dziwne ze jeszczce zyje....

Problemy z partnerami.

dziwne ze jeszczce zyje....

Postprzez jestem » 10 sie 2007, o 03:22

moj zwiazek umarl....placze i placze - to tylko nic ....tesknota za czyms co juz nie wroci. nie moge w to uwierzyc i sie pogodzic ....ile to jesczcze potrwa po 22 lata bycia razem jest mozliwe odkochac sie w pare miesiecy? on sie wyprowadzil i jest szczcesliwy ...ja zupelnie gdzie indziej w innym punkcie. Przez ostatnie 2 lata mnie oszukiwal bo faktycznie odemnie wtedy odszedl juz uczuciowo. mnie stawial poprzeczke coraz wyzej i wyzej bo wiedzial ze sie w ten sposob nie wytrzymam i sie skompromituje. spotykam go teraz raczej rzadko ale do tej pory twierdzil ze odszedl bo nasz zwiazek byl jak twierdzi chujowy i mial dosyc moich koszmarnych czesto depresyjnych nastrojow /nie dopuszczca w tej chwili mysli ze byl agresorem/. Ale dzis kiedy jestesmy juz od polroku w fizycznej separacji przyznal sie ze nie jest juz czysty ze nie moze juz powiedziec ze o kims nie mysli ze trwalo to duzo wczesniej kiedy jeszcze trwal nasz zwiazek. Ale nie jest zdecydowany na nowy zwiazek bo czuje ze jest w momencie przejsciowym i ze osoby o ktorych mysli nie do konca mu pasuja /dziweczyna - duza roznica wieku - prawie 20 lat/ .....Bardzo prosilam go o to zeby sam mi powiedzial o tym czy jest z kims bo tak jestem narazona na plotki i nie chce sie o tym dowiedziec od osob trzecich. Powiedzialam tez nie umiem sobie poradzic z powdem jego odejscia gdyz wg niego powodem odejscia byla roznica charakterow i temperamentow. czuje sie tym bardzo zraniona a moje poczucie wartosci siega dna .....Teraz kiedy mi powiedzial ze jest ktos trzeci ....czuje sie dziwnie ale mimo wszystko lepiej ....gdyz wydaje mi sie ze to nie ja bylam przyczyna rozpadu. co za paradoks...czy ktos cos takiego przechodzil ? czy dobrze zrobilam proszac go o tak bolesna szczerosc ....on stwierdzil ze jestem masochistka ... bo on jesczce mnie nie zdradzil ale tylko o tym mysli gdyz jeszczce sie nie zdecydowal /przezywa fascynacje/ ... a czy to nie zdrada ? jak sie odciac od tego czlowieka teraz kiedy powoli sprawy wychodza na jaw.... nie pisze tu czesto ale bardzo duzo czytam watkow i szanuje wiele rad.
jestem
 
Posty: 13
Dołączył(a): 24 cze 2007, o 19:36

Postprzez Magda » 10 sie 2007, o 07:10

Przykre,szczegolnie,ze dzieje sie to po 22latach...Przyczyna roznica charakterow?Po 22 latach?Jakby to by bylo przyczyna to nie wytrzymalibyscie tyle czasu ze soba.I masz calkowita racje.Odejscie uczuciowe od niegdys kochanej osoby bardzo boli i jest zdrada.Bo w tym danym momencie on mysli o tej trzeciej.Ta trzecia jest wazniejsza.To jest moim zdaniem zdrada.A im wiecej jego winy znajdziesz,poczujesz wiecej zlosci i bedzie latwiej o nim zapomniec...Ulozyc sobie zycie na nowo.Z kims kto bedzie Cie szanowal,kochal...Powodzenia i trzymaj sie cieplutko
Avatar użytkownika
Magda
 
Posty: 181
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 00:05
Lokalizacja: Poznan

Re: dziwne ze jeszczce zyje....

Postprzez ewka » 10 sie 2007, o 09:13

jestem napisał(a):Teraz kiedy mi powiedzial ze jest ktos trzeci ....czuje sie dziwnie ale mimo wszystko lepiej ....gdyz wydaje mi sie ze to nie ja bylam przyczyna rozpadu. co za paradoks...czy ktos cos takiego przechodzil ?

Wydaje mi się, że też poczułabym się lepiej. Wynika to (chyba) z tego, że mimo całego zamieszania... odpada poczucie winy. To jest niezły luksus, no mimo wszystko.

Jak się odci±ć od tego człowieka... powiem standardowo - zajęłabym się sob±. Dowiedziała¶ się jakie¶ prawdy, która w pewien sposób zamyka Wasz± historię... chyba, że plany s± inne, nie wiem. Więc zajęłabym się sob± i zostawiła go SAMEGO z jego fascynacjami i dylematami. Może jest Ci do czego¶ potrzebne to "wychodzenie spraw na jaw"... i chyba trochę masochizmu w tym jest. No bo po co? Żeby zrozumieć? Wytłumaczyć sobie? Wytłumaczyć jego? Wybaczyć? Pogodzić się z faktem?

Sprawa wydaje się niestety! prosta jak budowa cepa... kryzys wieku ¶redniego i fascynacja dziewczyn± w wieku własnej córki. Zostawiłabym to w jasn± ciasn± i naprawdę zaj±ła się sob± - niechby się sam z tym poboksował.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Abssinth » 10 sie 2007, o 09:33

mnie stawial poprzeczke coraz wyzej i wyzej bo wiedzial ze sie w ten sposob nie wytrzymam i sie skompromituje. spotykam go teraz raczej rzadko ale do tej pory twierdzil ze odszedl bo nasz zwiazek byl jak twierdzi chujowy i mial dosyc moich koszmarnych czesto depresyjnych nastrojow


co za wredny, szmatlawy sukinsyn! tylko tyle mam na jego temat do powiedzenia...

ujme to w ten sposob - tak, na poczatku i przez dlugie lata na pewno bylo Ci z nim dobrze....ale tego czlowieka juz nie ma. trudno :( Zajmijmy sie Toba - jakie sa w tym momencie Twoje plany? Co chcesz, co chcialabys zrobic? o czym zawsze marzylas, ale nigdy nie wyszlo? Czas na Ciebie kochana, bez nieodpowiedzialnego, niedojrzalego balastu....

przytulam bardzo, bardzo cieplo...
Absss
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Pytajaca » 10 sie 2007, o 09:57

Abssinth dzis w bojowym nastroju. ;)

Ludzie sie po prostu zmieniaja...A moze najlepiej byloby zalozyc, ze nigdy nic na zawsze? Wiem, jak sie czujesz, ja przezylam cos podobnego, tylko po dwoch latach i tez mialam dosc.

Zrobilabym tak jak pisza dziewczyny powyzej - zostawila go w spokoju (choc emocjonalnie to chyab najtrudniejsze). Ja mialam na to wspanialy pomysl -po prostu zamknelam sobie sciezke do niego I nie chce juz zadnych kontaktow, ale rozumiem,ze po 22 latach moze to byc ciezkie, zwlaszcza, ze pewnie as rozne Was rozne sprawy finansowe L, ale uwierz, po pewnym czasie bedzie to mozliwe – bo co innego swiat materialny, co innego duchowy, a co innego emocjonalny. Wystarczy domykac kolejne klapki tych swiatow I droga do uzdrowienia bedzie szybka! Zostanie Ci tylko swiat materialny, ktory mozesz domknac na koniec. No chyba, ze nie chcesz domknac, a decyzja jest Twoja.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez agik » 10 sie 2007, o 14:48

Kiedy o czyms takim czytam, zawsze ro¶nie we mnie w¶ciekło¶ć. Na życie- ze tak jest, na ludzi, ktorzy to robi±, na taki cholerny banał, że co¶ co miało być na zawsze, tak brzydko się kończy. Ale gniew nic tu nie pomoze. A już tym bardziej mój. Za to moge powiedzieć Ci- jestem z Tob±. Oraz podzielić się taka moj± wiar±, w to, ze wszystko jako¶ się ułoży i po prostu bedzie dobrze, bo musi być! Próbuję sobie wyobrazić, co czujesz... i nie mogę. Po tylu latach... to tak, jakby dać sobie odebrać jedno płuco.
Jedyna rada, jak± mam dla Ciebie ( choć chyba niezbyt madra) to zebys spróbowała przej¶ć przez to jak przez okres żałoby- wyrzuć, wydaj wszystkie jego rzeczy, nie Cię juz nie boli jego ubranie w szafie. I mam wielka nadzieję, że kiedy juz wyrwiesz z siebie żywe ciało, to po prostu przestanie boleć. Moze nie od razu, może tylko każdego dnia coraz mniej, ale to juz co¶.
Moze faktycznie, kiedy zajmiesz się sob±, braknie Ci czasu na ból. Moze jaki¶ sport?
Nie zadręczaj się Kochana poczuciem winy, a spróbuj urosn±ć we własnych oczach. Dbanie o własna wyższ± jako¶ć zawsze się przydaje.
I daj sobie czas
Pozdrawiam gor±co i mocno w to wierzę, ze z każdym dniem bedzie lepiej.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Abssinth » 10 sie 2007, o 15:18

dokladnie agik, tylko noz sie w kieszeni otwiera...bo wiecie, ja rozumiem duzo rzeczy, nawet to, ze mozna przestac kogos kochac po wielu latach malzenstwa, ze mozna odejsc, zmienic sie na tyle, zeby juz nie chciec byc z kims, z kim spedzilo sie wiele wspolnych lat. Rozumiem to.

Ale mozna to zrobic z klasa, wyjasnic, porozmawiac. Przeprosic, ze tak wyszlo, a nie inaczej. A nie szmacic druga osobe, probowac zgnoic, zwalic na nia cala wine, zdeptac ducha i serce...to jest ponizej kazdego dajacego sie wyobrazic poziomu. Ponizej wszystkiego.

I nie dziewczyno, to nie Ty bylas przyczyna rozpadu...to on probuje/probowal na Ciebie te wine zrzucic, bo dla niego jest za ciezka i on wie, ze nie moze jej sam uniesc...latwiej sie jest samemu przed soba tlumaczyc 'bo ona byla taka i taka'. Co za tandetny, niedojrzaly dupek.

sorry za bluzgi wszelkiego rodzaju, ale gosc tylko na to zasluguje.

a dla Ciebie, 'jestem', przytulka ponownie.

Abss.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez agik » 10 sie 2007, o 16:23

Przypomniał mi się taki wiersz Norwida
" Jak dziki Ľwierz przyszło NIESZCZʦCIE do człowieka/ i zatopiło weń fatalne oczy/ czeka/ czy człowiek zboczy?/ lecz odejrzał mu jak gdy artysta mierzy swojego kształt modelu/ spostrzegło, że on patrzy- co?/ skorzysta na nieprzyjacielu/ I zachwiało się cał± postaci wag±/ I NIE MA GO"
( z pamięci, więc może niedokladnie)
Kochana, podnie¶ głowę- i "odejrzyj" mu.
To co najgorsze już się stało, teraz już może być tylko lepiej, moze i marna to pociecha, ale zawsze jaka¶.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez jestem » 10 sie 2007, o 17:47

Dziekuje dziekuje - szczegolnie za te dosadne okreslenia ktorych ja sie staram wyprzec .., przynajmiej mentalnie moze cos przerobie, rozumowo ale emocjonalnie to jestem na etapie tzw zjazdow...czyli nie pogodzenia sie do konca z ta sytuacja ..no bo jak - doklaadnie tak jakby sobie pluco wyrwac ...kompletnie jestem nieprzygotowana i mimo ze od 2 lat nasz zwiazek przechodzil trudne chwile to /obydwoje zylismy pod presja wlasnych problemow - on zawodowych -wlasnie robil habilitacje a ja wlasnie zakladalam firme w ktorej mialam byc prezesem/ cala ta sytuacja nas troche przerosla ale nie spodziewalam sie takiego obrotu sprawy....mimo klotni /ktore u niego urosly do rangi burd jakie wszczcynalam.../ Teraz zyje tak ze robie jeden krok w przod i trzy w tyl ...nasz syn pociesza mnie ze jednak sie posuwam do przodu. /jest juz dorosly bo ma 18 lat ale to dziecko prawie/. Sytuacja w jakiej jestem jest nie do pozazdroszczcenie wlasciwie w kazdym momencie no moze poza tym ze mam prace. caly dorobek mojego zycia przepadl dzieki mojej naiwnosci ze nie oszuka mnie - dom wktorym mieszkam i w ktory wlozylam wszystkie swoje zarobione pieniadze przepadl - nalezy tylko do jego rodzicow i musze sie z niego wyprowadzic /bo jak tam mieszkac...? - i on tez tego niechce/ Teraz przerabiam kredyty mieszkaniowe a on odpoczywa w swojej pracownii - zdala od wscibskich oczu wszystkich ulega fascynacja. Dlatego wiem ze najwazniejsze dla mnie to odciac sie emocjonalnie ...poprostu przyjac ze faktycznie to byl wrednym szmatlawym sukinsynem - odciac sie ---moze faktycznie wyrzucic jego rzeczy . On twierdzi mi ze nie chce sie teraz wiazac z nikim na stale to tylko takie fascynacje / seksualne rowniez/ Jest zalosny - znalazlam na kompie ktory zostawil w domu setki filmow porno /nie wiedzialam ze na taka skale tak inteligentny facet zajmuje sie tym. Wiem ze ma tez problemy seksualne bo probowal zamawiac polska viagre. Nie kochalismy siie ze soba od 8 miesiecy....jakie to zalosne .... powinno mi byc lzej ze taki z niego dupek a nie jest - jestem raczej poprostu poturbowana od chamstwa jakim mnie obdarzal i brakiem jakiegokolwiek szacunku. Moze jeszczce napisze ale teraz juz nic wiecej nic nic nic nic...czekam czekam przeciez to nie bedzie trwac wieki. Dziekuje wam - bardzo was lubie....
jestem
 
Posty: 13
Dołączył(a): 24 cze 2007, o 19:36

Postprzez Pytajaca » 10 sie 2007, o 19:00

Jestem...To, co teraz przezywasz skutecznie Cie od niego oddali...Dasz rade, on nie jest i nie byl jak widac Ciebie wart! Nie jestes do rozwiazywania jego emocjonalnych problemow, tylko do zajecia sie soba, moze synem, moze swoimi pasjami, jesli masz takie. Tylko nie wyruszaj na "ratowanie" zwiazku, bo w takich sytuacjach tylko wszystko sie pogorsza i zle wplywa na osobe ratujaca!

Doskonale Cie rozumiem, kiedy piszesz "mentalnie moze cos przerobie, rozumowo ale emocjonalnie to jestem na etapie tzw zjazdow..." Mialam to samo. Ale juz nie mam :) Kazdy ma swoja metode na "wygrzebanie" sie z takich sytuacji, do tego duzo czasu i recepta na wyzdrowienie gotowa.

To, co piszesz, ze "Jest zalosny - znalazlam na kompie ktory zostawil w domu setki filmow porno /nie wiedzialam ze na taka skale tak inteligentny facet zajmuje sie tym." przypomnialo mi pewne spostrzezenie, ktore mamy tu chyba wszyscy - inteligencja rozsadkowa nie jest rowna inteligencji emocjonalnej! Twoj (byly) partner jest niestety bardzo niedojrzaly i niestety - emocjonalnie nie jest inteligentny, wiec nie utwierdzaj sie w przekonaniu, jak ktos o takim-a-takim IQ moze Cie tak zaskoczyc. Moze. I jeszcze nie raz to zrobi, skoro juz raz sobie pozwolil. :/

Coz mam Ci napisac. Tylko banal - wyzwol sie powoli z tego zwiazku, bedzie bolalo, bedziesz miala wiecej takich"zjazdow", bedziesz na przemian radosna i szczesliwa, ze juz nie musisz w tym tkwic, a drugiego dnia - bedziesz zalamana, ze nie masz kogos takiego jak on blisko siebie (paradoksy sie trzymaja poczatkowej fazy). Gdy juz o tym wiesz,to latwiej przechodzic takie fluktuacje. U mnie to wystepowalo w trybie dwudniowym doslownie i z linijka. A ktoregos dnia fala optymizmu zalala mnie i nie pozwolila wrocic myslom o powrocie, zwiazku z kims, kto mnie zle potraktowal. Ta osoba we mnie powiedziala sobie w koncu - Dobra, koniec biadolenia i w koncu mowimy sobie prawde - Nie chce byc juz nigdy wiecej z takim czlowiekiem! Bo co z tego, ze ....(tu lista zalet), kiedy nie ma juz najwazniejszego - szacunku i milosci.

Jestem>> przytulam i mocno wierze, ze Ci sie uda. Jak najwiecej wychodz z ludzmi, ciesz sie latem i sloncem, jedz lody, plywaj, fruwaj, cokolwiek, co lubisz i - postaraj sie odseparowac od niego jak najszybciej- to powinno pomoc.

I licz na czas. On zrobi swoje, jesli mu sie tylko na to pozwoli ...jak napisala kiedys Ewka!Daj po prostu czasowi czas na dzialanie.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 417 gości

cron