problem małżeński

Problemy z partnerami.

problem małżeński

Postprzez Kasiat » 6 maja 2009, o 08:25

Prosze o pomoc.
W moim związku bardzo żle sie dzieje. Doszło do tego że mąż juz oficjalnie mówi ze nie jestem u siebie (po ślubie przeprowadziam sie do jego domu),raz kazał mi sie wyprowadzać. Tak samo zachowują się teściowie, traktują mnie jak intruza, w swięta Wielkanocne usłyszłam od nich że powinnam sie wyprowadzić. Cały czas szczują mojego męza na mnie. Teściowa chce mnie wyeliminować bo ma męża chorego na raka i postanowiła że przeprowadzi się do synusia. Przez cąły czas mówi że sama sobie nie da rady, a z jednej ewmerytury nie da sie wyżyć.
Mój mąż jest tak napuszczony że już ze mna nie rozmawia, jak sie odezwie to jest agresywny, odnosi sie do mnie jak do najgorszej, rzuca przedmiotami , przeklina, zamyka sie przede mna.
Kasiat
 
Posty: 5
Dołączył(a): 29 kwi 2009, o 23:21

Postprzez cvbnm » 6 maja 2009, o 08:57

ciezka sprawa.
wydaje mi sie ze malzenstwo jak nie ma intercyzy to ma wspolna wlasnosc majatkowa.

jak to jest u was?

czy maz mysli o rozwodzie?
chyba zdaje sobie sprawe, ze wtedy straci czesc majatku....
chyba im jest wygodniej przemoca zmusic cie do znikniecia, bez pretensji do tego majatku, ...
przykre jest wogole to wszystko.... ta cala upokarzajaca materialna sfera...

macie dzieci?

no i przede wszystkim DLACZEGO masz sie wynosic z domu meza?????
jakie oni maja argumenty?
cvbnm
 

Postprzez ewka » 6 maja 2009, o 09:09

Być może zmierzają do tego, abyś się wyprowadziła... ale aby komuś cokolwiek zarzucać, to trzeba mieć jakieś podstawy. A jeśli ich nie ma - to się je wymyśla. Musi być coś, abyś mogła się bronić i czegokolwiek chwycić... i rozmawiać z mężem, zbijając te podstawy prawdziwe lub wymyślone (tego już nie wiem) i tym sposobem pokazać mu bezsens takiego działania.

Bo takie samo "wyprowadź się"... to coś tutaj nie gra.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Kasiat » 6 maja 2009, o 09:15

Dom jest jego, wybudował go będąc jeszcze w porzednim związku,mieli inetrcyze wieć po rozwodzie dom został jemu. My intercyzy nie mamy, ale w tym wypadku to nie ma znaczenia. Jest to jego włąsnosc z przed ślubu.
Ja nie pracuję od prawie roku, chcą łątwo pozbyć sie kłopotu. Zaróno mój mąz jak i jego rodzice są materialistami. Kiedy jego była sądziła sie z nim o alimenty (podwyższenie) ja powiedizałam żeby dali spoój i zeby płącił więcej, a teściowa czyli babcia dziecka miała o to dpo mnie pretensje.
Jego matka jest zaborcza kobietą, chce mieć syna tylo dla siebie, za każdym, jeżeli nie jest tak jak sobie cos wymysłi to dostaje szału, szantazuje mojego męża, swojego cąłkowiecie zdominowała i on roboi to co ona mu kaze, łacznie z napadmi agresji na mnie.
Tesć ma raka (podobno) bo teraz to już nawet w to nie wierze (ma tyle siły zeby mi dokopać, że trudno mi uwierzyć że jest tak cięzko chory) i teściowa wymysłiła sobie chyba plan że po jego śmiercie będzie potrzebowała syna tylko dla siebie, chyba chce sie do niego wprowadzić bo potrzebuje kasy i towarzysta.
Kasiat
 
Posty: 5
Dołączył(a): 29 kwi 2009, o 23:21

Postprzez bunia » 6 maja 2009, o 09:24

Witaj....przestraszyla mnie agresja Twojego meza....co by nie bylo to nie jest usprawiedliwieniem,w ten sposob nie zalatwia sie konfliktow....mysle,ze jezeli nie znajdziesz dojscia do meza aby otworzyc mu oczy na sytuacje to raczej czeka Cie walka z wiatrakami a wiec pytanie czy nie lepiej odejsc z miejsca gdzie nie chca.

Pozdrowka :)
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Kasiat » 6 maja 2009, o 09:44

Obawiam sie ze on mysli o rozstaniu ze mna , bo robia mu takie ranie mózgu ze szkoda gada. Zauważyłam już dawno jedną rzecz za kazdym razem kiedy wraca od tesciów zachowuje sie jak szalony. Od progu atakuje, wszystko mu przeszkadza. Ja mysle ze kazde spotakanie z nimi to jest normalne pranie mózgu i już całkiem mnie mu obrzydzili.
W domu znalzłam dziwne urzadzenia, mysle ze słuza do podsłuchu.
Nadmienie, ze moj mąz nie utrzymuje kontaktu ze swoją corka, twierdzi że była zona ją napusciła dlatego dziecko nei chce go widywac ja mysle jednak że jest inaczej. Nie wierze ze kiedyś zachowywał sie lepiej niz w relacji ze mna. Jeżeli w stosunku do mnie używa przemocy, ciagle się awanturuje, obraza mnie, a mnie podobno posłubił z miłości (porzednie małżeństwo - typowa wpadka, słub w 8 mies. ciaży)
Kasiat
 
Posty: 5
Dołączył(a): 29 kwi 2009, o 23:21

Postprzez matylda » 6 maja 2009, o 09:50

To bardzo smutne.
:pocieszacz:

Przypomniała mi się bardzo podobno historia. Niestety nie znam szczegółów, ale w przypadku ew. rozstania (co chyba wydaje się nieuniknione) możesz walczyć o alimenty od męża.

Poczytaj w wolnej chwili:
http://www.google.pl/search?q=alimenty+ ... =firefox-a
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

może ktos moze mi pomoc znaleźć rozwiazanie

Postprzez Kasiat » 6 maja 2009, o 10:05

mam nadzieje, źe mogę zrobic coś by zatrzymać fatalny bieg wypadków, tylko nie wiem jak, moze ktos da mi rady jak postepowąc w konkretnych sytuacjach. Chcę wierzyć że dopóki sie walczy jest nadzieja. Podbno z kazej sytuacji jest jaieś wyjscie. Nie chce sie poddawć, chociaż mam juz dosć. Cały czas jestem na lekach, bo inaczej bym zwariowała, na dodatek muszę znaleźć pracę a to w takich okolicznościach jest bardzo trudne. Nie chce pójśc na samo dno tylko dlatego ze spotakałam na swojej drodze głupuich złych ludzi. Proszę pomóżcie. Jesli ktoś chciałby popilotowąć moja walkę z wiatrakami, mogę podać wiecej szczegółów
Kasiat
 
Posty: 5
Dołączył(a): 29 kwi 2009, o 23:21

Postprzez agik » 6 maja 2009, o 10:16

Witaj
Uderzyła mnie jedna rzecz: nic nie mówisz o tym, czy TY chcesz być z męzem jeszcze, nic nie mówisz o swoich uczuciach do niego.

Pewnie, ze to bardzo przykre wojowac z tesciami, miec w nich zaprzysięgłych wrogów. Tylko zastanawiam się - dlaczego napisałaś? jakiego wsparcia Ci potrzeba? Chciałaś sie wygadać, znaleźć sposób na rozwiązanie tej sytuacji?

Hmm- sposobu nie ma dobrego- bo nie jesteś w stanie zmienic obcych w sumie ludzi. Pewne rzeczy można zaakceptować, ale juz takiego zachowania o jakim piszesz- moim zdaniem nie można.
Z męzem można próbowac rozmawiać, ale coś mi się zdaje, ze nie ma o czym. No bo jaki masz argument? On zdaje się iec w dupie Twoje uczucia, więc zagrać na strunie miłości, ranienia- jakos nie za bardzo.
Możesz próbowac w ten sposób, że duuużo go będzie kosztowało rozstanie z Tobą ( o ile będzie)

Szczerze mówiąc nie wyobrazam sobie zycia w takim domu. O ile dobrze zrozumiałam, nie jest Twój, więc tu nic nie "wygrasz"
Nie chcesz się wyprowadzać? Nie masz dokąd? Piszesz, ze nie masz pracy- masz z czego żyć?

Problem, czy to rzeczywiście robota teściowej, wydaje mi się drugorzedny- bo ja nie znam sposobu na skłonienia ich do zaniechania. Ważniejsze wydaje mi się, że mąż im ulega.
Oraz co Ty zamierzasz zrobić?

Pozdrawiam
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez lili » 6 maja 2009, o 10:20

kasiat

tak lekko zboczę z tematu ale tylko lekko

gdzies czytalam, nie wiem czy to bylo w zwiazku z uniewaznieniem malzenstwa koscielnego czy tez w zwiazku z warunkami przystapienia do sakramentu malzenstwa przed Bogiem ale bylo napisane cos takiego, ze malzenstwo jest malzenstwem wtedy kiedy maz opuszcza swoja rodzine i zona opuszcza swoja rodzine i razem tworza jedno. Że nawet wyrzeczenie sie swojej rodziny wchodzi tu w grę, całkowite zerwanie kontaktów i stanie za sobą murem, nawet jeśli przeciw rodzinie, żeby była mowa o małżeństwie, prawdziwym i mocnym. No w koncu tak ma byc- na dobre i na zle, przeciwko wszelkim burzom i zawirowaniom zyciowym. Zeby sie ostalo, musza byc jak beton, jak mur, jak skala.

Dramatyczna perspektywa ale chyba cos w tym jest.

Wracajac do Ciebie- nie bede dobrym doradca bo nie mam meza, nie wiem praktycznie jak to jest zyc z kims przeciwko jego rodzicom, znam to tylko z obserwacji i opowiesci. Ale wydaje mi sie, ze jesli kochasz meza a jego zachowanie uwazasz glownie za efekt wplywu rodziny, to ja bym sie nie poddawala. Jesli jest taka mozliwosc i rozmawiacie ze soba, chyba staralabym sie mu lekko naswietlic sytuacje z Twojej strony i pokazac, ze bardzo silnie ulega wplywom rodziny a nie jest samodzielny i nie decyzuje za siebie.

pozdrawiam

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez ten_z_przeciwka » 6 maja 2009, o 10:27

Kasiat, pocieszę Cię na męski sposób :)

Wszelki majątek wnoszony do małżeństwa z obu stron staje się jego częścią i własnością obojga małżonków. Tak więc w razie rozwodu przypada Ci 1/2 waszego WSPÓLNEGO majątku, czyli w tym przypadku i domu. Chce, żebyś się wyprowadziła? Zagroź sprawą rozwodową. Może kiedy prawnik mu zapowie z czym to się wiąże trochę się opamięta, skoro z niego taki materialista... Czasami warto też wnieść o orzeczenie separacji. Mniej z tym formalności, mniej to kosztuje, a może facet trochę spraw przemyśli... A jeżeli nie, to po separacji, łatwiej o uznanie na sprawie rozwodowej trwałego rozkładu pożycia więc i szybciej uzyskać wyrok.

No ale na początek zawsze warto szczerze porozmawiać... Spróbuj go gdzieś może wyciągnąć na kilka dni (odciągnąć od zaborczej mamusi, która boi sie zostać sama, więc teraz eliminuje konkurencję) i porozmawiać szczerze.

Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
ten_z_przeciwka
 
Posty: 58
Dołączył(a): 26 sie 2008, o 09:14
Lokalizacja: Łódź

Mam problem z mężem

Postprzez Kasiat » 6 maja 2009, o 11:08

Obawiam sie ze jeszcze mi na nim zależy, choc wiem że jest niewiele wart.
Rozmawiać sie z nim nie da, przynajmniej póki co. Ma dwie techniki, które uniemozliwiają konstruktywną rozmowę: przerwywa mi po dwóch słowach, podnosi głos i mówi co ja chciałam powiedziec oczywiscie jakieś bzdury, nie dpuszcza mie do głosu, jak skoczy - jego monolog który jest jednyum wielkim krzykiem, kończy wychodząc z inforamcja ze już mnie wysłuchał i koniec rozmowy, jak próbuje jednak zmusić go do rozmowy to to wsieka się ejscze bardziej, ucieka , rzuca przedmiotami. Drugi problem - strasznie kłamie. Zauważyłam że zawsze jak chce uniknąć konfrontacji z faktami zaczyna kłąmać. Tak samo robia jego rodzice. Acha byłam kilka razy świdkiem wylania przez mausie pretensji na synu. Standard jest taki: ona krzyczy, płacze mowi mu o co ma do niego żal, potem mówi mu że kiedyś taki nie był i nie tak go wychowała. Usłyszłam nawet od niej że przez łóżko go odciągam od rodziców, acha i przy każej mozliwej okazji powtarza, że go skłóciłam z całą rodziną. Że z nikim sie nie widuje ( do teściów jeździ przynajmniej raz w tygodniu). Uważam że z tym człowiekiem jest mocno cos nie tak i chciałabym go ajoś naprostować, ale nie wiem jak. Acha wiem od jego rodziny że teściowie nie tolerowli żadnej kobiety przy jego boku i że mu je obrzydzali. Tak było z pierwszą żoną i dziewczyną (inwektywy pod adresem dziewczyny były przy osobach trzecich - głownie szydzenie z jej według nich niskeigo statusu społecznego.
Kasiat
 
Posty: 5
Dołączył(a): 29 kwi 2009, o 23:21

Postprzez cvbnm » 6 maja 2009, o 11:29

no tak, widzimy ze to jakas dziwna rodzinka.
ale jaki jest powod ze sie domagaja wyprowadzki, jak oni widza rodzine, zycie meza z zona w takiej dziwnej sytuacji?
jak twoj maz to widzi?

jesli nie widzi, to znaczy chce rozwodu

jesli chce rozwodu, to podzialu majatku

(ten z przeciwka na to zwracal juz uwage)

czy oni sa pomyleni?
zona, malzenstwo to nie jest jakas zabawa, zeby sobie rezygnowac i kazac sie wynosic.
zona nie jest tez wspolnikiem ktory sie musi wykazywac wzrostem dobrobytu.

chcesz walczyc z rodzicami meza o niego samego? przeciez to nie dziecko...

chyba musisz przyjac do wiadomosci, ze jest to osoba dorosla ktora podejmuje wlasne decyzje, nawet jesli sa to wymuszone i pod wplywem nacisku, to on sam wybral, ze sie im podporzadkuje, a nie bedzie przeciwko rodzicom.
cvbnm
 

Postprzez ewka » 7 maja 2009, o 08:32

A gdybyś spróbowała napisać do niego list, skoro tak trudno się rozmawia?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 411 gości

cron