Mój mąż

Problemy z partnerami.

Mój mąż

Postprzez Megie » 24 sie 2009, o 09:22

nie wiem czy to dobre miejsce zeby o tym pisać i tez nie wiem czy wogóle jest sens o tym pisać...ale już nie wiem komu mam się wyżalic a tutaj zawsze znajdowałam dobrą rade i wsparcie... W realu z ludzmi i bliskimi nie chce mi się już na ten temat rozmawiać- bo mi wstyd!
mam dość... boje się, że przestane go szanować i stwierdze, że wyszłam za mąż za niedorajde... nie chce tego ale juz powoli zaczynam tak myśleć..
To dobry człowiek i kocha mnie całym sobą, dużo dobrego i miłości zaznaje każdego dnia od Niego..ale...

dzisiaj był kolejny egzamin - chyba z 15!!! nie licząc czy to teoria czy praktyka..Tak 15 raz podchodził do egzaminu na prawko i znowu niewypał..czasem było tak, że to nie Jego wina ale często też on robi błedy...Ostatnio mógł zdać jakby wykazał tylko troche skruchy wobec pani egzaminator..no ale on się wstydził...wtedy nie zdał bo nie podjechał 2 razy do krawędzi na drodze jednokierunkowej, Ja stwierdziłam, ze jakby jej powiedział który raz zdaje to by go przepuściła..
a dzisiaj wymuszenie! Niech to szlak..

Lata na te egzaminy i płaci grubą kasę za przeloty i ciągle nic,..
Zaczynał się w to bawić jak jeszcze go nie znałam..chyba już z 5 lat zdaje i niewytrzymuje i robi sobie jakieś przerwy...Jak go poznałam to go przycisnęłam i kazałam mu zdawać do bólu ale teraz już mam to gdzieś..chce tylko sama jakoś sobie z tym poradzić :( a On niech jeździ autobusem do końca życia- szczerze!!!
Wkurza mnie to co raz bardziej..
z drugiej strony jak myślę, że Ja już zawsze będę kierowcą w tym domu to mnie szlak trafia! Czasem jeździmy do Polski samochodem i wtedy ja siedze za kółkiem ponad 1000km w jedna strone!
W krotce musze jechac na porodówke, i co On mnie moze zawieźć ale bez prawa jazdy...tylko trzeba wziać pod uwagę, że autobusem zajmie mu dłużej dojechać jeśli zacznę rodzić a on będzie w pracy w ja w domu.. :(
Boje się to moj pierwszy porod...
Szlak mnie czasem trafia..Czy On jest niedorajdą????

Mógłby zdawać tutaj w Skandynawi, bo tu może drożej to jednak egzaminatorzy bardziej ludzcy...Jednak szybko się to nie stanie, bo nie zna języka na wystarczającym poziomie, i chociaż chodzi do szkoły, stara się i widzę, że chce się nauczyć/ to pewnie zjamie to mu z kilka lat bo jest poprostu słaby..słabo mu wchodzi wszystko do głowy..Jestem czasem w szoku ile czasu musi poswiecic zeby cos zapamietac... :(

Wiem nikt nie jest idealny..ja też..ale jak ja mam sobie z tym poradzić..co myśleć..Facet powinien prowadzć auto, ja nie zawsze moge być w stanie i na kogo mam liczyć :(
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez lili » 24 sie 2009, o 10:18

wiesz
moja siostra jest kierowcą w domu, ona pani prawnik, zebrana do kupy i konkretna oraz prowadząca jakies mega wielkie auto, a jej mąż, naukowiec ekscentryk oryginał, z nietypowymi zainteresowaniami, jak dla mnie totalny alien, i oczywiście nie jeździ. Jakos dają rade, ona stara się dostrzegać inne jego zalety (np takie że kiedy ona zarabia ciężką kasę w swoim dochodowym zawodzie, on siedzi w domu z dzieciakiem, ponieważ ma pracę w domu, mniej dochodową ale za to właśnie taką umożliwiającą zajęcie się dzieckiem) i jakoś tak razem ciągną już chyba 3 rok. Wszystko ma swoje plusy i minusy.

trzymaj się ciepło
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez cvbnm » 24 sie 2009, o 10:31

brat moj zdawal 18 razy. w koncu z litosci mu dali.
ale dzis jezdzi, i jest w porzadku kierowca. ma chyba wieksza pokore ...

na porodowke jedz taksowa.

a poza jazdami tez jest niedorajda?
cvbnm
 

Postprzez Megie » 24 sie 2009, o 10:41

niech dadza i z litosci...tak mu powiedzialam..ale on chyba nie umie wziac kogos na litosc nawet...:stres:
czyli jest niedorajda... :(

Duzo spraw zalatwiam Ja, bo On nie zna jezyka w wystarczajacym stopniu..
ale duzo rzeczy tez sam potrafi zrobic jak chce...Jak chce...ale chyba jest jednak mniej zaradny ode mnie. :(
ma prace, przynosi kase do domu, moze mniej niz ja..ale to nie jest dla mnie wazne bo nie mamy problemow z kasą
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez cvbnm » 24 sie 2009, o 10:50

u mnie to ja jestem niedorajda. i wolalabym po swojemu,nieporadnie dochodzic powoli do celu,... niestety nie dochodze, bo po co, skoro lepsi wszytsko za mnie zalatwia...?
im bardziej prosiaczek zagladal do srodka tym bardziej kubusia tam nie bylo.
im bardziej otoczenie naciska zebym cos z soba zrobila, tym bardziej nieporadna sie staje...

najlepiej mi jak nagle jestem sama, nikt nie patrzy i nie ocenia,.... i nikomu nie musze nic udowadniac...

z ta nieporadnoscia jest jakis dziwaczny mechanizm.

mobilizuje wyzwanie, a nie oczekiwanie...

czy jakos tak..

placze mi sie...
cha cha..

powodzenia... daleko do porodowki? (w sensie czasu i odleglosci?)
cvbnm
 

Postprzez bunia » 24 sie 2009, o 11:09

Megie....chyba i w Norwegii na porodowke zawozi Falck(ja tez chcialam jechac autobusem to mnie wysmiali :D )....no a reszta....glowa muru nie przebijesz :bezradny: ....mozna sie uzupelniac - nie jest tak tragicznie :pocieszacz:

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Megie » 24 sie 2009, o 11:14

nie wiem czy Falck zawozi --pierwszy raz slysze..
wiem, ze jest Falck ale ja nie mam u nich czlonkowstwa...musze sie blizej zorientowac w takim razie...

CVBNM - ja wiem o czym piszesz- te mechanizmy..dokladnie to rozumiem..i staram sie powstrzymywac czesto..nie robic czegos..nie wspominac i czeka..czekac.. ale czasem cierpliwosci braknie..bo ja juz bym z 10 razy to zalatwila i wziela sie za nastepna sprawe...
ale to nie wazne..bo jak cos dotyczy tylko Jego to i udaje mi sie powstrzymac od komentarzy i naciskow..przeczekac..a On i tak to w koncu zrobi..

ale te prawo jazdy ma tez na mnie wplyw... :( i ten jezyk tez... :(
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez bunia » 24 sie 2009, o 11:20

Jesli masz pobyt staly i sygesykringkort to naleza Ci sie wszystkie swiadczenia lacznie z transportem.....dzwonisz tylko,ze zaczyna sie akcja porodowa i tyle.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez cvbnm » 24 sie 2009, o 11:22

i moze to dobrze. bo u mnie to odwrotnie - lepiej zebym niczego nie potrafila.... lepiej miec slodziaka - niedojde, ... o ktorego trzeba zadbac powiekszajac jednoczesnie swe zaslugi....

a on sie sam martwi o ciebie czy jakos zlewa?
tzn czy chodzi tylko ze nie potrafi, czyze nie chce?
cvbnm
 

Postprzez carita » 24 sie 2009, o 11:32

Teoretycznie jest taki stereotyp, że to facet prowadzi samochód. Ba! Nawet są tacy, którzy nie pozawalają prowadzić kobiecie, bo siedzenie na miejscu pasażera odbiera im sporą część męskości. A co gdyby taki Ci się trafił, co nie pozwalałby Ci dotknąć kierownicy, bo uważałby, że to domena faceta, teren zarezerwowany, oznaczony i już!!!? Pewnie czułabyś się dyskryminowana, dusiłabyś się w tym męskim szowinistycznym sosie. Chcesz, żeby mąż zrobił prawko na siłę, bo może mu w końcu dadzą z litości? Napisałaś, że nie zdał, bo znów coś, bo tym razem wymusił pierwszeństwo. A co jeśli wymusi pierwszeństwo i samochód nadjeżdżający z prawej skasuje Ciebie, jego i może jeszcze kogoś... Nie chciałabym, żeby woził mnie ktoś niepewny za kierownicą, kto tego nie czuje, nie umie, po prostu nie nadaje się do prowadzenia samochodu. Na pewno nie chciałabym, żeby woził nasze dziecko. Przyznaję, że troszkę Ci się dziwię, że widzisz tylko jedną stronę: Chce być wożona przez mojego faceta, chcę żeby był partnerem za kierownicą. A co z bezpieczeństwem Twojej rodziny i innych? Nie każdy powinien mieć prawo jazdy, co pewnie każdy z nas obserwuje na co dzień na drogach. Warto też przypominać sobie: Kocham Cię takiego, jaki jesteś, a nie takiego jaki chcę, żebyś był... Ty też masz słabe punkty, jak każdy z nas i jak każdy z nas chcesz być razem z nimi akceptowana.
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez cvbnm » 24 sie 2009, o 11:40

Nie chciałabym, żeby woził mnie ktoś niepewny za kierownicą,

tys prowda....
cvbnm
 

Postprzez Megie » 24 sie 2009, o 11:58

buniu- nie wiem jak to jest tutaj bo nawet nie wiedzialam, ze taka opcja jest mozliwa..ale wypytam i znajde kilka opcji, zeby miec pod reka..

cvbnm

On sie martwi o mnie..i juz widze jaki bedzie zbity jak pies jak go bede obierac z lotniska..wiem jak mu jest ciezko..i juz mowilam mu, zeby sie nie martwil, ze jakos to bedzie...Przesrany wieczor dzisiaj..On bedzie bardzo smutny..juz nie raz widzialam go w takim stanie a mi wlasnie lzy do oczu naplywaja...On chce bardzo...moze az za bardzo...

Carita- opisalas totalnie przeciwna sytacje..a w zyciu tak nie jest..Nie wiem czy jezdzisz samochodem..Ja piersze prawko zdobylam w Stanach,,po powrocie do polski nie jezdzilam samochodem..teraz czynnym kierowac jestem od 3 lat, codzienie siedze za kolkiem..i chociaz jestem dobrym kierowca i zawsze czulam sie za kierownica jak w swoim zywiole to zdaza mi sie wymusic na ulicy i popelniac blady..wystarczy ze jestem nie dospana..musze wtedy "pacnac sie w twarz" i jecha dalej...Wiec to nie ma znaczenia o czym piszesz, ze On bylby zlym kierowca i by nas narazal.wiem, bo czasem on prowadzi..staramy sie tego nie robic bo to duze ryzyko jesli chodzi o policje.ale czasem po jakis mniej obleganych drogach....zeby pocwiczyl
jak nie dostanie prawka i nie zacznie jezdzic to zawsze bedzie pokraka w tej dziedzinie....Twoje argumenty wiec do mnie nie trafiaja..bo jesli ktos nie jezdzi to nigdy nie bedzie dobrze jezdzi i moim zdaniem taki facet, ktory nie pozwala jezdzic zonie..wlasnie sprawia ze zona jest "niedzielnym" kierowca..
poza tym jak widziesz nie odnosi sie to do naszej sytuacji, bo M chce miec prawo jazdy bardzo i wiem ze na nie zasluguje..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez carita » 24 sie 2009, o 12:35

Megie, w życiu jest nieraz skrajnie, często niestety tak, jak opisałam, ale nie ma sensu rozwodzić się nad formami zaspakajania męskiego niedowartościowania. Może warto wykupić jazdy z jakimś ludzkim, normalnym instruktorem i zainwestować w to, żeby mąż nabrał wprawy zanim po raz kolejny pójdzie na egzamin. Teraz to już sama wizja kolejnych niepowodzeń może go tak stresować, że będzie popełniał błędy. Dobry instruktor potrafi dodać pewności, nauczyć, pomóc nabrać wprawy. Wielu osobom nie wystarcza regulaminowa ilość jazd, zwłaszcza jak się trafi na kiepskiego nauczyciela. Może się mylę, ale teraz u Twojego męża może działać negatywnie nie tyle technika, co psychika, a taki instruktor może mu pomóc uwierzyć, że jeździ dobrze i że zda ten egzamin.
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez Megie » 24 sie 2009, o 12:43

Carita to tez juz zrobilismy...juz mial roznych instruktorow,, jakis pol roku temu znalezlismy mu nowego dobrego instruktora :( i idzie mu dobrze na jazdach..instruktor przekonany, ze zda.. a tu klapa..
teraz to juz chyba terapia jest mu potrzebna..albo moze my juz zglupielismy a On wcale nie umie jezdzic????

juz nie wiem gdzie lezy problem..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez lili » 24 sie 2009, o 12:47

a może po prostu jest klasycznym przykładem osoby która umie ale w chwili stresu (egzamin) ma nagłą pustkę w głowie i przykurcz mięśni, może tak się spina że chociaż umie jeździć to wtedy zwyczajnie mu nie wychodzi, bo paraliżuje go strach i nerwy?
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 254 gości