On chce dziecka, ja nie - co robić?

Problemy z partnerami.

On chce dziecka, ja nie - co robić?

Postprzez saggi » 2 lis 2009, o 12:28

Witam wszystkich na forum.
Od 3 lat jestem w szczęśliwym związku, oboje mamy po 23 lata.
Mamy podobne poglądy i systemy wartości, pojawiające się czasem sprzeczki/ problemy staramy się konstruktywnie i na bieżąco rozwiązywać. Każde z nas jest zaangażowane w ten związek, zależy nam na sobie, znamy swoje oczekiwania i potrzeby.
Ostatnio pojawił się pewien problem, z którym nie wiem, jak się uporać.
On chce mieć dziecko, ja nie. Nie teraz, ale za parę lat: kiedy będziemy mieć stałą pracę i warunki ku temu.

On nie wyobraża sobie, że mógłby nie mieć dzieci, marzy o tym. Ja boję się porodu, utraty atrakcyjności (żylaki, rozstępy, nadwaga), depresji i frustracji spowodowanej koniecznością opieki nad niemowlęciem... nawału obowiązków, przemęczenia, przerwy w pracy... że dziecko będzie chore, zostanę samotną matką... że będzie trzeba liczyć się z każdym groszem bo dziecko to nieustanne wydatki. On uważa, że to wszystko to tylko niewielkie utrudnienia, że posiadanie dziecka to rewelacyjna sprawa.
Większość moich obaw wiąże się z okresem niemowlęctwa i konsekwencjami ciąży/porodu.
Chciałabym wychowywać dziecko, wolałabym jednak zaadoptować 4-latka niż sama urodzić.
Kiedy wspomniałam mu o adopcji, powiedział, że nie wie... wolałby mieć biologiczne dziecko. Poza tym on liczy na to, że zmienię zdanie... ja wiem, że to raczej niemożliwe.

Co o tym wszystkim myślicie? ten związek ma szanse, kiedyś się rozstaniemy z tego powodu? Nie chciałabym tego, ale czy jest możliwość rozwiązania tego problemu? :cry:
saggi
 
Posty: 3
Dołączył(a): 2 lis 2009, o 11:50
Lokalizacja: krakow

Postprzez caterpillar » 2 lis 2009, o 13:19

---------- 12:06 02.11.2009 ----------

Saggi Witaj!

Wiesz jak wypisalas te wszystkie skutki uboczne bycia matka to hoho chociaz nia jestem to sama sie przerazilam :? a nie zastanawialas sie skad u Ciebie te leki?probowalas znalezc chociaz jedna zalete z bycia matka? zachecam Cie do tego.

(co do zylakow i reszty kosmosu o ktorym piszesz duzo zalezy od samego nastawienia twojego i partenera oraz do tego czy sama bedziesz chciala popracowac nad swoim cialem)

saggi jestes jeszcze mloda,moze potrzebujesz troche czasu oswojenie sie z ta mysla,fajnie ,ze podchodzisz do tego tez z rozwaga i mysle ,ze to bardzo cenne (w dzisiejszych czasach :roll: ) miec faceta,ktory chce miec dziecko i otwarcie o tym mowi.

przyjzyj sie tej swojej potrzebie,daj sobie troche czasu..jednak pamietaj mysle,ze jesli definitywnie nie chcesz mic dziecka nigdy nie oszukuj partnera.


z osobistych przemyslen to jeszcze...ja nigdy nie bylam ochoczo nastawiona do dzieci a jednak gdy sie pojawilo moje to ogromnie ciesze sie ,ze dostalam ta szanse..tak szanse ,w dobie bezplodnosci,komplikacji itp. Jak przygladam sie relacja miedzy ludzmi np mezczyzna i kobieta to jakos nigdy nie moge znalezc tak pieknej, prostej milosci jak ta rodzicielska..to niesamowite uczucie.Byc moze brzmi to trywialnie ale coz dla mnie tak jest :wink:

pozdrawiam!

---------- 12:19 ----------

i jeszcze tak mi sie pomyslalao..kurcze :? facet mowi ci ,ze chce miec z Toba dziecko istote ktora jest czescia ciebie i jego czescia..skoro tak mowi znaczy(prawdopodobnie) ,ze Cie kocha i wiaze z Toba powazne plany,cos co jest zwiazane z odpowiedzalnosci ograniczeniami,zaangazowaniem,poswieceniem (on chce tego).

Twoim nawiekszym argumentem na "nie" sa zylaki i nadwaga oraz siedzenie z dzieckiem (waszym dzieckiem) w domu.

absolutnie nie radze Ci abys robila cos czego nie czujesz ale pytasz czy skoro ty nie chcesz dziecka ..czy nadal bedziecie razem.

sama sobie odpowiedz czy Ty bys ciagnela taki zwiazek?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez kajunia » 2 lis 2009, o 13:27

A gdyby to on miał siedzieć w domu zamiast Ciebie? Może ta przerwa w pracy nie byłaby taka spora dla Ciebie?
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez saggi » 2 lis 2009, o 13:41

caterpillar, jakiś czas temu myślałam jeszcze, że kiedyś będę chciała mieć dziecko, ale ostatnio głębiej zaczynam drążyć ten temat... im więcej się dowiaduję na temat macierzyństwa, tym bardziej chciałabym, żeby mnie to nie dotyczyło. :(

widzę matki w moim otoczeniu: niewyspane, zapracowane: 1.5 roczne dziecko chodzi do żłobka bo mama pracuje (przecież taki maluch chce być jak najdłużej z mamą!), 5 letnia dziewczynka całe popołudnie wygląda przez okno- kiedy wróci mama?

Z jednej strony uważam, że małe dziecko powinno jak najdłużej być z mamą, ale z drugiej strony wydaje mi się, że po roku spędzonym w domu, wśród pieluch, zupek będę marzyła o powrocie do pracy. Nie wyobrażam sobie nie pracować przez np 2 lata i ten czas spędzać w domu.... ale wiem, że tak by było dla dziecka najlepiej.

Problem polega na tym, że zdaję sobie sprawę z wyrzeczeń i poświęcenia jakiego wymaga dziecko... Główny ciężar wychowania / opieki spada na matkę. Poza tym decyzja o dziecku jest nieodwołalna.

Wiem też, że są dobre strony... Liczę się z możliwością "wpadki".

Najbardziej chyba boję się, że po ciąży i dziecku przestanę być atrakcyjna dla mojego faceta. O ile zbędne kilogramy można zrzucić, to już np obwisły biust po karmieniu trudno "ujędrnić"... na forach kobiety piszą o sflaczałych piersiach po karmieniu, braku samoakceptacji... boję się, że on będzie ze mną tylko ze względu na dziecko, będę dla niego przede wszystkim matką jego dziecka, a dopiero później kobietą, partnerką.

Wiem, że może to idiotyczne, że martwię się o figurę... ale teraz jestem zgrabną dziewczyną i szkoda mi tego poświęcać, po prostu. Wiem, że wygląd nie jest najważniejszy w życiu, ale każda kobieta chce być piękna i pożądana. To jest ważna część mojego poczucia wartości.

Dziękuję, catepilar - dałaś mi do myślenia. Dlatego założyłam ten wątek, chcę poznać zdanie innych na ten temat, potrzebuję opinii kogoś z zewnątrz.
saggi
 
Posty: 3
Dołączył(a): 2 lis 2009, o 11:50
Lokalizacja: krakow

Postprzez Bianka » 2 lis 2009, o 17:05

Myślę że po prostu nie dojrzałaś do tego żeby być matką, jest dla Ciebie za wcześnie i to wcale nie jest dziwne bo masz dopiero 23 lata, wcale nie musisz być już na to gotowa. Za 5 lat możesz zmienić zdanie, poczuć instynkt macierzyński:) u każdego pojawia się w innym czasie, oczywiście zdaję sobie sprawę z tego że czasem nie pojawia się wcale ale u Ciebie to nie jest przesądzone...dobrze Cat napisała żebyś wypisała też plusy, piszesz o tym dziecku jak o kims obcym kogo nie kochasz a masz się mu całkowicie oddać i poświęcić, myślę że gdyby się pojawiło to je pokochasz i ważniejsze będzie jego zdrowie niż np Twoje żylaki których wcale nie musisz mieć. Mam mnóstwo koleżanek z dziećmi i wiele wygląda po dwójce dzieci fantastycznie, szczupłe, zgrabne z normalnymi piersiami:) moja siostra ma 3 dzieci i wcale nie ma sflaczałych piersi:)

Jednak jeśli zdecydujesz że nie chcesz mieć ich napewno nigdy, nie powinnaś ukrywać tego przed ukochanym...i cóż mogę powiedzieć- tak, to może stać się przyczyną rozstania...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez caterpillar » 2 lis 2009, o 22:14

---------- 18:17 02.11.2009 ----------

saggi odpisze wieczorem :wink:

---------- 21:14 ----------

saggi
ja wiem ,ze w PL aby mozna pozwolic sobie na dziecko to trzeba miec zdrowych mobilnych rodzicow czy tesciow(tak uwazam jest w wiekszosci)

Ale powiem i tak ,ze tu gdzie mieszkam paradoksalnie im wiecej ludzie maja kasy tym szysbcie pozbywaja sie dzieci (juz od 3 miesiaca) i to na caly dzien! (piec dni w tyg.) a w weekendy zajmuja sie nimi wynajmowane opiekunki(tak sie czesto zdarza)Na urodziny z dzieckiem chodzi niania, bo mamusia woli polezec przy basenie albo umawiac sie na randki z nowymi tatusiami.
Moje kolezanki,ktore pracuja jako nianie czesto znaja lepiej dzieci niz ich rodzice.Mnie to przeraza,przeraza mnie ,ze kobiety maja dzieci natomias wcale nie chca ich wychowywac,jedynie karmia i zapewniaja dobre szkoly.Takie dzieci czesto maja wypasione zabawki fane ciuch...i zebrza o odrobine uwagi rodzicow.

wiec kasa wcale nie oznacza tego ,ze bedziesz dobrym rodzicem.

A co?
a mnie sie wydaje ,ze chec wychowywania i swiadome przezywanie tego procesu..no i milosc do wlasnego dziecka.

Ja nie mam duzo kasy (tyle aby na czynsz starczylo ,zycie i troche przyjemnosci) nie mam przerostu ambicji aby moje dziecko chodziilo w najlepszych ciuchach i bawilo sie najlepszymi zabawkami dla mnie wazna jest forma spedzania z nim czasu.
siedze w domu juz 3 lata i powiem Ci ,ze faktycznie pierwsze tyg to byl kosmos ale tez dla tego,ze sami bez pomocy innych zajmowalismy i zajmujemy sie dzieciakiem(wiesz jaka teraz z tego jestem dumna ?! hoho :D )
Mysle ,ze najwazniejsze jest w tym wszystkim nasze podejscie ..ja zwyczajnie dojrzewalam do tego "siedzenia w domu" i na poczatku troche bylo z tym krepacji ,bo to takie nie modne :roll: bo "kariera" bo ubezwlasnowolnienie.A tak na prawde na prace mamy cale zycie(wiesz ile mnie niepotrzebnego stresu omija?!) a te chwile z dzieckiem kurcza nam sie z kazdym rokiem,bo potem wchodzi szkola,nasza praca,zajecia dodatkowe dziecka ,w koncu koledzy ,ktorzy w pewnym czasie sa najbardziej absorbujaca "rzeczecza" w jego zyciu.

Ludzie traca tygodnie na ogladanie durnowatych programow,na latanie za ciuchami na jeden sezon a tak bardzo wyliczaja czas ,ktory musza spedzic z wlasnym dzieckiem.
Nie rozumiem .

Powiem Ci ,ze przez te 3 lata wiele sie nauczylam,nauczylam jak sobie zorganizowac czas aby nie bylo nudno mi i dziecku( z dzieckiem mozesz ogladac wystawy,chodzic po muzeach a z takim maluszkiem mozesz nawet wejsc do czytelni,poprzebywas wsrod ludzi).
Kiedy mam ochote dogaduje sie z moim facetem i ide na jakies piwo,kino itp.
Ucze cieszyc sie z drobiazgow i przypominam sobie rzeczy ,o ktorych juz dawno zapomnialam..ludziki z kasztanow,szuranie w lisciach,karmienie kaczek..ucze sie wiele rzeczy na nowo.Banalne nie?

Ja wierze saggi ,ze to my nadajemy sens czynnoscia ,ktore wykonujemy.

Dziecko to fajna sprawa..mozna sie wiele nauczyc ..o sobie :wink:

a co do utraty atrakcyjnosci...powiem za bianka..mam kolezanki mamuski super laski ,to po pierwsze po drugie..polecam Ci ksiazeczke "7 opowiadan o milosci i jedno inne" Hanny samson.Jesli dobrze pamietam to pierwsze opowiadanie traktuje o kulcie ciala i "szczesliwym" malzenstwie..to tak ku refleksji :wink:

zycze abys sam doszla do tego co jest dla Ciebie w zyciu wazne.

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 3 lis 2009, o 10:23

Myślę, że na dzień dzisiejszy absolutnie nie powinnaś mieć dziecka. Może kiedyś...

Czy związek ma szansę? Hmm, każdy związek ma - nie każdy tę szansę potrafi chwycić.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez lili » 4 lis 2009, o 10:20

saggi

zgadzam sie z "górą" :lol: Mysle ze totalnie nie powinnas miec dzieci a na pewno nie teraz. Kiedy / jesli przyjdzie ten moment ze bedziesz chciala miec dziecko, wydaje mi sie, ze nie bedziesz myslala o rozstepach czy nadwadze czy opadnietym tyłku ;) nie bedzie ci to przeszkadzalo, bo jest to moim zdaniem slaba cena za posiadanie dziecka.
Zachowanie Twojego chlopaka wydaje mi sie zaskakujace. Malo kto, malo ktory facet w tak mlodym wieku chce miec dziecko. Nie stoi za tym cos innego?

li
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez carita » 4 lis 2009, o 15:53

Mając dokładnie tyle lat, co Ty, myślałam podobnie, no, może nie przerażały mnie względy wizualne (coś obwisłe, czegoś za dużo), ale kompletnie nie czułam potrzeby bycia matką. Nikt mnie do tego nie nakłaniał, miałam chłopaka, z którym planowaliśmy ślub, ale nie miałam dylematu, że muszę rozważyć posiadanie dziecka. Jednak gdzieś w głębi siebie czułam, że ja tego nie chcę i nie wiem, czy chcieć kiedykolwiek będę. Nigdy nie zachwycałam się dziećmi kuzynek, koleżanek... Wręcz czułam się nieswojo w domu, gdzie było małe dziecko. I właśnie mając tyle lat, co Ty, zaszłam w ciążę, choć wydawało mi się to totalnie nieprawdopodobne, bo robiłam wszystko, co trzeba, żeby nie zajść. To był dla mnie szok i przerażenie. Bardzo powoli oswajałam się z nową rolą. Dziewięć miesięcy to był czas strachu, czy poczuję, że to moje dziecko, czy je pokocham itd. Im bliżej porodu, tym myśl o tym, że niebawem będzie dziecko na świecie, coraz bardziej mnie ciekawiła... jakie będzie, jak to będzie... Nie lubię banałów, nie wierzę w nie. A jednak kiedy po porodzie położono mi moją córkę na brzuchu poczułam przypływ niesamowitej miłości, takiej, jakiej nigdy wcześniej nie poczułam do nikogo. Poczułam tę więź, której tak bardzo się bałam. Następne dni wpatrywałam się w córkę jak w cud, który się wydarzył. Od tamtego momentu minęło 15 lat. I zdarzyło się tak, że córkę wychowałam prawie przez ten cały czas sama. Nie czuję się ani heroiczną matką, ani matką, która poświęciła siebie dla dziecka, ani nie czuję, że bez niej byłoby mi łatwiej, prościej, wygodniej. Tak samo jak te 15 lat temu, tak i dziś czasem spojrzę na córkę jak na cud, który się wydarzył w moim życiu. Mam do tego cudu wiele szacunku, bo to człowiek, który został mi powierzony, żebym mogła go kochać i dać mu to, co najlepsze ze mnie i nie dać mu tego, co we mnie złe.
Nie, nie napiszę, jak byłam głupia, że mogłam wcześniej nie chcieć dziecka. Nawet i dziś rozumiem siebie, swoje myślenie, tak samo rozumiem, co Ty czujesz. Gdyby nie ta wpadka, to nie wiem, czy świadomie zdecydowałabym się na dziecko kiedykolwiek. Dziś wiem jedno, że przesadziłam z tym strachem, czy pokocham, zaakceptuję dziecko i czy dam radę. Nie byłam matką siedzącą przy dziecku ileś tam lat, rezygnującą całkiem z własnych przyjemności. Będąc samotną matką, pracującą na dwa etaty (nie zaharowującą się, tylko wykonującą bardzo ciekawy zawód), miałam czas na spotkania, na dbanie o swój wygląd, na inne uczucia niż tylko to do dziecka. Pewnie, że tempo mojego życia było zdwojone w porównaniu z matkami, które czasem obserwuję latem w parku, ale to też nadawało większy sens mojemu życiu.
Do dziś nie lubię przewrażliwionych matek-Polek, których jedynym zainteresowaniem są wszystkie procesy związane z dzieckiem: od tych fizjologicznych do adaptacyjnych. Tych, które "tiu-tiają" do dzieci i przy okazji do wszystkich wokół. Tych, dla których kolor kupy na kilka lat stał się ważniejszy np. od koloru obrazów Klimta. Rzeczywiście sprawiają wrażenie cierpiętnic, które dużo mówią o wspaniałości macierzyństwa, ale jakoś trudno im w to uwierzyć. Myślę, że one bardziej odstraszają od macierzyństwa niż zachęcają. Ja wolę postawę: Jesteś sobą i możesz zostać sobą, będąc matką. I masz obowiązek właśnie dla dziecka być sobą, bo wtedy będziesz szczęśliwa i szczęśliwe będzie Twoje dziecko.
Oczywiście kompletnie Cię do niczego nie namawiam, a już na pewno nie do wpadki, chciałam tylko pokazać Ci siebie jako przykład kogoś, kto jednak mimo obaw potrafi przeżywać macierzyństwo bez poświęceń, chociaż wcale tego nie planował i nie chciał. A skutki uboczne w wyglądzie bardzo nieznacznie zaczynają być widoczne, ale to nie skutki macierzyństwa, tylko wieku :)
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 4 lis 2009, o 17:39

Miłość macierzyńska... jeśli nadejdzie, zapewne zmienisz punkt widzenia (jeśli nadarzyłaby się wpadka - też zmienisz ;)).
Na siłę niczego nie przyśpieszymy nawet w obliczu rozstania z ukochanym.

carita napisał(a):Do dziś nie lubię przewrażliwionych matek-Polek, których jedynym zainteresowaniem są wszystkie procesy związane z dzieckiem: od tych fizjologicznych do adaptacyjnych. Tych, które "tiu-tiają" do dzieci i przy okazji do wszystkich wokół. Tych, dla których kolor kupy na kilka lat stał się ważniejszy np. od koloru obrazów Klimta. Rzeczywiście sprawiają wrażenie cierpiętnic, które dużo mówią o wspaniałości macierzyństwa, ale jakoś trudno im w to uwierzyć. Myślę, że one bardziej odstraszają od macierzyństwa niż zachęcają.

Co prawda po potrzebie macierzyństwa u mnie ani widu ani słychu, ale na wstępie również mnie to odstręcza.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez caterpillar » 4 lis 2009, o 23:33

Do dziś nie lubię przewrażliwionych matek-Polek, których jedynym zainteresowaniem są wszystkie procesy związane z dzieckiem: od tych fizjologicznych do adaptacyjnych. Tych, które "tiu-tiają" do dzieci i przy okazji do wszystkich wokół. Tych, dla których kolor kupy na kilka lat stał się ważniejszy np. od koloru obrazów Klimta. Rzeczywiście sprawiają wrażenie cierpiętnic, które dużo mówią o wspaniałości macierzyństwa, ale jakoś trudno im w to uwierzyć. Myślę, że one bardziej odstraszają od macierzyństwa niż zachęcają. Ja wolę postawę: Jesteś sobą i możesz zostać sobą, będąc matką. I masz obowiązek właśnie dla dziecka być sobą, bo wtedy będziesz szczęśliwa i szczęśliwe będzie Twoje dziecko.


uff myslalam ,ze tylko ja jestem jakims dziwadlem :roll: :lol:

dla mnie najlepszym komplementem bylo jak po dlugachnym czasie spotkala sie z bliskim znajomymi i po dlugiej dlugiej rozmowie mowili mi "jejku jak fajnie ,ze ty sie nic nie zmienilas..ty w ogole nie gadasz o swoim dziecku!"
ano mam zasade "pieluchy i kaszki zostaja w domu i niezapytana nie gadam"..i nie ma mnie na zadnych forach o "kupach i kolkach"

falszem bylo by powiedziec ,ze dziecko nie zmienia..zmienia a raczej uwrazliwia ale nie musi zajmowac 99% twojego zycia.

nie chce zeby to brzmialo na zasadzie "rob dziecko i niech sie dziej" ale czasem bywa tak ze posiadanie dziecka potrafi czlowieka zmobilizowac do wielu rzeczy,do tego aby wreszcie nasze zycie nabralo jakiegos ksztaltu a to co straszne i nie do przejscia w rzeczywistosci moze okazac sie czyms zupelnie do "przelkniecia".

mam wielu znajomych co w wieku 23 lat swiadomie zalozyli rodziny wiec ja lili nie weszyslabym tu jaiegos podstepu..zreszta za czasow naszych babc 23 latka to stara dupa byla.

I tez nie jestem za tym aby tak kategorycznie wmawiac komus ,ze nie powinien miec dzieci,to sparawa bardzo indywidualna a przyklad carrity (moja historia jest bardzo podobna)mowi o tym,ze zycie potrafi nam udowodnic, iz moze byc inaczej.

saggi nie jest osoba (bynajmniej nie pisze)ktora ma powazne problemy emocjonalne,zdrowotne,czy zyciowe..ona ma dylemat.

saggi masz troche czasu wiec przygladaj sie tym swoim obawom,na ile sa realne ,na ile moga dotyczyc Ciebie.

pozdrawiam i powodzenia!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 5 lis 2009, o 09:45

W większości przypadków jest tak, jak piszecie... instynkt macierzyński może się w pięknym stylu wybudzić i jest rzeczywiście pięknie. Niestety, jest jeszcze mniejszość przypadków - instynkt się nie wybudza. I to na pewno jest wielką tragedią dla dziecka przede wszystkim... też dla matki i wszystkich, którzy są obok.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez woman » 5 lis 2009, o 10:24

Ale to Ewka nigdy nie wiadomo.
Moja siostra urodziła bardzo chciana córeczkę, a przez pierwsze miesiące jej zycia odrzucała emocjonalnie dzidziusia. Traktowała go jak intruza który wdarł się w jej życie.
Dopiero coś koło szóstego miesiąca życia córeczki poczuła ogromny przypływ miłości, no a teraz to jej oczko w głowie i największy skarb od losu.
Nie przewidzi się swoich reakcji nigdy niestety.
Można tyllko pogdybiwać..

Moje pierwsze dziecko też z wpadki, baardzo wczesnej zreszta. Też nie czułam się gotowa i takie tam. Jednak kochałam miłością bezgranicznę od pierwszego dotyku.

Saggi
, jestes jeszcze bardzo młoda.
Daj czasowi czas jak to często mówi Ewka.
Kocha to poczeka :)
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez saggi » 6 lis 2009, o 13:00

Dziękuję Wam...

Lubię mieć czas tylko dla siebie, od czasu do czasu przystopować a wiem, że przy dziecku tych chwil będzie mniej.
Lili, on chce mieć dziecko, ale nie teraz. Skąd to się bierze?
Ma liczną rodzinę, te więzi są dla niego ważne, ostatnio został chrzestnym – to chyba dlatego.

Carita, liczę się z ewentualnością wpadki, choć robię wszystko, żeby ją zminimalizować. Boję się i o to, że wpadnę w pułapkę matki polki, zupek i kupek jako podstawowego przedmiotu zainteresowania. Jeżeli jednak istnieje tez opcja: Jesteś sobą i możesz zostać sobą, będąc matką. I masz obowiązek właśnie dla dziecka być sobą, bo wtedy będziesz szczęśliwa i szczęśliwe będzie Twoje dziecko. , to wszystko zaczyna mi się przedstawiać zupełnie inaczej...

Caterpillar, na szczęście nie muszę podejmować tej decyzji teraz, on w żaden sposób nie naciska. Zakończyliśmy rozmowę na ten temat zgadzając się, że w ciągu kilku lat wiele może się zmienić i nie ma sensu TERAZ o tym rozmawiać. On zna moje zdanie, ja wiem, co on o tym myśli. Postanowiliśmy wrócić do tej rozmowy za kilka lat. Mam czas, żeby dokładnie to przemyśleć.

Woman, myślę, że gdyby teraz pojawiło się dziecko, pokochałabym je, ale... na teraz nie jestem pogodzona ze wszystkimi konsekwencjami takiego obrotu spraw i wolałabym tego uniknąć.
saggi
 
Posty: 3
Dołączył(a): 2 lis 2009, o 11:50
Lokalizacja: krakow

Postprzez caterpillar » 6 lis 2009, o 13:27

jasne saggi uwazam,ze najbardziej idealna rzecza bylo by miec dziecko wtedy kiedy sie tego chce..bo zycie czasem plata figle albo dziecko pojawia sie w nieoczekiwanym momencie albo gdy go pragniemy nie mozemy go miec roznie to bywa.

Zycze Ci aby wszytko poszlo po waszej mysle a co do autonomii to bardzo wiele zalezy od Ciebie (dokladnie tak ja przytoczylas w cytacie carity)We wszystkim musi byc rownowaga.

i mysle ,ze to bardzo cenne miec faceta dla ktorego rodzina jest czyms waznym.

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 169 gości

cron