chora miłosc-jak się z niej wyleczyc?

Problemy z partnerami.

chora miłosc-jak się z niej wyleczyc?

Postprzez manuela » 5 lip 2009, o 22:48

Witam

Nie spodziewałam się, że kiedyś odczuję potrzebę, aby tutaj napisac. Nie spodziewałam się także, iż dopadnie mnie w życiu takie uczucie, ktorego czuc nie powinnam. Opętało mnie bardzo silne "zauroczenie" do osoby, która jest poza moim zasięgiem. Myślę o nim całymi dniami, pamiętam każdy jego ruch, gest, sposób spojrzenia...a rozmawiałam z nim tylko 2 razy i to w okolicznościach takich, które nie powinny mnie doprowadzic do takiego stanu zafascynowania tą osobą! Gdyż osoba ta jest moim wykładowcą oraz egzaminatorem na uczelni. Miałam z nim wykłady przez cały semestr i w pewnej chwili zaczęłam zwracac na niego uwagę większą niż reszta studentek, zaczęłam odczuwac to stopniowo...aż w końcu zaczęlam myslec o nim prawie każdego dnia co utrudniało mi skupienie się na nauce. Ten stan doprawił to iż zauważylam, że patrzy się na mnie tak jakby interesował się moją osobą. Często widzialam jak mierzył mnie z góry na dół (to się zdarzało nawet zanim zaczełam sie nim interesowac), a mijając mnie na korytarzu patrzył prosto w oczy i to w taki dziwny sposób, że ciężko odczytac o co mu chodziło. Pierwszy raz ktoś tak głęboko spojrzał mi w oczy i wzrok ten utrzymywał przez dłuższy czas...tak jakby chciał abym ten wzrok odwzajemniła. Mężczyzna ten jest młody oraz dosyc przystojny, nie mam pojęcia czy ma żone (podobno nie) i co znaczą jego spojrzenia, ale wiem że nie ułatwiają mi sprawy. Imponuje mi jako osoba inteligentna, zaradna oraz która osiągneła w zyciu swoje cele..o wyglądzie nie wspomne :) Sposob bycia, sposob zartu. Jest człowiekiem specyficznym z zachowania i charakteru, łatwo przyciągnał moją uwagę, a to mi się rzadko zdarza, właściwie pierwszy raz w życiu czuję coś takiego magicznego. Musiałam isc do jego pokoju, gdyz było to nieuniknione bo ma mnie egzaminowac i musialam ustalic termin. Podczas wizyty w jego pokoju hmmm własciwie był "chłodny" wobec mnie, chociaż jego wzrok momentami ladował tam gdzie nie powinien choc widac było, że się starał by tego nie robic :) Zachował się wobec mnie jak do każdej studentki (pomijajac jego oczy), czasem żartował dla rozluznienia atmosfery (ale on słynie z czestych zartów)...Ale poza tym nic, po prostu był miły i hmm normalny. Po wakacjach mam u niego ustny egzamin, w życiu się tak nie stresowałam. Wiem, że to wszystko chore i że powinnam się wstydzic. Ale jego osoba zrobiła na mnie wielkie wrażenie i jakoś nic nie zmierza ku temu aby ta fascynacja ustała. Kiedyś w filmach oglądałam zakochane studentki, a teraz sama wsytępuje w tej głupkowatej roli. Z jednej strony mi z tym dobrze, bo pierwszy raz czuję takie coś, a z drugiej strony to jest żałosne. Ta sila przyciągania ma ogromną moc, nie panuje nad tym. Chcę się pozbyc tych myśli i skupic się na osobach, które nie są poza moim zasięgiem. Skupic swoje zainteresowanie na kimś kto jest dostępny dla mnie. Już parę osob zauwazyło moje zainteresowanie tą osobą, gdyż podobno za często o nim gadam. Jest mi za to wstyd. a robie to chyba mimo woli. Wiem, że to śmieszne i pewnie zabawne ale nigdy nie reagowałam tak na drugą osobę! Jak nastoletnia zakochana dziewczynka. Co on ma takiego w sobie, że zmusiło mnie do takich myśli o nim. Eh...mam nadzieje, że to samo zaniknie, chcę powrocic na ziemię, twardo stapac po ziemi i nie czuc waty w kolanach na jego widok! Te jego spojrzenia mnie dobijają...spojrzenia coś mowiące i jednocześnie poważna mina...Ubzdurałam to sobie wszystko?

Jak ja się mam pozbyc tej fascynacji, która męczy mnie, a czasem nawet boli bo wiem że go nie moge miec! A skoro czasem czuje bolesny ścisk w sercu na myśl o tym to już wiem teraz że to niebezpiecznie chore!żalosne!komiczne! Jak sie pozbyc tych dziwnych uczuc...Chora fascynacja :roll:
manuela
 
Posty: 3
Dołączył(a): 5 lip 2009, o 22:06
Lokalizacja: z krainy marzeń...

Postprzez lili » 5 lip 2009, o 23:09

pomijając cały zawiły aspekt Twojego zauroczenia i całej reszty, czego Ci oczywiście bardzo współczuję, to pierwsza rzecz, jaka mi przyszła do głowy kiedy to przeczytałam, jest taka, że on nie powinien na Ciebie spoglądać :) w jakikolwiek inny niż nauczycielski sposób.

Znam historię dziewczyny którą taki przemiły i przeprzystojny doktorancik czy też asystent...hm.... uwiódł na rozmowy o Platonie a potem po prostu wykorzystał.

Ja wiem, że fascynacje się zdarzają i nie mamy wpływu na to kiedy i gdzie spotkamy kogoś, do kogo mocniej zabije nam serce. Ale uważam, że jeżeli coś by miało z jego strony z tego być, powinien poczekać aż skończycie wspólne zajęcia, bo póki co jest między Wami relacja mistrz i Małgorzata, a la Pigmalion.

Jeśli jednak jesteś zdecydowana sobie dać spokój, to zapewne będzie Ci trudno skoro masz u niego egzamin na kampanii wrześniowej. Może po prostu po tym egzaminie staraj się go unikać na korytarzu, nie trafiać do niego na zajęcia a najlepiej wmówić sobie, że z pewnością ma żonę, na dodatek w ciąży, najlepiej bliźniaczej albo że jest gejem :D
Jest dla Ciebie niedostępny, nieczynny-zamknięty. Tak staraj się myśleć.
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez manuela » 5 lip 2009, o 23:28

Tzn na wykładach w ogole nie zwracał na mnie uwagi. Jak powietrze mnie traktował, chłod, obojętnosc natomiast po zajeciach czasem czułam na sobie jego wzrok...Ale to nie spojrzenie napalonego doktorka czy zobczenca. Bo zaraz bedzie, że to jakis zboczeniec czy cos :) Poza tym na mojej uczelni z tego co wiem pewien profesor ożenił się ze swoją studentką i teraz żyją razem długo i szczęscliwie więc czasem jednak są wyjątki od pewnych reguł :)
Natomiast chcę takze podkreslic, że podczas wizyty w jego pokoju też nie traktował mnie w uprzywilejowany sposb, więc o molestawaniu tu nie ma mowy! To poważny człowiek, nawet bardzo. Powiedzialabym wręcz, że nawet cyniczny. To, że traktuje mnie z takim dystansem w jakiś sposob mi się podoba, zna człowiek granice. Poza wykladaniem na uczelni, naprawde zajmuje odpowiedzialne stanowisko i nie może sobie pozwolic na głupoty.
Pozsotaje mi sie wyleczyc z tego chorego uczucia, choc przyznam że ciezko bedzie. Czuje sie jak w bajce a tu pora wracac do szarej rzeczywistosci!
Oczy ma takie...nietypowe! Można zwariowac, ta moc spojrzenia. Cholera no zwariowałam :roll: i któz by pomyślał, że w życiu bede przezywac takie emocje. Kiedyś pewnie bede się z tego śmiac.
Teraz sobie wyobrazcie mnie podczas egzaminu u niego, już słyszę jakie głupoty bede wygadywac...
No nic. Bede musiala zrobic jak mowisz lili, zapomniec, unikac choc to nigdy nie wiadomo kogo spotkam na korytarzu. Na szczesie nie bede juz miala z nim wykladow uff. Pora wracac na ziemie :(
manuela
 
Posty: 3
Dołączył(a): 5 lip 2009, o 22:06
Lokalizacja: z krainy marzeń...

Postprzez forsycja.24 » 6 lip 2009, o 14:52

zgadzam się z lili... Poza tym kilka lat temu byłam w bardzo podobnej sytuacji. Fatalne zauroczenie :) też poleciałam na spojrzenie i nieziemskie, błękitne oczy... Byłam bardzo młoda, jeszcze w liceum... a to był mój nauczyciel. Miałam z nim zajęcia indywisualne, na których niemalże mdlałam z wrażenia. Nie musiałam sobie wyobrażać, że ma rodzine bo ja miał... Teraz gdybym znów znalazła się a tej sytuacji i taki koleś tak by na mnie patrzył to bym mu chyba walnęła... Nie wiemy czy ten Twój prof. ma zobowiażania wobec kogoś innego, jeżeli tak, to nie ma prawa na Ciebie tak patrzeć i robić z siebie zaczarowanego księcia. Jeżeli nie.. hmm.. oczywiscie zdarza się, że bywają stałe zwiążki między studentkami i ich pedagogami, ale jest ich z pewnością bardzo niewiele. Natomiast tych nieudanych...baaardzo wiele. Dla Twojego dobra będzie jak z tym skończysz, nim wpadniesz tak głęboko, że tylko bardzo silne zranienie Cię obudzi z tego snu.
:)
forsycja.24
 
Posty: 71
Dołączył(a): 25 kwi 2009, o 17:41
Lokalizacja: DW

Postprzez manuela » 6 lip 2009, o 18:26

Ależ to okrutne wszystko. Niby jeden świat, a dwie różne bajki. Poza tym i tak nigdy nie zwróciłby uwagi na taką zwykłą studentkę jak ja-OKRUTNE! Nie ma co się okłamywac.

Hmm on nie ma rodziny i żony. Tak wnioskuję gdyż podczas wizyty (nie śmiac się) spojrzałam na jego dłonie czy ma obrączkę i okazało się że nie ma. Chociaż to bez znaczenia dla mnie, bo to i tak tylko mój książe ze snu :) To pewnie ja na niego się gapiłam i robiłam maślane oczka (nieswiadomie), a nie on na mnie. Zauroczony człowiek często wmawia sobie różne rzeczy. Dla mnie ta cała sytuacja to szok, ponieważ jestem po długim poważnym związku i nawet moj były nie robił na mnie takiego wrażenia, nawet na początku znajomości.
Najgorsze jest to, że podczas wizyty w jego pokoju nie miałam pojęcia o czym gadał, co mi tłumaczył i gadałam głupoty bez sensu...Pewnie pomyślał "nieogarnięta studentka". Wstyd.
Przez to wszystko wszyscy faceci mnie otaczający faceci stali się tacy "mali" przy nim. Mam nadzieje, że mi to minie wszystko. Póki co czeka mnie jeszcze egzamin u niego...moja odpowiedz będzie przypominac chyba bełkot.

Aż chce się zaśpiewac...oj głupia Ty głupia Ty...oj głupia Ty.

A najbardziej bolesne było to iż...na korytarzu poczęstował mnie głębokim spojrzeniem a podczas wizyty totalna olewka, czasem nawet troche cyniczny..No ale co się dziwac, ja naprawde zapomniałam jak się używa języka i jak powinno się odpowiednio wysławiac...no ale cprzynajmniej doprowadziłam go do śmiechu hehe
manuela
 
Posty: 3
Dołączył(a): 5 lip 2009, o 22:06
Lokalizacja: z krainy marzeń...


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: akokufocgik i 241 gości