Kiedy milosc odchodzi

Problemy z partnerami.

Postprzez sater » 23 lip 2007, o 23:06

Ja akurat jestem w trakcie tego wielkiego bolu i cierpienia :cry: od ponad tygodnia nie moge swojego zycia poskladac do kupy i widze jak rozpada sie na czynniki pierwsze a druga osoba nie potrafi mi w tym pomoc -po prawie 9 latach zwiazku a mysle sobie ze chyba nie najgorszego (od ponad 3 lat mieszkalismy razem) moja partnerka powiedziala mi ze poznala kogos (mlody chlopak 24 lata My mamy 31 i 30 lat) i przestala do mnie zywic uczucie milosci - najgorsze jest to ze nie do konca jest w stanie podjac jednacznej decyzje :cry: i stawia mnie w dziwnej sytuacjii nie wiewiem czy z zalu do mnie czy z rozsadku nie mogac do konca jednoznacznie mi tego powiedziec. Probowalem walczyc ale po tygodniu walki stwierdzilem ze to daremny trud. Pogodzilem sie juz ze swoim losem najgorsze jest to ze kiedys myslalem ze w takiej sytuacjii bede potrafil odwrocic sie na piecie obrazic sie i nie wybaczyc lub znienawidzic a teraz widze ze moge wybaczyc i kocham dalej i Boze jak chcialbym zeby ona byla ze mna !!! Objawy fizyczne sa fatalne - bezsennosc ,brak laknienia (schudlem juz 3,5 kg ) apatia, koltanie serca, totalne sciskanie zoladka, 15-20min napady placzu i lkania (nigdy w zyciu nie pomyslabym ze facet moze tak plakac :cry: ), lek przed samotnoscia. Nie wiem jak dlugo moze jeszcze to potrwac i jak sie ratowac z takiej sytuacji bo boje sie jakiejs depresjii moze ktos mi poradzi bo widze tu pare osob na tym forum ktore cos podobnego przezyly.
sater
 
Posty: 3
Dołączył(a): 17 lip 2007, o 19:23

Postprzez Pytajaca » 23 lip 2007, o 23:57

Od autorki posta - przechodzi, uwierz. Ja czuje juz tylko ulge i lekki smuteczek jak wietrzyk po kims. Zaczynam nowe zycie!

I Tobie przejdzie, choc nie wiem, jak najbzdurniej by teraz to zabrzmialo! Widocznie tak mialo byc, byliscie jakis czas ze soba, ale nie mozecie byc razm. Albo bedziecie w przyszlosci. Jakkolwiek bedzie - bedzie dobrze.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez sater » 24 lip 2007, o 10:11

Tylko ile to moze potrwac ? Najgorsze ze to byl do tej pory praktycznie jedyny moj i Jej tez powazny zwiazek i w dodatku tak dlugo trwajacy. Czlowiek tzn. Ja nie ma zadnych doswiadczen wyniesionych np. z innych zwiazkow - innych rozstan i wszystko przyszlo tak nagle bez wiekszych sygnalow - pyk milosc do innego faceta (nawet bez zdrady) - hmmm... czy to powazne jest? Moze czlowiek za dlugo z czyms tam zwlekal - slub - dziecko - wiadomo jak to facet pewnych rzeczy boi sie musi dorosnac poustalac - ale w pewnym momencie plany byly juz ustalone a tu nagle grom. No nic na dzien dzisiejszy staram sie pogodzic z tym - chociaz gdzies caly czas jest jeszcze we mnie nadzieja i ona caly czas mnie spala - lapie sie jakis racjonalnych wytlumaczen ze jak mozna tak zostawic 9 lat i pokochac a moze zauroczyc sie w kims kogo sie zna od 1 miesiaca - wyprowadzic sie do mamy zostawic to wszystko, chciec budowac wszystko od nowa z kims kogo sie nawet nie zna naprawde ,kto nie wiadomo jaki jest, z kims z kim nawet nie wiadomo gdzie bedzie sie mieszkac - i te wszystkie durne racjonalne tlumaczenia wzbudzaja we mnie NADZIEJE ! a z drugiej strony wiem ze lepiej tej nadzieji sie pozybyc bo uczucia nie sa RACJONALNE i sie pogodzic ale nie wiem jak to zrobic.
sater
 
Posty: 3
Dołączył(a): 17 lip 2007, o 19:23

Postprzez Pytajaca » 24 lip 2007, o 12:50

Sater, rozumiem, Twoj bol i rozgoryczenie, zwlaszcza, ze byl to jedyny powazny zwiazek w Twoim zyciu. Na pewno jest Ci ciezko, wiec Ci wspolczuje. Mimo, iz przeszlam wiele rozstan zawsze przezywam kolejne, ale wiesz, wszystko sie zmienia i Ty I ja sie zmieniamy…W przeciagu lat zdolalam zmienic wlasne podejscie do rozstan. Nie mozna nic na sile, nawet jesli zwiazek trwal 9 lat, a ona sie zakochala w kims, kogo zna od miesiaca, no to nie jestes w stanie na to wplynac I zmienic jej punktu widzenia. Za to mozesz przekazac jej slowami I czynami sile Twojej milosci, zanim sie rostaniecie na dobre. To nie Ty, ale ona musi dorosnac (albo moze po prostu zrozumiec) do zwiazku z Toba, a na to potrzebuje czasu. I teraz masz dwa wyjscia. Czekac cierpliwie I ludzic sie nadzieja, ale zaakceptowac sytuacje I wycofac sie na jakis czas, albo wycofac sie na zawsze. Tak sie zdarza, ze ludzie do siebie wracaja, ale w zdrowych ukladach zdarza sie to niezmiernie rzadko, wiec druga opcja jest dla odwaznych J Nie wybieraj opcji – przenigdy – a mowie to, bo wiem, ze nie masz doswiadczenia w rozstaniach – nie wybieraj opcji “walczyc o nia teraz I na sile starac sie byc blisko niej”. Nie odniesie to zadnego rezultatu, jesli ona juz zdecydowala, a spowoduje wrecz odwrotny efekt - jej upor i silniejsze postanowienie zostania z nowym. Sytuacja nie jest ciekawa, ale pamietaj: “panthe rei” i jesli zostawisz po sobie dobry slad, jesli pokazesz jej na czym polega Twoja milosc, to ona po jakims czasie moze zrozumie i wroci, jesli jeszcze tego bedziesz chcial I jesli ja tak mocno kochasz. Moze sie zdarzyc rowniez, ze nie zrozumie i nie wroci, ale Ty juz na to nie masz wplywu. Musisz zaakceptowac to ryzyko I zajac sie w tym czasie soba, po prostu zyc. Wiem, ze to trudne, sama przechodze ten etap, ale wybralam droge wolnosci, bez mozliwosci powrotu do mnie, bo przeciez jesli raz ktos zrezygnowal ze mnie I naszego zwiazku to moze zrobic to kolejny I kolejny raz! Tymbardziej, ze moj ex tkwi w zwiazku toksyczym z kims, kogo nie akceptuje do konca, ale toksyny sa silniejsze od milosci. Ta osoba nie potrafila docenic faktu jak Ty to ujales, ze trudno jest “budowac wszystko od nowa z kims kogo sie nawet nie zna naprawde ,kto nie wiadomo jaki jest, z kims z kim nawet nie wiadomo gdzie bedzie sie mieszkac”…Otoz to. To racjonalizm, ale uczucia, a raczej emocje emocjami i nic na to nie poradzisz. Moze oni mieli sie ze soba spotkac I zrealizowac cos ze soba? Nie wiesz przeciez, jakie sa sciezki zycia, a sa ona nieprzewidziane…Nadzieje mozna miec zawsze, ale nie zyj tylko nia. Wem, z eto szok dla Ciebie, ale dasz rade. Powiedz jej, dlaczego z nia chcesz byc, wspieraj I szanuj, a jesli ona w koncu to doceni, to bedziecie razem. Jelsi nie – nie byla Ci pisana, wiecej – nie byla Cie warta!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez sater » 24 lip 2007, o 15:49

Pytajaca - pieknie napisane naprawde pieknie - tak jak zauwazylas nie mam doswiadczenia wiec jakimi czynami najlepiej pokazac jej moja milosc - bo slowami chyba powiedzialem juz wszystko kwiaty tez dawalem nie jedne rozmawialem przytulalem sie rozmawialem przepraszalem bralem cala wine na siebie powiedzialem ze sie zmienie ( i sie zmienilem bo wydoroslaem w ciagu tego czasu i napewne sprawy patrze inaczej) ze to moze czesciowo moja wina ( i naprawde tak mysle) bo nie porafilem zadbac , bo za dlugo czekalem , bo odwlekalem pewne sprawy plakalem przy niej i znia, rozmawialem z przyjaciolmi ,z rodzina nawet sie calowalismy staralem sie zeby chwilami bylo jak wczesniej ( oczywiscie przez te pare chwil w czasie tych paru spotkan) napisalem pare wierszy i jej dalem wiec nie wiem co moge jeszcze zrobic - druga czesc w takim razie jak najlepiej zostawic dobry slad ?? czy moze zostac przyjacielem z boku czy zostawic telefon do siebie - mamy pare nierozwiaznych spraw finansowych - mieszkanie ,samochod - wszystko zapisane wspolnie ale praktycznie wszystko bylo kupowane za moje pieniadze ( mam wlasna firme - i jak tu nie powiedziec ze zycie jest frajerskie :cry: ) - do mieszkania nie ma zadnych rozczen ale samochod mysle ze moze chciec - chociaz nie wiem jeszcze nie rozmawialismy wiec jak tu zostawic ten dobry slad. Moze dac jej lina do tego watku to cos zrozumie ? Przynajmniej troche ? Troszeczke ?
sater
 
Posty: 3
Dołączył(a): 17 lip 2007, o 19:23

Postprzez Pytajaca » 24 lip 2007, o 17:44

Przeczytalam uwaznie, co napisales…I wiesz, jakos mnie nie przekonuje sila milosci w stosunku do niej…Skoro ja znasz I kochasz ja naprawde, to dlaczego mowisz o nierozwiazanych sprawach finansowych? Kwiaty, wiersze – tak, jak najbardziej to czyn, ale czy nie przeceniamy takich powierzchownych zachowan? Kazdej kobiecie na pewno jest milo otrzymac kwiatka, natomiast nie uwazam, by to byl czyn, ktory swiadczy o sile Twego uczucia, a jedynie wyraza Twoje zainteresowanie osoba. Uczucia buduje sie poprzez codzienne zycie I towarzyszenie tej osobie…Zapytaj siebie, czy ona sie nigdy na Tobie nie zawiodla? Czy byles zawsze wtedy, gdy potrzebowala wsparcia? Czy Ci ufa? Czy moze powiedziec, ze Ci wierzy? Czy ja szanujesz I szanowales? Jak to wszystko zbudowales? Rozmowami, czynami? Milczacym byciem I wsparciem? Piszesz, ze ja przepraszales I brales cala wine na siebie. Za co? Jakie sprawy odwlekales? Wiesz, niekoniecznie wszedzie we wszystkim jest (byla) Twoja wina. Dlaczego ja brales na siebie? Czy Ty jej aby nie wybielasz? A ona – jak bardzo jest kochajaca, wspierajaca, szanujaca Cie? Czy nigdy Cie nie zawiodla? Odpowiedz sobie na te pytania, zrob bilans, ale szczerze, a wtedy dowiesz sie, co tak naprawde sie dzialo w Twoim zwiazku. Wielu ludzi bowiem sie oszukuje, byle tylko miec partnera, ktorego- jak im sie wydaje – kocha. Ja z moim ex-partnerem dlugo rozmawialismy na takie tematy, I on twierdzil, ze ze strony ex nie bylo wsparcia, szacunku itd…A mimo to nazwal to miloscia, bo ona to tak nazwala I do niej odszedl, by kolejny raz sie sparzyc…Ale on to inna sprawa, on jest dysfunkcyjny. I dlatego popatrz - Jaka rodzine ma Twoja dziewczyna? Jakie stosunki z rodzicami? A jakie Ty masz ze swoimi? No jak widzisz sam, moga byc rozne przyczyny rozstan, poza zwykla zmiana frontu. Czasami nawet nie wiem jak dlugo bys sie nie doszukiwal odpowiedzi I tak jej nie dostaniesz! Ale trzeba sprobowac ze soba szczerze porozmawiac. Ty ze soba I Ty z nia. Niezalatwione sprawy finansowe to tylko uboczny efekt rozpadu zwiazku. Mnie tez jeszcze rozne rozliczenia wiaza, ktore zalatwie tak szybko jak to mozliwe.Jesli ktos postanawia odejsc– nie zatrzymasz go I nie powoluj sie na powiazania majatkowe, bo sprawi to jeszcze wiekszy bol – zarowno jej jak I Tobie. Zrobisz zreszyta, jak chcesz i jak umiesz. Najwiecej czasu jednak zabierze pogodzenie sie z faktem odejscia drugiej osoby. Pozdrawiam!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez myszka2 » 8 sie 2007, o 22:56

Witaj Pytaj±ca!!

Pięknie mowisz i widzę,że masz spore do¶wiadczenie,gratulacje za
naprawdę m±dre słowa Ja też się uczę od Ciebie.Mam męża w kr. wieku sr. jestey zwi±zk. z długim stażem też jak Ty to mowisz zrezygnował z naszego małżeństwa , uczuć , fundamentów małż. 20 lat plus 6 znajomo¶ci i też tkwi w dziwnym zwi±zku ( a Ja z hu¶tawkami nastrojów póki co jestem z NIm ( mieszkam ) może tak będzie lepiej.
Ja my¶lę,że ta dziewczyna przechodzi też jakis kryzys i st±d to jej z achowanie i nagła rezygnacja ze sprawdz. zwi±zku , poważnego a wi±zanie się z kim¶ kogo nie zna nie jest to normalne ale jak widać i kobiety też to spotyka może rzadziej a jednak.

Pozdrawiam serdecznie.
myszka2
 
Posty: 12
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 22:04

Postprzez Pytajaca » 9 sie 2007, o 00:46

Myszka2...Ciesze sie, ze moge czasami pomoc. Jednak pozory myla - bo najlatwiej odpowiadac na problemy innych, gdy swoje - choc rozumiesz, co masz robic - wydaja sie nie do rozwiazania.

Doswiadczenie nauczylo mnie "nie zatrzymywac", byc jak woda, choc na poczatku moze byc brudna i wzburzona, to plynie swoim nurtem - i wazne! - plynie do przodu! Tutaj idealnie nadawalby sie cytat z P. Coelho (nawet jesli ktos go nie lubi, to uwazam, ze cytat jest genialny i pomogl juz wielu ludziom):


"Wojownik ¦wiatła czasami zachowuje się jak woda, opływaj±c wiele przeszkód, które napotyka.Czasami, opór oznacza zniszczenie. Wtedy, wojownik przystosowuje się do okoliczno¶ci. Akceptuje, bez narzekań, że kamienie wzdłuż drogi wykuwaj± jego ¶cieżkę w dół góry. Taka jest moc wody: nigdy nie może być przygnieciona młotem, ani zraniona nożem. Najbardziej ostry miecz na ¶wiecie nie jest zdolny pozostawić blizny na jej powierzchni. Woda w rzece przystosowuje się do możliwej ¶cieżki, nie zapominaj±c o swoim celu, którym jest morze. Słaba u Ľródła, stopniowo nabiera siły innych napotkanych rzek. Po chwili jej moc jest absolutna."

Wszyscy sie uczymy na swoich bledach. Na bledach innych sie po prostu nie da. Ale nie trzeba od poczatku wynajdowac zarowki, skoro juz jest. Moze dlatego coraz czesciej slucham tego, co podszeptuja mi moi Przyjaciele i dobre duchy tego forum i nie tylko. Nie raz sie przekonywalam, ze mieli racje. Nawet, gdy z zawzietoscia malca probowalam sobie na zlosc odmrozic uszy. Mozna sobie odmrazac i piaty raz, ale po co? No chyba, ze jest sie zachlannym kolejnych podobnych doswiadczen.

A ja mam teraz ochote na te pozytywne doswiadczenia, wiec sie poruszylam w strone morza :) - pewnie i z radoscia, przeszlosc zostawiajac za soba. Bo przeszlosc juz jest w przeszlosci, juz sie wydarzyla i nie mam na nia zadnego wplywu.

Nie chcialabym przechodzic tego, co przeszlam, ale przeszlam, poszlam i ide! I tego zycze wszystkim tu na forum - "zostawienia", "puszczenia wolno", to dotyczy nie tylko milosci, ale przede wszystkim wlasnych zlych emocji, ktore nalezy zaobserwowac, zauwazyc, przezyc i jak to napisala bliska mi osoba: "Ja staram sie przed tym nie uciekac, tylko wyjsc naprzeciw swoim rozdarciom, powiedziec im "czesc, witam we mnie, zaprzyjaznimy sie?"...Oswajam we mnie wtedy to, co pozornie uznawane jest za zle emocje. One przestaja byc az takie zle, gdy je oswoisz w sobie. Bo przeciez, jak sa w Tobie, nawet te (niby) zle emocje, to nie moga byc az tak bardzo zle, bo sa Twoje, sa Toba, prawda? A Ty siebie kochasz, wiec wszystko kochasz w sobie..."

Pozdrawiam,

P.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez ewka » 9 sie 2007, o 09:15

Już się gdzie¶ z tym Wojownikiem spotkałam... piękny stan wody, pewnie niełatwy do osi±gnięcia, ale na pewno nie niemożliwy.

I w tę stronę warto i¶ć... a raczej płyn±ć. Do morza!!!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 377 gości

cron