---------- 15:41 10.09.2007 ----------
witam!
dlugo mnie tu nie bylo...
Ale coz, niewiele u mnie sie zmienilo...Nadal trwam w tym zwiazku. W srode ide do psycholog. Mam nadzieje, ze moje zycie sie wkrotce odmieni bo nie moge dluzej tak funkcjonowac...
Moj ukochany swtierdzil ostatnio w rozmowie, ze w ciagu najblizszych 3 mies ma zamiar mi sie oswiadczyc, bo mnie kocha..
Przerazilam sie i to bardzo, bo czuje wewnetrznie, ze mu nie ufam i nie chce spedzic reszty zycia w zwiazku, w ktorym czuje sie niepewnie.
Ta niepewnosc mnie niszczy, powoduje, ze szukam sobie 10000000 powodow, dowodow, sprawdzam go, prowokuje klotnie by sprawdzic jak bardzo mu na mnie zalezy. To nie ejst zdrowe...On sie domyslil, o co mi chodzi stwioerdzajac, ze szukam dowodu, by odejsc i by moc sobie powiedziec:" To on mnie zdradzil. Nie pozostaje mi nic innego tylko odejscie"...
rozgryzl mnie...
Boje sie samej siebie
---------- 18:03 27.09.2007 ----------
kolejne trzy grosze ode mnie..
w tamten dzien....10 wrzesnia On mi sie oswiadczyl..
chyba powinnam latac nad ziemia jakies 5 metrow.a w moim sercu jest coraz gorzej...
Klocilismy sie juz kilka razy..Sciagalam pierscionek itd.
Psycholog twierdzi,ze problem jest gdzies glebiej we mnie. Super:(
Zdaje sobie z tego sprawe, ale co dalej? co z emocjami, przeczuciami, ktore od srodka mnie zzreraja?
rozmow o slubie (dokladniejsze planowanie...) narazie unikam, bo nie jestem pewna siebie.A zeby podjac "TE" decyzje musze byc i dojrzala psychcznie i emocjonalnie.
Chcialam sie tu dzis "wygadac" bo doslownie wariuje. Hustawka w moim zyciu zaczyna przypominac szalony roller coaster. Jest tak wielka przepasc pomiedzy tym jak POWINNAM sie czuc a jak sie czuje...
W poniedzialek zaczynam zajecia, rok bedzie trudny i ciezki i MUSZE< CHCE sie skupic na nauce. Chce byc naprawde dobrym lekarzem ale jesli w zyciu prywatnym mam jak mam to... Kobietki, bedzie trudno...Bardzo trudno...