Doby wieczór ja tu nowa, czytam i czytam i myśle ze sporo tu życzliwych ludzi. a ja... poproszono mnie o radę a ja prosze Was. A historia jest taka.
Ona świetna, dobra, wrażliwa dziewczyna on książę z bajki. Wielka miłość i cudny ślub. Ona tak szczęsliwa jak tylko można - wydawało się ze miłość unosi ją nad ziemią kiedy prowadził ją do ołtarza. Tacy szczęśliwi obydwoje. A ja jej przyjaciółka szczęśliwa ich pięknem. Dalej piękny dom i fajna praca, on troskliwy ona dobra i kochająca i tak przez 2 lata, i nagle ... Ona zakochała się w innym. Tak, że nie moze żyć. Ale jak to tak pyta? przecież jej mąż dobry i kochany i to jej poczucie winy. zadręczy się. Nie chce skrzywdzić męża, nie potrafi być bez tamtego. Mówi, że przysięgała więc nie moze odejść ale widzę że nie radzi sobie z zostaniem. Wyprowadziła sie do wynajętego mieszkania - mąż ją wspiera bo moze ona potrzebuje przemyśleć parę spraw. Tamten wspiera i mówi, że chce z nią być ale jeśli ona powie nie to odejdzie, a ona ? ginie w oczach. nie je nie spi płacze i boi się decyzji. Mówi, ze nikt nigdy tak jej nie rozumiał. Nikt tak bez potrzeby słów nie potrafił dostrzec co jej w duszy gra a i z wzajemnością. Tylko dlaczego taka miłość i takie cierpienie ? Jak być szczęśliwą nie krzywdząc nikogo, jak być szczęsliwą nie krzywdząc siebie? powiedzcie jak tu zdecydować. Wiem, że każdy musi sam w swoim sercu rozstrzygnąć ale... poradźcie proszę. Może Wasze bezstronne opinie pomogą.