wyrwię sobie serce - wtedy znajdę wyjście

Problemy z partnerami.

wyrwię sobie serce - wtedy znajdę wyjście

Postprzez żałosna » 2 wrz 2009, o 13:29

Witam
Nie wiem już co mam robić , szukam wszelkich sposobów na „otrzeźwienie”
Wiem , że niektórzy z Was mogą mnie potępić ,ale proszę o zrozumienie
Zawsze byłam wielką strażniczką moralności, jeśli chodzi o zdradę itp.
Niestety BYŁAM . Od 4 miesięcy spotykam się z facetem który ma „żonę” i dziecko ,wiem że łączy ich tylko to kochane dziecko, bo miłość między nimi dawno już wygasła, ona nie spełnia się jako żona, on unika jej i łączą ich tylko rozmowy na temat rachunków lub pieniędzy. Mieszkają razem chyba tylko z powodu dziecka. Nie rozumiem tego , po co tkwić w takim martwym związku ?? On nie ma odwagi żeby od niej odejść , bo to dom jej i jej rodziców, więc gdzie by się podział ? Ciekawe jest to, że ona dowiedziała się o mnie i groziła mi , pisała sms-y że mam się odczepić itp. Nagle wszystko ucichło, ona zero zainteresowania ( nie wierzę że już ją to nie obchodzi ) nie wiem może ona kogoś ma i taki układ jej pasuje a może akceptuje to albo udaje że nie widzi NIE ROZUMIEM , ja na jej miejscu już dawno wyrzuciłabym faceta z domu.
Wiem, jestem naiwną, głupią, idiotką , dałam się wplątać w taki chory związek , nie mam siły żeby z tego wyjść , on mówi że mnie kocha ale sam nie wie jak z tego wybrnąć , ja do nikogo nie czułam tego co do niego , chce z nim być chociaż przeraża mnie wizja naszej przyszłości . Gdybym wiedziała ,że żona o niego dba i naprawdę go kocha wycofałabym się od razu , nie chce niszczyć czyjejś rodziny , tylko pytanie czy on ma tą rodzinę ? Z czasem rodzi się we mnie coraz więcej wątpliwości , może to ja za bardzo wierzę że się uda , Jestem załamana jak nigdy w życiu na własne życzenie, mam ochotę skarać się za to . Po co w ogóle to zaczynałam , nie mam siły już dłużej czekać, walczyć, myśleć i mieć nadzieje a za chwile ją tracić . Nie wiem czy mnie rozumiecie ,może ktoś wleje mi zimny kubeł na głowę ( chociaż wiem że tak łatwo nie będzie ) a może ktoś doda mi nadziei ...za bardzo go kocham żeby tak łatwo odpuścić i za bardzo się boję żeby w to dalej brnąć....
żałosna
 
Posty: 18
Dołączył(a): 2 wrz 2009, o 13:03

Postprzez cvbnm » 2 wrz 2009, o 13:44

ja na takie zmagania mam zwykle jedna rade: zajac sie soba.
jak kochanek w koncu okresli swoja wolnosc, mozna o czyms decydowac.
teraz to tylko taka hustawka ... mysle ze wciaga, bo na pewno duzo emocji pochlania i duzo wymaga ... a i smak owocu zakazanego, czy tez niemozliwego, zdaje sie niezdrowo pozadany...

aby uzdrowic sytuacje, sugeruje zajac sie soba.

nie uzalezniac zycia od tego co facet wybierze.

inwestycja w siebie to wygrana zawsze, niezaleznie od zwiazkow.
inwestycja w faceta moze sie okazac niewypalem.
cvbnm
 

Postprzez żałosna » 2 wrz 2009, o 13:55

Chciałabym bardzo zająć się sobą , zainwestować w siebie ,ale przy każdej okazji myślę o nim, może potrzeba czasu ? Najgorsze jest to że on jest znajomym naszej rodziny i ostatnio dość często nas odwiedza, jest bardzo lubiany , bo jest dobrym i szczerym facetem....on przyjeżdża a ja witam się z nim podając mu rękę i już widzę jego błysk w oku. Już długo tego nie ukryjemy
żałosna
 
Posty: 18
Dołączył(a): 2 wrz 2009, o 13:03

Postprzez cvbnm » 2 wrz 2009, o 13:58

pomysl co mozesz zrobic aby odpoczac od niego. wakacje?
jakis kurs, zeby byc zajeta czyms innym,nie miec czasu?
przede wszystkim, zeby spokojnie z jakiejs odleglosci na to popatrzec.
zeby sie jakos oderwac od tego...

koncentrowanie sie na nim poglebia chyba caly nonsens tej sytuacji... wiec nie jest korzystne.
cvbnm
 

Postprzez tenia554 » 2 wrz 2009, o 14:33

Żałosna,rozumiem że zdarzyło ci się zakochać w żonatym facecie ok.Takie rzeczy się zdarzają i mogą zdarzyć każdemu,ale jak słyszę jaki on biedny ,jego żona go nie rozumie ,on tylko tkwi w tym małżeństwie i jest z nią tylko dla dziecka itd. to wierz mi ciśnienie podnosi mi się na 200/200.Otórz co mają mówić żonaci faceci ,że mają dobrą żonę,że się nudzą bo mają ugotowany obiad,wyprane ciuchy itd. i dużo dużo wolnego czasu.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez ewka » 2 wrz 2009, o 16:09

Nie wiem, dlaczego ŻONA napisałaś w cudzysłowie... skoro to JEST jego żona.
Nie wiem, dlaczego napisałaś, że jest dobrym i szczerym facetem...nie jest, skoro tak gra.


żałosna napisał(a):wiem że łączy ich tylko to kochane dziecko, bo miłość między nimi dawno już wygasła, ona nie spełnia się jako żona, on unika jej i łączą ich tylko rozmowy na temat rachunków lub pieniędzy. Mieszkają razem chyba tylko z powodu dziecka. Nie rozumiem tego , po co tkwić w takim martwym związku ?? On nie ma odwagi żeby od niej odejść , bo to dom jej i jej rodziców, więc gdzie by się podział ?

STANDARD!!!! Każdy żonaty tak śpiewa.
Piszesz, że wiesz... ja sądzę, że wiesz to, co Ci powiedział.

Co dalej? Jeśli w dotychczasowym układzie on ma to, czego chce - nie ma powodu, by to zmienić. Myślę, że powinnaś zdecydowanie określić "albo-albo" i tego się trzymać... jeśli zaczyna Cię coś uwierać. Jeśli nie uwiera - można tak sobie żyć. Zawsze jest jakiś wybór.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez melody » 2 wrz 2009, o 19:16

To ja teraz dopieprzę bo jednego nie rozumiem - DLACZEGO MY KOBIETY SOBIE TO ROBIMY?!?! :(
Czemu widząc obrączkę na palcu mężczyzny, który wchodzi z nami w jakiś układ nie solidaryzujemy się z tą drugą kobietą, tylko dowalamy i jej i sobie?!... :? ... :(

mel.
melody
 

Postprzez ewka » 2 wrz 2009, o 19:22

melody napisał(a):DLACZEGO MY KOBIETY SOBIE TO ROBIMY?!?! :(

BARDZO DOBRE PYTANIE!!!

Ktoś się skusi na odpowiedź?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Filemon » 2 wrz 2009, o 19:30

pytanie poniekąd sugeruje odpowiedź... - bo jesteście kobietami! ;) :lol:
(mała prowokacja :P )

zauważmy, że mężczyźni też "sobie to robią"...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez sikorkaa » 2 wrz 2009, o 19:47

ewka napisał(a):
Ktoś się skusi na odpowiedź?[/color]


ja sie zglaszam! otoz kilka lat temu bylam w swoim 1. powaznym zwiazku - wlasnie z zonatym mezczyzna. byl moja 1. miloscia. podobnie jak u Autorki postu wygladala nasza sytuacja - ich malzenstwo juz dawno tylko na papierze, ale jakos o rozwodzie mowy z jego strony nie bylo. jak mowil nie byl mu potrzebny, a mnie owszem. bo jakos tak niezrecznie sie czulam bedac jego .... kochanka - tak to nalezy nazwac. a dlaczego jej to zrobilam? bo nie czulam, ze jej cos robie. to nie jest tak, ze sie kochali a ja weszlam z butami i jej go zbajerowalam i owinelam wokol wlasnego palca. kochalam go i mam po nim mile wspomnienia.

zreszta jakos niebardzo ozumiem takie pytania i plciowe solidarnosci. ja sie solidaryzuje z tymi, z ktorymi mnie cos laczy - uczucia, wspolne cele, zainteresowania itp. plec nie ma tu nic do tego.
solidarnosc damska rozumiem tu nieco inaczej - np. nie odbije faceta swojej kolezance czy innej kobiecie, ktora z nim zyje (na poziomie uczuc).

a dla Ciebie zalosna mam rade - postaw mu warunki, spytaj co stoi na przeszkodzie by byl Twoj tak calkowicie. dobrym ojcem moze byc i jako rozwodnik. to zaden argument do bycia z kobieta ktorej sie juz nie kocha. jesli zacznie cos krecic to masz pewnosc, ze nie potrafi sie okreslic i tyle. wtedy szkoda zachodu, no bo co Ty z tego bedziesz miala? pomysl o swojej przyszlosci - chcesz byc wiecznie tą drugą?
sikorkaa
 

Postprzez Gaba » 2 wrz 2009, o 19:49

Dlaczego sobie to robimy ? Dobre pytanie... Ja na początek do smiechu i do ...zastanowienia

Facet przychodzi do domu po całonocnej nieobecności .Żona go pyta gdzie był a on na to,że u Tadka grał w szachy a jak mu nie wierzy to niech zadzwoni. .Żona dzwoni do Tadka i pyta widziałeś dziś w nocy mojego starego ? Jasne odpowiada Tadek, dalej jest u mnie ,gramy w szachy ...

Kobieta przychodzi do domu po całonocnej nieobecności. Mąż się pyta - Gdzie byłaś ?
U Anki -odpowiada ona - jak mi nie wierzysz do do niej zadzwoń. Mąż dzwoni : Cześć Anka,była dziś w nocy u Ciebie moja żona ?
Wiesz Andrzej , musimy pogadać - odpowiada Anka- weź butelkę czerwonego wina i przyjeżdżaj....
Gaba
 
Posty: 121
Dołączył(a): 31 maja 2008, o 17:14
Lokalizacja: Polska

Postprzez melody » 2 wrz 2009, o 20:06

A ja czuję jakiś rodzaj więzi z innymi kobietami... zupełnie obcymi nawet... dlatego mam w sobie mieszaninę rozpaczy i wściekłości w związku z tym tematem...

mel.
melody
 

Postprzez tenia554 » 2 wrz 2009, o 20:19

---------- 20:16 02.09.2009 ----------

Dlaczego sobie to robimy.Nie umiem tego wytłumaczyć,ale gdy słyszę,ona jest tylko jego żoną na papierze ,nic ich nie łączy to rośnie mi ciśnienie.Bo skąd kobiety wiecie co się dzieje w jego rodzinie za jego drzwiami.Dlaczego kobiety są gotowe do niańczenia tych dobrych cudzych mężów z tymi wstrętnymi żonami.Jeżeli małżeństwo jest złe to ludzie się rozwodzą i zakładają nowe rodziny.Ale po co im rozwody skoro mają jedno i drugie.Żona wymaga,a kochanka chucha.Mają rodzinę,są ojcami,mają u boku młodszą o kilka lat kochankę.Czy trzeba więcej.

---------- 20:19 ----------

Mel,ja również zawsze patrzę z punktu kobiety.I najczęściej mam rację.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez sikorkaa » 2 wrz 2009, o 20:28

mysle, ze latwo Wam jest tak sobie po prostu o tym pisac z punktu widzenia moralizatora. i ok - Wasze prawo. nigdy nikomu nie zycze tego co wtedy i jeszcze przez kilka kolejnych epizodow przezywalam. nie bylo to latwe. ja to po prostu mam juz za soba i wiem jak to wyglada od podszewki. dzieki Bogu to juz przeszlosc - poki co ciesze sie pierwszym w swoim zyciu WOLNYM :hura: mezczyzna :)
sikorkaa
 

Postprzez cvbnm » 2 wrz 2009, o 20:32

wlasnie zauwazylam, ze istnieje chyba jakies wytlumaczenie,czemu sie tak jakos to dzieje...
syt 1
zamezna kobieta ma kochanka.... (on to robi jemu)
wydaje mi sie ze kobiecie latwiej jest odejsc od meza, i po prostu wejsc w nowy zwiazek , niz utrzymywac podwojna gre. a to dlatego, ze kochanek zwykle jest dobierany jako ktos od meza lepszy,bogatszy. (ponoc...) stad latwo zaplanowac przejscie z jednego domu do drugiego, kalkuluje sie. stad okres burzliwego trojkata jest krotszy i mozna nawet powiedziec, ze taki kochanek to "przyszlosciowa inwestycja"


zonaty facet ma kochanke (ona to robi jej)
w przypadku, gdy kobieta jest kochanka zonatego...no to (ponoc) facet wybiera egzemplarz mlodszy. czyli nic nie majacy. nie kalkuluje sie rozwalac zwiazku ktory sie finansowo dobrze spisuje aby "zyskac" ze tak powiem, tylko cialo. dlatego kalkuluje mu sie trojkat. kochanka nie jest przyszlosciowa. (zwykle, bo jak jest bogaty i ma kryzyswieku sredniego, to kalkuluje mu sie odejscdo mlodszej....)

a czemu w to wchodzimy? (no nie kazda wchodzi....;).... - z naiwnosci

pewnie ze pisze to z przymruzeniem oka, ;)

ale mnie tak jakos olsnilo....


moze jest w tym zarcie ksztynka prawdy?
Ostatnio edytowano 2 wrz 2009, o 20:35 przez cvbnm, łącznie edytowano 1 raz
cvbnm
 

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 392 gości