mój zawór bezpieczeństwa

Problemy z partnerami.

Postprzez Loki86 » 14 mar 2009, o 13:06

Cześć Inka lubisz mrówki ?? :) Chyba wiem z kim mam przyjemność i bardzo ciesze się że idziesz do przodu :). Nie dałem sobie spokoju bo ciągle była w moim życiu i pomimo, że wiedziałem i wiem co powoduje mój postój w przeszłości jednak powtarzałem ten sam błąd. Ostatnimi czasy baaaardzo jaskrawo zobaczyłem co się dzieje i że tek naprawdę jestem protezą męskiego ramienia w które może się wypłakać gdy jest jej źle. Bo co to za przyjaźń gdy dowiadujesz się o jej problemach z netu :/

Sikorkaa wiesz, że takie ucięcie kontaktów z osobą, która była praktycznie częścią ciebie wcale nie jest łatwe. A ta zagrywka twojego ex była chamska ale też takie stosowałem żeby sprawdzić czy jeszcze coś do mnie była czuje. Ona też takie podchody robiła. Na pewno sama o tym dobrze wiesz ale powiem lepiej nie reaguj albo utnij kontakt 100% bez kompromisów.

Onelove a nie lepiej żeby twój obecny był w tobie tak zakochany?? Uwierz nie chciała byś. Poza tym ja bez niej naprawdę dobrze funkcjonuje tylko z taką sporą dziurą - uczuciową pustką która czasami naprawdę baaaaardzo mocno daje się we znaki. Bo kto by nie chciał czuć ciepła drugiej osoby, zasypiać i budzić się z przeświadczeniem, że jest osoba która cię kocha i właśnie wstaje z tą samą myślą co ty :) albo chociaż podobną i nie mówię tutaj o potrzebie wydalania :]
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez Alojhop » 12 maja 2009, o 10:22

Hej Loki, ja utknąłem w podobnej sytuacji

Loki86 napisał(a):Myślę sobie, że to się tak ciągnie za mną jak smród po gaciach ze względu na to, że była to moja pierwsza dziewczyna i prawdziwa miłość z którą ogólnie prawie wszystko było pierwsze. Do tego dziewczyna jest naprawdę bardzo ładna i inteligentna i to właśnie ona dostrzegła mnie a nie ja ją :) próżność jest próżność nie ma co. Ale nie powiem to jeszcze bardziej sprawiało że człowiek czół się jak w bajce :) Ona ładniała przy mnie ja się dowartościowywałem przy niej w sumie i ona i ja się dowartościowywaliśmy sobą.


Byliśmy 4 lata, tez pierwsza miłość, też z nią było wszystko co pierwsze, też jest bardzo ładna i to też ona mnie złowiła a nie ja ją. Po tym wszystkim zostawiła mnie, uważając że tak będzie lepiej (do dzisiaj nie umie znaleźć żadnego powodu a to też na 99.9% nie była kwestia innego faceta).


No i tak tkwiłem w tym syfie przez miesiące, pełne emocji (ale chyba tylko dla mnie:P) spotkania, czarowania i inne chwyty, które na nic się nie zdały.


Potem rozmawiałem o tym z Agik i Ewką(Dzięki raz jeszcze:)), obie powiedziały, że jedyną opcją żeby się z tego wyrwać to zero kontaktu i tak też zrobiłem. Schowałem zdjęcia, przerzuciłem moją EX do innej grupy na GG, żeby nie czytać jej radosnych opisów (które notabene strasznie mnie dołowały) i generalnie zatarłem wszystko co przywodziło mi ją na myśl. Mojej byłej sprawiło to chyba troszeczkę smutku (co o dziwo lekko mnie połechtało :P ) bo ona chciała żebyśmy dalej byli super przyjaciółmi… no ale ja siebie o to nie winię, to była jej decyzja a ja muszę zadbać teraz o siebie.


Mija już 10 dni i szczerze mówiąc są chyba pierwsze efekty! Bywa, że nie myślę o niej 24/dobę a to już jakiś postęp :D mogę skupić się np. na pracy licencjackiej i studiach.


Ostatnio nawet opatentowałem metodę, że jak tylko zaczynam o niej myśleć (np. gdy coś mi ją przypomniało albo sam grzebię w swoich wspomnieniach) to krzyczę sobie w głowie NIE MYŚL NIE MYŚL NIE MYŚL NIE MYŚL NIE MYŚL NIE MYŚL NIE MYŚL NIE MYŚL NIE MYŚL NIE MYŚL NIE MYŚL NIE MYŚL tak jak dzieci krzyczące NIE NIE NIE NIE vs TAK TAK TAK TAK hehe i robię to tak długo aż skupię się na czymś innym, naprawdę pomaga bo zauważyłem ze rozgrzebywanie tego wszystkiego, analizowanie i snucie planów i tak już nic nie da a myślenie o tym tylko spowolni proces gojenia rozbitego serducha i głowy… u mnie z głową już lepiej :)


A jakie Wy macie metody żeby przestać myśleć i się przejmować?


Co do podrywania to też żaden ze mnie Casanova, pogadać mogę ale dobry bajer itd. to po prostu nie jest moja domena, więc też pewnie będę długo cierpiał zanim znowu zaczepi mnie jakaś nieznajoma.
Brnąc dalej w temacie podrywu, polecam sam początek wątku

http://psychotekst.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=2876

Fakt, że są to pewnie jakieś banały ale jeśli ktoś z was zna się na tym to chętnie się dowiem jak można nauczyć się podrywu (4 lata w związku robi swoje co Loki? Próchno jakich mało haha). Nie chodzi mi tu co prawda o sztukę prania mózgu tylko przede wszystkim jak w ogóle się przełamać i podejść do zupełnie obcej dziewczyny na uczelni, w knajpie, bibliotece, przystanku ..., o czym rozmawiać, jak rozmawiać, jak ją zainteresować itd. Jeśli możecie podać jakieś dobre książki, strony i inne źródła to będę wdzięczny.




sikorkaa napisał(a):---------- 20:40 09.03.2009 ----------

onelove napisał(a):kurde jak ja bym chciala zeby ktorys z moich bylych tak byl we mnie zaduzony jak Ty w niej i nie mogl beze mnie zyc...


hmm... :shock: faktycznie bys chciala?? to chyba dosc nisko ich oceniasz, no bo skoro nie mieliby innego punktu zaczepienia tylko Twoja (zapewne urocza) osobe, to oznaczaloby tylko jedno - jacys ciency oni byli :( no i przede wszystkim, chyba niezbyt dobrze bys im przez to zyczyla, skoro chcialabys zeby cierpieli z niespelnionej milosci, a Ty co? frajde bys z tego miala? widocznie nie byliscie dla siebie stworzeni skoro nie jestescie razem, a Ty pozwol im zyc na nowo, bez Ciebie i w poczuciu szczescia ... :wink:

---------- 20:47 ----------




Dzięki Sikorka :) naprawdę w całym moim 22 letnim życiu nic nie sprawiło mi nawet w połowie tyle bólu co to rozstanie, widzę że wiesz o co chodzi, a to wzdychanie to prawdziwa męka… człowiek to dziwny mechanizm ech.


A co do motywacji, to czy rozstanie nie dało Ci kopa Loki? Ja np. zamierzam tak się ogarnąć żeby to wszystkie dziewczyny lgnęły do mnie a ja będę tylko sobie wybierał jak przerośnięta muchłówka :) Co do wyglądu to się nie martwię bo zawsze byłem wysportowany ale teraz np. chodzę 3/tydzień na siłownie bo co mi szkodzi. Jednak tu zupełnie nie o wygląd chodzi, liczy się też prestiż, obycie, swoboda w rozmowie, ciekawy styl życia który zainteresuje twoją „ofiarę”, odrobina hajsu ale to już wkrótce nie będzie problem i niestety ten pieprzony taniec, bez którego w tym chorym społeczeństwie nie poderwiesz dziewczyny. Nie lubię tańczyć ale się nauczę i osiągnę to wszystko żeby JEJ POKAZAĆ CO STRACIŁA… o potem będę żył sobie szczęśliwy z kobietą, która mnie doceni i którą ja docenię… dobry plan co? :D Nie wiem jak Ty ale ja jestem mściwą mędą więc pewnie mi się to uda, Tobie też radzę olać starą EX, będziemy się wymieniać wrażeniami :). Ja już zerwałem kontakt i jest lepiej choć cały czas się łudzę i zagłuszam myśli.


Przepraszam jeśli wyszła z tego wszystkiego bezładna paplanina ale miałem trochę weny i czasu :)
Alojhop
 
Posty: 14
Dołączył(a): 28 kwi 2009, o 17:51

Postprzez agik » 12 maja 2009, o 11:08

No to cieszę się, ze troszkę lepiej :)

Co do zemsty- jak sobie chcesz, ale zwróć uwagę, że ten pozytywny kop znów jest oparty o nią. A nie jestem pewna, czy to dobrze.

Pozdrawiam
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Alojhop » 22 maja 2009, o 19:34

---------- 12:35 12.05.2009 ----------

to nie zemsta a motywator, takie działanie ma same korzystne efekty bez szkody dla innych. Problem w tym, że po kilku latach będzie trzeba odnowić znajomość żeby się pochwalić :P Kto wie, może po długim okresie ciężkiej pracy takie spojrzenie z góry na próżną babę da odrobinę satysfakcji a może skończy się katastrofą... no ale bez tego życie byłoby nudne

---------- 19:34 22.05.2009 ----------

Alojhop napisał(a):

A co do motywacji, to czy rozstanie nie dało Ci kopa Loki? Ja np. zamierzam tak się ogarnąć żeby to wszystkie dziewczyny lgnęły do mnie a ja będę tylko sobie wybierał jak przerośnięta muchłówka :) Co do wyglądu to się nie martwię bo zawsze byłem wysportowany ale teraz np. chodzę 3/tydzień na siłownie bo co mi szkodzi. Jednak tu zupełnie nie o wygląd chodzi, liczy się też prestiż, obycie, swoboda w rozmowie, ciekawy styl życia który zainteresuje twoją „ofiarę”, odrobina hajsu ale to już wkrótce nie będzie problem i niestety ten pieprzony taniec, bez którego w tym chorym społeczeństwie nie poderwiesz dziewczyny. Nie lubię tańczyć ale się nauczę i osiągnę to wszystko żeby JEJ POKAZAĆ CO STRACIŁA… o potem będę żył sobie szczęśliwy z kobietą, która mnie doceni i którą ja docenię… dobry plan co? :D Nie wiem jak Ty ale ja jestem mściwą mędą więc pewnie mi się to uda, Tobie też radzę olać starą EX, będziemy się wymieniać wrażeniami :). Ja już zerwałem kontakt i jest lepiej choć cały czas się łudzę i zagłuszam myśli.



Po dalszych rozmowach przekonałem się, że takie postępowanie jest głupie i i tak niczego nie zmieni. Nie mam na myśli tego, że samodoskonalenie się jest złe (wręcz przeciwnie, należy się rozwijać jeśli ma się na to czas) jednak nie należy tego robić, żeby a) pokazać jakiejś idiotce b) bo wtedy laski same będą na ciebie leciec.
...chociaż faktycznie, część z tych rzeczy może nam ułatwić co nieco ale chodzi tutaj o powód. A tak na marginesie co do podrywu to i tak to facet musi prowadzić i bajerować a nie być podrywanym. Poza tym słyszałem, że jest masa takich kolesi którzy osiągneli te rzeczy i nadal są nieszczęśliwi i im nie idzie ;p Pewnie dlatego, że nie o to tutaj chodziło...


jakies sugestie? :>
Alojhop
 
Posty: 14
Dołączył(a): 28 kwi 2009, o 17:51

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 50 gości

cron