów zaczęła cyrk z czepianiem się o wszystko. Boję się znów przez to przechodzić. M. jest przy mnie i chce ślubu, byliśmy już po mój akt urodzenia i tylko czekamy do przyszłego tygodnia żeby jechać do wybranego przez nas Urzędu Stanu Cywilnego. Jak już ustalimy datę w Urzędzie to chyba ją krew zaleje! Właściwie nie przejmuję się że nie będziemy mieć gdzie mieszkać, bo moi rodzice są dla mnie ogromnym wsparciem i mogą nam udostępnić ich stare mieszkanie w bloku które jest właściwie moją własnością, a oni zamieszkają w ich wymarzonym zakopanym gdzie właśnie kupili letniskowe lokum, albo udostępnią nam dom po Cioci o który dbają... ale nie o to chodzi... :( po remoncie jest wszystko zrobione jak chcieliśmy. Ściany, meble na wymiar, łazienka... czegoś takiego nie da się przenieść... a wkład finansowy ogromny. No i do tego nasze plany... że już mamy wszystko i teraz pragniemy założyć rodzinę :/ Mam tego człowieka serdecznie dosyć i błagam uspokójcie mnie jakoś...
Avatar użytkownika
szyszka
 
Posty: 131
Dołączył(a): 28 lut 2009, o 21:49
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez Jaga82 » 21 maja 2011, o 10:19

Witaj szyszko!
Jak to mówią-z rodziną najlepiej na zdjęciu. Teściowej się nie wybiera. Masz szczęście, że Twój M. jest po Twojej stronie i nie widzi problemów tam, gdzie ich nie ma lub tam, gdzie widzi je jego matka. Prawda stara jak świat-młodzi nie powinni mieszkać z rodzicami, czy to przed czy po ślubie. Fajnie, że macie alternatywę i nie musicie na siłę mieszkać z teściową. Osobiście nie zastanawiałabym się ani minuty co zrobić, tylko spakowałabym rzeczy i wyprowadziła się z JEJ DOMU (będzie to podkreślać przy każdej większej kłótni-tak mi się wydaje). Rozumiem Twój żal dotyczący 'zmarnowanych' pieniędzy włożonych w remont, zakup mebli itp. Ale czy zdrowie i spokój psychiczny warto przeliczać na złotówki? Może Twoi rodzice Wam jakoś pomogą w urządzaniu się na nowo? A może jednak większość rzeczy, które macie można przenieść do nowego domu i tam z nich korzystać? Pozdrawiam
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez smerfetka0 » 21 maja 2011, o 11:12

niestety nie zmienicie juz nic w zachowaniu tesciowej i tego jaka jest. beda chwile ciszy a pozniej znowu burze.

przemyslcie i przekalkulujcie dokladnie wasza wyprowadzke tym bardziej ze macie gdzie, i najlepiej zaczac jak najszybciej przygotowania. meble na pewno da sie przeniesc nawet jak sa na wymiar. no chyba ze sa 'za wysokie' chociaz raczej nie?

moze mieszkanie dzieki rodzicom jest w dosc dobrym stopniu i nie potrzeba remontow? pomalujecie sciany przeniesiecie meble i przyzywczaicie sie...


swoja droga... mieszkacie 4 lata razem, chyba remontow zaraz po zamieszkaniu nie zaczeliscie? to kiedy ta sytuacja sie zaczela z tesciowa? planowaliscie mieszkac z jego rodzicami ze nie zalowaliscie na remonty??

tak tylko pytam :) nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem.

ale jestem wrecz pewna ze sytuacja z nia sie juz nie zmieni.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez caterpillar » 21 maja 2011, o 14:13

Szyszka mysle podobnie jak dziewczyny no zostaje Ci albo sentyment do rzeczy materialnych albo wolnosc

mysle ,ze warto rozpatrzec mozliwosci wyprowadzki i zaczac malzenstwo na swoim i na swoich zasadach

powodzenia!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Sinusoida » 21 maja 2011, o 14:35

Tak w ogóle to kompletnie nie kumam dlaczego mając inne opcje (mieszkanie, które praktycznie jest Twoje) postanowiliście zamieszkać w domu jego rodziców... No ale jeśli już się stało, jak się stało to zgadzam się z dziewczynami. Lepszy własny kąt, może mniej urodziwy, z meblami nie na wymiar ale ze spokojem psychicznym. Taka teściowa to potrafi zniszczyć małżeństwo skutecznie i niejako - mimochodem. Nie wato ryzykować takiego zakończenia z powodu mebli na wymiar. Takie moje zdanie. Wydaje mi się jednak, że oczekujesz od nas czegoś innego. Tzn. uspokojenia by jakoś przetrwać ten kryzys i jednak się nie wyprowadzać. Niestety nie bardzo potrafię Ci to dać, tak szczerze. Mogłabym oczywiście napisać, że spróbujcie porozmawiać, ustalić zasady, niech Twój narzeczony wyznaczy matce granice i zażąda powstrzymania się od komentarzy itd. Ale dość sceptycznie widzę skuteczność takiego rozwiązania sprawy. Życzę Ci więc dużo siły i wytrwałości. Mam nadzieję, że podejmiecie słuszną dla Was decyzję. :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez biscuit » 21 maja 2011, o 17:13

taka hipoteza
że problem faktycznie leży między Tobą i narzeczonym
choć pozornie między Tobą a teściową

że skoro macie inne alternatywy miejsc zamieszkania
NAJISTOTNIEJSZĄ rzeczywistą przyczyną pozostawania pod jednym dachem
razem z teściową
nie są inwestycje poczynione w obecnym mieszkaniu

ALE

niechęć Twojego narzeczonego do wyprowadzki z jego domu rodzinnego
z określinych przyczyn

bądź też wprowadzenia się do mieszkania będącego własnością Twoją bądź Twoich rodziców
również z określonych przyczyn

a Ty podświadomie w jakiś sposób uległaś czy też podporządkowałaś się
jego preferencjom

jak napisałam, to tylko hipoteza
związana z faktem
że jest to jednak JEGO MATKA
a alternatywne mieszkania nie są jego własnością

bo trudno mi sobie wyobrazić
jakie Ty możesz mieć korzyści z mieszkania tam
poza standardem lokalu
a uciążliwości wynikające z kontaktów z teściową
wydają się spektakularne

i jeszcze nasunęły mi się pytania:
czy Twój narzeczony jest JEDYNAKIEM?
i co z jego OJCEM a Twoim przyszlym teściem?

pzdr!
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Sinusoida » 21 maja 2011, o 17:27

Otóż to... Słuszna uwaga, gratuluję odwagi biscuit.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez biscuit » 21 maja 2011, o 17:47

---------- 17:38 21.05.2011 ----------

szyszka napisał(a): Rok temu uniosłam się dumną i wyprowadziłam się na parę miesięcy, po tym jak wróciłam od koleżanki o 23, a ona czekała na mnie w domu z pretensjami, że się szlajam nie wiadomo gdzie i z kim, i że ona takiego czegoś nie będzie tolerować i to jest JEJ DOM i mogę się wyprowadzić jak mi nie pasuje. Ale po pasu miesiącach M. przekonał mnie, że będzie inaczej, że się nie będzie wtrącać. Stanął po mojej stronie i nawet nie wchodziła do nas na piętro.

również ten fragment Twojej wypowiedzi wydaje mi się być poparciem dla mojej hipotezy

rok temu wyprowadziłaś się SAMA z tamtego domu aż na parę miesięcy
a Twój narzeczony został jednak w domu rodzinnym

ważny wydaje mi się ten fakt
że nie szukaliście RAZEM miejsca WSPÓLNEGO zamieszkania
tylko ty SAMA znalazłaś sobie inne

nie zapomnij szyszko
że to tylko HIPOTEZA

---------- 17:47 ----------

Sinusoida napisał(a):gratuluję odwagi biscuit.

dziękuję Sinusoido

ale ciekawi mnie
dlaczego moją wypowiedź uważasz za odważną?
bo ja nie czuję, żebym przemogła jakiś strach

czy chodzi Ci o strach przed zrobieniem przykrości szyszce
poprzez wysunięcie hipotezy
która przesuwa problem z teściowej
na relację pomiędzy szyszką a narzeczonym?

że może to być wypowiedź postrzegana jako ANTYWSPARCIOWA?
czyli dolewająca oliwy do już i tak świetnie roznieconego ognia?

taki off top
:D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Sinusoida » 21 maja 2011, o 18:21

biscuit napisał(a):
Sinusoida napisał(a):gratuluję odwagi biscuit.

dziękuję Sinusoido

ale ciekawi mnie
dlaczego moją wypowiedź uważasz za odważną?
bo ja nie czuję, żebym przemogła jakiś strach

czy chodzi Ci o strach przed zrobieniem przykrości szyszce
poprzez wysunięcie hipotezy
która przesuwa problem z teściowej
na relację pomiędzy szyszką a narzeczonym?

że może to być wypowiedź postrzegana jako ANTYWSPARCIOWA?
czyli dolewająca oliwy do już i tak świetnie roznieconego ognia?

taki off top
:D


Chodziło mi oto, ze taka hipoteza jest dość odważna. Już mówię dlaczego. Mnie też zaniepokoił motyw relacji szyszki z narzeczonym, a raczej tego, że się nie wyprowadził razem z nią. Nie chciałam jednak dolewać oliwy do ognia - to raz. A dwa - mam małą alergię na mamisynków więc uznałam, że być może stąd mi się to nasunęło. W końcu szyszka napisała, że facet wstawia się za nią więc uznałam, ze to pewnie w mojej głowie coś się zrodziło i nie ma co martwić szyszki, skoro i tak jest podłamana... Można uznać, że wykazałam się tchórzostwem, tymczasem rozważenie takiej ewentualności (problemu także z narzeczonym a nie tylko z teściową) wydaje mi się rozsądne. No i jak napisał to ktoś inny to zdałam sobie sprawę, ze może coś w tym jest i nie jest to tylko kwestia moich subiektywnych odczuć, będących konsekwencją własnych doświadczeń.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez biscuit » 21 maja 2011, o 18:31

Sinusoida napisał(a): No i jak napisał to ktoś inny to zdałam sobie sprawę, ze może coś w tym jest i nie jest to tylko kwestia moich subiektywnych odczuć, będących konsekwencją własnych doświadczeń.

wg mnie
dzielenie się swoimi subiektywnymi odczuciami
oraz własnymi doświadczeniami
jest jednym z celów tego forum
wymienionym zresztą w 1 punkcie regulaminu

"dzielenie się osobistym doświadczeniem, przydatnymi informacjami, nadzieją, siłą i mądrością, emocjami i uczuciami, pomysłami rozwiązań, przykładami skutecznego radzenia sobie"

dlatego wg mnie jest to ok
napisać otwarcie o swoim spojrzeniu na sprawę
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez limonka » 21 maja 2011, o 19:08

szyszko pamietam twoje wczesniejsze wpisy...widze ze problem znow wyplynal...dziweczyny dobrze radza spokoj ducha wazniejsze niz stracone finanse...tym bardziej ze masz gdzie zamieszkac. nie rozumiem tylko po co wkladaliscie kase w cos co nie jest wasze. pozdrawiam!
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez smerfetka0 » 21 maja 2011, o 20:43

szyszka, i wyobraz sobie taka sytuacje - 4 lata wspolnego mieszkania i ciagle jest to samo z tego co wnioskuje, nerwy cie zjadaja przez nia


a przeciez planujecie dziecko....


i teraz odpowiedz sobie na pytanie: Jak sie bedzie wychowywalo dziecko w domu nalezacynm do tej kobiety, ktora zapewne wie lepiej, w tym przypadku wychowala juz swoje dzieci takze ty nigdy nawet jak bys chciala jej nie dorownasz bo bedzie miala argument ze ona swojego doswiadczyla. Hmmmm???? wyobraz sobie ten placz dziecka w nocy jak probujesz zaradzic a ona ci sie wchrzania na gore ze swoimi teoriami nie dajac robic swojego.. masz jeszcze jakies watpliowsci???

przeciez bedzie tylko gorzej.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez szyszka » 21 maja 2011, o 21:41

Nie wszystko jest takie proste, a dużo bardziej skomplikowane... po za tym wprowadziłam Was dziewczyny w błąd, bo w tej chwili mamy alternatywy mieszkaniowe, ale jeszcze parę miesięcy temu ich nie było. Moi rodzice zakupili letniskowe mieszkanie w Zakopanym w styczniu (dlatego też mama mówi mi żebym się nie martwiła bo oni się mogą się też wyprowadzić tam na stałe), a Ciocia zmarła w lutym to też dom po niej został pusty, ale nie ma załatwionych jeszcze żadnych formalności to też rodzice się jedynie opiekują tym domem, a my już wtedy byliśmy po remoncie. Rok temu wyprowadziłam się z dnia na dzień i Michał chciał wyprowadzić się ze mną, niestety przez ten okres czasu nie udało nam się znaleźć żadnej alternatywy na szybko, a dla nas nie w grę chodzi tylko mieszkanie, ale i przeniesienie firmy :/ Prowadzimy sklepik internetowy i w grę wchodziło by wynajęcie magazynu lub znalezienie domu, bo sam towar na strychu zajmuje nam powierzchnię 100m2.

Nie ukrywam, że całym sercem wierzyłam, że będzie lepiej (bo jakiś czas było). Nie znam się i nie mam na celu być złośliwa, ale sądzę że ta kobieta jest niepoczytalna. Niestety nigdy nie poznałam teścia, ale wydaje mi się że dobrze bym się z nim rozumiała. Odszedł od niej po 5 latach małżeństwa, a 15 lat temu zmarł :( w tej chwili jest z facetem 21 lat młodszym od siebie, ale i on rzadko bywa w domu, bo wyjeżdża co chwila na paro tygodniowe pracę w różnych miejscach polski.

Dziś rano byłam prawie nieprzytomna z niewyspania, bo nerwy nie pozwalały mi zasnąć, ale teraz jestem dużo spokojniejsza. Przeczytałam wszystkie wypowiedzi i jestem po długiej i spokojnej rozmowie z moją mamą która zapewniała mnie, że będziemy mieć wsparcie moich rodziców co do mieszkania, ślubu czy cokolwiek wyniknie, więc co będzie to będzie. A więc niech sobie teściowa mówi co chce i robi co chce, a ja nie muszę jej słuchać i się przejmować, po prosu zostanie sama i tyle. Łatwo powiedzieć trudniej zrobić, ale damy radę prawda? Będę się starać z waszą pomocą być twardsza. Zrobiłam też coś co chyba każdej kobiecie poprawiło by humor, wybrałam sukienkę do ślubu, dokładnie taką jaką sobie wymarzyłam.

Z teściową nie zamierzam rozmawiać na temat ślubu i mam nadzieję że nigdy nie będę musiała.
Avatar użytkownika
szyszka
 
Posty: 131
Dołączył(a): 28 lut 2009, o 21:49
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez Cacanka » 22 maja 2011, o 19:57

ile masz lat Szyszka?

i pochwal się kiecką...:D
Avatar użytkownika
Cacanka
 
Posty: 158
Dołączył(a): 30 paź 2009, o 10:48

Postprzez szyszka » 22 maja 2011, o 20:33

za miesiąc skończę 26 lat ;)

fason dokładnie taki jak na zdjęciu
Obrazek

ale jest uszyta z takiego materiału jak na zbliżeniu poniżej


Obrazek
tylko białego
Avatar użytkownika
szyszka
 
Posty: 131
Dołączył(a): 28 lut 2009, o 21:49
Lokalizacja: Jaworzno

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 160 gości