a ja tak sobie myślę o tej miłości w związku - bo że miłośc dla kazdego znaczy coś innego to wiem na pewno, i "kocham" ma tyle znaczeń ile jest osób je wypowiadających,
ale "nie kocham" - ma dla mnie jakis jeszcze większy kaliber znaczeniowy, można nie byc pewnym czy kocham, unikac wypowiadania na głos, wątpić, zastanawiac się czy to co czuję to jest właśnie miłośc czy coś innego, ale jak wypowiada "nie kocham" - to ma to swoj ciężar,
bo takie wyznanie jest okrutne i bardzo definitywne,
jeden gość - nawet nie chcę nazywac go znajomym - po ponad 30 latach małżeństwa odszedł do młodszej i zostawił żonę na pożegnanie z takim tekstem: "nigdy cię nie kochałem" - to jak wbić sztylet w serce i obrócić nim 3 razy, szczyt okrucieństwa w związku, jak się po tym pozbierać?, nigdy nie chciałabym tego usłyszeć, wyobraź sobie forsycjo siebie i mężą który po 30 latach mówi: "nigdy cie nie kochałem, wiedziałaś że nie kocham jak za mnie wychodziłaś" - nie życze tobie ani nikomu, wiesz co będziesz wtedy czuła?
"nie kocham cie już" - boli ale ok, "nie wiem co do ciebie czuję - nie potrafie tego nazwać, potrzebuje czasu by się przekonać co mnie do ciebie przyciąga" - tez niełatwe do przełknięcia dla zakochanej osoby ale też ok, ale - "nie kocham cię ale moge z tobą być" - okrutne, i nie ok,
trudno mi podejrzewać twojego mężcyznę o empatię, pieknie rysujesz jego charakter, ale jakoś mi to zwierzenie plus działania plamią ten obraz, przepraszam że tak walę wprost, ale poruszyło mnie,
a co do szczęśliwych związków bez miłości- nie nam z boku oceniac jakie są, może poprawne ale czy szczęśliwe? jakos nie dowierzam, i nie wierzę że miłośc mija ustawowo po jakimś czasie, raczej wierzę, że ludzie w związku mogą się rozkochiwać na nowo po kilka razy w czasie lat związku, jak i zagrzebywać miłość, ale jeśli miłość kiedyś była - jest do czego wracać i na czym budować nawet po najgorszych sztormach - gdy taka wola obojga,
małżeństwo z rozsądku - ok, ale mi się wydaje forsycjo, że ty właśnie pragniesz być kochaną a nie lubianą
pragniesz być najważniejsza kobietą na świecie dla niego a nie rozsądną panią przy jego boku
i ostatnie co mi przyszło do głowy - czy planujecie dzieci? bo jesli tak to jestem przekonana dogłębnie, że nie ma nic piękniejszego co rodzic może ofiarowac dzieciom od tego, że mogą oglądać dorastając jak rodzice się kochają, żałuję że ja tego nie doświadczyłam, moi sie nie kochali, w moim domu nie było tej miłości, każde dziecko to wyczuje - czy ona jest czy nie,
i ja musiałam się długie lata boleśnie uczyć miłości do mężczyzny, bo skąd miałam umieć kochać?
trzymam kciuki forsycjo, mądra z ciebie kobieta i wierzę w twoje mądre wybory,