mężczyzna po rozwodzie

Problemy z partnerami.

Postprzez nana » 27 lis 2008, o 10:19

Hello!

Nie obraziłam się! Zwyczajnie czasami mam potrzbę "zakopania się w sobie". Nawet dzis mi bylo tu trudno zajrzec i napisac. W sumie bez powodu.

Żeby jednak zaspokoić wasza ciekawość powiem, że od dawna nie miałam takich urodzin. Impreza trwała dwa dni!:) Niczego nie żałuję! O takiej imprezie marzyłam. I wreszcie po kilku latach się spełniło.

Generalnie między mną a NIM jest tak jak było, czyli nijak. Związek-NieZwiązek. Staram się jak najmniej analizować i martwić. Nie prowadzimy już cotygodniowych rozmów pt. "Jak to z nami jest". On ostatnio chyba chciał wznowić ten zwyczaj, ale uciełam dyskusję. Po co? Przecież nic się nie zmieniło?

Generalnie On rzucił się w wir pracy (pracuje teraz dodatkowo w weekendy). Ja z kolei rzuciłam sie w wir poszukiwania pracy (mam serdecznie dość obecnej, obrzydła mi, chociaż nie jest zła i w sumie można z niej żyć). Wciąż dużo rozmawiamy i wciąż dużo nas łączy, ale jakoś abstrakcyjne i szalone spotkania i rozmowy do białego rana się skończyły, a zamieniliśmy je na szarą codzienność. Dzięki temu jego urok zbladł trochę, a dzięki temu mniej o nim myślę i mniej męczą mnie negatywne aspekty "ukłądu". Jakoś taka "wegetacja" nastąpiła ogólna. Póki co niech tak sobie będzie...

Chyba licze na to, że "sprawa" umrze śmiercią naturalną...
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez sonata » 27 lis 2008, o 12:10

"Żeby jednak zaspokoić wasza ciekawość powiem, że od dawna..."
Myślę kochana ,że nie chodzi tutaj koleżankom o zaspokojenie zwykłej babskiej ciekawości ani wścibstwa w Twoje życie,ale skoro udawałaś się po pomoc do nas i jak widzę otrzymałaś jej 16 stron!!!!! to zwykła ludzka uczciwość nakazuje poinformować o tym co się z Tobą dzieje.
Jesteś na forum ludzi wrażliwych i ci ,którzy Cię wspierają przeżywają Twój los i zwyczajnie ,po ludzku martwią się o Ciebie. Więc pytanie ,co u Ciebie wynika nie ze wścibstwa tylko z chęci uspokojenia ,że jest ok i nic złego się z Tobą nie dzieje.........Poza tym pisząc o sobie i prosząc o radę upubliczniasz swoje problemy tym samym dając przyzwolenie na ich komentowanie i na zainteresowanie co dalej z Tobą..............pozdrawiam EWA
sonata
 

Postprzez wielorybica » 27 lis 2008, o 12:43

Naneczko!

Cieszę sie, że urodziny się udały. I trzymam kciuki za poszukiwania pracy i za pomyślny, jakikolwiek miałby być, ciąg dalszy historii z rozwodnikiem.

Buziole-kindole!
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez ewka » 27 lis 2008, o 14:21

Cześć Nanuś;) No jesteś;) Trzymam kciuki za powodzenie w każdej dziedzinie :ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Szafirowa » 27 lis 2008, o 14:52

Nana, cieszę się, że się odezwałaś :)


P.S. Sonata ... przepraszam Cię, ale czy Ty nie przesadzasz z tym pouczaniem ?

Jakoś pouczanie o uczciwości i zapewnianie o wrażliwości w jednym zdaniu nie jest dla mnie kompatybilne ... Nana napisała: "żeby zaspokoić waszą ciekawość ..." i wg mnie jest to jak najbardziej adekwatne do naszych pytań o nią, stawianych na poprzedniej stronie. Wiele osób martwiło się o nią, zastanawiało co u niej, nawoływało ją tutaj ...
Ten temat, to nie 16 stron pomocy dla Nany, bo jak widzisz ktoś inny jest jego założycielem, a wpisywały się tu różne osoby mające taki, lub podobny jak w temacie problem ...
Nana z pewnością wie o tym, że to forum to wrażliwi, współodczuwający ludzie, bo wydaje mi się, że się przekonała podczas długiej swojej bytności na psychotekście i podczas pisania w różnych tematach o swoich problemach.

Uważam, że niepotrzebnie tak ostro i z taką pretensją odniosłaś się do jej wpisu.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez nana » 27 lis 2008, o 17:21

Czesc wszystkim jeszcze raz!

Serio mam w pracy bagno - właśnie dziś podpisałam wypowiedzenie. Od lutego będę na bezrobociu jak niczego nie znajdę, więc mam ciśnienie nie lada. Powiedzmy sobie szczerze, że na rynku pracy jest wiele ofert, ale ja nie szukam byle czego na przetrwanie (przynajmniej póki co nie), ale pracy dobrze płatnej w jakieś normalnej i stabilnej firmie. A to nie takie proste.

Na szczęście mój Rozwodnik mi pomaga i właśnie wczoraj byłam na rozmowie o pracę w firmie jego znajomego. Zawsze to mam lepsze szanse jak jestem z polecenia niż z ulicy.

Nomen omen, jego była żona wczoraj straciła pracę (ze skutkiem natychmiastowym), upiła się i wypłakiwała na jego ramieniu. Nocował u niej (bo dziecko przecież było w domu, a pijana się nim zając nie mogła). Jakoś mi się słabo zrobiło od tej informacji. Podobno jakieś morlane wyrzuty miała wobec Niego i podobno katowała mu ucho całą noc. Mam nadzieję, że do niczego więcej nie doszło. Właśnie w tej sekundzie pomyślałam, że mogli spać ze sobą... albo obok siebie. Może ją przytulał? Yyyy...!!!

Fuck! Ogólnie się zazdrosna robię! A fantazję do tego mam ogromną!

No ale najważniejsze, to ja się teraz na własnych problemach z pracą muszę skupić i znaleźć coś sensownego. Co właśnie intensywnie robię. Za życzenia powodzenia nie dziękuję. Jak się uda, to się głośno pochwalę na 100%.

A teraz Sonato pozwól, że przywitam się z Tobą, bo jak mi się zdaje nie miałyśmy jeszcze przyjemności, a zatem: WITAJ!
Doceniam twoją uwagę i wezmę ją sobie do serca na tyle na ile potrafię i po swojemu.
:)

Howq
nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Filemon » 27 lis 2008, o 17:52

nana, pozdrawiam i trzymam kciuki, żeby wszystko ułożyło się po Twojej myśli... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez nana » 5 gru 2008, o 16:32

donoszę - oczywiście to drobiazg, ale usłyszałam wczoraj pierwsze ciepłe i serdeczne słowa "żałuję, że cię tu nie ma". dla mnie są wielkie, chociaż to oczywiście może nie znaczyć nic. ale ucieszyłam się nimi i postanowiłam przemóc niechęć i podzielić się z wami tą małą radością tak jak dzieliłam się smutkiem.

nana - wciąż jest zakopana w sobie {co objawia się: przemożną chęcią zakopania się w ściółce, ujemnym odruchem korytowym oraz brakiem chęci do krycia :))) } zatem nana donosi uprzejmie, że truno jej tu zaglądać teraz wciąż co nie znaczy, że nie myśli i nie potrzbuje. trudność przyczyny ma nieustalone. mam nadzieję, że mimo to temat nie umrze, bo przynajmniej dla mnie był bardzo pomocny.

życzę wam miłego weekendu
nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez sikorkaa » 10 maja 2009, o 20:07

czesc dziewczyny :) widze, ze ten watek tak zamarl smiercia naturalna, a przeciez sama pamietam jak sie rozwijal i z jakim zaciekawieniem czytalam Wasze wpisy tutaj. co u Was?? jak sobie radzicie??

moje zycie zmienialo sie wraz z biegiem tego watku. najpierw cudownie, potem totalna klapa, teraz znow jest dobrze - hustawka :bezradny: moj 'mezczyzna po rozwodzie' nadal istnieje w moim zyciu. ale pozyjemy zobaczymy, ja juz nic nie wiem na pewno.

odezwijcie sie prosze. mam sentyment do tego watku, bo w nim zaczynalam swoja obecnosc na psychotekscie.

pozdrawiam serdecznie, malgorzata :buziaki:
sikorkaa
 

Postprzez dobranocka » 10 maja 2009, o 20:28

Miło Cię widzieć Sikorkoo. Cieszę się, że się układa i że nie wracasz na wątek z powodu problemów.
Ja zakończyłam - musowo - a jakże moją historię, okazało się, że nie znałam drugiej ciemnej strony życia "mojego mężczyzny po rozwodzie" - równolegle inna kobieta, plotki o jego lekkim prowadzeniu się - chyba nie znałam go a wydawało mi się, że tak.
Natomiast znów trafiłam na kogoś kto się "wymigał" od związku z rzekomego powodu: przeszłości, więc rozwód nie rozwód - sama się zastanawiam co robić żeby uniknąć takich historii i nie myśleć beznadziejnie o sobie, bo można wpaść w takie błędne koło obwiniania się.
Pozdrawiam ciepło
D.
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Witajcie

Postprzez Płącząca Perła » 18 wrz 2009, o 21:02

Jakieś 3 lata temu byłam częstym gościem psychotekstu, miałam poważne problemy, spotykałam się z żonatym facetem, a co najgorsze miałam dopiero 20 lat i byłam w nim szaleńczo zakochana. Dziś, mam podobny problem, a jednak jak się raz w cos wdepnie ciężko potem bez tego żyć. Sprawa dotyczy tego samego faecta, o którym nigdy nie przestałam myśleć, wtedy odeszłam, chciałam żeby ratował rodzinę, było ciężko ale jakos z czasem nauczyłam się żyć tylko ze wspomnieniami o nim. Nawet stworzyłam zwiazek z fajnym facetem, z którym byłoby lepiej, gdyby zmora przeszłości nie wracała do mnie tak często. Szczególnie kiedy dowiedziałam się, że nie wyszło mu z żoną, odszedł i ogólnie jest sam. A mnie przestało układać się w obecnym związku, dopadała rutyna, przyzwyczajenie.. a co najgorsze, zdałam sobie sprawę, że to nie jest miłość tylko przywiazanie. Pech chciał, że spotkałam niedawno mojego eks, i znjomość odnowiła się. Ale wcale nie jest super i kolorowo. Odżyły we mnie uczucia, które tak naprawdę nigdy nie wygasły, z moim facetem jestem bo boje się odejść, a także przez to, ze niestety boje się samotności. A nie potrafię też zerwać znajomości z moim eks.. cały czas z nim pisze, od czasu do czasu sie spotkamy, aczkolwiek nie przekroczyłam jeszcze pewnej granicy, czyli nie dopuściłam sie zdrady w pełnym tego słowa znaczniu, bo uczuciowej i emocjonalnie napewno tak. Co ciekawe z tym "zwiazku" z eks wraca wszystko to, co było powodem, ze kiedyś odeszłam. Twierdzi, ze z żoną nie żyje od tamtego czasu, ale jakoś jego zachowanie pwoduje u mnie różne myśli. Myślicie, ze to paranoja? Czy przez to co przeszłam od razu węszę najgorsze? Wiem, ze wiele osób uzna mnie za osobe bez uczuć, nie wartą niczego, której dobrze, ze cierpi. Ale uwierzcie, ciężko jest żyć z kimś na siłę, bez uczucia, i jeszcze ciężej ukrywać to. Szczególnie teraz kiedy kiedy pojawił się moj eks.. co robic? Bo sama nie wiem..
Płącząca Perła
 
Posty: 84
Dołączył(a): 18 wrz 2009, o 20:40
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Kolla » 26 paź 2009, o 20:21

Szkoda, że ten temat zamiera..
Jestem w totalnym dołku, nie umiem się pozbierać. Potrzebuje waszej rady, opinii, pomocy..
3 miesiące temu poznałam faceta-rozwodnika. Poznaliśmy się przez portal randkowy Był krotko po rozwodzie, choć rozstali się na dobre rok temu, a przez ostatnie 4 lata kilka razy się rozstawali. PO ostatnim rozstaniu spotykał się z kilkoma kobietami.
Na początku było super. Był czuły, delikatny, piekielnie inteligentny i błyskotliwy. Naprawdę wartościowy facet, któremu warto dać szansę. I tak się zachowywał. Mieszkamy 50 km. od siebie, widywaliśmy się w tygodniu i w weekendy. Z jego inicjatywy. Spędzaliśmy naprawdę fajny czas. Widać było, że tez mu zależy by cos w tej znajomości było. Byliśmy ze soba naprawde blisko fizycznie i psychicznie. Po 1,5 miesiąca cos zaczęło się psuć. Cos mi nie grało, choć nie wiedziałam dokładnie co. Odkryłam, że nadal ma swoje profile na 3(!) portalach randkowych i jest tam b. częstym gościem. Nie wytrzymałam i podszyłam się pod jedną z kobiet proponując spotkanie. A on…zgodził się…Wiem, że zrobiłam źle, ale nie wytrzymałam. Przynajmniej wiem na jak wygląda rzeczywistość. Od tego momentu było coraz gorzej. Zasiał we mnie straszną nieufność. Rozmawialiśmy o tym nie raz. Mówił, że to tylko z ciekawości, że chciał podbudowac swoją wartość, że chcę także wyłączności itp. W końcu powiedział, że naprawdę chciał się zaangażować, ale że nie jest gotowy na powazny związek i nie wie czy kiedyś będzie. Że nie odbiera tej naszej znajomości tak jak ja, a widzi, ze ja podchodze bardzo emocjonalnie, a on mi niczego nie obiecywał. Że dla niego to znajomość bez zobowiązań i niczego prócz pociągu nie czuje, choc jestem mu bliska i choć bardzo by chciał. Kurcze, a jak mam podchodzić, gdy sypiamy ze sobą, gdy dawał wszelkie znaki, że chciałby by coś w tego wyszło. Przeciez ja nie chciałam żadnej deklaracji, bo na to zdecydowanie za szybko, chce tylko uczciwości, wyłączności. A co z tego wyjdzie zobaczymy za jakiś czas. Tydzień temu mielismy powazna rozmowę. Przyznał, że nie był w porządku wobec mnie przez te portale, ale z żadna niby się nie spotkał. Stanęło na tym, że na jakiś czas „zwieszamy” znajomość (3-4 tygodnie w samotności, bez siebie i innych), może to da mu czas na poukładanie w głowie, na zrozumienie czego chce i czy chce spróbować, bo jestem fantastyczną kobietą na potencjalną partnerkę. Spytałam czy się rozstajemy i by to nazwac po imieniu, ale stwierdził, ze to tylko zawieszenie, że jest dobrej myśli, że potrzebuje czasu. Ale jeśli będziemy chcieli się skontaktować, pogadać to jak najbardziej można.Ja to czuję inaczej-chce byśmy odsunęłi się od siebie, to potem rozstanie będzie łatwiejsze dla mnie.
Mija tydzień bez żadnego kontaktu z jego strony. Ja tez się nie odzywam. Widzę, że on nadal jest aktywny na portalach.
Ja też jesem po rozwodzie, tez jestem pokiereszowana przez życie i tez się boję. Jego zostawiła żona dla innego (ale nie wiem co było tak naprawde powodem, ze to zrobiła)
Co o tym sądzicie? Czy myślicie, że on może przemyśleć sprawę i zdecydowac, że chce spróbować? Czy jest tak jak ja myśle,że to tylko złagodzenie bólu?
Ja naprawdę jestem w psychicznym dołku. Może nie jest tak źle, może to faktycznie czasowe, a ja już sobie wkręcam najgorsze..
Bardzo boli myśl, że po mnie spotka inna kobietę, w której się zakocha, że będzie gotowy na powazny związek ale już z inna, kolejna kobietą.
Czasem mam ochotę już teraz napisać, że to nie ma sensu, a czasem chcę poczekać do godziny „0”, poczekac na jego ruch, co zrobi..Nie umiem się niczym zająć, skupić na niczym..
Proszę, jakie jest Wasze zdanie, co o tym sądzicie. Co ja mam robić?
Kolla
 
Posty: 14
Dołączył(a): 26 paź 2009, o 20:15

Postprzez ewka » 27 paź 2009, o 10:57

Kolla napisał(a):Co o tym sądzicie? Czy myślicie, że on może przemyśleć sprawę i zdecydowac, że chce spróbować? Czy jest tak jak ja myśle,że to tylko złagodzenie bólu?

No ja na przykład pojęcia nie mam, bo nie znam człowieka... sprawa może pójść w każdą stronę. A że "zawiesiliście" znajomość - trzeba ten umówiony czas niestety odczekać. Wiem, że to niełatwe, ale nie widzę tego inaczej.

Facet "krótko po rozwodzie" jest (wg mnie) kiepskim "materiałem" na coś poważnego - w każdym razie nie tak od razu... w końcu z jakiegoś powodu ten rozwód nastąpił i trzeba to jakoś odparować. Myślę, że na takie odparowanie dobry jest związek bez zobowiązań i kilka profili na "randkach"... żaruję, ale jakoś nie lubię tego rodzaju portali;)


Kolla napisał(a):Nie wytrzymałam i podszyłam się pod jedną z kobiet proponując spotkanie. A on…zgodził się…Wiem, że zrobiłam źle, ale nie wytrzymałam.

No nie robi się tak... ja bym się raczej nie przyznała. Gdyby w stosunku do Ciebie tak się ktoś zachował, to czy nie zadziałałoby trochę odrzucająco? Bo na mnie raczej tak.

Kolla napisał(a):Co ja mam robić?

Czekać.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Kolla » 27 paź 2009, o 12:39

Witajcie
rozum podpowiada mi to co Wam, że nie wygląda to dobrze, jednak nadzieja trzyma jak ośmiornica.. Tłumaczę sobie, że przeciez nawet jakbyśmy byli razem, to tak trudno byłoby mi zaufać..Ale to nie pomaga. Przecież na początku i jego słowa i zachowanie mowily zupelnie co innego, że tez chce, że zalezy mu.

Od definitywnego rozstania z żona minął ponad rok, rozwód był w czerwcu, to tylko formalnośc, ale pewnie tez swoje przezył. A może chcial się mna tylkpo pobawić..Może Ewka masz rację, że chodzi mu tylko o niezobowiązujące spotkania, znajomości z portali w jednym celu..

Zastanawiam się, gdzie ja popełniam błąd, że ciągle mi się nie udaje? może za bardzo chcę, za szybko, za duzo? teoretycznie ja to wszystko wiem, jak powinno się postępowac, gorzej z praktyką.

Juz myslalam, że wreszcie się uda, że to TEN, taki czuły, troskliwy, blyskotliwy

A jak ja byłam tylko furtką między starym a nowym..?Choc miał juz kilka kobiet, jak mówił na krotko iniegdy z takim zaangazowaniem i tak dluga jak ze mną.

kurcze, tak boli to wszystko. Niby jestem dorosla, dojrzala, swoje juz przeszłam a ciągle naiwna jak nastolatka.

A może mnie po prostu nie można kochać..
Kolla
 
Posty: 14
Dołączył(a): 26 paź 2009, o 20:15

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: akokufocgik i 232 gości