Straciłam naważniejszego człowieka na ziemi

Problemy z partnerami.

Straciłam naważniejszego człowieka na ziemi

Postprzez smutasek20 » 23 kwi 2009, o 16:49

Musze chyba z kims pogadac, poniewaz bardzo niedawno stracilam najwazniejszego dla mnie czlowieka na ziemi. Bylismy przyjaciółmi 3 lata, ale takim naprawde, zawsze jak bylo cos nie tak, jak cos bardzo bolalo to moglam z nim porozmawiac,przytulic sie czy wyplakac. Od stycznia tamtego roku bylismy para,az do poniedzialku. Mieszkalismy razem rok, mielismy wspolne plany, marzenia. A tu nagle trach i niz juz nie ma... Chcialam mu dac czas do zastanowienia majac nadzieje,ze jeszcze wszystko wroci do normy, ze znowu bedzie przy mnie..Niestety...Powiedzial Traktuje cie jak przyjaciółke bardziej, nie chce walczyc o ten zwiazek. Problem polega na tym.ze bardzo bym chciala utrzymac z nim kontakt, on tego tez chce,ale narazie bardzo go ogranicza. Czasami sie widujemy, czasami cos napisze,ale problem tez w tym ze nie mam w ogole przyjaciół, w dom u sytuacja jest patowa...Tak mi smutno
smutasek20
 
Posty: 10
Dołączył(a): 23 kwi 2009, o 16:41

Postprzez smerfetka0 » 23 kwi 2009, o 16:55

a Tobie zależy na przyjacielu czy mężczyźnie?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez smutasek20 » 23 kwi 2009, o 18:37

---------- 18:15 23.04.2009 ----------

Jesli juz nie moge byc z nim to na przyjaźni

---------- 18:37 ----------

Najgorsze jest to,ze nie mam przyjaciól, no jedna przyjaciółko kolezanke z która moge na luzie pogadac, z mama mam kontakt b. rózny. Nawet nie wiek co bedzie w wakacje, nie moge miec plano, bo nawet nie mam z kim wyjechac... Czasami mam ochote cos sobie zrobic...
smutasek20
 
Posty: 10
Dołączył(a): 23 kwi 2009, o 16:41

Postprzez magdi » 24 kwi 2009, o 21:04

Kochana, uszka do góry. Często natrwalsze związki to te zbudowane na przyjaźni, a czasem tak jak u Ciebie okazuje się, ze przyjaciele nie mogą być ze sobą jako para.
Skoro piszesz, że nie masz przyjaciół to postaraj się trochę wyjść do ludzi - jakiś kurs językowy, taniec etc. to brzmi banalnie, ale naprawde tak da się poznać ludzi i zaprzyjaźnić z nimi.
Poza tym masz tutaj życzliwych ludzi:-)
Pisz jak najwięcej, wyrzuć to wszystko z siebie.

a na wakacje możesz pojechać sama. Ja tak kiedyś pojechałam i było świetnie. Poznałam dziewczynę z którą się przyjaźnię do dzisiaj a było to 10 lat temu.
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez smutasek20 » 25 kwi 2009, o 12:57

Wszystko bylo by nawet okej, gdyby nie mysl,ze ta przyjaźń nie przetrwa..mieszkalismy ze soba razem przez rok..Boje sie ze jak sie stamtad wyprowadze juz na dobre, tzn ze jak zabiore meble, krolika, swoje reczy to nie bedzie juz nas w zadnej kwesti nawet przyjaźni. Kamil wyjeżdza do warszawy, pod koniec sierpnia, boje sie,ze on sie wycofa poprostu. Teraz nic nie pisze sam. Wiem,bo mi w sumie to powiedzial,ze jak bedzie mi źle czy poprostu cos sie bedzie dzialo to nie bedzie wiedzial co odpisac wiec tego nie zrobi.

W domu tez nie jest u mnie najlepiej, mam trudna sytuacje. Choc mama jest w pewnym stopniu przy mnie to czuje sie samotna, opuszczona i nawet juz nie placze ze go nie ma,ze sie nie udalo. Tylko co teraz bedzie ? Nie mam nikogo, mialam plany na wakacje (zamieszkac w wawie), mialam jakis cel. Teraz rzucam sie w wir szukania pracy, robie to w kazdej wolnej chwili. Pewnie tez po to zeby Kamil zobaczyl ze sobie jakos radze, ze warto ze mna rozmawiac nie tylko raz na 4 dni czy rzadziej.
smutasek20
 
Posty: 10
Dołączył(a): 23 kwi 2009, o 16:41

Postprzez lili » 25 kwi 2009, o 17:53

hej smutasku

życie nauczyło mnie tego, ze najfajniejsze przyjaźnie się rozpadają, najtrwalsze więzy się zrywają, największe miłości kończą. Parę lat temu miałam taką ekipę znajomych z pracy, których traktowałam jak rodzinę. kilka z tych osób uratowało mnie w najtrudniejszym momencie życia. tak się ze sobą zżyliśmy, że przychodziliśmy do pracy przed ósmą, żeby pierwszą godzinę w pracy wspólnie przebąblować na słuchaniu muzyki, piciu kawy i wspólnej fajce. Tamte wakacje to jedna wielka impreza, jak na koloniach, do dzisiaj twierdze, że był to najszczęśliwszy okres w moim życiu.
I co?

Dzisiaj prawie z nikim z nich nie mam kontaktu. Każde poszło w swoją stronę, wyprowadziło się bądź założyło rodzinę. Łza się w oku kręci do dzisiaj kiedy to wszystko wspominam a do zdjęć wracam w chwilach najgorszej depresji żeby sobie poprawić humor.

Wiele takich przyjaźni przez całe życie mi się przewinęło. Przez podstawówkę, szkołę średnią, jedne studia, drugie studia, pracę, ale niewiele z tego dzisiaj zostało. Tak to chyba jest w życiu.

Aktualnie jestem na etapie, że wierzę, że tym co zostanie na całe życie będzie rodzina, facet i dziecko. Bardzo możliwe że i to nie daje stabilizacji na całe życie i też może się skończyć w okamgnieniu.

Ale w takich właśnie chwilach cieszę się, że umiem skupić się na sobie, że umiem być trochę egoistką, że lubię i potrafię pracować nad sobą. Bo przyjaciele są i odchodzą, my zostajemy. Dziś myślę, że prawdziwy przyjaciel to wieeeeelki skarb, i jak spotkam jednego w swoim życiu takiego prawdziwego, to będę bardzo szczęśliwym człowiekiem.

pozdrawiam

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez smutasek20 » 25 kwi 2009, o 19:52

Ja chyba juz nic dla niego nie znacze, w sprawach codzinnych typu wywóz mebli lub jakis tam innych odzywa sie natychmiast..poza tym milczy...Ta cisz tak boli tym bardziej,ze jestem sama, opuszczona...Problemy z praca..moja mama staje sie obojetna na ta cala sytuacje...a ja mam tylko ja...
smutasek20
 
Posty: 10
Dołączył(a): 23 kwi 2009, o 16:41

Postprzez ten_z_przeciwka » 26 kwi 2009, o 02:22

Hej smutasku.

Chyba nie zawsze fakt, że potrafimy się z kimś zaprzyjaźnić oznacza jednocześnie, że będziemy potrafili się z tą samą osoba odnaleźć jako para. Jedno zazębia się z drugim, ale to zupełnie dwie różne relacje oparte na innych zależnościach. Było dobrze, póki byliście przyjaciółmi, a teraz chłopak pewnie wspomina Cię przez pryzmat nieudanego związku... Powrót do poprzedniego jest już raczej niemożliwy.
Płynie z tego smutna nauczka... Czasami nie warto przeradzać wspaniałej przyjaźni w coś więcej, bo można skończyć z niczym.

Ja pomimo tego wszystkiego nie tracę wiary w prawdziwą, bezinteresowną, dozgonną przyjaźń... Jestem przez to uważany za naiwniaka, ale ufam, że to tylko kwestia czasu, żebym pokazał wszystkim niedowiarkom, że się mylili;) Czego i Tobie życzę...

P.S. Moje plany na wakacje również legły niedawno w gruzach, więc możemy dobrać jeszcze kilka osób i urządzić obóz gdzieś na mazurach ;)

Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
ten_z_przeciwka
 
Posty: 58
Dołączył(a): 26 sie 2008, o 09:14
Lokalizacja: Łódź

:(

Postprzez smutasek20 » 26 kwi 2009, o 08:35

---------- 07:37 26.04.2009 ----------

Hej

Wypad na mazury bylby nieglupi..Mowisz na serio czy zartujesz ? Naj[ierw musze znaleźć prace, którą szukam dzielnie od tygodnia, mimo,ze jest mi cholernie ciezko.

Co do mojej przyjaźni nie bylabym pewna czy ona legnie w gruzach, bo Kamil wydaje sie, ze tego chce, tak mowi przynjamniej a jak go znam to mi ufa i nie chce mnie ranic...Tylko nie rozumiem czemu sam teraz nic nie pisze. Moze mi powiesz ?

A czemu twoje plany legly w gruzach ?

---------- 08:35 ----------

Wiecie gdyby to tylko chodziło o ta sytuacje z Kamilem, ze nie wyszlo,ze z przyjaźni moze cos zostanie. Ja mam jeszcze trudna sytuacje w domu. Obecenie nie mam swojego nawet miejsca. Mieszkam w duzym pokoju do któtrego moze wejść kazdy o kazdej porze dnia i nocy. Jest drugi pokoj, w ktorym ja ponoc mialam byc...do dzisaj..kiedy mama nie pomyslala, ze moze ten drugi pokoj bedzie jednak mamy i jej meza. Czuje sie jak mebel ktory nalezy przestawic...Brakuje mi poczucia bezpieczenstwa, nie mam swojego azylu nawet.
:(

Co z tymi mazurami ? :lol:
smutasek20
 
Posty: 10
Dołączył(a): 23 kwi 2009, o 16:41

wiesz kiedy się naprawdę kogoś traci....

Postprzez Monia0107 » 27 kwi 2009, o 03:22

po prostu nie umie kochać i nie jest Ciebie , Twojego czasu wart, a jeśli jeszcze zrywa kontakt natychmiast to nie warto o niego walczyć .........jeśli odchodz do innej to ........ją spotka to samo.Kiedyś ewka" pzdr napisała do mnie będziesz silniejsza......trochę jestem ...ale przy takich niestety muszę to tak napisać Większości upośledzonych uczuciowo i umysłowo facetach trudno być silniejszym albo się odchodzi rozwaląć to co stoi na trasie wyjścia albo się pierze skarpetki ręcznie niestety ukłony dla mamusiek tych zdziecinniałych mężczyzn...przepraszam za takie wtrącenie. ale trudno mi sobie wyobrazić ślubu ciągniętego za uszy od decyzji wydatków aż do ołtarza gdzie frajer wije się żeby uciec.więc lepiej chyba teraz.
Nie smuć się....to nie jest strata ten człowiek żyje i niech mu...będzie dobrze a Tobie jeszcze lepiej
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Re: :(

Postprzez ewka » 27 kwi 2009, o 07:12

smutasek20 napisał(a):Tylko nie rozumiem czemu sam teraz nic nie pisze.

Tak jest dla Ciebie lepiej... choć trudniej. I mimo, że boli - był i jest wobec Ciebie uczciwy.

Mam wrażenie, że przyjaźń chcieliście przekręcić w miłość i Wam się to po prostu nie udało. Teraz trzeba zająć się sobą, Smutasku. Wysmucić, wypłakać... i hej na Mazury!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez smutasek20 » 27 kwi 2009, o 18:04

No mazury to nieglupi pomysl :P Chetnie wyjade tym bardziej,ze sa szanse na jakas prace...w sumie coraz bardziej realne :)
smutasek20
 
Posty: 10
Dołączył(a): 23 kwi 2009, o 16:41


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 336 gości

cron